Ravenclaw |
0% |
Absolwent |
|
b. bogaty |
? |
Pióra: 5
Północny Korytarz Ulokowany na pierwszym piętrze, ale od północnej strony korytarz jest miejscem dość mało ruchliwym, bo nie prowadzi do żadnej klasy. Większość drzwi, które można tu zauważyć, jest zamkniętych na głucho. Szerokie parapety zachęcają jednak nielicznych przechodniów do tego, by na nich przysiąść, mimo że wcale nie są najwygodniejsze.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 159
3 września 2020; koło 17
Było już po zajęciach i po obiedzie, zatem idealny czas na naukę. Tak jak Yannis zwykle uczył się w dormitorium albo bibliotece, zdarzało się, że potrzebował zmiany otoczenia. Trochę lepiej mu się wtedy było skupić, jak i milej po prostu spędzał czas. Przykładowo, dzisiaj wybrał miejsce nieco z boku korytarza, niedaleko drogi do biblioteki na jednym z szerokich, kamiennych parapetów. Akurat dzisiaj był przy tym bardzo słoneczny dzień, a promienie słońca ogrzewały jego ramię gdy siedział pochylony nad książką. Wyjątkowo dziś rozpuszczone loki, choć zawsze niemalże związywał włosy w kucyk, zwisały zarzucone od strony okna by zasłaniać promienie słońca od oczu.
Wertował chwilę strony podręcznika do transmutacji, by zatrzymać się na jednej ze stron i wciągnąć się w czytanie. Jego palec przesuwał się powoli po linijkach, a usta chwilami nieświadomie poruszały się ledwo w bezgłośnie wypowiadanym haśle, na jakie akurat zwrócił uwagę.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 62
Oczywiście Lucas regularnie odwiedzał szkolną bibliotekę, a więc mimo planów na nowy rok szkolny, który powoli dopiero się rozkręcał, wcale nie śledził Yannisa! Widywali się na co dzień wystarczająco często, by wcale nie potrzebował szukać go na siłę! To znaczy, widywali się często prócz wakacji, podczas których Krukon miał czas przemyśleć co nieco, zwyczajnie tęskniąc za ich przepychankami oraz za samym współlokatorem. Miło byłoby się czasem spotkać również podczas przerw od szkoły, niemniej Yannis zdawał się stanowczo zbyt często mieć Lucasa dość. A skoro było tak źle, ewentualna próba zmiany tejże sytuacji nie mogła przecież zaszkodzić bardziej!
Yannis zwyczajnie mu się podobał i to już parę lat, ale był przy tym na swój sposób… Niedostępny. Owszem, dzielili dormitorium, obaj byli bystrzy - w związku z czym Lucas czuła stałą potrzebę udowadniania swojej wartości - i często stawiali sobie wzajemnie wyzwania wchodząc w najróżniejsze dyskusje, ale czegoś brakowało.
Lucas był zazwyczaj bardzo otwarty. Bez wahania opowiadał o swoich przemyśleniach, opiniach, czy obserwacjach. A jednak powiedzenie “hej, podobasz mi się” nie brzmiało w jego głowie najlepiej. Ironicznie chętnie usłyszałby to samo od Yannisa, ale sam nie mógł pozwolić sobie na coś podobnego. A przynajmniej jeszcze nie. Jakby nie patrzeć, nie chciał też wyjść na… Desperata? Chyba o to chodziło? Cóż, wiele problematycznych zagadnień naukowych nie sprawiało mu problemów, ale jeśli w grę wchodziło coś dotyczącego relacji międzyludzkich, zdawał się mieć pewne braki w edukacji. Ale praktyka czyni mistrza, tak? Przynajmniej nie wpadł na pomysł ćwiczenia na kimś innym z wyrażaniem swojego zainteresowania…
Co prawda nie planował dokładnie, kiedy czy w jaki sposób powinien zacząć otwierać się przed Yannisem, ale wiedział, że jest gotów w tym roku! Oraz to, że odpowiednie momenty przyjdą same. Przychodziły już wcześniej, kiedy to zdarzyło mu się zagapić na chłopaka z niezrozumiałą fascynacją, czy też kiedy mówił akurat coś z pasją, której brakowało… Cóż, większości w Hogwarcie.
