28-06-2023, 11:22 PM
W sumie z jednej strony, dowiedział się naprawdę niewiele i jak już nakręcił się przeciwko Aaronowi, namyślał jaki to nie jest chuj i prostak, to teraz ciężko było mu zmienić zdanie na podstawie stwierdzenia, że jest miły. Nie brzmiał, na pewno nie wyglądał, ogólnie nie. Mimo to, skoro stanął po stronie Philipa, może faktycznie nie był taki najgorszy. Nie ratowało to opinii o nim, ale też był to mocny argument, poprawiał jego wizerunek odczuwalnie.
Nie wiedział co o tym myśleć już całkiem. Widział, że Philipowi zależało i starał się wierzyć, że miał ku temu powody, nie jest żenadą lgnącą do kogoś, kto traktuje go jak gówno. Chyba też jego charakter (czy też ich, mieli akurat w tej materii podobne zachowania) by nie pozwolił na wprost pomiatanie sobą i ot, akceptowanie tego. Zemściliby się na typie i byłoby po robocie. A tak? Musiał chociaż spróbować się nieco zdystansować i przyjrzeć sytuacji, chociażby ze względu na brata.
Przyglądał mu się chwilę z nieodgadnioną miną, po czym w końcu skinął głową krótko, poprawiając się wygodniej w siadzie i spoglądając przed siebie.
- No dobrze. To zobaczymy jak będzie, mam nadzieję, że ostatecznie będzie faktycznie w porządku. - Zamilkł na sekundę, po czym zerknął na niego. - Tak czy tak, możesz mi mówić o tym, okej? Zawsze będę po twojej stronie, jak by nie było, więc... No.
Bo może coś powiedział nie tak, albo zrobił, że Phil mu nic nie mówił? Nawet teraz, kiedy to już przecież wiedział o istnieniu Aarona, a wraz musiał pociągnąć go za język. Kiedyś nie mieli takich sytuacji, w sumie nigdy, wszystko co jeden wiedział, to i drugi. Dziwnie mu było z tym, że jakoś coś się tu zmieniało i starał się tym nie przejmować bardziej niż potrzeba, ale głupio go to zmartwiło. Oczywiście, przy tym sam nie był niewinny z własną częścią opowieści.
Uniósł krótko w rozbawieniu kącik ust przy stwierdzeniu, że Max istnieje. Na szczęście nie był na etapie wymyślania sobie przyjaciół. Zginając nogi w kolanach, wciągnął je na ławkę, otaczając je ramionami i opierając na jednym kolanie brodę. Chyba czuł się tak troszkę pewniej, bo stresowało go to też bardziej niż powinno, ta rozmowa. Nie skrajnie, ale nie nazwałby tego szczytem komfortu.
- Dobra, spadaj - rzucił z rozbawieniem lekkim, bezbłędnie odczytując jego sugestię rodzaju pecha Maxa. Acz w sumie nie mylił się chyba aż tak, Gryfon by na pewno się zgodził. Westchnął w końcu cicho, przeciągle.
- Taa. Gryfon, ogólnie wygląda moim zdaniem na takiego... - Zastanowił się chwilę. - Bo ogólnie to on ma inny vibe niż kiedy się odzywa. Albo też... - Znowu chwila ciszy, zmarszczył brwi. - Ogólnie to spotkałem go raz na mieście w wakacje i poszliśmy coś zjeść. Tak sobie o. I pogadaliśmy i w sumie jest bardzo spoko, więc od wtedy gadamy.
Zamilkł na chwilę, marszcząc brwi. Nie wiedział co jeszcze dodać, albo raczej ile ma odwagę powiedzieć na głos. Podobał mu się, to raz. Był uroczy, zabawny, chociaż zdawał sobie sprawę, że niespecjalnie, po prostu sam jego sposób bycia i wyrażania się jakoś Iana bawił. Ale też intrygował go, czuł, że jest w nim wiele więcej niż pokazuje i choć z nikim do tej pory tak nie miał, tu jakoś tak czuł się zdeterminowany żeby go poznać, po prostu. Chyba też nie całkiem zdawał sobie sprawę, że zwyczajnie miał na niego crusha.
Nie wiedział co o tym myśleć już całkiem. Widział, że Philipowi zależało i starał się wierzyć, że miał ku temu powody, nie jest żenadą lgnącą do kogoś, kto traktuje go jak gówno. Chyba też jego charakter (czy też ich, mieli akurat w tej materii podobne zachowania) by nie pozwolił na wprost pomiatanie sobą i ot, akceptowanie tego. Zemściliby się na typie i byłoby po robocie. A tak? Musiał chociaż spróbować się nieco zdystansować i przyjrzeć sytuacji, chociażby ze względu na brata.
Przyglądał mu się chwilę z nieodgadnioną miną, po czym w końcu skinął głową krótko, poprawiając się wygodniej w siadzie i spoglądając przed siebie.
- No dobrze. To zobaczymy jak będzie, mam nadzieję, że ostatecznie będzie faktycznie w porządku. - Zamilkł na sekundę, po czym zerknął na niego. - Tak czy tak, możesz mi mówić o tym, okej? Zawsze będę po twojej stronie, jak by nie było, więc... No.
Bo może coś powiedział nie tak, albo zrobił, że Phil mu nic nie mówił? Nawet teraz, kiedy to już przecież wiedział o istnieniu Aarona, a wraz musiał pociągnąć go za język. Kiedyś nie mieli takich sytuacji, w sumie nigdy, wszystko co jeden wiedział, to i drugi. Dziwnie mu było z tym, że jakoś coś się tu zmieniało i starał się tym nie przejmować bardziej niż potrzeba, ale głupio go to zmartwiło. Oczywiście, przy tym sam nie był niewinny z własną częścią opowieści.
Uniósł krótko w rozbawieniu kącik ust przy stwierdzeniu, że Max istnieje. Na szczęście nie był na etapie wymyślania sobie przyjaciół. Zginając nogi w kolanach, wciągnął je na ławkę, otaczając je ramionami i opierając na jednym kolanie brodę. Chyba czuł się tak troszkę pewniej, bo stresowało go to też bardziej niż powinno, ta rozmowa. Nie skrajnie, ale nie nazwałby tego szczytem komfortu.
- Dobra, spadaj - rzucił z rozbawieniem lekkim, bezbłędnie odczytując jego sugestię rodzaju pecha Maxa. Acz w sumie nie mylił się chyba aż tak, Gryfon by na pewno się zgodził. Westchnął w końcu cicho, przeciągle.
- Taa. Gryfon, ogólnie wygląda moim zdaniem na takiego... - Zastanowił się chwilę. - Bo ogólnie to on ma inny vibe niż kiedy się odzywa. Albo też... - Znowu chwila ciszy, zmarszczył brwi. - Ogólnie to spotkałem go raz na mieście w wakacje i poszliśmy coś zjeść. Tak sobie o. I pogadaliśmy i w sumie jest bardzo spoko, więc od wtedy gadamy.
Zamilkł na chwilę, marszcząc brwi. Nie wiedział co jeszcze dodać, albo raczej ile ma odwagę powiedzieć na głos. Podobał mu się, to raz. Był uroczy, zabawny, chociaż zdawał sobie sprawę, że niespecjalnie, po prostu sam jego sposób bycia i wyrażania się jakoś Iana bawił. Ale też intrygował go, czuł, że jest w nim wiele więcej niż pokazuje i choć z nikim do tej pory tak nie miał, tu jakoś tak czuł się zdeterminowany żeby go poznać, po prostu. Chyba też nie całkiem zdawał sobie sprawę, że zwyczajnie miał na niego crusha.