06-09-2023, 10:30 PM
Niby wiedziała że będzie huk. Przygotowywała się, mentalnie, fizycznie, jak tylko mogła.
Ale i tak się wystraszyła. Na dźwięk wybuchającej bomby aż podskoczyła, wydając z siebie krótki krzyk.
Cóż, może to i lepiej- wydawała się tak samo zaskoczona i przestraszona co reszta uczestników imprezy.
Zamknięcie oczu i zasłonięcie uszu jak tylko zrozumiała co się dzieje nie pomogło jej ani trochę. Nawet stanie tyłem do źródła wybuchu nie dało całkowicie nic- wszędzie był brokat.
Znaczy, takie było założenie. Czemu zapamiętała ten huk jako mniejszy?
Ściągnęła ręce z uszu. I choć nie było już huku to ona i tak słyszała dalej ten przeraźliwy pisk. Czuła, jak narasta w niej panika a serce przyśpiesza. Z odruchu wzięła głęboki wdech by się uspokoić- którego zaraz pożałowała.
Brokat który dostał się do jej układu oddechowego szybko dał o sobie znać, przez co zaczęła kaszleć, nie mogąc jednocześnie złapać oddechu.
Szybko zasłoniła usta rękami, żeby chociaż nie wdychać więcej brokatu. Czuła, jak ludzie w panice obijają się o nią, to depcząc stopy bądź zasadzając łokcie pod żebra. Starała się stać w miejscu, czekając aż tłum się uspokoi , bo z zamkniętymi oczami i tak daleko nie zajdzie. Oczy, pod szczelnie zamkniętymi powiekami to była prawdopodobnie jedyna część jej ciała, która nie została pokryta brokatem. I miała nadzieje, ze dokładnie tak pozostanie.
Po kilku sekundach, dalej nie otwierając oczu, próbowała powoli, malutkimi krokami iść razem z tłumem. Byle do przodu.
Zosiu, spokojnie, uspokój się, to tylko brokat, do tego pewnie ekologiczny, nic się nie stanie, będzie dobrze...
powtarzała w myślach, próbując się uspokoić w sposób inny niż głębokie oddechy, szła powoli do przodu razem z resztą tłumu.
Otworzyła jedno oko na kilka milimetrów. Chmura brokatu trochę opadła, ale widoczność była porównywalna do drogi we mgle o 3 nad ranem- niby wiesz co tam jest ale widzisz mało co.
Po elementach które zapamiętała jak beczki czy stoły próbowała z pamięci odtworzyć drogę do stołu. I mniej bądź bardziej jej wyszło- akurat jak znalazła się w jego okolicy, gdzie widoczność zaczynała być trochę lepsza. Otworzyła trochę szerzej oczy, kalibrując swój kierunek i zwrot w kierunku Pascala. Tylko gdzie on był? Teraz każdy jest w brokacie? I kubki też w brokacie, które to nasze?
Rozglądała się, nadal panikując lekko (bo w uszach dzwoni) wyglądając znajomej twarzy- teraz prawdopodobnie całej pokrytej brokatem.
Ale i tak się wystraszyła. Na dźwięk wybuchającej bomby aż podskoczyła, wydając z siebie krótki krzyk.
Cóż, może to i lepiej- wydawała się tak samo zaskoczona i przestraszona co reszta uczestników imprezy.
Zamknięcie oczu i zasłonięcie uszu jak tylko zrozumiała co się dzieje nie pomogło jej ani trochę. Nawet stanie tyłem do źródła wybuchu nie dało całkowicie nic- wszędzie był brokat.
Znaczy, takie było założenie. Czemu zapamiętała ten huk jako mniejszy?
Ściągnęła ręce z uszu. I choć nie było już huku to ona i tak słyszała dalej ten przeraźliwy pisk. Czuła, jak narasta w niej panika a serce przyśpiesza. Z odruchu wzięła głęboki wdech by się uspokoić- którego zaraz pożałowała.
Brokat który dostał się do jej układu oddechowego szybko dał o sobie znać, przez co zaczęła kaszleć, nie mogąc jednocześnie złapać oddechu.
Szybko zasłoniła usta rękami, żeby chociaż nie wdychać więcej brokatu. Czuła, jak ludzie w panice obijają się o nią, to depcząc stopy bądź zasadzając łokcie pod żebra. Starała się stać w miejscu, czekając aż tłum się uspokoi , bo z zamkniętymi oczami i tak daleko nie zajdzie. Oczy, pod szczelnie zamkniętymi powiekami to była prawdopodobnie jedyna część jej ciała, która nie została pokryta brokatem. I miała nadzieje, ze dokładnie tak pozostanie.
Po kilku sekundach, dalej nie otwierając oczu, próbowała powoli, malutkimi krokami iść razem z tłumem. Byle do przodu.
Zosiu, spokojnie, uspokój się, to tylko brokat, do tego pewnie ekologiczny, nic się nie stanie, będzie dobrze...
powtarzała w myślach, próbując się uspokoić w sposób inny niż głębokie oddechy, szła powoli do przodu razem z resztą tłumu.
Otworzyła jedno oko na kilka milimetrów. Chmura brokatu trochę opadła, ale widoczność była porównywalna do drogi we mgle o 3 nad ranem- niby wiesz co tam jest ale widzisz mało co.
Po elementach które zapamiętała jak beczki czy stoły próbowała z pamięci odtworzyć drogę do stołu. I mniej bądź bardziej jej wyszło- akurat jak znalazła się w jego okolicy, gdzie widoczność zaczynała być trochę lepsza. Otworzyła trochę szerzej oczy, kalibrując swój kierunek i zwrot w kierunku Pascala. Tylko gdzie on był? Teraz każdy jest w brokacie? I kubki też w brokacie, które to nasze?
Rozglądała się, nadal panikując lekko (bo w uszach dzwoni) wyglądając znajomej twarzy- teraz prawdopodobnie całej pokrytej brokatem.