19-12-2023, 05:30 AM
A może ktoś zwyczajnie nie chciał, by uczniowie zakłócali spokój zwierząt po zmroku. Na szczęście - przynajmniej dla ich wspólnego planu - Aidanowi nie przeszkadzało to w żaden sposób. Właściwie nie pomyślał nawet, że stworzenia mogą być niezadowolone z niespodziewanego wtargnięcia i zakłócania spokoju. Że być może też należy im się spokojna noc. Nie chciałby dla jakiegokolwiek stworzenia źle. Może nie był takim miłośnikiem zwierząt tak, jak jego brat, ale z pewnością darzył je szacunkiem, a niektóre nawet podziwiał. Brakowało mu jedynie trochę wrażliwości, a przynajmniej póki jeszcze nie oberwał kopytem. To mogłoby zmienić postać rzeczy.
Uniósł brwi, kiedy Zofia wspomniała kamień jako narzędzie, które miałoby im pomóc we włamaniu. Z pewnością był to mniej wyszukany sposób, niż próba rzucenia kilku zaklęć... Ale miał również koleżankę, która pokusiłaby się o Bombardę, jeśli wszystko inne by zawiodło. Skrzywił się, jak tylko pomyślał o tym chwilę dłużej. Nie... W nieodpowiedni dzień Bombarda mogłaby być pierwszą opcją. Szanował rozsądek oraz wyważenie Zofii, którą oczami wyobraźni ujrzał właśnie, walącą kamieniem w kłódkę przy drzwiach stajni.
W międzyczasie, Krukonce udało się otworzyć zamek w prostszy, bardziej konwencjonalny sposób. W dodatku taki, którego sam próbował ledwie chwilę wcześniej, co tylko trochę zakłuło jego dumę. Zakłócenia zakłóceniami, każdy raz na jakiś czas doznawał jakichś problemów ze swoją różdżką, ale wciąż nie czuł się z tym najlepiej. Równocześnie wiedział też, że to bez sensu, dlatego postanowił pozostawić ten fakt bez komentarza.
Postąpił za nią do środka, mrużąc lekko oczy i starając się dostrzec poszczególne zwierzęta w ciemności. Oczywiście szybko zauważył hipogryfy, konie... Oraz ten sam brak testrali, co zwykle. Nie mógł powiedzieć, by ten stan mu nie odpowiadał.
- Z tym, że jeśli zajmują się nimi profesor Lane, albo gajowy, to może być w zupełnie innym miejscu... Trzeba było pomyśleć o zabraniu czegoś ze śniadania, albo obiadu - mruknął cicho, rozglądając się po ciemnych kątach pomieszczenia i uświadamiając sobie jednocześnie, że chyba nie miał pojęcia, czym właściwie żywią się testrale. - Ale może coś się znajdzie.
Przecież właściwie nie znał się tak dobrze na utrzymaniu zwierząt... W szczególności tych z kopytami.
Dobrze, dostrzegali kształty stworzeń - poza tymi, które interesowały ich najbardziej - jednak jeśli chodzi o inne rzeczy, nie chciał zdawać się w jakimkolwiek stopniu na dotyk.
Może czas na kolejne zaklęcie? A raczej próbę.
- Lumos - szepnął, by zaraz jego różdżka rozbłysła nikłym, niezadowalającym światłem...
Zerknął na Zofię z pewną dozą zakłopotania i wzruszył lekko ramionami, jakby w geście przepraszającym za własną niekompetencję.
- Ale może to lepiej, nie spłoszą się tak... Prawda? - dodał, oświetlając różdżką... No, niewiele, ale wystarczająco, by zarysy przedmiotów stały się czymś więcej, niż tylko zarysami. Może nie był zadowolony z wyniku rzuconego przez siebie zaklęcia, ale faktycznie, w obecnej sytuacji mogło okazać się to lepszym wynikiem.
Rzut na zakłócenia: 3...
Uniósł brwi, kiedy Zofia wspomniała kamień jako narzędzie, które miałoby im pomóc we włamaniu. Z pewnością był to mniej wyszukany sposób, niż próba rzucenia kilku zaklęć... Ale miał również koleżankę, która pokusiłaby się o Bombardę, jeśli wszystko inne by zawiodło. Skrzywił się, jak tylko pomyślał o tym chwilę dłużej. Nie... W nieodpowiedni dzień Bombarda mogłaby być pierwszą opcją. Szanował rozsądek oraz wyważenie Zofii, którą oczami wyobraźni ujrzał właśnie, walącą kamieniem w kłódkę przy drzwiach stajni.
W międzyczasie, Krukonce udało się otworzyć zamek w prostszy, bardziej konwencjonalny sposób. W dodatku taki, którego sam próbował ledwie chwilę wcześniej, co tylko trochę zakłuło jego dumę. Zakłócenia zakłóceniami, każdy raz na jakiś czas doznawał jakichś problemów ze swoją różdżką, ale wciąż nie czuł się z tym najlepiej. Równocześnie wiedział też, że to bez sensu, dlatego postanowił pozostawić ten fakt bez komentarza.
Postąpił za nią do środka, mrużąc lekko oczy i starając się dostrzec poszczególne zwierzęta w ciemności. Oczywiście szybko zauważył hipogryfy, konie... Oraz ten sam brak testrali, co zwykle. Nie mógł powiedzieć, by ten stan mu nie odpowiadał.
- Z tym, że jeśli zajmują się nimi profesor Lane, albo gajowy, to może być w zupełnie innym miejscu... Trzeba było pomyśleć o zabraniu czegoś ze śniadania, albo obiadu - mruknął cicho, rozglądając się po ciemnych kątach pomieszczenia i uświadamiając sobie jednocześnie, że chyba nie miał pojęcia, czym właściwie żywią się testrale. - Ale może coś się znajdzie.
Przecież właściwie nie znał się tak dobrze na utrzymaniu zwierząt... W szczególności tych z kopytami.
Dobrze, dostrzegali kształty stworzeń - poza tymi, które interesowały ich najbardziej - jednak jeśli chodzi o inne rzeczy, nie chciał zdawać się w jakimkolwiek stopniu na dotyk.
Może czas na kolejne zaklęcie? A raczej próbę.
- Lumos - szepnął, by zaraz jego różdżka rozbłysła nikłym, niezadowalającym światłem...
Zerknął na Zofię z pewną dozą zakłopotania i wzruszył lekko ramionami, jakby w geście przepraszającym za własną niekompetencję.
- Ale może to lepiej, nie spłoszą się tak... Prawda? - dodał, oświetlając różdżką... No, niewiele, ale wystarczająco, by zarysy przedmiotów stały się czymś więcej, niż tylko zarysami. Może nie był zadowolony z wyniku rzuconego przez siebie zaklęcia, ale faktycznie, w obecnej sytuacji mogło okazać się to lepszym wynikiem.
Rzut na zakłócenia: 3...