26-06-2023, 10:36 PM
Lavi był pamiętliwy, wiedział o tym każdy, kto znał go lepiej. Potrafił zapamiętać nie tylko formułki z książek, które właśnie czytał, ale również czyny osób, które w jakiś sposób mu podpadły. A z całą pewnością Tim to zrobił swoim ostatnim zachowaniem, które utkwiło w pamięci Krukona. Kiedyś uważał, że kolega z roku jest całkiem interesujący; teraz diametralnie zmienił o nim zdanie uważając, że jest bucem i tchórzem, który naskakuje na innych bez powodu, obawia się sprzeczki, a kiedy straci wszelkie argumenty atakuje innych z zaskoczenia, nie dając im możliwości jakiejkolwiek obrony.
Tak zmienił się obraz chłopaka po ostatnim spotkaniu. Nic dziwnego, że w tym wszystkim Lavi nie miał ochoty rozmawiać z Timem, wpadać na niego w Pokoju Wspólnym czy nawet na niego patrzeć. Ograniczył swój kontakt do bezsłownego mijania go na korytarzu, ewentualnie w salonie, kiedy zdarzyło się, że pojawili się tam obaj. Był uparty, toteż można było się spodziewać, że taki stan rzeczy będzie utrzymywał się przez ładnych kilka tygodni.
Dzisiejszego dnia również pozostał w postanowieniu, nie łamiąc się ani na chwilkę i nie spoglądając w stronę drugiego Krukona nawet wtedy, kiedy ten jawnie go wołał. Nie miał mu nic do powiedzenia, plus sam nie chciał narażać się na jago kolejne bezsensowne ataki. Nie był workiem treningowym, żeby tak się na nim wyżywać.
Zamaszyście zarzucił torbę na ramię, chcąc jak najszybciej opuścić salon, w którym obecność Tima działała mu na nerwy. Korciło, by się odezwać, korciło, by powiedzieć swoje, ale wiązało się to z interakcją. A tej chciał uniknąć.
Przez jakiś czas spacerował po korytarzach, nie wiedząc właściwie co chce robić. Posiedzieć w bibliotece? A może pouczyć się na błoniach? Pogoda nie była jeszcze taka tragiczna, należało korzystać.
Łapiąc się ten drugiej opcji, zaczął zbiegać do schodów. Wszystko wydawało się idealne. Do momentu aż na drugim piętrze torba nie postanowiła mu pęknąć. Nie wiedział czy to czyjś żart, czy może zbieg okoliczności, ale nie był zadowolony.
Patrzył, jak wysypują się wszystkie rzeczy, włącznie z pergaminami i kałamarzem, który cudem się nie rozbił. Chociaż tyle dobrego.
-Wspaniale - westchnął, schylając się, by pozbierać swoje własności. Wolał się pospieszyć, zanim znajdzie się ktoś, kto będzie chciał coś sobie przywłaszczyć.