25-06-2023, 02:56 PM
Zaśmiała się razem z nim. O tak, ona już mogła postarać się o kłopoty, oboje to wiedzieli. Znaczy, on też nie był niewiniątkiem, ale choć nie ujmowała mu zdolności wkurwienia ludzi, to ostatecznie ona miała większe w tym doświadczenie, ona żyła w kłopotach. Wiecznie... No cóż.
- A to też, racja. Jeszcze dziś z pewnością paru poszukam, tak żeby wyrównać szanse reszty. - Bo przecież nie zamierzała ot od razu wracać do dormitorium, jak już spotkała dwie osoby, to będzie i więcej. Choć to zupełnie nie był powód nocnych dzisiaj spacerów, ale niefortunnie (oraz przeciwnie, both) ten powód spotkała. Nawet nie była zdziwiona, to właśnie te kłopoty, jeden z ich rodzajów - wszystko cholera musiało iść nie tak, jak ona sobie to wymyśli i zażyczy.
- Fakt, nie mam, może poproszę kolegów z twojego dormitorium żeby ucałowali cię w moim imieniu - rzuciła z rozbawieniem, podpierając się na chwilę pod boki. Wiedziała, że by za to im Dexter łby poukręcał, ale to nic. Acz faktycznie skierowała się w stronę dormitoriów Slytherinu, razem z Dexterem. Troszkę na chwilę nawet uniosła brodę dumnie, zgrywając się i niby to będąc obowiązkową paniusią przez parę ledwie kroków, skoro już Dexter zasugerował takie podejście. Wróciła zaraz do swojej normalności, nie będzie się wygłupiać tak całą drogę.
- Zresztą, jak ty możesz łamać regulamin? Znaczy, wiem jak, jedynie chyba nie robisz tego za często, te zasady w większości jedynie sugerują żeby nie spowodować zagłady siebie lub kogoś. - Popatrzyła na nieco z pewnego rodzaju zainteresowaniem. Są zasady, których nie brała na poważnie, to inna sprawa, ale większość też była dosłownie takim niewypowiedzianym "nie zabij się".
- A to też, racja. Jeszcze dziś z pewnością paru poszukam, tak żeby wyrównać szanse reszty. - Bo przecież nie zamierzała ot od razu wracać do dormitorium, jak już spotkała dwie osoby, to będzie i więcej. Choć to zupełnie nie był powód nocnych dzisiaj spacerów, ale niefortunnie (oraz przeciwnie, both) ten powód spotkała. Nawet nie była zdziwiona, to właśnie te kłopoty, jeden z ich rodzajów - wszystko cholera musiało iść nie tak, jak ona sobie to wymyśli i zażyczy.
- Fakt, nie mam, może poproszę kolegów z twojego dormitorium żeby ucałowali cię w moim imieniu - rzuciła z rozbawieniem, podpierając się na chwilę pod boki. Wiedziała, że by za to im Dexter łby poukręcał, ale to nic. Acz faktycznie skierowała się w stronę dormitoriów Slytherinu, razem z Dexterem. Troszkę na chwilę nawet uniosła brodę dumnie, zgrywając się i niby to będąc obowiązkową paniusią przez parę ledwie kroków, skoro już Dexter zasugerował takie podejście. Wróciła zaraz do swojej normalności, nie będzie się wygłupiać tak całą drogę.
- Zresztą, jak ty możesz łamać regulamin? Znaczy, wiem jak, jedynie chyba nie robisz tego za często, te zasady w większości jedynie sugerują żeby nie spowodować zagłady siebie lub kogoś. - Popatrzyła na nieco z pewnego rodzaju zainteresowaniem. Są zasady, których nie brała na poważnie, to inna sprawa, ale większość też była dosłownie takim niewypowiedzianym "nie zabij się".