07-09-2023, 09:57 PM
Pascalem Boleyn nie dało się nie uśmiechać czarująco, dlatego Zosia na ten widok uśmiechnęła się szeroko i wesoło. Można powiedzieć, że stres spowodowany całą sytuacją, wynosił w jej organizmie już procent zerowy. Niemal.
No dobra, jest tak jeszcze może z... 5 procent?
Czego nie mogła powiedzieć o dzwonieniu w uszach. Może i miała wrażenie że pisk w uszach powoli ustępuje, ale nadal nie był to stan pierwotny. Nie tylko uprzykrzał życie jeśli chodziło o jakiekolwiek próby skomunikowania się, ale też najzwyczajniej w świecie bolał. Musiała poświęcić trochę energii przerobowej by skupić się na swoich myślach, nie mówiąc o wyłapywaniu słów mówionych "normalnym" poziomem głośności.
Ale pocieszała się, że najwyraźniej jest to stan z tendencją spadkową.
Oczywiście że nie wyrwała ręki. Nie jest głupia, jeszcze go zgubi w tłumie ludzi pokrytych tym samym odcieniem brokatu. Nie mówiąc już o tym że chodzenie za rękę jest generalnie mówiąc, bardzo przyjemne. Daje takie poczucie... bezpieczeństwa? Które przydaje się kiedy nic nie słyszysz, a ludzie w okolicy są albo spanikowani albo zdenerwowani.
Kiedy jednak dotarli do stołu, upuszczoną przez Pascala dłonią przejęła od niego kubeczek.
Czas na wyzwanie. Udawaj nauczyciela po blekocie.
Zastanowiła się chwilkę. Są nauczyciele, którzy paradoksalnie po blekocie nie byli by aż tak trudni. A Pascal lubi wyzwania.
- No dobra, to ty... - zaczęła, w głowie robiąc szybki przegląd kadry Hogwartu. Dyrektor nie, pani Edwards nie...- masz udawać profesora Younga.
To może być ciekawe. Wierzyła w aktorskie zdolności Pascala- ale nie miała pojęcia, jak ulegną zmianie po blekocie.
Uniosła kubeczek w geście stuknięcia się nim.
- To co? Do dna?
No dobra, jest tak jeszcze może z... 5 procent?
Czego nie mogła powiedzieć o dzwonieniu w uszach. Może i miała wrażenie że pisk w uszach powoli ustępuje, ale nadal nie był to stan pierwotny. Nie tylko uprzykrzał życie jeśli chodziło o jakiekolwiek próby skomunikowania się, ale też najzwyczajniej w świecie bolał. Musiała poświęcić trochę energii przerobowej by skupić się na swoich myślach, nie mówiąc o wyłapywaniu słów mówionych "normalnym" poziomem głośności.
Ale pocieszała się, że najwyraźniej jest to stan z tendencją spadkową.
Oczywiście że nie wyrwała ręki. Nie jest głupia, jeszcze go zgubi w tłumie ludzi pokrytych tym samym odcieniem brokatu. Nie mówiąc już o tym że chodzenie za rękę jest generalnie mówiąc, bardzo przyjemne. Daje takie poczucie... bezpieczeństwa? Które przydaje się kiedy nic nie słyszysz, a ludzie w okolicy są albo spanikowani albo zdenerwowani.
Kiedy jednak dotarli do stołu, upuszczoną przez Pascala dłonią przejęła od niego kubeczek.
Czas na wyzwanie. Udawaj nauczyciela po blekocie.
Zastanowiła się chwilkę. Są nauczyciele, którzy paradoksalnie po blekocie nie byli by aż tak trudni. A Pascal lubi wyzwania.
- No dobra, to ty... - zaczęła, w głowie robiąc szybki przegląd kadry Hogwartu. Dyrektor nie, pani Edwards nie...- masz udawać profesora Younga.
To może być ciekawe. Wierzyła w aktorskie zdolności Pascala- ale nie miała pojęcia, jak ulegną zmianie po blekocie.
Uniosła kubeczek w geście stuknięcia się nim.
- To co? Do dna?