26-06-2023, 01:09 AM
Popatrzył na brata z niedowierzaniem. Naprawdę spodziewał się poznać jakichś szczegółów. Zasugerował mu przecież, że na pewno nie zwraca się do niego per "typie", zwrócił uwagę, że piąty rok to w zasadzie żadna informacja! Co, miał szukać, który to dzieciak spośród połowy rocznika?
- Ale ma jakieś imię, nie?
Zebrał się na pytanie wymierzone niemal wprost... Ale jeśli Ian miał mu na to odpowiedzieć suchym tak, lub nie, chyba faktycznie mieli się jeszcze pokłócić. W końcu to właśnie on robił mu wcześniej wyrzuty, że nie wiedział nic o Aaronie. Teraz okazywało się, że wiedział całkiem sporo!
- Ej, wcale nie mówiłem, że jest tragiczny - syknął na niego i dopiero po krótkiej chwili stonował, kontynuując. - Jest spoko, tylko... No, przecież jest
Philip zdawał się zupełnie zapomnieć o tych paru sytuacjach, kiedy żalił się Ianowi oraz o wielu dniach, które spędził w przytłaczającym załamaniu, które trzymało go większość czasu w łóżku, z dala od innych.
Nie zapomniał, oczywiście, ale nie widział też swojej hipokryzji. Czuł za to silną potrzebę wstawienia się za Aaronem.
- Żył... Znaczy, miał się wystarczająco dobrze, jak widziałem go ostatnio - odparł, wzurszając ramionami, jakby wcale się nie martwił.
Ale oczywiście, że się martwił. A Ian z pewnością mógł to wyczuć.
- Ale ma jakieś imię, nie?
Zebrał się na pytanie wymierzone niemal wprost... Ale jeśli Ian miał mu na to odpowiedzieć suchym tak, lub nie, chyba faktycznie mieli się jeszcze pokłócić. W końcu to właśnie on robił mu wcześniej wyrzuty, że nie wiedział nic o Aaronie. Teraz okazywało się, że wiedział całkiem sporo!
- Ej, wcale nie mówiłem, że jest tragiczny - syknął na niego i dopiero po krótkiej chwili stonował, kontynuując. - Jest spoko, tylko... No, przecież jest
Philip zdawał się zupełnie zapomnieć o tych paru sytuacjach, kiedy żalił się Ianowi oraz o wielu dniach, które spędził w przytłaczającym załamaniu, które trzymało go większość czasu w łóżku, z dala od innych.
Nie zapomniał, oczywiście, ale nie widział też swojej hipokryzji. Czuł za to silną potrzebę wstawienia się za Aaronem.
- Żył... Znaczy, miał się wystarczająco dobrze, jak widziałem go ostatnio - odparł, wzurszając ramionami, jakby wcale się nie martwił.
Ale oczywiście, że się martwił. A Ian z pewnością mógł to wyczuć.