28-02-2021, 04:25 AM
- Tak, dokładnie. Świetne nastawienie! Tak to sobie tłumacz, nie daj się przykrym faktom - odparła takim tonem, jakby faktycznie go chwaliła, co dodatkowo podsumowała unosząc dwa kciuki w górę.
Oczywiście była tu złośliwa dla samej złośliwości. Przecież nie zalecałaby mu ograniczenia spożywania słodyczy. No dobrze, nie należał do najbardziej wysportowanych chłopaków, ale po pierwsze nic jej do tego, a po drugie... Właściwie podobał jej się taki, jaki był. I to bez metamorfomagicznych zmian, które rzecz jasna też byłyby możliwe.
- Wiesz, nie jestem przekonana, czy szczurom wolno, to jednak jest dosyć słodkie... Chyba że następnym razem chcesz też wersje bez cukru? Bana-nana? Też słodkie. Tak wiesz, następnym razem jakby ci nie smakowało i zasłaniał się tym, że musisz poczęstować Fabio, to bym ci brutalnie nie pokrzyżowała planów...
W rzeczywistości zdziwiłaby się, gdyby faktycznie mu nie smakowały, niemniej jednak po raz kolejny miała drobną szansę do droczenia się. A jakoś przecież trzeba spożytkować całą tę energię, z jaką obudziła się dzisiaj i... W zasadzie budziła się na co dzień.
- Tak właściwie, to nawet te gadające, to mają całkowicie takie same potrzeby... No, może żeby je jeszcze czasem wypuścić, żeby polatały. Ale tobie o samo gadanie chodzi, tak?
Ucięła swoją wypowiedź tutaj. Cóż, również jej zarzucano, że za dużo gada. Czy to delikatna sugestia? Nieświadomie skrzywiła się lekko odwracając na chwilę wzrok na bok, jednak właśnie wtedy Romilly zaproponował wejście do jakiegoś sklepu. Szybko spojrzała za nim i dogoniła chłopaka tuż przy wejściu, by zaraz wspólnie przekroczyli próg. Bezwiednie uniosła brwi, kiedy ten skierował się ku działowi damskiemu. Cóż, ona nawet nie miała zamiaru się tu ubierać. Po pierwsze zwyczajnie nie mogła sobie na to pozwolić finansowo, a gdyby mogła... Zdaje się, że wcale by nie chciała. Czy te ciuchy naprawdę były warte swojej ceny? Przecież można ubrać się taniej, a resztę pieniążków przeznaczyć na coś innego!
- Ee... Że wychodzę z tobą poszlajać się po Londynie? - odparła całkowicie szczerze, troszkę nie rozumiejąc tak naprawdę pytania. Co innego miała powiedzieć? - A czego się spodziewałeś? Znaczy, no na przykład co ty mówiłeś?
Rozejrzała się nieznacznie po ubraniach dookoła, nie do końca nadążając, czego konkretnie tu szukają.
- Hm... To właściwie czegoś konkretnego szukamy, czy to bardziej takie rozglądanie, czy na przykład czegoś potrzebujesz stąd?
Oczywiście była tu złośliwa dla samej złośliwości. Przecież nie zalecałaby mu ograniczenia spożywania słodyczy. No dobrze, nie należał do najbardziej wysportowanych chłopaków, ale po pierwsze nic jej do tego, a po drugie... Właściwie podobał jej się taki, jaki był. I to bez metamorfomagicznych zmian, które rzecz jasna też byłyby możliwe.
- Wiesz, nie jestem przekonana, czy szczurom wolno, to jednak jest dosyć słodkie... Chyba że następnym razem chcesz też wersje bez cukru? Bana-nana? Też słodkie. Tak wiesz, następnym razem jakby ci nie smakowało i zasłaniał się tym, że musisz poczęstować Fabio, to bym ci brutalnie nie pokrzyżowała planów...
W rzeczywistości zdziwiłaby się, gdyby faktycznie mu nie smakowały, niemniej jednak po raz kolejny miała drobną szansę do droczenia się. A jakoś przecież trzeba spożytkować całą tę energię, z jaką obudziła się dzisiaj i... W zasadzie budziła się na co dzień.
- Tak właściwie, to nawet te gadające, to mają całkowicie takie same potrzeby... No, może żeby je jeszcze czasem wypuścić, żeby polatały. Ale tobie o samo gadanie chodzi, tak?
Ucięła swoją wypowiedź tutaj. Cóż, również jej zarzucano, że za dużo gada. Czy to delikatna sugestia? Nieświadomie skrzywiła się lekko odwracając na chwilę wzrok na bok, jednak właśnie wtedy Romilly zaproponował wejście do jakiegoś sklepu. Szybko spojrzała za nim i dogoniła chłopaka tuż przy wejściu, by zaraz wspólnie przekroczyli próg. Bezwiednie uniosła brwi, kiedy ten skierował się ku działowi damskiemu. Cóż, ona nawet nie miała zamiaru się tu ubierać. Po pierwsze zwyczajnie nie mogła sobie na to pozwolić finansowo, a gdyby mogła... Zdaje się, że wcale by nie chciała. Czy te ciuchy naprawdę były warte swojej ceny? Przecież można ubrać się taniej, a resztę pieniążków przeznaczyć na coś innego!
- Ee... Że wychodzę z tobą poszlajać się po Londynie? - odparła całkowicie szczerze, troszkę nie rozumiejąc tak naprawdę pytania. Co innego miała powiedzieć? - A czego się spodziewałeś? Znaczy, no na przykład co ty mówiłeś?
Rozejrzała się nieznacznie po ubraniach dookoła, nie do końca nadążając, czego konkretnie tu szukają.
- Hm... To właściwie czegoś konkretnego szukamy, czy to bardziej takie rozglądanie, czy na przykład czegoś potrzebujesz stąd?