03-07-2023, 01:32 AM
Pokiwał głową na boki, jakby jeszcze przez chwilę starał się zdecydować, czy to wystarczająco dobry argument ze strony Aurory.
- Okeej... - przeciągnął to słowo, zwracając ku niej wzrok, aby zaraz ponownie wytknąć ją palcem. - Ale mam nadzieję, że to nie ostatni dowód tej sympatii.
Właściwie powinien być urażony, że to całe puchońskie wino dotarło do niego dopiero teraz, ale był w stanie przymknąć na to oko, jeśli tylko Aurora ponowi przysługę! W przeciwnym wypadku, mogła spodziewać się narzekań... Za jakiś czas.
- Może i by zniosła, tylko ja nie chcę, żeby musiała znosić - odparł od razu krzywiąc się lekko na samą myśl.
Absolutnie nic nie poszłoby dobrze w czasie takiego spotkania. Nie wspominając już o tym, że - szczęście w nieszczęściu - Kaia nawet nie miała mieć żadnej okazji na poznanie tej części życia Ethana. W końcu miał się z nią niebawem żegnać.
Kiedy z kolei Aurora upomniała go do wykonywania pracy, dla której właściwie tu przyszli, przewrócił oczami. I to jeszcze Aurora! Naprawdę, ze wszystkich osób, to akurat ona go upominała! Jednak zaraz przykucnął przy którejś z grządek i zabrał się niedbale do pracy. W końcu chcieli chyba zostawić po sobie jakiekolwiek efekty.
- Ja za to bardzo boję się odwalić ten szlaban... Ale ty możesz udowadniać dalej, że ty nie - rzucił z uśmiechem, na moment opierając przedramiona na kolana i patrząc, jak sama sobie radziła.
Oczywiście zrobił to jedynie w celach humorystycznych. Być może z kimś innym droczyłby się bardziej, albo nawet ostentacyjnie odmawiał współpracy, jednak dla Aurory koniec końców chciał być po prostu fair.
I uwaga - bycie fair się nie opłacało. Gdy tylko ponownie opuścił ręce i zaczął pracować, dostrzegł pewien ruch. Zmrużył lekko oczy, aby przyjrzeć się dokładniej... Myszce? Oj... Tak, już po chwili był pewien, że to myszka. Konkretnie w momencie, kiedy ten mały skurwysyn ugryzł go w palec i z jakiegoś powodu dłuższą chwilę nawet nie chciał puścić. Ethan syknął z bólu, kiedy przegryzła się przez rękawiczkę i zamachał lekko ręką przy ziemi, by mogła szybko umknąć... Kiedy zrozumiał, że wcale nie chce tego robić, machnął mocniej, a gryzoń odczepił się i pobiegł wgłąb pomieszczenia.
- Kurwa... - mruknął, unosząc dłoń i obejrzał ją z obu stron. - Ale nie mówili, że to będzie niebezpieczne.
Ze względu na straty, na ten moment temat trójkąta stał się jakoś mniej istotny... Choć żal pozostawał. Poczuł się okradziony z naprawdę interesującej szansy.
Kostka szlabanowa: 3
- Okeej... - przeciągnął to słowo, zwracając ku niej wzrok, aby zaraz ponownie wytknąć ją palcem. - Ale mam nadzieję, że to nie ostatni dowód tej sympatii.
Właściwie powinien być urażony, że to całe puchońskie wino dotarło do niego dopiero teraz, ale był w stanie przymknąć na to oko, jeśli tylko Aurora ponowi przysługę! W przeciwnym wypadku, mogła spodziewać się narzekań... Za jakiś czas.
- Może i by zniosła, tylko ja nie chcę, żeby musiała znosić - odparł od razu krzywiąc się lekko na samą myśl.
Absolutnie nic nie poszłoby dobrze w czasie takiego spotkania. Nie wspominając już o tym, że - szczęście w nieszczęściu - Kaia nawet nie miała mieć żadnej okazji na poznanie tej części życia Ethana. W końcu miał się z nią niebawem żegnać.
Kiedy z kolei Aurora upomniała go do wykonywania pracy, dla której właściwie tu przyszli, przewrócił oczami. I to jeszcze Aurora! Naprawdę, ze wszystkich osób, to akurat ona go upominała! Jednak zaraz przykucnął przy którejś z grządek i zabrał się niedbale do pracy. W końcu chcieli chyba zostawić po sobie jakiekolwiek efekty.
- Ja za to bardzo boję się odwalić ten szlaban... Ale ty możesz udowadniać dalej, że ty nie - rzucił z uśmiechem, na moment opierając przedramiona na kolana i patrząc, jak sama sobie radziła.
Oczywiście zrobił to jedynie w celach humorystycznych. Być może z kimś innym droczyłby się bardziej, albo nawet ostentacyjnie odmawiał współpracy, jednak dla Aurory koniec końców chciał być po prostu fair.
I uwaga - bycie fair się nie opłacało. Gdy tylko ponownie opuścił ręce i zaczął pracować, dostrzegł pewien ruch. Zmrużył lekko oczy, aby przyjrzeć się dokładniej... Myszce? Oj... Tak, już po chwili był pewien, że to myszka. Konkretnie w momencie, kiedy ten mały skurwysyn ugryzł go w palec i z jakiegoś powodu dłuższą chwilę nawet nie chciał puścić. Ethan syknął z bólu, kiedy przegryzła się przez rękawiczkę i zamachał lekko ręką przy ziemi, by mogła szybko umknąć... Kiedy zrozumiał, że wcale nie chce tego robić, machnął mocniej, a gryzoń odczepił się i pobiegł wgłąb pomieszczenia.
- Kurwa... - mruknął, unosząc dłoń i obejrzał ją z obu stron. - Ale nie mówili, że to będzie niebezpieczne.
Ze względu na straty, na ten moment temat trójkąta stał się jakoś mniej istotny... Choć żal pozostawał. Poczuł się okradziony z naprawdę interesującej szansy.
Kostka szlabanowa: 3