19-12-2023, 11:58 PM
Zastanowiła się chwilę. Wzięcie jedzenia z obiadu może nie było takim złym pomysłem. Jeśli nie znajdą nic, to zawsze mogą spróbować jutro. Albo, spróbować bez przysmaka, może akurat ich nie pogryzą. Skoro w końcu są w stajni, na użytek szkoły, to nie mogą być najdziksze, prawda?
- niby tak, ale czy chciałoby im się nosić z chaty gajowego jedzenia dla tylu zwierząt? Zazwyczaj to się trzyma w jednym miejscu....- dodała, stosunkowo cicho. Może i byli tu sami, ale nigdy nie wiadomo. Dodatkowo, nie ma co płoszyć niepotrzebnie zwierząt. Szczególnie, że do jednego z nich Zośka będzie musiała podejść bardzo blisko. Przyjęła, w sumie nawet nie konsultując tego z Aidanem, że to jej przypadnie wejście do boksu i wyrwanie kilku włosów. Choćby dlatego że miała doświadczenie- co prawda z mugolskimi zwierzętami hodowlanymi, ale zawsze to jakiekolwiek doświadczenie. Koniec końców, raczej do obu wersji- magicznej bądź nie- lepiej nie podchodzić od tyłu.
Zanim jednak zrobiła cokolwiek, próbowała dokopać się do lekcji z opieki nad magicznymi zwierzętami, próbując sobie przypomnieć co jedzą Testrale. I jak tak naprawdę wyglądają, w końcu ich nie widać.
Wiedziała, że mają skrzydła, gdzieś na wysokości kłębu. Że mają krótką grzywę (dlatego, włos z grzywy nie nadawał się do różdżki) i chyba są... mięsożerne? Wychodzi na to, że jedyne wegetariańskie stworzenia tu to konie, stojące sobie spokojnie i bacznie obserwujące nowych gości.
- Jeśli gdzieś będzie siano i marchew, to pewnie też będzie i mięso dla nich- dodała, badając - póki co- ciemne pomieszczenie w poszukiwaniu drzwi, korytarza, bądź czegokolwiek co mogło mieć namiastkę składzika.
Nie musiała długo wytężać wzroku, bo po chwili usłyszała "Lumos", a stajnię rozświetliło delikatne światło. Spojrzała na Aidana pokrzepiająco- przecież to nie jego wina że ostatnio magia działa jakby chciała a nie mogła. Raz na wozie, raz pod wozem, jak to mówią.
- Nie, nie powinny. Póki co wystarczy nie robić jakiegoś większego hałasu. No, i się z nimi nie szarpać.
Wykorzystując sytuację, rozejrzała się ponownie po stajni. Mogła się mylić, ale chyba zauważyła coś, co mogło być drzwiami.
Następnie ponownie spojrzała na boksy. Z tych pustych, tylko niektóre były zamknięte. Co, samo przez się sugerowało, że coś się tam jednak znajduje.
- Sprawdźmy najpierw tam - powiedziała, wskazując zaciemnione miejsce, którego ciemność układała się w coś na kształt drzwi- jak nic nie będzie, spróbujemy na partyzanta. Najwyżej odgryzie mi rękę. - dodała, wzruszając ramionami. Chyba żartowała, no nie?
- niby tak, ale czy chciałoby im się nosić z chaty gajowego jedzenia dla tylu zwierząt? Zazwyczaj to się trzyma w jednym miejscu....- dodała, stosunkowo cicho. Może i byli tu sami, ale nigdy nie wiadomo. Dodatkowo, nie ma co płoszyć niepotrzebnie zwierząt. Szczególnie, że do jednego z nich Zośka będzie musiała podejść bardzo blisko. Przyjęła, w sumie nawet nie konsultując tego z Aidanem, że to jej przypadnie wejście do boksu i wyrwanie kilku włosów. Choćby dlatego że miała doświadczenie- co prawda z mugolskimi zwierzętami hodowlanymi, ale zawsze to jakiekolwiek doświadczenie. Koniec końców, raczej do obu wersji- magicznej bądź nie- lepiej nie podchodzić od tyłu.
Zanim jednak zrobiła cokolwiek, próbowała dokopać się do lekcji z opieki nad magicznymi zwierzętami, próbując sobie przypomnieć co jedzą Testrale. I jak tak naprawdę wyglądają, w końcu ich nie widać.
Wiedziała, że mają skrzydła, gdzieś na wysokości kłębu. Że mają krótką grzywę (dlatego, włos z grzywy nie nadawał się do różdżki) i chyba są... mięsożerne? Wychodzi na to, że jedyne wegetariańskie stworzenia tu to konie, stojące sobie spokojnie i bacznie obserwujące nowych gości.
- Jeśli gdzieś będzie siano i marchew, to pewnie też będzie i mięso dla nich- dodała, badając - póki co- ciemne pomieszczenie w poszukiwaniu drzwi, korytarza, bądź czegokolwiek co mogło mieć namiastkę składzika.
Nie musiała długo wytężać wzroku, bo po chwili usłyszała "Lumos", a stajnię rozświetliło delikatne światło. Spojrzała na Aidana pokrzepiająco- przecież to nie jego wina że ostatnio magia działa jakby chciała a nie mogła. Raz na wozie, raz pod wozem, jak to mówią.
- Nie, nie powinny. Póki co wystarczy nie robić jakiegoś większego hałasu. No, i się z nimi nie szarpać.
Wykorzystując sytuację, rozejrzała się ponownie po stajni. Mogła się mylić, ale chyba zauważyła coś, co mogło być drzwiami.
Następnie ponownie spojrzała na boksy. Z tych pustych, tylko niektóre były zamknięte. Co, samo przez się sugerowało, że coś się tam jednak znajduje.
- Sprawdźmy najpierw tam - powiedziała, wskazując zaciemnione miejsce, którego ciemność układała się w coś na kształt drzwi- jak nic nie będzie, spróbujemy na partyzanta. Najwyżej odgryzie mi rękę. - dodała, wzruszając ramionami. Chyba żartowała, no nie?