29-06-2023, 02:17 PM
Philip mimo wszystko jakoś nie do końca wierzył, że miało być w porządku. Przecież nawet Aaron ostrzegał, że pewnie jeszcze go zrani. Rzecz w tym, że chłopak był w tamtym momencie pewien, że gorzej już nie będzie. Przeżył pewne załamanie i dopiero ponownie wracając do kontaktu ze starszym Ślizgonem, poczuł się lepiej. W pewien sposób dostrzegał potencjalną beznadziejność sytuacji, ale absolutnie nie miał zamiaru martwić tym Iana. Jeżeli tylko miało być w porządku, chociaż przez chwilę, Philip miał zamiar udawać przed wszystkimi - łącznie z samym sobą - że wierzy w to całe w porządku.
- Pewnie tak. Ostatecznie wyjaśniliśmy sobie parę rzeczy, więc wiesz, zapowiada się dobrze - odparł, wskakując tym samym na absolutne wyżyny swoich zdolności aktorskich, skoro przecież nie był tak do końca szczery. - Na pewno będzie lepiej. Na tyle, że nie będziesz musiał na mnie marudzić.
Dźgnął go lekko łokciem w bok. W końcu Ian na pewno też swoje przeżył, widząc martwiące załamanie brata.
W ostatnie nawet wierzył - a przynajmniej, że na jakiś czas będzie lepiej. Sam, patrząc na sprawę swoim zdaniem realistycznie, dawał im rok. Albo raczej miał nadzieję, że mogliby zbliżyć się, być razem przez ten rok. Było to obrócenie całej sytuacji o sto osiemdziesiąt stopni. Jeszcze parę dni temu liczył, że uda mu się unikać Aarona, aż do końca czerwca. Teraz z kolei miał ochotę spędzić z nim jak najwięcej czasu, w obawie, że zostawało im go coraz mniej. A skoro chłopak nie bez powodu miał w Hogwarcie taką reputację, jaką miał, z pewnością poza nim znalazłby sobie kogoś lepszego... Ale to przecież materiał na martwienie się w przyszłym roku. W dodatku, jak już wszystko się posypie, nie musiałby go nawet unikać!
Słysząc, jak Ian zaczynał mimo wszystko szerzej opisywać tego tajemniczego Maxa, Philip nie mógł powstrzymać parsknięcia. Bardzo nie chciał mu przerywać, skoro brat po raz pierwszy zaczął bardziej otwierać się na rozmowę o nim, ale obaj dziś opisywali w tak pokraczny sposób...
- Kiedy się odzywa? Czyli jest lepiej, jak już się odezwie, czy jak milczy?
Za chwilę jednak nieco spoważniał. Uznał, że skoro już poruszyli ten temat, być może warto było wydusić nieco więcej. Nie wiadomo, kiedy mieliby ponownie wrócić do tego tematu. Już teraz było im niesamowicie trudno zacząć tę rozmowę.
- Ale on coś wie? To znaczy... Ee... Jak blisko w ogóle jesteście?
- Pewnie tak. Ostatecznie wyjaśniliśmy sobie parę rzeczy, więc wiesz, zapowiada się dobrze - odparł, wskakując tym samym na absolutne wyżyny swoich zdolności aktorskich, skoro przecież nie był tak do końca szczery. - Na pewno będzie lepiej. Na tyle, że nie będziesz musiał na mnie marudzić.
Dźgnął go lekko łokciem w bok. W końcu Ian na pewno też swoje przeżył, widząc martwiące załamanie brata.
W ostatnie nawet wierzył - a przynajmniej, że na jakiś czas będzie lepiej. Sam, patrząc na sprawę swoim zdaniem realistycznie, dawał im rok. Albo raczej miał nadzieję, że mogliby zbliżyć się, być razem przez ten rok. Było to obrócenie całej sytuacji o sto osiemdziesiąt stopni. Jeszcze parę dni temu liczył, że uda mu się unikać Aarona, aż do końca czerwca. Teraz z kolei miał ochotę spędzić z nim jak najwięcej czasu, w obawie, że zostawało im go coraz mniej. A skoro chłopak nie bez powodu miał w Hogwarcie taką reputację, jaką miał, z pewnością poza nim znalazłby sobie kogoś lepszego... Ale to przecież materiał na martwienie się w przyszłym roku. W dodatku, jak już wszystko się posypie, nie musiałby go nawet unikać!
Słysząc, jak Ian zaczynał mimo wszystko szerzej opisywać tego tajemniczego Maxa, Philip nie mógł powstrzymać parsknięcia. Bardzo nie chciał mu przerywać, skoro brat po raz pierwszy zaczął bardziej otwierać się na rozmowę o nim, ale obaj dziś opisywali w tak pokraczny sposób...
- Kiedy się odzywa? Czyli jest lepiej, jak już się odezwie, czy jak milczy?
Za chwilę jednak nieco spoważniał. Uznał, że skoro już poruszyli ten temat, być może warto było wydusić nieco więcej. Nie wiadomo, kiedy mieliby ponownie wrócić do tego tematu. Już teraz było im niesamowicie trudno zacząć tę rozmowę.
- Ale on coś wie? To znaczy... Ee... Jak blisko w ogóle jesteście?