18-06-2023, 10:13 PM
Aidan i Zosia to w jakiś przedziwny sposób Ying i Yang- mogą uzupełniać nawzajem swoje braki podczas tworzenia. On się zna bardziej na magii, ona na świecie niemagicznym, on ma posągową mimikę a ona nadprogramową ekspresję twarzy. Idealny zespół do działań nad rozwojem świata magicznego!
Dlatego, na jego słowa o chęci pomocy, uśmiechnęła się szeroko i energicznie pokiwała głową.
- Jejku, jasne że tak! Co dwie głowy to nie jedna. Razem będzie łatwiej coś wykminić!
Wizja tego, że ma partnera do badań, osobę z taką samą zajawką jak ona tylko bardziej ją nakręciło. Nareszcie, na bogów! Nareszcie ktoś kto ma podobne podejście do tego światka- magicznego, ale tak zastygniętego w czasie, ze zaczął już pokrywać się patyną i rdzewieć.
Na jego słowa o pojmowaniu pokiwała głową ze zrozumieniem. Bo to co mówiła było dziwne, i dopóki nie da mu jakiegoś dowodu, nie ma zamiaru wymagać od niego, żeby jej uwierzył.
- Ja też nie do końca. Ale wiesz, skoro ludzie sobie stawiają tarota, to może mają też dostęp do jakiejś cząstki tej magii, nie wiem...
To był temat na osobną rozmowę. Bo, może tak naprawdę to każdy człowiek ma w sobie jakąś cząstkę magiczną, która pozwala mu używać chociaż tej drobnej, skromnej części magii? Ale, to mogło by tłumaczyć taroty, leki ziołowe czy innych szamanów- ale co z wiarą? I Bóstwa, które sprawiają że dzieją się rzeczy, które my moglibyśmy nazwać "magicznymi"?
Ale, Aidan poruszył inny temat. Na ten moment, może nie tyle co ciekawszy, ale przynajmniej prowadzący do czegokolwiek. Bo podał pomysł, co oznacza że ma jakąkolwiek chęć pracować nad tym tematem. to nie byle jaki pomysł. Pomysł, który ma rację bytu i nie wydawał się taki... straszny?
- No ba, że by się dało. Trzeba by było zebrać jak najwięcej informacji na temat tego języka i.. i pewnie ludzkiego informatyka, jakbyśmy chcieli to, no, łączyć.
Bo jakby chcieli działać na czysto mugolskiej zasadzie, to wystarczyłoby to, jak oni to nazywają? zakodować? Że napisać aplikację? Zebrać wszystkie słowa w tym języku, czy jakimkolwiek innym, podpiąć to pod już istniejącą bazę tłumacza google, i przypisać im znaczenia? I to, paradoksalnie, wydaje się do zrobienia.
Ale. W głowie Zosi pojawiła się jedna myśl, takie rozgałęzienie, jak korzeń co wystrzelił z głównej łodygi niczym Filip z konopii.
- Może dobrym początkiem czegokolwiek byłoby zastanowienie się nad tym, jak sprawić żeby ludzka technologia działała tutaj? Jakiś zamiennik magiczny elektryczności, baterie napędzane magią...?
Oh, i kolejny korzonek, z tego wcześniejszego korzonka, patrz jak rośnie! Bo, jakby się tak nad tym zastanowić...
- No i czemu w jakiś dziwny sposób, technologia "zakłóca" magię...? Żeby coś było zakłócane, musi, tak na logikę biorąc, wchodzić mu w drogę. A to znaczyłoby że są na tej samej...fali? Przestrzeni...?
No właśnie. Dlaczego technologia, w jakiś dziwny sposób, była zagrożeniem dla magii? I czym technologia była lepsza, że magia nie była takim samym zagrożeniem dla technologii?
Jej mina trochę spoważniała. Coś tu nie grało.
Dlatego, na jego słowa o chęci pomocy, uśmiechnęła się szeroko i energicznie pokiwała głową.
- Jejku, jasne że tak! Co dwie głowy to nie jedna. Razem będzie łatwiej coś wykminić!
Wizja tego, że ma partnera do badań, osobę z taką samą zajawką jak ona tylko bardziej ją nakręciło. Nareszcie, na bogów! Nareszcie ktoś kto ma podobne podejście do tego światka- magicznego, ale tak zastygniętego w czasie, ze zaczął już pokrywać się patyną i rdzewieć.
Na jego słowa o pojmowaniu pokiwała głową ze zrozumieniem. Bo to co mówiła było dziwne, i dopóki nie da mu jakiegoś dowodu, nie ma zamiaru wymagać od niego, żeby jej uwierzył.
- Ja też nie do końca. Ale wiesz, skoro ludzie sobie stawiają tarota, to może mają też dostęp do jakiejś cząstki tej magii, nie wiem...
To był temat na osobną rozmowę. Bo, może tak naprawdę to każdy człowiek ma w sobie jakąś cząstkę magiczną, która pozwala mu używać chociaż tej drobnej, skromnej części magii? Ale, to mogło by tłumaczyć taroty, leki ziołowe czy innych szamanów- ale co z wiarą? I Bóstwa, które sprawiają że dzieją się rzeczy, które my moglibyśmy nazwać "magicznymi"?
Ale, Aidan poruszył inny temat. Na ten moment, może nie tyle co ciekawszy, ale przynajmniej prowadzący do czegokolwiek. Bo podał pomysł, co oznacza że ma jakąkolwiek chęć pracować nad tym tematem. to nie byle jaki pomysł. Pomysł, który ma rację bytu i nie wydawał się taki... straszny?
- No ba, że by się dało. Trzeba by było zebrać jak najwięcej informacji na temat tego języka i.. i pewnie ludzkiego informatyka, jakbyśmy chcieli to, no, łączyć.
Bo jakby chcieli działać na czysto mugolskiej zasadzie, to wystarczyłoby to, jak oni to nazywają? zakodować? Że napisać aplikację? Zebrać wszystkie słowa w tym języku, czy jakimkolwiek innym, podpiąć to pod już istniejącą bazę tłumacza google, i przypisać im znaczenia? I to, paradoksalnie, wydaje się do zrobienia.
Ale. W głowie Zosi pojawiła się jedna myśl, takie rozgałęzienie, jak korzeń co wystrzelił z głównej łodygi niczym Filip z konopii.
- Może dobrym początkiem czegokolwiek byłoby zastanowienie się nad tym, jak sprawić żeby ludzka technologia działała tutaj? Jakiś zamiennik magiczny elektryczności, baterie napędzane magią...?
Oh, i kolejny korzonek, z tego wcześniejszego korzonka, patrz jak rośnie! Bo, jakby się tak nad tym zastanowić...
- No i czemu w jakiś dziwny sposób, technologia "zakłóca" magię...? Żeby coś było zakłócane, musi, tak na logikę biorąc, wchodzić mu w drogę. A to znaczyłoby że są na tej samej...fali? Przestrzeni...?
No właśnie. Dlaczego technologia, w jakiś dziwny sposób, była zagrożeniem dla magii? I czym technologia była lepsza, że magia nie była takim samym zagrożeniem dla technologii?
Jej mina trochę spoważniała. Coś tu nie grało.