03-07-2023, 12:29 AM
Cała ta sytuacja robiła się coraz dziwniejsza. Początkowo Lavi myślał, że będzie w stanie stawić czoła Timowi, który wydawał się całym tym spotkaniem zawstydzony, nie potrafiąc wysłowić się tak, jak robił to zawsze. Wszystko zdawało się iść w dobrym kierunku do momentu, w którym atmosfera stała się jakaś taka dziwna. Podejrzewał, że sporą rolę odegrało w tym zachowanie drugiego Krukona, który z pewnością nie nawykł do przepraszania i który nie czuł się pewnie po tej stronie. Dodatkowo z jego twarzy Lavi mógł wyczytać, że faktycznie żałował. Pytanie tylko czy tak szczerze, czy jedynie chciał oczyścić swoje sumienie lub mieć pewność, że Lloyd na niego nie doniesie. Mógł to zrobić, miał ostatecznie świadka w postaci osoby, która go znalazła. Sprawcy nie widział, niemniej nie trudno było udowodnić za pomocą magii, kto był oprawcą. Miał przewagę, więc może tego bał się Han?
Dodatkowym aspektem wpływającym na zagęszczenie się powietrza i zbiciu Laviego z pantałyku był fakt, że Timothy właśnie wręczał mu czekoladki. Od kiedy kolega koledze dawał podobne rzeczy?! Nie mógł rzucić w niego tabliczką czekolady? Albo czymś mniej… intymnym? I czemu na litość wszystkiego właśnie rozpatrywał to pod takim kątem? Jedyne co zyskał to jeszcze większy rumieniec, który go żenował.
Wydał z siebie dziwny, nieokreślony dźwięk, który poniekąd przypominał jęk zażenowania, a jednak z jękiem niewiele miał wspólnego.
-Trochę dziwny gest. Aż za tak zniewieściałego mnie masz? Wiem, że jestem szczupły, ale to… to jest raczej dla dziewczyn - powiedział, wpatrując się w pudełko. Jak dobrze, że nikt teraz na nich nie patrzył, bo już teraz Lavi czuł się dziwnie. - I to musiały być czekoladki? To jak… ah, daj je - szarpnął pudełkiem, przyciskając je do siebie tylko dlatego, że właśnie u szczytu schodów pojawiła się grupka dziewczyn. Wolał zdementować plotki zanim się pojawiły wiedząc, że te zaraz rozgadałyby całej szkole co rzekomo widziały.
-Jakie to żenujące! Nie dość, że zostawiasz mnie spetryfikowanego na pastwę jakiegoś dryblasa, z którym mam zatargi, tak dodatkowo teraz chcesz mnie wkopać w jakieś chore plotki z moim udziałem. Obrałeś sobie za cel zniszczenie mi życia? - powiedział, dość szybko, trochę ciszej, kiedy panny ich mijały. Liczył, że nie interesowały się tym, co tak uporczywie przyciskał do siebie.
Dodatkowym aspektem wpływającym na zagęszczenie się powietrza i zbiciu Laviego z pantałyku był fakt, że Timothy właśnie wręczał mu czekoladki. Od kiedy kolega koledze dawał podobne rzeczy?! Nie mógł rzucić w niego tabliczką czekolady? Albo czymś mniej… intymnym? I czemu na litość wszystkiego właśnie rozpatrywał to pod takim kątem? Jedyne co zyskał to jeszcze większy rumieniec, który go żenował.
Wydał z siebie dziwny, nieokreślony dźwięk, który poniekąd przypominał jęk zażenowania, a jednak z jękiem niewiele miał wspólnego.
-Trochę dziwny gest. Aż za tak zniewieściałego mnie masz? Wiem, że jestem szczupły, ale to… to jest raczej dla dziewczyn - powiedział, wpatrując się w pudełko. Jak dobrze, że nikt teraz na nich nie patrzył, bo już teraz Lavi czuł się dziwnie. - I to musiały być czekoladki? To jak… ah, daj je - szarpnął pudełkiem, przyciskając je do siebie tylko dlatego, że właśnie u szczytu schodów pojawiła się grupka dziewczyn. Wolał zdementować plotki zanim się pojawiły wiedząc, że te zaraz rozgadałyby całej szkole co rzekomo widziały.
-Jakie to żenujące! Nie dość, że zostawiasz mnie spetryfikowanego na pastwę jakiegoś dryblasa, z którym mam zatargi, tak dodatkowo teraz chcesz mnie wkopać w jakieś chore plotki z moim udziałem. Obrałeś sobie za cel zniszczenie mi życia? - powiedział, dość szybko, trochę ciszej, kiedy panny ich mijały. Liczył, że nie interesowały się tym, co tak uporczywie przyciskał do siebie.