28-02-2021, 12:35 PM
Oliver naprawdę starał się czerpać z tego wyjazdu jak najwięcej. Doceniał fakt, że w ogóle został na niego zaproszony, bo przecież Fin z pewnością miał wielu innych kolegów, którzy bawiliby się jeszcze lepiej, będąc znacznie lepszymi kompanami, niż Kang, który chociaż chciał się wpasować, gdzieś tam w umyśle zawsze doszukiwał się rzeczy mało przyjemnych. Jak chociażby potwory w wodzie. Ale czy nie miał racji? Przecież człowiek, niezależnie czy czarodziej, czy mugol, nigdy nie wiedział, co tak naprawdę żyje w danym miejscu i kiedy daje o sobie znać. Ile to stworzeń ujawniało się dopiero pod osłoną nocy.
-Jakoś bardziej jestem w stanie przywyknąć do myśli o stworzeniach w szkolnym jeziorze, niż na tak wielkiej przestrzeni wodnej - przyznał. Lubił magiczne stworzenia, chociaż większość z nich znał, ewentualnie o nich czytał. Na tych mugolskich, z pewnie były tutaj i takie, nie znał się wcale. A czy nie prawdą było stwierdzenie, że człowiek najbardziej obawiał się właśnie nieznanego? - No ale… ja nie wiem o wszystkich. Znaczy jasne, potrafiłbym wiele z nich nazwać, jeśli tylko zostały odkryte, ale poza tym to wiesz… a co, jeśli napadnie nas coś z nie naszego świata? - zerknął na niego z nieukrywaną obawą, że przyjaciel pokłada w nim aż tak wielkie nadzieje. Dziwna presja, trzeba przyznać.
-Ale nie wolno nam używać magii, więc skąd będą wiedziały? Nie chcę, żeby zaraz ścigało nas całe Ministerstwo Magii. Moja matka chyba by mnie ubiła, nie mówiąc już o bracie - skrzywił się. Miał wrażenie, że to właśnie bliźniak jest tym straszniejszym, chociaż w szkole i tak dość często zajmował się własnymi sprawami, niż tymi Olivera.
-Nigdy nie odpuszczasz możliwości urozmaicenia sobie wolnego czasu, co? Dobrze, że nie ma tutaj żadnej bezludnej wyspy, bo pewnie zaraz chciałbyś ją trochę odkryć - uśmiechnął się do niego. Jeśli z tej dwójki ktoś miał być tym odważniejszym, to zdecydowanie był to właśnie Fin. Oliver dostawał palpitacji serca chociażby, kiedy robiło się zdecydowanie za ciemno. Nie poradziłby sobie na wyspie, na której nie ma latarni.
-Bahamy. Śmieszna nazwa - skomentował. Kiedy słyszał o pewnych miejscach, w których nigdy nie był, niekiedy bawiło go to, jakie przydomki ludzie im nadali.
Ostatecznie podniósł się z leżaka. To nie tak, że nie umiał pływać, bo umiał, chociaż jeśli coś go rozproszyło mógł zacząć się topić.
-Nadal nie sądzę, aby to był dobry pomysł, ale to ostatecznie twój wyjazd - skinął głową, dając się wyciągnąć. Złapał rękę przyjaciela, który poprowadził ich do miejsca, z którego mieli skoczyć do wody.
-Naprawdę jesteś pewien? - zerknął na niego jeszcze, zaraz przenosząc wzrok na wodę. Niby widział dno, ale coś mu mówiło, że nawet go nie poczuje.
-Jakoś bardziej jestem w stanie przywyknąć do myśli o stworzeniach w szkolnym jeziorze, niż na tak wielkiej przestrzeni wodnej - przyznał. Lubił magiczne stworzenia, chociaż większość z nich znał, ewentualnie o nich czytał. Na tych mugolskich, z pewnie były tutaj i takie, nie znał się wcale. A czy nie prawdą było stwierdzenie, że człowiek najbardziej obawiał się właśnie nieznanego? - No ale… ja nie wiem o wszystkich. Znaczy jasne, potrafiłbym wiele z nich nazwać, jeśli tylko zostały odkryte, ale poza tym to wiesz… a co, jeśli napadnie nas coś z nie naszego świata? - zerknął na niego z nieukrywaną obawą, że przyjaciel pokłada w nim aż tak wielkie nadzieje. Dziwna presja, trzeba przyznać.
-Ale nie wolno nam używać magii, więc skąd będą wiedziały? Nie chcę, żeby zaraz ścigało nas całe Ministerstwo Magii. Moja matka chyba by mnie ubiła, nie mówiąc już o bracie - skrzywił się. Miał wrażenie, że to właśnie bliźniak jest tym straszniejszym, chociaż w szkole i tak dość często zajmował się własnymi sprawami, niż tymi Olivera.
-Nigdy nie odpuszczasz możliwości urozmaicenia sobie wolnego czasu, co? Dobrze, że nie ma tutaj żadnej bezludnej wyspy, bo pewnie zaraz chciałbyś ją trochę odkryć - uśmiechnął się do niego. Jeśli z tej dwójki ktoś miał być tym odważniejszym, to zdecydowanie był to właśnie Fin. Oliver dostawał palpitacji serca chociażby, kiedy robiło się zdecydowanie za ciemno. Nie poradziłby sobie na wyspie, na której nie ma latarni.
-Bahamy. Śmieszna nazwa - skomentował. Kiedy słyszał o pewnych miejscach, w których nigdy nie był, niekiedy bawiło go to, jakie przydomki ludzie im nadali.
Ostatecznie podniósł się z leżaka. To nie tak, że nie umiał pływać, bo umiał, chociaż jeśli coś go rozproszyło mógł zacząć się topić.
-Nadal nie sądzę, aby to był dobry pomysł, ale to ostatecznie twój wyjazd - skinął głową, dając się wyciągnąć. Złapał rękę przyjaciela, który poprowadził ich do miejsca, z którego mieli skoczyć do wody.
-Naprawdę jesteś pewien? - zerknął na niego jeszcze, zaraz przenosząc wzrok na wodę. Niby widział dno, ale coś mu mówiło, że nawet go nie poczuje.