23-06-2023, 08:46 PM
W pełni zgadzał się z jej słowami. A nawet pokusiłby się na stwierdzenie, że nie istnieje nic, co mogłoby przebić to wspaniałe uczucie, tak głębokie, tak prawdziwe, które połączyło ich w tej magicznej chwili. Częściowo niespodziewanej, częściowo jak najbardziej zamierzonej, bo przecież zjedli te laski lukrecji z amortencją i sprowokowali wybuch emocji najwyraźniej czających się w cieniu podświadomości.
Pascal nie mógł wyjść z podziwu jak bardzo ślepy był na własne pragnienia odkąd poznał Sophie. Przecież od początku ją polubił, bardzo dobrze się dogadywali, mieli podobne poczucie humoru, potrafili razem stawić czoła przeciwnościom losu w postaci złośliwego artykułu w gazetce szkolnej... Jak miałby nie darzyć jej tak silnym uczuciem?
W dodatku naprawdę uważał ją za nadzwyczajnie śliczną, uroczą zarówno zewnętrznie, jak i wewnętrznie. Imponowała mu jej inteligencja i ciekawość świata, iskra naukowca pchająca ją do tak wielu oryginalnych pomysłów oraz projektów, które stopniowo wprowadzała w życie. Chciał móc podziwiać ją całe życie! Wychwalać pod niebiosa, stawiać na piedestale, czcić i uwielbiać! Wszyscy powinni, ale egoistycznie nie chciał, żeby na tych wszystkich zwracała uwagę.
Posłał jej jeszcze jeden czarujący, ale szczerze szczęśliwy i urzeczony uśmiech, kiedy tak odgarnęła kosmyk z jego czoła. Również rozejrzał się na boki, trochę zdając sobie sprawę z tego, że chyba zapomnieli gdzie są, ale nie poświęcił temu zbytniej uwagi. Nadal przejęty całą sytuacją odnalazł wzrokiem niedaleko wolną przestrzeń, gdzie przy okazji nie padało i łapiąc Sophie za dłoń, poprowadził ją właśnie tam, żeby jednak nie mokli bez sensu. Kto w ogóle wymyśla burze na imprezie? Bez sensu.
Nie był pewien, czy to to przemieszczenie się, ale jak zatrzymali się już z dala od chlapiącego deszczu, Pascal jakoś świadomiej zwrócił uwagę na otoczenie. Zaczął słyszeć rozmowy dookoła, dźwięki kubków wypełnianych winem, śmiechy, szelesty... Spojrzał na Sophie nieco zdezorientowany, jakby właśnie wybudzał się z bardzo przyjemnego snu i jeszcze nie ogarniał gdzie kończy się nierealny świat stworzony przez wyobraźnię, a rzeczywistość, z której niepostrzeżenie odpłynął.
Dopiero nieśmiała werbalna reakcja koleżanki mocniej ściągnęła go na ziemię i dotarło do niego wszystko co miało miejsce przez ostatnie kilka minut. I czuł to tak żywo, tak mocno, jak bardzo realistyczny sen wzbudzający mocniejsze bicie serca. Nie onieśmielało go to nijak, ale właśnie wprowadzało w zmieszanie mentalne.
Odetchnął powoli głęboko, chcąc wprowadzić więcej spokoju w swoje trochę zagmatwane nerwy, myśli i emocje. Nie od razu odpowiedział na pytanie Sophii, kalkulując w którą stronę najlepiej pchnąć tę konwersację. Nie chciał jej ani onieśmielać, ani płoszyć, ani sprawić jej przykrości, czy rozgniewać.
- Z pewnością zaliczyliśmy jedno z zadań bingo. - Nie ma to jak stwierdzenie faktu, żeby przynajmniej jedną prawdę podkreślić. Właściwie to martwił się trochę tym, jak się teraz Sophie czuła, bo po tym jak bardzo przejęła się artykułem w gazetce szkolnej, teraz mógł spodziewać się czegoś równie mocno dotykającego jakiejś wrażliwej struny. - Jak się czujesz, Sophie? - To pytanie nie było podszyte niczym innym, jak troską o jej dobre samopoczucie. Przecież są na imprezie, powinni się dobrze bawić! Więc jeśli Krukonka okaże się być zbyt zestresowana, żeby cieszyć się wieczorem, to Pascal postara się poprawić jej humor.
