03-07-2023, 03:22 PM
Timothy zdawał się w ogóle nie patrzeć na to wszystko w taki sposób, jak Lavi. Dla niego było to normalne, za to dla Lloyda zupełnie nadzwyczajne. Kojarzyło mu się z tymi wszystkimi romantycznymi filmami, w których druga strona dawała czekoladki komuś kogo tak lubiła. Może i chodziło o przeprosiny, ale do tej pory nikt nikomu nie podarował niczego w takich okolicznościach. Tym bardziej wydawało mu się to jakby nie na miejscu.
Z tym, że nie mógł niczego z tym zrobić. Dostał pudełko, a raczej ostatecznie je wyszarpnął, nie chcąc by ludzie to widzieli. Gdyby koleżanka koleżance dała słodkości, gdyby chłopak dziewczynie dał, nie byłoby w tym niczego szokującego. Jednak kolega koledze, to już nie mogło być normalne i z pewnością wzbudziłoby plotki. Nie powinien się tym przejmować, a jednak jego umysł zaczynał wariować. Niedorzeczne! Miał być logiczny, a teraz płatał mu takiego figla.
Odetchnął, starając się okiełznać własne myśli, które szybowały nie w te rejony, w które powinny.
-Nie ja stwarzam te, tak zwane, głupie momenty - obruszył się lekko. Aktualnie to właśnie Han był ich prowodyrem, stawiając go niemal pod ścianą. Jak miał milczeć? Zresztą szczerość była podstawą, prawda? Czemu miałby się powstrzymywać. - Poza tym nie moja wina, że ludzie nie radzą sobie z prawdą. Szczerość jest ważna jeśli tylko jest szczera i nie ma na celu specjalnego urażenia drugiej strony - wzruszył ramionami. Ach te filozoficzne gadki, które czasami mu się włączały.
-Nie wiem, czy zauważyłeś, ale obaj jesteśmy raczej tej samej płci, a koledzy nie dają sobie czekoladek. Jak to wygląda? Jakbyś… sam nie wiem, jakbyś co najmniej chciał przez to powiedzieć, że mnie adorujesz. Nie mogłeś już dać, nie wiem, czekolady? Kremowego piwa? Zelków? - westchnął. Musiał tłumaczyć tak żenujące rzeczy. A co, jeśli tylko on widział to w ten sposób i robił z siebie głupka? Taki był plan Tima?
-Jaki ty jesteś czasami niedorzeczny! - jęknął cicho. Nic nie rozumiał, a najgorsze, że Lloyd nie wiedział jak ma mu to wytłumaczyć.
Spoważniał jednak słysząc jego kolejne słowa.
-Ludzie sami są odpowiedzialni za to, co myślą o nich inni - stwierdził. Gdyby nie dawał mu powodów, nadal sądziłby o nim w barwach bardziej neutralnych. - Po co miałbym donosić? Wiesz, nie każdy chce działać na niekorzyść drugiej strony nawet, jeśli ta strona go atakuje. Masz rację, mogłem iść do pierwszego lepszego nauczyciela i na ciebie naskarżyć, ale po pierwsze zapewne później byś się na mnie bardziej mścił, a ja mam lepsze rzeczy do roboty niż użeranie się z kolejną osobą, która coś do mnie ma nie wiadomo czemu, a po drugie co by to dało? Nie zmieniłbym tym twojego nastawienia do świata - stwierdził. Przemilczał fakt, że w tym wszystkim wyszedłby z pewnością na niedojdę, która się bronić nie potrafiła. Co prawda to Timothy zachował się jak tchórz, ale z jakiegoś powodu Lavi nie chciał by zaraz szkołę obiegły takie plotki. To nie miałoby sensu. Lepiej było kontakty raczej ograniczyć.
Z tym, że nie mógł niczego z tym zrobić. Dostał pudełko, a raczej ostatecznie je wyszarpnął, nie chcąc by ludzie to widzieli. Gdyby koleżanka koleżance dała słodkości, gdyby chłopak dziewczynie dał, nie byłoby w tym niczego szokującego. Jednak kolega koledze, to już nie mogło być normalne i z pewnością wzbudziłoby plotki. Nie powinien się tym przejmować, a jednak jego umysł zaczynał wariować. Niedorzeczne! Miał być logiczny, a teraz płatał mu takiego figla.
Odetchnął, starając się okiełznać własne myśli, które szybowały nie w te rejony, w które powinny.
-Nie ja stwarzam te, tak zwane, głupie momenty - obruszył się lekko. Aktualnie to właśnie Han był ich prowodyrem, stawiając go niemal pod ścianą. Jak miał milczeć? Zresztą szczerość była podstawą, prawda? Czemu miałby się powstrzymywać. - Poza tym nie moja wina, że ludzie nie radzą sobie z prawdą. Szczerość jest ważna jeśli tylko jest szczera i nie ma na celu specjalnego urażenia drugiej strony - wzruszył ramionami. Ach te filozoficzne gadki, które czasami mu się włączały.
-Nie wiem, czy zauważyłeś, ale obaj jesteśmy raczej tej samej płci, a koledzy nie dają sobie czekoladek. Jak to wygląda? Jakbyś… sam nie wiem, jakbyś co najmniej chciał przez to powiedzieć, że mnie adorujesz. Nie mogłeś już dać, nie wiem, czekolady? Kremowego piwa? Zelków? - westchnął. Musiał tłumaczyć tak żenujące rzeczy. A co, jeśli tylko on widział to w ten sposób i robił z siebie głupka? Taki był plan Tima?
-Jaki ty jesteś czasami niedorzeczny! - jęknął cicho. Nic nie rozumiał, a najgorsze, że Lloyd nie wiedział jak ma mu to wytłumaczyć.
Spoważniał jednak słysząc jego kolejne słowa.
-Ludzie sami są odpowiedzialni za to, co myślą o nich inni - stwierdził. Gdyby nie dawał mu powodów, nadal sądziłby o nim w barwach bardziej neutralnych. - Po co miałbym donosić? Wiesz, nie każdy chce działać na niekorzyść drugiej strony nawet, jeśli ta strona go atakuje. Masz rację, mogłem iść do pierwszego lepszego nauczyciela i na ciebie naskarżyć, ale po pierwsze zapewne później byś się na mnie bardziej mścił, a ja mam lepsze rzeczy do roboty niż użeranie się z kolejną osobą, która coś do mnie ma nie wiadomo czemu, a po drugie co by to dało? Nie zmieniłbym tym twojego nastawienia do świata - stwierdził. Przemilczał fakt, że w tym wszystkim wyszedłby z pewnością na niedojdę, która się bronić nie potrafiła. Co prawda to Timothy zachował się jak tchórz, ale z jakiegoś powodu Lavi nie chciał by zaraz szkołę obiegły takie plotki. To nie miałoby sensu. Lepiej było kontakty raczej ograniczyć.