29-06-2023, 10:15 PM
Pokiwał głową na boki. Coś może i w tym było.
- Nisko stawiasz poprzeczkę.
Prawdopodobnie kto inny mógłby powiedzieć o Sherlocku coś dużo lepszego, ale oni dwaj znali go z innej perspektywy i nie pozwalali jej się zmienić. Najwyraźniej pasowała im taka wizja brata. Równocześnie sami mogli poczuć się nieco lepiej ze sobą.
Prychnął.
- Zajebiście, że przy pierwszych... Takich relacjach, już gadamy, kto ma gorzej - rzucił ze śmiechem, choć równocześnie w pewnym zakłopotaniu podrapał się w tył głowy.
Trochę właśnie tak było. Philip nie myślał do tej pory zbyt dużo o potencjalnych relacjach romantycznych. Był jednak pewien, że jak już przypadkiem przyjdą, będzie to wszystko proste i przyjemne - tyle. Może było w tym trochę przyjemności, w końcu prowadził całą gonitwę za nią... Ale proste? Ta relacja już od pierwszych słów nie była prosta. Nic nie zanosiło się, aby miała taka być w przyszłości.
I oczywiście nazwał to wszystko takimi relacjami. Bo nie związkami. U Iana to z pewnością nie był jeszcze związek. A u niego... Sam nie wiedział, co to było. Nie bał się wielkich słów, jedynie nie czuł, że może już ich używać. Być może dlatego brzmiało to tak głupio.
- Ale co, zadajesz mu bezpośrednie pytanie, a on ci nie odpowiada? Czy raczej odpowiada, ale tak, że wiesz jeszcze mniej, niż do tej pory? - spytał, patrząc na brata uważnie.
On zadał Aaronowi dosyć bezpośrednie pytanie. Zapytał, co ich łączy, co się między nimi działo... Ten z kolei uznał jedynie, że pewnie nie usłyszy od niego takich słów, jakich by chciał. A przynajmniej tak zapamiętał jego odpowiedź. A potem było jeszcze trochę o tym, że Philip jest jego oraz pytanie, czy byłby w stanie nazwać Aarona swoim. A co to wszystko znaczyło? Nie miał pojęcia. W jego głowie w kółko powtarzała się ta sama rozmowa - prawdopodobnie już zniekształcona względem tej prawdziwej. Był jednak pewien, że otrzymał całe mnóstwo bardzo sprzecznych sygnałów. Tylko, że większość brzmiała pozytywnie. Tak sądził.
- Nisko stawiasz poprzeczkę.
Prawdopodobnie kto inny mógłby powiedzieć o Sherlocku coś dużo lepszego, ale oni dwaj znali go z innej perspektywy i nie pozwalali jej się zmienić. Najwyraźniej pasowała im taka wizja brata. Równocześnie sami mogli poczuć się nieco lepiej ze sobą.
Prychnął.
- Zajebiście, że przy pierwszych... Takich relacjach, już gadamy, kto ma gorzej - rzucił ze śmiechem, choć równocześnie w pewnym zakłopotaniu podrapał się w tył głowy.
Trochę właśnie tak było. Philip nie myślał do tej pory zbyt dużo o potencjalnych relacjach romantycznych. Był jednak pewien, że jak już przypadkiem przyjdą, będzie to wszystko proste i przyjemne - tyle. Może było w tym trochę przyjemności, w końcu prowadził całą gonitwę za nią... Ale proste? Ta relacja już od pierwszych słów nie była prosta. Nic nie zanosiło się, aby miała taka być w przyszłości.
I oczywiście nazwał to wszystko takimi relacjami. Bo nie związkami. U Iana to z pewnością nie był jeszcze związek. A u niego... Sam nie wiedział, co to było. Nie bał się wielkich słów, jedynie nie czuł, że może już ich używać. Być może dlatego brzmiało to tak głupio.
- Ale co, zadajesz mu bezpośrednie pytanie, a on ci nie odpowiada? Czy raczej odpowiada, ale tak, że wiesz jeszcze mniej, niż do tej pory? - spytał, patrząc na brata uważnie.
On zadał Aaronowi dosyć bezpośrednie pytanie. Zapytał, co ich łączy, co się między nimi działo... Ten z kolei uznał jedynie, że pewnie nie usłyszy od niego takich słów, jakich by chciał. A przynajmniej tak zapamiętał jego odpowiedź. A potem było jeszcze trochę o tym, że Philip jest jego oraz pytanie, czy byłby w stanie nazwać Aarona swoim. A co to wszystko znaczyło? Nie miał pojęcia. W jego głowie w kółko powtarzała się ta sama rozmowa - prawdopodobnie już zniekształcona względem tej prawdziwej. Był jednak pewien, że otrzymał całe mnóstwo bardzo sprzecznych sygnałów. Tylko, że większość brzmiała pozytywnie. Tak sądził.