19-12-2023, 10:35 PM
Rzuciła mu żartobliwie protekcjonalne spojrzenie w odpowiedzi na to bardzo wyraźne domaganie się wyrazów sympatii.
- Uważaj o co prosisz, Ethan, może cię to ugryźć w dupsko. - Oczywiście mówiła to w bardzo przyjazny, żartobliwy sposób i absolutnie nie życzyła mu źle, ani nie chciała go nagle zarzucać nadmiarem wyrazów sympatii i przytłaczać.
Nie mniej cholernie rozbawiła ją sytuacja, jaka miała miejsce chwilę po jej słowach. W pierwszej chwili, kiedy Gryfon syknął z bólu i zaczął machać dłonią przy podłodze. Popatrzyła na niego znad trzymanego krzaka osypującego się resztkami ziemi, jakby co najmniej podejrzewała nagłe niezrównoważenie psychiczne. A kiedy tylko zauważyła co takiego spowodowało tę komiczną reakcję, aż puściła krzaka.
- Oj, biedne maleństwo, okropny pan człowiek wypłoszył z domku... - O już na kolanach, podpierając się też rękami, zaczęła na czworakach zbliżać się do Ethana, ale najwyraźniej nie miał takiej cierpliwości do zwierząt, jak ona. Tak zamachał ręką, że stworzonko odpuściło w locie, łukiem przeleciało z metr i z cichym pacnięciem wylądowało na grządce obok. Spojrzała za myszką w trosce o jej zdrowie, ale widząc jak niewzruszona umyka w ciemność, poświęciła uwagę drugiemu poszkodowanemu stworzeniu.
- Nikt nie spodziewał się, że będziesz straszył gryzonie. Pokaż. - Jak podsunęła się wystarczająco blisko, sięgnęła do jego ręki, złapała za nadgarstek i drugą dłonią ściągnęła jego rękawiczkę. Przyjrzała się palcowi. - Do wesela się zagoi.
- Uważaj o co prosisz, Ethan, może cię to ugryźć w dupsko. - Oczywiście mówiła to w bardzo przyjazny, żartobliwy sposób i absolutnie nie życzyła mu źle, ani nie chciała go nagle zarzucać nadmiarem wyrazów sympatii i przytłaczać.
Nie mniej cholernie rozbawiła ją sytuacja, jaka miała miejsce chwilę po jej słowach. W pierwszej chwili, kiedy Gryfon syknął z bólu i zaczął machać dłonią przy podłodze. Popatrzyła na niego znad trzymanego krzaka osypującego się resztkami ziemi, jakby co najmniej podejrzewała nagłe niezrównoważenie psychiczne. A kiedy tylko zauważyła co takiego spowodowało tę komiczną reakcję, aż puściła krzaka.
- Oj, biedne maleństwo, okropny pan człowiek wypłoszył z domku... - O już na kolanach, podpierając się też rękami, zaczęła na czworakach zbliżać się do Ethana, ale najwyraźniej nie miał takiej cierpliwości do zwierząt, jak ona. Tak zamachał ręką, że stworzonko odpuściło w locie, łukiem przeleciało z metr i z cichym pacnięciem wylądowało na grządce obok. Spojrzała za myszką w trosce o jej zdrowie, ale widząc jak niewzruszona umyka w ciemność, poświęciła uwagę drugiemu poszkodowanemu stworzeniu.
- Nikt nie spodziewał się, że będziesz straszył gryzonie. Pokaż. - Jak podsunęła się wystarczająco blisko, sięgnęła do jego ręki, złapała za nadgarstek i drugą dłonią ściągnęła jego rękawiczkę. Przyjrzała się palcowi. - Do wesela się zagoi.