20-12-2023, 04:25 AM
Może i Aidan chodził na Opiekę nad Magicznymi Stworzeniami, ale nie była to jego najmocniejsza strona. Jego znajomość zwierząt oraz tego, jak powinno się nimi zajmować kończyła się na kotach, jedynie ze względu na to, że jego brat przygarnął jednego... Mimo to, Krukon nie byłby wcale dobrym opiekunem zwierzęcia. Z pewnością zapominałby o porach karmienia, pochłonięty ważniejszymi sprawami. Jeśli z kolei chodzi o zajęcia szkolne dotyczące magicznych stworzeń, Aidan raczej chłonął wiedzę teoretyczną i nie przyswajał jej najlepiej. Dawał sobie radę z samym przedmiotem, ale nie będzie z niego magizoologa.
- Może masz rację - przyznał, z pełną świadomością, że właściwie nie wiedział, jak wyglądał cały proces karmienia któregokolwiek z tych zwierząt, włącznie z końmi.
Skinął w związku z tym głową, kiedy Zofia poleciła szukać siana, marchwi i mięsa.
- Wiadomo jakie są pory karmienia? Bo chyba nie po zmroku? - spytał zerkając na moment ku niej.
O tym wcześniej nie pomyślał, ale zdecydowanie powinien był dowiedzieć się o zwyczajach żywieniowych testrali. Głupio jednak byłoby wpaść tu na kogoś, kto faktycznie przyszedłby nakarmić stworzenia. Co jeśli właśnie jadały parę razy dziennie? I to w podobnych porach, co oni?
Zaraz, gdy Zofia wskazała ciemny kształt na jednej ze ściany, uniósł różdżkę wyżej, co nie przyniosło spodziewanych efektów, w związku z czym podszedł bliżej, aby wreszcie dostrzec przejście do, jak mieli nadzieję, jakiegoś rodzaju składziku.
- Hmm... To wyjaśniałoby kłódkę - odparł dziwnie beznamiętnie, jednak z powagą, kiedy Krukonka wspomniała odgryzanie ręki.
Chyba te stworzenia potrafiły być agresywne... Ale musiałyby być wygłodniałe, lub rozjuszone, prawda? A jednak tłumaczyłoby to, czemu nauczyciele mogli nie chcieć, by uczniowie szlajali się po stajni, w szczególności po nocy, kiedy nikt tego odgryzania ręki nawet nie usłyszy.
Otworzył drzwi przed nimi i nawet nie zastanowił się nad tym, co robił, ale przepuścił Zofię przodem. Nie dlatego, że kobiety przepuszcza się w drzwiach - o tym, z pewnością by nie pamiętał - i nie dlatego, że jeśli tylko coś miałoby na nich wyskoczyć, to robił sobie z niej tarczę. O nie. On najzwyczajniej w świecie wierzył, że to właśnie ona wie, co powinni robić, na co zwrócić uwagę i jaki powinien być kolejny krok. Dziewczyna nie mogła mieć pojęcia, jak wielki niemy i nieświadomy komplement był to ze strony Aidana. Nie dość, że nie ufał innym, rzadko szanował wiedzę rówieśników na tyle, by zdawać się na nich. A tu proszę. Wystarczyło pojawić się nagle w Hogwarcie z całkowicie obcego mu kraju.
- Może masz rację - przyznał, z pełną świadomością, że właściwie nie wiedział, jak wyglądał cały proces karmienia któregokolwiek z tych zwierząt, włącznie z końmi.
Skinął w związku z tym głową, kiedy Zofia poleciła szukać siana, marchwi i mięsa.
- Wiadomo jakie są pory karmienia? Bo chyba nie po zmroku? - spytał zerkając na moment ku niej.
O tym wcześniej nie pomyślał, ale zdecydowanie powinien był dowiedzieć się o zwyczajach żywieniowych testrali. Głupio jednak byłoby wpaść tu na kogoś, kto faktycznie przyszedłby nakarmić stworzenia. Co jeśli właśnie jadały parę razy dziennie? I to w podobnych porach, co oni?
Zaraz, gdy Zofia wskazała ciemny kształt na jednej ze ściany, uniósł różdżkę wyżej, co nie przyniosło spodziewanych efektów, w związku z czym podszedł bliżej, aby wreszcie dostrzec przejście do, jak mieli nadzieję, jakiegoś rodzaju składziku.
- Hmm... To wyjaśniałoby kłódkę - odparł dziwnie beznamiętnie, jednak z powagą, kiedy Krukonka wspomniała odgryzanie ręki.
Chyba te stworzenia potrafiły być agresywne... Ale musiałyby być wygłodniałe, lub rozjuszone, prawda? A jednak tłumaczyłoby to, czemu nauczyciele mogli nie chcieć, by uczniowie szlajali się po stajni, w szczególności po nocy, kiedy nikt tego odgryzania ręki nawet nie usłyszy.
Otworzył drzwi przed nimi i nawet nie zastanowił się nad tym, co robił, ale przepuścił Zofię przodem. Nie dlatego, że kobiety przepuszcza się w drzwiach - o tym, z pewnością by nie pamiętał - i nie dlatego, że jeśli tylko coś miałoby na nich wyskoczyć, to robił sobie z niej tarczę. O nie. On najzwyczajniej w świecie wierzył, że to właśnie ona wie, co powinni robić, na co zwrócić uwagę i jaki powinien być kolejny krok. Dziewczyna nie mogła mieć pojęcia, jak wielki niemy i nieświadomy komplement był to ze strony Aidana. Nie dość, że nie ufał innym, rzadko szanował wiedzę rówieśników na tyle, by zdawać się na nich. A tu proszę. Wystarczyło pojawić się nagle w Hogwarcie z całkowicie obcego mu kraju.