25-02-2021, 11:55 PM
W zasadzie jak zawsze był punktualnie o czternastej przed schodkami do Banku Gringotta, czekając na Saoirse. Troszkę zarósł, jego średniej długości włosy poskręcane w loczki sięgały teraz niemalże ramion. Nie chciało mu się ich ścinać, w domu i tak zwykle je spinał albo chodził tak, bo nie czuł dyskomfortu długich włosów. Choć teoretycznie raczej się nieszczególnie starał, tak dziś jakoś trudno mu było się ogarnąć do wyjścia. Przejmował się czy koszulkę ma ładną, czy włosy nie są szopą, czy zęby są czyste. Kiedy ostatni raz mu tak zależało?
Wetknął ręce do kieszeni bluzy, nie rozumiejąc skąd ten delikatny stresik, jaki czuł oczekując na koleżankę. Inna sprawa, że czuł się dziwnie widząc się z nią z własnej woli, w wakacje, podczas gdy rok temu zabiłby śmiechem tego, kto by mu podobną sytuację przytoczył. Dziwna sprawa, ten świat. Ale ostatecznie plus był taki, że jak go zmęczy, miał kolejny miesiąc na odpoczynek od niej, jako że same listy nie wywierały na nim presji tak, jak jej monologi. Chociaż i te już były dla niego normalnością i nawet dobrze mu się jej słuchało, przy tym samemu nie wysilając się w zbyt długich komentarzach, jak to on.
Rozejrzał się po raz setny za znajomą rudą czupryną, ignorując pojedyncze spojrzenia tych, którzy akurat go rozpoznawali i próbowali samodzielnie zgadnąć po co tu przylazł.