Pascal nie mógł wyjść z podziwu jak bardzo ślepy był na własne pragnienia odkąd poznał Sophie. Przecież od początku ją polubił, bardzo dobrze się dogadywali, mieli podobne poczucie humoru, potrafili razem stawić czoła przeciwnościom losu w postaci złośliwego artykułu w gazetce szkolnej... Jak miałby nie darzyć jej tak silnym uczuciem?
W dodatku naprawdę uważał ją za nadzwyczajnie śliczną, uroczą zarówno zewnętrznie, jak i wewnętrznie. Imponowała mu jej inteligencja i ciekawość świata, iskra naukowca pchająca ją do tak wielu oryginalnych pomysłów oraz projektów, które stopniowo wprowadzała w życie. Chciał móc podziwiać ją całe życie! Wychwalać pod niebiosa, stawiać na piedestale, czcić i uwielbiać! Wszyscy powinni, ale egoistycznie nie chciał, żeby na tych wszystkich zwracała uwagę.
Posłał jej jeszcze jeden czarujący, ale szczerze szczęśliwy i urzeczony uśmiech, kiedy tak odgarnęła kosmyk z jego czoła. Również rozejrzał się na boki, trochę zdając sobie sprawę z tego, że chyba zapomnieli gdzie są, ale nie poświęcił temu zbytniej uwagi. Nadal przejęty całą sytuacją odnalazł wzrokiem niedaleko wolną przestrzeń, gdzie przy okazji nie padało i łapiąc Sophie za dłoń, poprowadził ją właśnie tam, żeby jednak nie mokli bez sensu. Kto w ogóle wymyśla burze na imprezie? Bez sensu.
Nie był pewien, czy to to przemieszczenie się, ale jak zatrzymali się już z dala od chlapiącego deszczu, Pascal jakoś świadomiej zwrócił uwagę na otoczenie. Zaczął słyszeć rozmowy dookoła, dźwięki kubków wypełnianych winem, śmiechy, szelesty... Spojrzał na Sophie nieco zdezorientowany, jakby właśnie wybudzał się z bardzo przyjemnego snu i jeszcze nie ogarniał gdzie kończy się nierealny świat stworzony przez wyobraźnię, a rzeczywistość, z której niepostrzeżenie odpłynął.
Dopiero nieśmiała werbalna reakcja koleżanki mocniej ściągnęła go na ziemię i dotarło do niego wszystko co miało miejsce przez ostatnie kilka minut. I czuł to tak żywo, tak mocno, jak bardzo realistyczny sen wzbudzający mocniejsze bicie serca. Nie onieśmielało go to nijak, ale właśnie wprowadzało w zmieszanie mentalne.
Odetchnął powoli głęboko, chcąc wprowadzić więcej spokoju w swoje trochę zagmatwane nerwy, myśli i emocje. Nie od razu odpowiedział na pytanie Sophii, kalkulując w którą stronę najlepiej pchnąć tę konwersację. Nie chciał jej ani onieśmielać, ani płoszyć, ani sprawić jej przykrości, czy rozgniewać.
- Z pewnością zaliczyliśmy jedno z zadań bingo. - Nie ma to jak stwierdzenie faktu, żeby przynajmniej jedną prawdę podkreślić. Właściwie to martwił się trochę tym, jak się teraz Sophie czuła, bo po tym jak bardzo przejęła się artykułem w gazetce szkolnej, teraz mógł spodziewać się czegoś równie mocno dotykającego jakiejś wrażliwej struny. - Jak się czujesz, Sophie? - To pytanie nie było podszyte niczym innym, jak troską o jej dobre samopoczucie. Przecież są na imprezie, powinni się dobrze bawić! Więc jeśli Krukonka okaże się być zbyt zestresowana, żeby cieszyć się wieczorem, to Pascal postara się poprawić jej humor.