Moment najwyraźniej nadszedł - zgodnie z oczekiwaniami. Lucas zatrzymał się na moment na swojej trasie do biblioteki, by zmierzyć wzrokiem Yannisa, który wyglądał… Dobrze. Dobrze, ponieważ Krukon nie był najlepszy w prawieniu komplementów, także w tym małym, pozornie beznamiętnym słowie kryło się naprawdę wiele!
W końcu podszedł z lekkim uśmiechem i bez oporów, usiadł wygodnie tuż obok Yannisa od razu zaglądając mu przez ramię.
- Co czytasz? - zagadnął, co właściwie nie było niczym nowym.
Zawsze interesował się tym, co Yannis pochłaniał… Po części dlatego, że nie chciał być gorszy. Z drugiej strony kryła się za tym pewna fascynacja. Zwracał na siebie uwagę. Może na tle zastępów idiotów, jacy uczęszczali do tej szkoły, to niewielki komplement, niemniej to właśnie on miał zwykle niemalże pełne zainteresowanie Lucasa.
- Ładnie wyglądasz - dodał zaraz dokładnie tym samym tonem, opierając się o szybę za sobą, nie spuszczając przy tym wzroku z drugiego Krukona.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 159
Cóż, nie tego oczekiwał Yannis po tym pomyśle. To nie tak, że spodziewał się zupełnej ciszy i spokoju będąc w gruncie rzeczy niemal na korytarzu, ale ze wszystkich osób, jakie by tu miały go nachodzić… Musiał to być Lucas? Naprawdę? Niby to też nie było tak, że jakoś go wielce nienawidził, nie, w sumie to nawet pewnie by go lubił gdyby nie był tak irytująco arogancki i myślący, że wszystko wie najlepiej. Zawsze musiał się z nim o coś sprzeczać, i choć fajnie było w ogóle mieć kogoś, z kim mógł dyskutować na wiele tematów, poruszać większe kwestie naukowe i generalnie się “wyżyć” intelektualnie, to czasem raczej miał ochotę go udusić albo zrzucić z wieży.
Teraz jednak nie chciał dyskusji, chciał w spokoju przyjąć to, co czytał, zagłębić się w to, zamiast tego jednak przypałętał się Lucas i… No, wyjechał z tekstem, który tylko on mógł chyba rzucić. Yannis z początku zerknął na niego na pierwsze pytanie, jednak zanim odpowiedział - a właściwie po prostu uniósł podręcznik pokazując tytuł - Lucas zagiął go kolejnym komentarzem.
Naturalnie Yannis od razu odebrał to jako swego rodzaju atak. Że co, źle wygląda? Włosy rozpuścił, to dlatego? No może wyglądał jak zjeb, ale w krótszych wyglądał gorzej!
- … Spierdalaj. - Usłyszał Lucas po chwili tonem sugerującym dokładnie to, co usłyszał. Ale to chamskie! - Nie mam ochoty na twoje mądrości.
Spuścił wzrok z powrotem na książkę, szukając momentu gdzie mu przerwano. Cholera, stracił skupienie i teraz znowu będzie musiał czytać cały akapit, żeby na pewno nic mu nie umknęło. Ugh!
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 62
No tak… Komplement był szczery, ale być może jak słyszy się coś takiego po raz pierwszy z ust Lucasa, sprawiało to inne wrażenie. A jednak poczuł się urażony! Przecież się starał! Tak się flirtuje, prawda? Czy może jednak Yannis załapał, że to flirt, ale nie był zainteresowany? Tym bardziej nie wiedział, czy powinien w to brnąć, czy w jaki inny sposób się zachować? Owszem, chciał przekonać do siebie drugiego Krukona, ale wyjście z tego wszystkiego z twarzą było równie istotne! Co prawda, jeśli tylko chodziłoby o kogokolwiek innego, “wychodzenie z twarzą” nie byłoby tak istotne… Ale zdaniem Yannisa - wbrew powszechnej opinii - naprawdę się przejmował!
