17-06-2023, 04:50 PM
- Wolę bezpośredniość właśnie z tego powodu, bo zapobiega wielu potencjalnym problemom, które mogłyby wyniknąć z niedopowiedzeń. - Czasem ta bezpośredniość była tym, co wywoływało problemy, ale jednak ostatecznie się opłacało, bo ułatwiało komunikację w danym temacie. No i też przecież Teddy nie będzie osobiście do każdego jednego ucznia leciał i oferował samą prawdę, tylko prawdę i szczerą prawdę, ale akurat w przypadku osób dla niego ważnych stosował właśnie tę recepturę. I jego przyjaciele chyba odwdzięczali się tym samym, no bo Antek powiedział Alanowi i jemu, że chyba... Okej, może jednak nie chciał o tym myśleć. Nie był zazdrosny, co to, to nie! Wtedy jeszcze Livka nie wzbudziła w nim takiego zainteresowania, jakie miała teraz. Ale no trochę ta myśl była.. niewygodna.
Na jej pytanie pokręcił energicznie przecząco głową. Czy się przejmował? Raczej nie, bo każdą plotkę można było naprostować. Bardziej chodziło mu o to, że wiele z nich było wiarygodnych. Ba! Sam wierzył w bardzo duży ich procent! Jedynie nie w te na swój temat, no bo jakby nie patrzeć znał wtedy prawdę.
- Jedynie nie chcę, żeby moi przyjaciele nagle dochodzili do jakichś błędnych wniosków, bo ktoś powiedział im coś, co usłyszał od innej osoby, która też otrzymała informację od... no, wiesz jak to działa. - Machnął nieco niedbale ręką, no bo chyba nie musiał jej tłumaczyć powstawania największych i najbardziej abstrakcyjnych plotek w Hogarcie. Z pewnością do nie jednej sam nieświadomie się przyczynił, bo choć raczej przekazywał fakty, to po drodze kto mógł je ubarwić.
- Mam kilka bardzo dobrych rodzajów kawy tutaj. Takie wiesz, nie produkcja masowa, tylko autentyczna kawa z plantacji. Smakują zupełnie inaczej, niż ta podawana do śniadanie. - Nawet jeśli dostępny w Hogwarcie napój nie był zły, to Gilmore zdecydowanie miał dużo lepsze smaczki w swojej kolekcji. - Jeszcze tak cię przekonam, że zostaniesz koneserem. - Nie mówił tego poważnie, bo dobrze wiedział, że nie każdy jest kawoszem i się w tym trunku życia zakocha, ale przecież mógł spróbować, prawda?
Zagryzł wargi, żeby powstrzymać śmiech. Nie zatrzymało to jednak uśmiechu i pełnego rozbawienia spojrzenia. Puchoni spokojni? Myślała tak chyba tylko dlatego, że nigdy nie miała okazji spędzić z nimi czasu w Pokoju Wspólnym.
- Wiesz, to pozory, które staramy się utrzymać dla świata zewnętrznego. Zdziwiłabyś się co się dzieje za zamkniętymi drzwiami... - Każdy dom miał swoje tajemnice! Hufflepuff nie był inny ze swoją produkcją wina domowego i imprezami zakrapianymi. Poza tym mieli tak blisko do kuchni, że skrzaty też mogłyby zdradzić wiele Puchońkich tajemnic.
- Albo testrala. Mamy i jedno i drugie w szkolnej stajni, są łatwo dostępne... - Czy porywał się z motyką na słońce, niemalże deklarując, że jeśli Livka wyrazi taką chęć, to Teddy naprawdę to zrobi? Nie, bo sam był słońcem, motyka mu nie straszna. Chcąc zbagatelizować swoją małą słowną wpadkę, machnął ręką i parsknął krótko, w jakimś dziwnym geście nerwowego rozbawienia. - Tak mi się powiedziało. No wiesz, jako ten rycerz, to z założenia powinienem chcieć imponować damom, czy coś takiego. Mugolska literatura. - Uniósł dłoń do własnej skroni i zrobił gest mindblowa, wydając przy tym z siebie ciche "Puf!", jakby faktycznie mu to rozwalało mózg.
/zt wszyscy - przedawnienie
Na jej pytanie pokręcił energicznie przecząco głową. Czy się przejmował? Raczej nie, bo każdą plotkę można było naprostować. Bardziej chodziło mu o to, że wiele z nich było wiarygodnych. Ba! Sam wierzył w bardzo duży ich procent! Jedynie nie w te na swój temat, no bo jakby nie patrzeć znał wtedy prawdę.
- Jedynie nie chcę, żeby moi przyjaciele nagle dochodzili do jakichś błędnych wniosków, bo ktoś powiedział im coś, co usłyszał od innej osoby, która też otrzymała informację od... no, wiesz jak to działa. - Machnął nieco niedbale ręką, no bo chyba nie musiał jej tłumaczyć powstawania największych i najbardziej abstrakcyjnych plotek w Hogarcie. Z pewnością do nie jednej sam nieświadomie się przyczynił, bo choć raczej przekazywał fakty, to po drodze kto mógł je ubarwić.
- Mam kilka bardzo dobrych rodzajów kawy tutaj. Takie wiesz, nie produkcja masowa, tylko autentyczna kawa z plantacji. Smakują zupełnie inaczej, niż ta podawana do śniadanie. - Nawet jeśli dostępny w Hogwarcie napój nie był zły, to Gilmore zdecydowanie miał dużo lepsze smaczki w swojej kolekcji. - Jeszcze tak cię przekonam, że zostaniesz koneserem. - Nie mówił tego poważnie, bo dobrze wiedział, że nie każdy jest kawoszem i się w tym trunku życia zakocha, ale przecież mógł spróbować, prawda?
Zagryzł wargi, żeby powstrzymać śmiech. Nie zatrzymało to jednak uśmiechu i pełnego rozbawienia spojrzenia. Puchoni spokojni? Myślała tak chyba tylko dlatego, że nigdy nie miała okazji spędzić z nimi czasu w Pokoju Wspólnym.
- Wiesz, to pozory, które staramy się utrzymać dla świata zewnętrznego. Zdziwiłabyś się co się dzieje za zamkniętymi drzwiami... - Każdy dom miał swoje tajemnice! Hufflepuff nie był inny ze swoją produkcją wina domowego i imprezami zakrapianymi. Poza tym mieli tak blisko do kuchni, że skrzaty też mogłyby zdradzić wiele Puchońkich tajemnic.
- Albo testrala. Mamy i jedno i drugie w szkolnej stajni, są łatwo dostępne... - Czy porywał się z motyką na słońce, niemalże deklarując, że jeśli Livka wyrazi taką chęć, to Teddy naprawdę to zrobi? Nie, bo sam był słońcem, motyka mu nie straszna. Chcąc zbagatelizować swoją małą słowną wpadkę, machnął ręką i parsknął krótko, w jakimś dziwnym geście nerwowego rozbawienia. - Tak mi się powiedziało. No wiesz, jako ten rycerz, to z założenia powinienem chcieć imponować damom, czy coś takiego. Mugolska literatura. - Uniósł dłoń do własnej skroni i zrobił gest mindblowa, wydając przy tym z siebie ciche "Puf!", jakby faktycznie mu to rozwalało mózg.