17-07-2023, 01:54 PM
Może te głupie, ale na jego słowa poczuła, że robi jej się ciepło na sercu. Jeszcze ledwo godzinę temu sądziła, że może być uznawana za problem, a teraz dostała obietnicę niejako opieki, przed tymi i potencjalnymi, przyszłymi plotkami.
Tak, to zdecydowanie było miłe.
Im dłużej nad tym myślała, tym bardziej się uspokajała, a kolor na jej bransoletce zyskiwał intensywności. Nie był to co prawda jeszcze pięknie nasycony żółty, ale nie dało się go już pomylic z innym kolorem.
- Masz rację, lepiej się zastanowić na spokojnie - odpowiedziała po chwili na jego słowa. Tak szczerze to naprawdę, nie wiedziała co chciała zrobić. Wizja pokrycia brokatem wszystkiego w sali redakcji gazetki powoli odchodziła w zapomnienie. Ciekawość co do autora może nadal była żywa, ale też nie była pewna co zrobiłaby z taką informacją.
Jednak kolejną wypowiedzią Pascal całkowicie ją zaskoczył. Co prawda ta myśl przeszła - choć bardziej przemknęła, przeleciała, sprintem- przez jej głowę, ale nie miała odwagi brać jej nawet pod uwagę.
Wodzić za noc. Lać wodę na młyn kolejnym plotkom?
Spojrzała na niego z zaskoczeniem, unosząc brwi do góry. Potrzebowała może z trzy sekundy, bo zaraz potem jej mina zmieniła się całkowicie- bardziej niż łania na szosie, Zosia wyglądała jak mały chochlik, zastanawiający się jak przeprowadzić na gospodarzu jakiś mały, niewinny żarcik. Uśmiechnęła się od ucha do ucha, delikatnie mrużąc oczy.
- Oh, panie Boleyn!- powiedziała teatralnie, ale nie głośno. Na to jeszcze przyjdzie czas- Z Pana to jest widzę niezłe ziółko! Nie spodziewałam się, doprawdy.
Po czym zaśmiała się, rozbawiona trochę tą teatralnością, a trochę wizją tego, jakie sytuacje mogą z tego wyjść.
- Czemu nie? - dodała po chwili, już całkowicie normalnie- skoro chcą sensacji, czemu by nie zadowolić tłumu?
Tak, to zdecydowanie było miłe.
Im dłużej nad tym myślała, tym bardziej się uspokajała, a kolor na jej bransoletce zyskiwał intensywności. Nie był to co prawda jeszcze pięknie nasycony żółty, ale nie dało się go już pomylic z innym kolorem.
- Masz rację, lepiej się zastanowić na spokojnie - odpowiedziała po chwili na jego słowa. Tak szczerze to naprawdę, nie wiedziała co chciała zrobić. Wizja pokrycia brokatem wszystkiego w sali redakcji gazetki powoli odchodziła w zapomnienie. Ciekawość co do autora może nadal była żywa, ale też nie była pewna co zrobiłaby z taką informacją.
Jednak kolejną wypowiedzią Pascal całkowicie ją zaskoczył. Co prawda ta myśl przeszła - choć bardziej przemknęła, przeleciała, sprintem- przez jej głowę, ale nie miała odwagi brać jej nawet pod uwagę.
Wodzić za noc. Lać wodę na młyn kolejnym plotkom?
Spojrzała na niego z zaskoczeniem, unosząc brwi do góry. Potrzebowała może z trzy sekundy, bo zaraz potem jej mina zmieniła się całkowicie- bardziej niż łania na szosie, Zosia wyglądała jak mały chochlik, zastanawiający się jak przeprowadzić na gospodarzu jakiś mały, niewinny żarcik. Uśmiechnęła się od ucha do ucha, delikatnie mrużąc oczy.
- Oh, panie Boleyn!- powiedziała teatralnie, ale nie głośno. Na to jeszcze przyjdzie czas- Z Pana to jest widzę niezłe ziółko! Nie spodziewałam się, doprawdy.
Po czym zaśmiała się, rozbawiona trochę tą teatralnością, a trochę wizją tego, jakie sytuacje mogą z tego wyjść.
- Czemu nie? - dodała po chwili, już całkowicie normalnie- skoro chcą sensacji, czemu by nie zadowolić tłumu?