17-06-2023, 11:59 PM
Na jego wywód podniosła wzrok nieco zdziwiona i machnęła drugą, wolną ręką.
- A tam ciul ze mną! - powiedziała, zupełnie niespodziewanie pewnie, w porównaniu do tonu jej wcześniejszych słów- Tam o mnie to najmniej chodzi, jestem "dziewczyną ze wsi" to wiadomo, że sobie będą robić żarty, i pewnie jeszcze więcej powodów wynajdą na przestrzeni lat.
No bo taka prawda, akurat jakby trafiła na jakiś skurczybyków, to bardzo łatwo znaleźliby miliony powodów, żeby jej dokuczać. I wtedy, przez większość czasu Zosia byłaby po prostu wkurzona. Zła. Może nawet doszłoby do prób rękoczynów (w zależności, jakie byczki żyją w Hogwarcie). Byłoby jej też oczywiście, przykro. Ale bardziej byłoby to podyktowane nierozumieniem, dlaczego ludzie są niemili i źli, a nie tym że są niemili i źli do niej.
Jej martwienie się, tak w zupełnej szczerości, było spowodowane tylko i wyłącznie Pascalem.
- To o ciebie się martwiłam. To ty masz najwięcej do stracenia takimi plotkami. Szczególnie, że z tego co rozumiem, to tu jest dużo "ważnych ludzi z ważnych rodzin", więc dostanie żółtym gęstym od gazetki szkolnej na samym początku roku może być przesądzające na kolejne lata.
Z każdym słowem, tempo jej wypowiedzi rozpędzało się, jak dzieciak po odpięciu pomocniczych kółek, zjeżdżając pierwszy raz z górki. Na tyle, że ostatnie słowa mówiła już na całkowitym wydechu, więc potrzebowała kilku dodatkowych sekund, by przekazać resztę, napędzanego emocjami, monologu.
- Nie mówiąc już o tym - zaczęła znowu, trochę pewniej - że mogłeś- bo są tacy ludzie- w formie "minimalizacji szkód" uznać, że lepiej się odciąć - przerwała na chwilę, ostatnie słowo mówiąc już mniej pewnie. Zamknęła na chwilę oczy, które od początku były w niego wlepione. Wdech i wydech Zosiu, wdech i wydech - I wtedy to już w ogóle zaczęłabym gadać do drzew w parku. Mam naprawdę mały krąg znajomych. Póki co, to mam jedynie ciebie i Aidana. Jeśli przez moją nieuwagę i głupie plotki przestałbyś się do mnie odzywać to bym sobie nie wybaczyła.
W jej głosie Pascal mógł usłyszeć szczere przejęcie. Trochę strachu, zmartwienia, ale też wszystko podszyte takim dziwnym, bojowym nastawieniem.
Każdy ma prawo do nauki. Każdy ma prawo do szacunku i do bycia traktowanym tak, jak sobie na to zasłużył. Więc to, że ktoś z zasady obrał sobie jego, wróć, ich, jako cel plotek sprawiało, że Zosia czuła rzeczy.
Nieprzyjemne. I jeśli będzie trzeba, i jeśli tylko padnie słowo klucz, to jest gotowa zdublować to i dać kolejnej osobie.
- A tam ciul ze mną! - powiedziała, zupełnie niespodziewanie pewnie, w porównaniu do tonu jej wcześniejszych słów- Tam o mnie to najmniej chodzi, jestem "dziewczyną ze wsi" to wiadomo, że sobie będą robić żarty, i pewnie jeszcze więcej powodów wynajdą na przestrzeni lat.
No bo taka prawda, akurat jakby trafiła na jakiś skurczybyków, to bardzo łatwo znaleźliby miliony powodów, żeby jej dokuczać. I wtedy, przez większość czasu Zosia byłaby po prostu wkurzona. Zła. Może nawet doszłoby do prób rękoczynów (w zależności, jakie byczki żyją w Hogwarcie). Byłoby jej też oczywiście, przykro. Ale bardziej byłoby to podyktowane nierozumieniem, dlaczego ludzie są niemili i źli, a nie tym że są niemili i źli do niej.
Jej martwienie się, tak w zupełnej szczerości, było spowodowane tylko i wyłącznie Pascalem.
- To o ciebie się martwiłam. To ty masz najwięcej do stracenia takimi plotkami. Szczególnie, że z tego co rozumiem, to tu jest dużo "ważnych ludzi z ważnych rodzin", więc dostanie żółtym gęstym od gazetki szkolnej na samym początku roku może być przesądzające na kolejne lata.
Z każdym słowem, tempo jej wypowiedzi rozpędzało się, jak dzieciak po odpięciu pomocniczych kółek, zjeżdżając pierwszy raz z górki. Na tyle, że ostatnie słowa mówiła już na całkowitym wydechu, więc potrzebowała kilku dodatkowych sekund, by przekazać resztę, napędzanego emocjami, monologu.
- Nie mówiąc już o tym - zaczęła znowu, trochę pewniej - że mogłeś- bo są tacy ludzie- w formie "minimalizacji szkód" uznać, że lepiej się odciąć - przerwała na chwilę, ostatnie słowo mówiąc już mniej pewnie. Zamknęła na chwilę oczy, które od początku były w niego wlepione. Wdech i wydech Zosiu, wdech i wydech - I wtedy to już w ogóle zaczęłabym gadać do drzew w parku. Mam naprawdę mały krąg znajomych. Póki co, to mam jedynie ciebie i Aidana. Jeśli przez moją nieuwagę i głupie plotki przestałbyś się do mnie odzywać to bym sobie nie wybaczyła.
W jej głosie Pascal mógł usłyszeć szczere przejęcie. Trochę strachu, zmartwienia, ale też wszystko podszyte takim dziwnym, bojowym nastawieniem.
Każdy ma prawo do nauki. Każdy ma prawo do szacunku i do bycia traktowanym tak, jak sobie na to zasłużył. Więc to, że ktoś z zasady obrał sobie jego, wróć, ich, jako cel plotek sprawiało, że Zosia czuła rzeczy.
Nieprzyjemne. I jeśli będzie trzeba, i jeśli tylko padnie słowo klucz, to jest gotowa zdublować to i dać kolejnej osobie.