06-09-2023, 05:21 PM
Rzeczywiście, im dłużej się myślało, tym opcji na domknięcie psikusa wyłaniało się coraz więcej. Póki co, ta z wejściem w tłum wydawała się, o dziwo, najrozsądniejsza.
- Tam brokat to pół biedy, boję się bardziej że i tak się przestraszę hałasu. Ale zróbmy to, jestem zdeterminowana!- powiedziała, charakterystycznie unosząc rękę i zaciskając dłoń w pięść, jakby w formie wezwania do walki.
Rozglądnęła się po sali. Tłumy, tłumy... największy był oczywiście tam, gdzie ludzie tańczyli. Trochę mniejsza przy chłopaku ze slytherinu, który dopiero co skończył robić beczkę na miotle. Przy stole z jedzeniem, jak zawsze- ale tu już trochę zbyt ryzykownie.
- Dobra, dwa tłumy gdzieś po dwóch stronach piwnicy... pewnie tam gdzie tańczą i... o? tam się chyba zaczyna ktoś bić...? - powiedziała, wskazując na tłum, formujący się po ich stronie sali, stosunkowo niedaleko. Dwójka chłopaków, chyba Ślizdogon i Krukon zaczynali się przepychać i krzyczeć. Nie wyglądało to jakoś zajadle groźnie, ale wystarczająco, by otaczające je kilkadziesiąt osób tłumnie patrzyło, kto komu bardziej da w mordę.
- To może być nasza szansa. Co ty na to- ja się wpierniczam w tancerzy, ty jako gap tam do bójki. Upuścisz pierwszy gdy uznasz za stosowne, ludzie popatrzą się w twoją stronę, a ja wtedy zasadzę drugą? Albo na odwrót? Jak chcesz? - mówiła szybko i z jakąś dziwną ekscytacją w głosie. W jej głowie miała niewyjaśnione poczucie że trzeba szybko, że coś im umyka i czas im się kończy.
- Potem jak poudajemy zszokowanych to spotkamy się przy blekocie.
Skończyła wino i odstawiła kubeczek. Jak tylko Pascal da znak, czas uruchomić procedurę... jak on to mówił? Briller Briller?
- Tam brokat to pół biedy, boję się bardziej że i tak się przestraszę hałasu. Ale zróbmy to, jestem zdeterminowana!- powiedziała, charakterystycznie unosząc rękę i zaciskając dłoń w pięść, jakby w formie wezwania do walki.
Rozglądnęła się po sali. Tłumy, tłumy... największy był oczywiście tam, gdzie ludzie tańczyli. Trochę mniejsza przy chłopaku ze slytherinu, który dopiero co skończył robić beczkę na miotle. Przy stole z jedzeniem, jak zawsze- ale tu już trochę zbyt ryzykownie.
- Dobra, dwa tłumy gdzieś po dwóch stronach piwnicy... pewnie tam gdzie tańczą i... o? tam się chyba zaczyna ktoś bić...? - powiedziała, wskazując na tłum, formujący się po ich stronie sali, stosunkowo niedaleko. Dwójka chłopaków, chyba Ślizdogon i Krukon zaczynali się przepychać i krzyczeć. Nie wyglądało to jakoś zajadle groźnie, ale wystarczająco, by otaczające je kilkadziesiąt osób tłumnie patrzyło, kto komu bardziej da w mordę.
- To może być nasza szansa. Co ty na to- ja się wpierniczam w tancerzy, ty jako gap tam do bójki. Upuścisz pierwszy gdy uznasz za stosowne, ludzie popatrzą się w twoją stronę, a ja wtedy zasadzę drugą? Albo na odwrót? Jak chcesz? - mówiła szybko i z jakąś dziwną ekscytacją w głosie. W jej głowie miała niewyjaśnione poczucie że trzeba szybko, że coś im umyka i czas im się kończy.
- Potem jak poudajemy zszokowanych to spotkamy się przy blekocie.
Skończyła wino i odstawiła kubeczek. Jak tylko Pascal da znak, czas uruchomić procedurę... jak on to mówił? Briller Briller?