29-09-2023, 05:12 PM
31. października 2020 roku zaczynał się jak każdy inny dzień. Może poza tym, że uczniowie Hogwartu byli coraz bardziej podekscytowani dzisiejszym balem z okazji Halloween. Na korytarzach dało się słyszeć zażarte dyskusje odnośnie strojów, jakie zaplanowały osoby z każdego rocznika. Okazjonalnie ktoś namawiał kolegę, bądź koleżankę, którzy nie byli przekonani do całej imprezy, aby jednak pojawili się dziś wieczorem w Wielkiej Sali i bawili się razem z nimi.
Nic nie zapowiadało jednak, że wkrótce Zofia miała doświadczyć jakichkolwiek niespodzianek - przynajmniej nie przed Balem!
Ku jej zaskoczeniu, podczas śniadania podbiegła do niej blondynka, o wzroście oraz buzi, które mogłaby zaklasyfikować co najwyżej na drugi rok nauki w Hogwarcie. Z pewnością byłoby łatwiej zidentyfikować dzieciaka, gdyby nie weekend, kiedy wszyscy preferowali porzucić szkolne mundurki na rzecz czegoś wygodniejszego! Zofia mogła być tylko prawie pewna, że uczennica nie należała do jej domu. Oczywiście mogłaby też zapytać, o co chodzi, albo kim jest, jednak nie zdążyła. Dziewczynka zatrzymała się ledwie na chwilę, z ostrożnością postawiła przed nią pudełeczko opakowane w jasnoróżowy papier o zapachu róż, a na nim białą kopertę, zaadresowaną do Sophie R., której imię i nazwisko mogły najwyraźniej wciąż stwarzać niektórym problemy. Następnie odwróciła się, aby wybiec z sali. Na tym skończyła się jej sowia rola.
Zdarzenie z pewnością zwróciło uwagę części osób, które siedziały blisko Zofii.
List napisany został bardzo starannie, kursywą. Prawdopodobnie nikt nie sporządzał w ten sposób notatek na co dzień.
Po otwarciu upominku, Zofia faktycznie mogła znaleźć wspomnianą pozytywkę, działającą zgodnie z treścią listu. Była ona niewielka, choć ledwo mieszcząca się w dłoni, drewniana, w kształcie walca, dookoła obmalowana pięknymi różami, których płatki miały zamykać się na noc, aby powitać nową właścicielkę pełnym rozkwitem kolejnym rankiem. Nie wpływa to jednak na działanie samej pozytywki.
Nic nie zapowiadało jednak, że wkrótce Zofia miała doświadczyć jakichkolwiek niespodzianek - przynajmniej nie przed Balem!
Ku jej zaskoczeniu, podczas śniadania podbiegła do niej blondynka, o wzroście oraz buzi, które mogłaby zaklasyfikować co najwyżej na drugi rok nauki w Hogwarcie. Z pewnością byłoby łatwiej zidentyfikować dzieciaka, gdyby nie weekend, kiedy wszyscy preferowali porzucić szkolne mundurki na rzecz czegoś wygodniejszego! Zofia mogła być tylko prawie pewna, że uczennica nie należała do jej domu. Oczywiście mogłaby też zapytać, o co chodzi, albo kim jest, jednak nie zdążyła. Dziewczynka zatrzymała się ledwie na chwilę, z ostrożnością postawiła przed nią pudełeczko opakowane w jasnoróżowy papier o zapachu róż, a na nim białą kopertę, zaadresowaną do Sophie R., której imię i nazwisko mogły najwyraźniej wciąż stwarzać niektórym problemy. Następnie odwróciła się, aby wybiec z sali. Na tym skończyła się jej sowia rola.
Zdarzenie z pewnością zwróciło uwagę części osób, które siedziały blisko Zofii.
List napisany został bardzo starannie, kursywą. Prawdopodobnie nikt nie sporządzał w ten sposób notatek na co dzień.
Po otwarciu upominku, Zofia faktycznie mogła znaleźć wspomnianą pozytywkę, działającą zgodnie z treścią listu. Była ona niewielka, choć ledwo mieszcząca się w dłoni, drewniana, w kształcie walca, dookoła obmalowana pięknymi różami, których płatki miały zamykać się na noc, aby powitać nową właścicielkę pełnym rozkwitem kolejnym rankiem. Nie wpływa to jednak na działanie samej pozytywki.