26-06-2023, 11:38 PM
I teraz oto Ian cały na biało wraz ze swoją wylewnością mógł zabłysnąć raz jeszcze.
- Nie.
Kurtyna. Oczywiście, że mógł powiedzieć więcej, w teorii. Oczywiście, że spodziewał się, że Philip może dopytać albo wkurwić się, że rozmowa z nim idzie po chuju. Ale była też nadzieja, że sobie jednak odpuści i nie zapyta, a on zyska więcej czasu żeby jakoś nazwać tą realację z Maxem, spróbować ją ubrać w słowa i też jakoś własne uczucia czy oczekiwania sprecyzować. Nadzieja umiera ostatnia, jest moc.
Czekał na jakiekolwiek pozytywne określenia czy fakty o Aaronie. Cokolwiek, ale może nie tak ogólnego, że chociażby nie wyklina go na korytarzach. To rzecz kultury, chyba, więc zakładał to za oczywistość skoro Phil zdecydowanie go lubił, najwyraźniej. Starał się dostrzec dlaczego, ciężko jednak wybrać sobie cokolwiek z tych informacji, które już miał.
Jest trudny. To troszkę wyjaśniało, choć raczej prawie nic, i też nawet nie nazwałby tego cechą pozytywną. Patrzył na Philipa, chcąc naprawdę zrozumieć, bo jak mu zależało... Może faktycznie ocenił go źle, przez pryzmat jednej sytuacji? Ale ostatecznie brat tak się wypowiedział, że nadal chuja wiedział.
- Eee... Czekaj, podsumuję, czy niczego nie pominąłem. Jest trudny, ale się stara i raczej mogliście się bardziej dogadać. - Pokiwał głową powoli. - No dobra, okej. To stara się co konkretnie? W sensie...
Wzruszył pytajaco ramionami, przyglądając się bratu. No bo właśnie, co się stara? Do czego dążył? Starał się żeby byli kumplami, przyjaciółmi, kimś więcej? I w jaki sposób? Nie brzmiało zdrowo, że najpierw Philipa potraktował jak gówno, a potem wylądował w jego imieniu w szpitalu, ale też w sumie akurat oni nie mieli co wytykać zdrowia czy normalności. Ich rodzina była przykładem, że nie mieli do takich rzeczy szczęścia.
- Nie.
Kurtyna. Oczywiście, że mógł powiedzieć więcej, w teorii. Oczywiście, że spodziewał się, że Philip może dopytać albo wkurwić się, że rozmowa z nim idzie po chuju. Ale była też nadzieja, że sobie jednak odpuści i nie zapyta, a on zyska więcej czasu żeby jakoś nazwać tą realację z Maxem, spróbować ją ubrać w słowa i też jakoś własne uczucia czy oczekiwania sprecyzować. Nadzieja umiera ostatnia, jest moc.
Czekał na jakiekolwiek pozytywne określenia czy fakty o Aaronie. Cokolwiek, ale może nie tak ogólnego, że chociażby nie wyklina go na korytarzach. To rzecz kultury, chyba, więc zakładał to za oczywistość skoro Phil zdecydowanie go lubił, najwyraźniej. Starał się dostrzec dlaczego, ciężko jednak wybrać sobie cokolwiek z tych informacji, które już miał.
Jest trudny. To troszkę wyjaśniało, choć raczej prawie nic, i też nawet nie nazwałby tego cechą pozytywną. Patrzył na Philipa, chcąc naprawdę zrozumieć, bo jak mu zależało... Może faktycznie ocenił go źle, przez pryzmat jednej sytuacji? Ale ostatecznie brat tak się wypowiedział, że nadal chuja wiedział.
- Eee... Czekaj, podsumuję, czy niczego nie pominąłem. Jest trudny, ale się stara i raczej mogliście się bardziej dogadać. - Pokiwał głową powoli. - No dobra, okej. To stara się co konkretnie? W sensie...
Wzruszył pytajaco ramionami, przyglądając się bratu. No bo właśnie, co się stara? Do czego dążył? Starał się żeby byli kumplami, przyjaciółmi, kimś więcej? I w jaki sposób? Nie brzmiało zdrowo, że najpierw Philipa potraktował jak gówno, a potem wylądował w jego imieniu w szpitalu, ale też w sumie akurat oni nie mieli co wytykać zdrowia czy normalności. Ich rodzina była przykładem, że nie mieli do takich rzeczy szczęścia.