27-06-2023, 11:22 PM
Odczekał parę sekund patrząc na Iana. Kiedy tylko zorientował się, że nie było już pełną wypowiedzią, przewrócił oczami. To jeszcze nie materiał na kłótnię, ale z pewnością nie był zadowolony z tego braku wylewności. Najwyżej odgryzie się potem jakąś złośliwością.
Splótł ręce na piersi i westchnął kręcąc głową, jakby wszystko, co do tej pory powiedział Ianowi było spójne, logiczne i ukazywało bardzo prostą i oczywistą sytuację. Jasne, że tak nie było... Ale mógł chociaż udawać.
- Nie wiem, jest miły, zagaduje, stara się...
Chyba normalnie nie nazwałby zachowania Aarona byciem miłym w jakikolwiek sposób, jednak, gdy starał się znaleźć pozytywy, które potrafił nazwać, przyszło mu na myśl właśnie to, poparte przykładami, kiedy z nim flirtował. Chyba flirtował. Celowo nie nazwał tego po imieniu.
- Znaczy... Może coś z tego będzie - dodał po chwili, dziwnie beznamiętnie, wzruszając ramionami.
A teraz czas się odgryźć, żeby tylko Ian nie czuł się za pewnie w tej rozmowie. Philip już się nie czuł...
- To podsumujmy, co ja wiem. Jest sobie Max. Istnieje. - zaczął wyliczać dwa pierwsze punkty na palcach lekko uniesionej ręki. - Piąty rok. Nie jest ze Slytherinu. Ma pecha, co w sumie jest wymowne.
Na koniec skinął lekko głową w stronę Iana. Nie był pewien, czy załapie, ale chodziło tu o subtelną złośliwość - ma pecha, więc trafił na Iana, proste.
- A, i najważniejsze. Chyba coś ten. Tak to było?
Bo co to niby miało znaczyć?
Splótł ręce na piersi i westchnął kręcąc głową, jakby wszystko, co do tej pory powiedział Ianowi było spójne, logiczne i ukazywało bardzo prostą i oczywistą sytuację. Jasne, że tak nie było... Ale mógł chociaż udawać.
- Nie wiem, jest miły, zagaduje, stara się...
Chyba normalnie nie nazwałby zachowania Aarona byciem miłym w jakikolwiek sposób, jednak, gdy starał się znaleźć pozytywy, które potrafił nazwać, przyszło mu na myśl właśnie to, poparte przykładami, kiedy z nim flirtował. Chyba flirtował. Celowo nie nazwał tego po imieniu.
- Znaczy... Może coś z tego będzie - dodał po chwili, dziwnie beznamiętnie, wzruszając ramionami.
A teraz czas się odgryźć, żeby tylko Ian nie czuł się za pewnie w tej rozmowie. Philip już się nie czuł...
- To podsumujmy, co ja wiem. Jest sobie Max. Istnieje. - zaczął wyliczać dwa pierwsze punkty na palcach lekko uniesionej ręki. - Piąty rok. Nie jest ze Slytherinu. Ma pecha, co w sumie jest wymowne.
Na koniec skinął lekko głową w stronę Iana. Nie był pewien, czy załapie, ale chodziło tu o subtelną złośliwość - ma pecha, więc trafił na Iana, proste.
- A, i najważniejsze. Chyba coś ten. Tak to było?
Bo co to niby miało znaczyć?