25-06-2023, 11:57 PM
Starał się zrozumieć. Nie mógł rozumieć w pełni wszystkiego, bo pewne rzeczy trzeba było po prostu przeżyć na własnej skórze, ale przynajmniej próbował, starał się i też pewne rzeczy tolerował, akceptował i przyjmował pewnie ponad miarę tego, co powinien. może pewne rzeczy faktycznie były niekoniecznie normalne, powinny martwić czy wzbudzać jakiś dystans. Nie wiedział tego, kierował się sobą i swoim sercem, instynktem, a wraz z nim póki co wszystko, co zaobserwował z April, było w granicach "normy" trudnością i czymś, z czym chciał możliwie pomóc się jej mierzyć.
- Nie przepraszaj, April, serio. - Chwycił ją za ramiona, spoglądając jej w twarz z przekonaniem, ale niezmiennie przyjaźnie, ciepło. Naprawdę ją lubił i ciepło o niej myślał. Dzisiejsze zdarzenia nic nie zmieniły wobec tego, że chciał spędzać z nią czas. - Nie musisz przepraszać za to, że jest ci z czymś trudno. Rozumiem, naprawdę.
Posłał jej lekki uśmiech, po czym jak uznała, że chce iść, skinął głową jakby w lekkim skłonieniu się, po czym zaproponował jej ramię. Ot, miał taki po prostu styl i gest, może i trochę staroświecki i dziwny jak na ich wiek, jego pochodzenie tym bardziej, ale zawsze tak miał. Może dlatego zdawał się mimo wszystko mieć fory w sierocińcu kiedy coś broił, przynajmniej był charming.
- Zatem idziemy się napić, spędzić czas, a jak już będzie dość, idziemy mieć wysrane na ludzi i patrzeć w niebo. Umowa? - Uśmiechnął się nieco szerzej do niej, ale też uważnie się przyglądał czy jest przekonana. Dla niego to była całkiem fajna opcja! Chętnie spędzi z nią czas, gdziekolwiek, a skoro i o imprezę zahaczy, to w ogóle pełny serwis. I też dziwny komfort mu przynosił fakt, że się nią zaopiekuje i nawet jak napije się za dużo, zaprowadzi ją do dormitorium i będzie bezpieczna, bez dziwnych typów korzystających z okazji. - Wiesz, w moich stronach, tam gdzie teraz mieszkam, pewnie to mnie uważają za takiego Irytka. Najpewniej dlatego, że najgłupsze pomysły mam oczywiście ja, a jak coś się odpierdala, to jest 99 procent szansy, że jestem w to jakoś zamieszany. Fakt, w większości faktycznie mają rację... - Krótka pauza. - Ale nie zawsze. Raz rozpętała się wojna na jedzenie w stołówce i oczywiście dołączyłem, ale nie mam zielonego pojęcia kto to w ogóle zaczął, po prostu dostałem w ryj owsianką i rzeczą honoru było oddać tę zniewagę. Ale i tak na mnie potem też między innymi było.. - W sumie mówił to chyba żeby trochę oderwać jej myśli i skupić ją na historii zamiast na roztrząsaniu we własnej głowie tego, co po minucie zrobiłaby inaczej.
- Nie przepraszaj, April, serio. - Chwycił ją za ramiona, spoglądając jej w twarz z przekonaniem, ale niezmiennie przyjaźnie, ciepło. Naprawdę ją lubił i ciepło o niej myślał. Dzisiejsze zdarzenia nic nie zmieniły wobec tego, że chciał spędzać z nią czas. - Nie musisz przepraszać za to, że jest ci z czymś trudno. Rozumiem, naprawdę.
Posłał jej lekki uśmiech, po czym jak uznała, że chce iść, skinął głową jakby w lekkim skłonieniu się, po czym zaproponował jej ramię. Ot, miał taki po prostu styl i gest, może i trochę staroświecki i dziwny jak na ich wiek, jego pochodzenie tym bardziej, ale zawsze tak miał. Może dlatego zdawał się mimo wszystko mieć fory w sierocińcu kiedy coś broił, przynajmniej był charming.
- Zatem idziemy się napić, spędzić czas, a jak już będzie dość, idziemy mieć wysrane na ludzi i patrzeć w niebo. Umowa? - Uśmiechnął się nieco szerzej do niej, ale też uważnie się przyglądał czy jest przekonana. Dla niego to była całkiem fajna opcja! Chętnie spędzi z nią czas, gdziekolwiek, a skoro i o imprezę zahaczy, to w ogóle pełny serwis. I też dziwny komfort mu przynosił fakt, że się nią zaopiekuje i nawet jak napije się za dużo, zaprowadzi ją do dormitorium i będzie bezpieczna, bez dziwnych typów korzystających z okazji. - Wiesz, w moich stronach, tam gdzie teraz mieszkam, pewnie to mnie uważają za takiego Irytka. Najpewniej dlatego, że najgłupsze pomysły mam oczywiście ja, a jak coś się odpierdala, to jest 99 procent szansy, że jestem w to jakoś zamieszany. Fakt, w większości faktycznie mają rację... - Krótka pauza. - Ale nie zawsze. Raz rozpętała się wojna na jedzenie w stołówce i oczywiście dołączyłem, ale nie mam zielonego pojęcia kto to w ogóle zaczął, po prostu dostałem w ryj owsianką i rzeczą honoru było oddać tę zniewagę. Ale i tak na mnie potem też między innymi było.. - W sumie mówił to chyba żeby trochę oderwać jej myśli i skupić ją na historii zamiast na roztrząsaniu we własnej głowie tego, co po minucie zrobiłaby inaczej.