29-08-2023, 08:23 PM
Może i w jakiś sposób by chciała o tym pogadać teraz- póki wszystko jest świeże. Ale przez to że było to tak chaotyczny miszmasz uczuć, pewnie nawet nie wiedziałaby, co mówić. Takie rzeczy lepiej sobie najpierw poukładać w głowie.
- W sumie, pewnie wcześniej czy później można by było to przegadać... ale masz rację, może... nie dziś i teraz? dodała z uśmiechem na jego słowa.
Rozmowy o uczuciach mają to do siebie, że jeśli trafi się na słaby grunt bądź użyje nieprzemyślanych słów, można zniszczyć najtrwalsze fundamenty. Dlatego podejmowanie takich decyzji pochopnie, dodatkowo pod nikłym ale jednak wpływem alkoholu, jest nierozsądne. A Zosia nie była pijana na tyle, by już być nierozsądna.
Gdy zobaczyła jak wyciąga brokatową kulę, otworzyła szeroko oczy, niedowierzając. Nie dlatego, że Pascal ją ma, bo wiedziała że dostał ją każdy kto był na lekcji.
- Może nie uwierzysz - powiedziała, wyciągając z torebki identyczną kulę- ale chyba jak się postaramy, to uda nam się tymi bombami pokryć całą piwnicę?
Oh! Chwilka?
Nagle w tej blond główce zaczęły działać małe, mentalne przekładki, a na ułamek sekundy jej myśli wróciły do Jarmarku, kiedy to w sekcji gier i zabaw wybuchła brokatowa bomba. Pamięta brokat lepiący się do wszystkiego oraz huk, który ją wystraszył. Że też nie połączyła tych faktów o wiele wcześniej. Panie Eliasz, Chapeau bas.
- Tylko... one są głośne chyba? Nie wiem, czy nie należałoby rzucić jakiegoś cichego zaklęcia czy coś, żeby się nauczyciele nie zlecieli? Może warto by było rzucić na nie Sillencio?
Co prawda przypuszczała że wcześniej czy później tu przyjdą, bo i tak burza z piorunami mogła być jednak trochę słyszalna, ale nie była pewna czy rzucenie dwóch głośnych brokatowych bomb zaraz po burzy nie będzie jeszcze bardziej podejrzane dla ciała pedagogicznego.
Gdy tylko nalał jej wina, wzięła od niego kubeczek, i widząc że unosi swój do góry, delikatnie stuknęła go swoim.
- Za przynajmniej trzydziestoprocentową miłość - odpowiedziała i napiła się wina.
Poczuła jak przyjemne ciepło rozpływa się po jej ciele.
Wyciągnęła karteczkę z bingo z kieszeni i przyjrzała się ponownie zadaniom. Amortencyjne odhaczenie dwóch zadań sprawiło, że żeby najszybciej zrobić bingo należy wypić wywar z blekotu i udawać nauczyciela. Cóż, mają za sobą te "trudniejsze" zadania, więc czemu by i nie wygrać zabawy?
- A tobie co zostało do zrobienia? Zróbmy pranka, ale może rzeczywiście byśmy domknęli to bingo jak już, no..?
Tolerancja: 4 punkty
Poziom upicia: 5 punktów
- W sumie, pewnie wcześniej czy później można by było to przegadać... ale masz rację, może... nie dziś i teraz? dodała z uśmiechem na jego słowa.
Rozmowy o uczuciach mają to do siebie, że jeśli trafi się na słaby grunt bądź użyje nieprzemyślanych słów, można zniszczyć najtrwalsze fundamenty. Dlatego podejmowanie takich decyzji pochopnie, dodatkowo pod nikłym ale jednak wpływem alkoholu, jest nierozsądne. A Zosia nie była pijana na tyle, by już być nierozsądna.
Gdy zobaczyła jak wyciąga brokatową kulę, otworzyła szeroko oczy, niedowierzając. Nie dlatego, że Pascal ją ma, bo wiedziała że dostał ją każdy kto był na lekcji.
- Może nie uwierzysz - powiedziała, wyciągając z torebki identyczną kulę- ale chyba jak się postaramy, to uda nam się tymi bombami pokryć całą piwnicę?
Oh! Chwilka?
Nagle w tej blond główce zaczęły działać małe, mentalne przekładki, a na ułamek sekundy jej myśli wróciły do Jarmarku, kiedy to w sekcji gier i zabaw wybuchła brokatowa bomba. Pamięta brokat lepiący się do wszystkiego oraz huk, który ją wystraszył. Że też nie połączyła tych faktów o wiele wcześniej. Panie Eliasz, Chapeau bas.
- Tylko... one są głośne chyba? Nie wiem, czy nie należałoby rzucić jakiegoś cichego zaklęcia czy coś, żeby się nauczyciele nie zlecieli? Może warto by było rzucić na nie Sillencio?
Co prawda przypuszczała że wcześniej czy później tu przyjdą, bo i tak burza z piorunami mogła być jednak trochę słyszalna, ale nie była pewna czy rzucenie dwóch głośnych brokatowych bomb zaraz po burzy nie będzie jeszcze bardziej podejrzane dla ciała pedagogicznego.
Gdy tylko nalał jej wina, wzięła od niego kubeczek, i widząc że unosi swój do góry, delikatnie stuknęła go swoim.
- Za przynajmniej trzydziestoprocentową miłość - odpowiedziała i napiła się wina.
Poczuła jak przyjemne ciepło rozpływa się po jej ciele.
Wyciągnęła karteczkę z bingo z kieszeni i przyjrzała się ponownie zadaniom. Amortencyjne odhaczenie dwóch zadań sprawiło, że żeby najszybciej zrobić bingo należy wypić wywar z blekotu i udawać nauczyciela. Cóż, mają za sobą te "trudniejsze" zadania, więc czemu by i nie wygrać zabawy?
- A tobie co zostało do zrobienia? Zróbmy pranka, ale może rzeczywiście byśmy domknęli to bingo jak już, no..?