10-09-2023, 05:11 PM
Ciężko powiedzieć, czy Pascal sam skapitulował i w pełni poddał się działaniu wywarowi z blekotu, porzucając próby udawania nauczyciela, czy jednak poziom absurdu wziął górę na tyle, żeby nie pozwolić mu nijak na zapanowanie nad sobą. W każdym razie nie mógł przestać się śmiać. Niby blekot powinien wprawić go w słowotok, ale jedyne w co go wprawił, to śmiechotok.
Parsknął ponownie na to zupełnie nieistniejące i nieznane mu słowo - ciućmoks - oraz ponownie na "oburzenie" Sophie-profesora, że nie jest rastrem
- Nie wspominałem nic o latających małpach, skąd te absurdalne oskarżenia! - No nie, nie brzmiał ani trochę jak żaden profesor, bardziej jak mieszkaniec oddziału mentalnego w szpitalu Munga. A starał się, naprawdę! W jego głowie wszystko brzmiało normalnie, poprawnie, poważnie i bardzo profesorsko. Niestety nie miało to żadnego przełożenia na realne werbalne próby. Jak nic przegrał to wyzwanie, ale nawet nie bardzo się tym przejął. Zdecydowanie był za bardzo rozbawiony.
- Ja nie wiem dlaczego mówimy o salach tronowych i materacach, skoro krasnale żyją głęboko w dżungli w swoich bardzo miękkich i bezpiecznych domkach z grzybków, które dodatkowo wykładają mchem dla bezpieczeństwa. Chyba ktoś tu miesza rzeczywistość z mugolską fikcją literacką, to nie "Czarnoksiężnik z krainy Oz" i jego latające małpy, ani Tolkien i krasnoludy zasiadające na tronie. Jak niby taki krasnolud miałby się na tron wspiąć? To za wysokie krzesło! Tracę wiarę w polityczną poprawność twoich poglądów! - Chociaż gadał co ślina na język przyniosła, to pomiędzy co chwilę chichotał, parskał, sapał z rozbawienia i uśmiechał się szeroko. Nie był w stanie zachować powagi, ani trochę. Ani na chwilę.
Będzie musiał żyć z porażką w tym jakże prestiżowym imprezowym wyzwaniu.
D20: 1
Bardziej epickiego faila już się nie dało...
Parsknął ponownie na to zupełnie nieistniejące i nieznane mu słowo - ciućmoks - oraz ponownie na "oburzenie" Sophie-profesora, że nie jest rastrem
- Nie wspominałem nic o latających małpach, skąd te absurdalne oskarżenia! - No nie, nie brzmiał ani trochę jak żaden profesor, bardziej jak mieszkaniec oddziału mentalnego w szpitalu Munga. A starał się, naprawdę! W jego głowie wszystko brzmiało normalnie, poprawnie, poważnie i bardzo profesorsko. Niestety nie miało to żadnego przełożenia na realne werbalne próby. Jak nic przegrał to wyzwanie, ale nawet nie bardzo się tym przejął. Zdecydowanie był za bardzo rozbawiony.
- Ja nie wiem dlaczego mówimy o salach tronowych i materacach, skoro krasnale żyją głęboko w dżungli w swoich bardzo miękkich i bezpiecznych domkach z grzybków, które dodatkowo wykładają mchem dla bezpieczeństwa. Chyba ktoś tu miesza rzeczywistość z mugolską fikcją literacką, to nie "Czarnoksiężnik z krainy Oz" i jego latające małpy, ani Tolkien i krasnoludy zasiadające na tronie. Jak niby taki krasnolud miałby się na tron wspiąć? To za wysokie krzesło! Tracę wiarę w polityczną poprawność twoich poglądów! - Chociaż gadał co ślina na język przyniosła, to pomiędzy co chwilę chichotał, parskał, sapał z rozbawienia i uśmiechał się szeroko. Nie był w stanie zachować powagi, ani trochę. Ani na chwilę.
Będzie musiał żyć z porażką w tym jakże prestiżowym imprezowym wyzwaniu.
Bardziej epickiego faila już się nie dało...