28-02-2021, 11:47 AM
Początkowo wiele razy zastanawiała się, czemu właściwie Campbell nie da jej świętego spokoju, przyczepiając się do kogoś, kto być może będzie skłonny nabrać się na ten jego urok, którym próbował emanować. Jej zupełnie nie interesował Ślizgon pod żadnym względem. Był denerwujący, należał do Slytherinu (a jak wiadomo z nimi Lycoris nie za bardzo się lubiła, pewnie dlatego, że sama była narwaną Gryfonką) i ogólnie zachowywał się w taki sposób, który jedynie doprowadza dziewczynę do szału.
Jak teraz, kiedy zamiast przejść obojętnie, postanowił rzucić komentarzami, na dźwięk których Reagan podniosło się wewnętrznie ciśnienie. Każdy wiedział, że ona nie potrzebowała pomocy, więc nic dziwnego, że słowa chłopaka odebrała na swój sposób, nie dostrzegając w nich niczego, co można by było uznać za miłe. Zresztą umówmy się, niespecjalnie połączenie Jasper i miłe ze sobą współgrało.
-Może powinna zacząć? Jestem pewna, że dałaby ci wszystko to, na czym tak ci zależy - odpowiedziała, patrząc na niego jasnymi tęczówkami, które wyglądały niczym lód. Tak specjalnie dla niego.
Słyszała wiele o podbojach Ślizgona, co jeszcze bardziej sprawiało, że miała o nim takie, a nie inne zdanie. Patrząc jednak na dziewczynę, która robiła do niego maślane oczy, pewnie faktycznie dałaby mu dosłownie wszystko.
-Pierdol się. Znajdę sposób, że dostać to, czego chcę - rzuciła chłodno, tym razem spojrzeniem go gromiąc. To, że on był wysoki nie znaczyło, że miał prawo do obrażania osób troszeczkę niższych. Zresztą małe było piękne i tego się Liv trzymała.
-A od kiedy to jestem godna tego, byś mi go poświęcał, hm? Jestem pewna, że jacyś twoi koledzy się tutaj kręcą, a przecież to hańba widzieć Ślizgona z Gryfonką. Może lepiej idć się pokręcić przy jakiejś pannie z własnego domu - rzuciła, podskakując, byleby tylko dosięgnąć książkę. Już niewiele, jeszcze troszeczkę. Niestety, nic to nie dało, więc trzeba było skorzystaj z kolejnego planu - wspinaczki.
Jak teraz, kiedy zamiast przejść obojętnie, postanowił rzucić komentarzami, na dźwięk których Reagan podniosło się wewnętrznie ciśnienie. Każdy wiedział, że ona nie potrzebowała pomocy, więc nic dziwnego, że słowa chłopaka odebrała na swój sposób, nie dostrzegając w nich niczego, co można by było uznać za miłe. Zresztą umówmy się, niespecjalnie połączenie Jasper i miłe ze sobą współgrało.
-Może powinna zacząć? Jestem pewna, że dałaby ci wszystko to, na czym tak ci zależy - odpowiedziała, patrząc na niego jasnymi tęczówkami, które wyglądały niczym lód. Tak specjalnie dla niego.
Słyszała wiele o podbojach Ślizgona, co jeszcze bardziej sprawiało, że miała o nim takie, a nie inne zdanie. Patrząc jednak na dziewczynę, która robiła do niego maślane oczy, pewnie faktycznie dałaby mu dosłownie wszystko.
-Pierdol się. Znajdę sposób, że dostać to, czego chcę - rzuciła chłodno, tym razem spojrzeniem go gromiąc. To, że on był wysoki nie znaczyło, że miał prawo do obrażania osób troszeczkę niższych. Zresztą małe było piękne i tego się Liv trzymała.
-A od kiedy to jestem godna tego, byś mi go poświęcał, hm? Jestem pewna, że jacyś twoi koledzy się tutaj kręcą, a przecież to hańba widzieć Ślizgona z Gryfonką. Może lepiej idć się pokręcić przy jakiejś pannie z własnego domu - rzuciła, podskakując, byleby tylko dosięgnąć książkę. Już niewiele, jeszcze troszeczkę. Niestety, nic to nie dało, więc trzeba było skorzystaj z kolejnego planu - wspinaczki.