07-09-2023, 02:45 AM
Harper rzadko flirtowała. Chciała podobać się facetom. Chciała mieć chłopaka. Chciała być adorowana. Problem polegał na tym, że mężczyźni w jej życiu, przynajmniej do tej pory, nie pozostawili po sobie najlepszego wrażenia. Nawet, a może raczej przede wszystkim, w jej najbliższej rodzinie.
Mickey z kolei był zarozumiały i widziała w nim wszystkie te cechy, co w swoim wcale-nie-ex oraz we własnym bracie - mieszanka, z którą nie chciałaby mieć nic wspólnego!
A jednak teraz widziała go w zupełnie innym świetle i nagle potrzebowała z nim flirtować. Potrzebowała poczuć się zauważoną, docenioną... Adorowaną? Jeszcze nie. Na to musiała zapracować. A jednak przecież to ten chłopak, który nie zwracał na nią uwagi - przynajmniej nie w sposób, jakiego oczekiwała od niego właśnie teraz. Tylko może to działało w obie strony?
Na jego pytanie na moment przygryzła nieświadomie wargę, ale złapała się na tym mimowolnym odruchu i zamieniła to na uroczy uśmiech. Następnie powoli rozchyliła usta, układając sobie jeszcze do końca wypowiedź w głowie... Kiedy nagle coś innego zwróciło jej uwagę. Wybuch, którego nikt się nie spodziewał - a powinni, biorąc pod uwagę fakt, iż jeszcze niedawno w ten sam sposób nikt nie spodziewał się prawdziwej burzy na środku pomieszczenia. Na początku nie wiedziała, co właściwie się wydarzyło. Zacisnęła mocno powieki, kiedy brokat - jak to brokat - dostał się wszędzie, nawet do jej oczu.
Obróciła głowę z powrotem ku swojemu wybrankowi jeszcze jednej chwili i zamrugała szybko patrząc na niego w pewnym zagubieniu. Jej pierwszą myślą, co akurat było dla niej typowe i nie wymagało działania żadnej dawki amortencji, było pytanie - czy nadal wyglądała dobrze? Oczywiście nie chciała wygłupić się i wyglądać nieatrakcyjnie przed kimś takim, ale również na każdą inną okazję, lub bez okazji starała się utrzymywać pewien standard i bała się go zakłócić.
Strzepnęła trochę brokatu ze swojej sukienki, ale doskonale wiedziała, że dalszymi próbami nie osiągnie wcale dużo lepszego efektu. Skrzywiła się ledwie na moment, jednak wreszcie ponownie wróciła wzrokiem do chłopaka z na tą chwilę, neutralnym wyrazem twarzy.
- O czym my to... - mruknęła, nim na jej twarz wkradł się przepraszający uśmiech.
Zmierzyła go wzrokiem. Gdyby tylko była nieco starsza, a mugolskie życie było jej obecnie bliższe, niż to magiczne, mogłaby skojarzyć chłopaka pokrytego brokatem z pewnym bohaterem literackim wątpliwej jakości, co zdecydowanie umniejszyłoby Ślizgonowi. Na szczęście wciąż wyglądał... Cóż, dobrze. Nawet pokryty drobinkami brokatu.
Odkaszlnęła, by wreszcie wrócić na właściwy tor rozmowy.
- Nie obserwowałabym cię, gdybyś nie stanowił zagrożenia na boisku... - powiedziała wreszcie, wytykając go palcem i kiwając głową. Po chwili jednak opuściła dłoń i dodała po zastanowieniu. - No dobra, to kłamstwo, w innym wypadku pewnie też bym się przyglądała, ale może nie tak uważnie... Nie po pojawieniu się znicza, w każdym razie.
Mickey z kolei był zarozumiały i widziała w nim wszystkie te cechy, co w swoim wcale-nie-ex oraz we własnym bracie - mieszanka, z którą nie chciałaby mieć nic wspólnego!
A jednak teraz widziała go w zupełnie innym świetle i nagle potrzebowała z nim flirtować. Potrzebowała poczuć się zauważoną, docenioną... Adorowaną? Jeszcze nie. Na to musiała zapracować. A jednak przecież to ten chłopak, który nie zwracał na nią uwagi - przynajmniej nie w sposób, jakiego oczekiwała od niego właśnie teraz. Tylko może to działało w obie strony?
Na jego pytanie na moment przygryzła nieświadomie wargę, ale złapała się na tym mimowolnym odruchu i zamieniła to na uroczy uśmiech. Następnie powoli rozchyliła usta, układając sobie jeszcze do końca wypowiedź w głowie... Kiedy nagle coś innego zwróciło jej uwagę. Wybuch, którego nikt się nie spodziewał - a powinni, biorąc pod uwagę fakt, iż jeszcze niedawno w ten sam sposób nikt nie spodziewał się prawdziwej burzy na środku pomieszczenia. Na początku nie wiedziała, co właściwie się wydarzyło. Zacisnęła mocno powieki, kiedy brokat - jak to brokat - dostał się wszędzie, nawet do jej oczu.
Obróciła głowę z powrotem ku swojemu wybrankowi jeszcze jednej chwili i zamrugała szybko patrząc na niego w pewnym zagubieniu. Jej pierwszą myślą, co akurat było dla niej typowe i nie wymagało działania żadnej dawki amortencji, było pytanie - czy nadal wyglądała dobrze? Oczywiście nie chciała wygłupić się i wyglądać nieatrakcyjnie przed kimś takim, ale również na każdą inną okazję, lub bez okazji starała się utrzymywać pewien standard i bała się go zakłócić.
Strzepnęła trochę brokatu ze swojej sukienki, ale doskonale wiedziała, że dalszymi próbami nie osiągnie wcale dużo lepszego efektu. Skrzywiła się ledwie na moment, jednak wreszcie ponownie wróciła wzrokiem do chłopaka z na tą chwilę, neutralnym wyrazem twarzy.
- O czym my to... - mruknęła, nim na jej twarz wkradł się przepraszający uśmiech.
Zmierzyła go wzrokiem. Gdyby tylko była nieco starsza, a mugolskie życie było jej obecnie bliższe, niż to magiczne, mogłaby skojarzyć chłopaka pokrytego brokatem z pewnym bohaterem literackim wątpliwej jakości, co zdecydowanie umniejszyłoby Ślizgonowi. Na szczęście wciąż wyglądał... Cóż, dobrze. Nawet pokryty drobinkami brokatu.
Odkaszlnęła, by wreszcie wrócić na właściwy tor rozmowy.
- Nie obserwowałabym cię, gdybyś nie stanowił zagrożenia na boisku... - powiedziała wreszcie, wytykając go palcem i kiwając głową. Po chwili jednak opuściła dłoń i dodała po zastanowieniu. - No dobra, to kłamstwo, w innym wypadku pewnie też bym się przyglądała, ale może nie tak uważnie... Nie po pojawieniu się znicza, w każdym razie.