A jednak nie zamierzał się poddawać.
- No dobra… - zaczął nieco zbity z tropu, a następnie usiadł wygodniej, bo po turecku i obserwował tak przez chwilę kolegę z domu, marszcząc nieświadomie brwi.
Niemniej jednak Yannis mógł spodziewać się ledwie pięciu sekund ciszy.
- A szukasz czegoś? Pomóc ci? - dopytał zaraz ochoczo.
Bo chyba właśnie tak wyglądał podryw? Chciało się dla danej osoby jak najlepiej, pokazując swoje atuty? To trochę problematyczne, kiedy przecież Yannis wszystkie te atuty musiał już dobrze znać!
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 159
Nie wiedział czemu właściwie wierzył, że Lucas sobie pójdzie, albo chociaż będzie milczał. Przecież nigdy nie robił tego, o co się go prosiło. Bo przecież poprosił! Dobitnie, dość ostro, ale nadal, a Krukon siedział i się gapił, rozpraszając Yannisa niemiłosiernie. Zatem jak tylko pytanie, kolejne już, padło, westchnął cicho, zerkając na niego z irytacją.
- Nie, poradzę sobie. Nie wszędzie jesteś absolutnie niezbędny, niektórzy radzą sobie sami. - Miluś. A jednak znowu nie spodziewał się zwykłej uprzejmości, czemu miałby? - Tak się składa, że się uczę. Albo dokształcam, nazwij to jak chcesz.
A jednak miał już teraz świadomość, że Lucas widać miał interes przychodząc tu do niego i nie pójdzie póki w końcu nie dostanie czegokolwiek, po co przylazł. A Yannis z kolei nie skupi się póki ten tu siedzi, zatem zamknął książkę, wtykając między kartki palec żeby nie zgubić strony i spojrzał na Lucasa. A jednak nadal w jego głowie zostawała cicha myśl o co mu chodziło, że ładnie wygląda?
- Dobra, czego chcesz? - zapytał rzeczowo, odkładając książkę na bok rozłożoną okładką do góry na stronie, którą czytał i zaczął zgarniać włosy żeby jednak je związać w niedbały kucyk.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 62
- No… Tak. Jakoś wszyscy sobie radzą, lepiej czy gorzej, ale chyba można prościej? Grupowo? Ale nie grupowo, jak wszyscy mają temat gdzieś i robią absolutne minimum - odparł od razu.
Oczywiście, że nie był teraz Yannisowi absolutnie niezbędny, ale przecież był świetnym towarzystwem! Też przecież był bystry! I jeszcze był dla niego miły.
Cóż, z jakiegoś powodu Lucas nie spodziewał się takiego pytania wprost. Czego chciał? Cóż, można byłoby odpowiedzieć na to bardzo łatwo, albo spróbować w jakiś sposób zagmatwać… I wiele osób wybierało tę drugą opcję, czego Lucas do końca nie rozumiał. Wiedział, że nie chce być skończony w oczach Yannisa. Była to chyba jedyna osoba, ze strony której mógłby spodziewać się wyśmiania, z którym chciałby ewentualnie szczerze walczyć. Z każdym innym było prościej. A Yannis był… Skomplikowany. Złożony.
Z uwagą obserwował jak układał włosy i nawet chciał temu zaprotestować, jednak zaraz uznał, że to pewnie on jest temu winny. Dobrze, nie chciał ładnie wyglądać, to nie!
- Umów się ze mną - zaczął wprost, z powagą, jednak po sekundzie musiał dodać potencjalne szczegóły tego spotkania. - Może być wspólna nauka.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 159
W pierwszej chwili miał właśnie dokładnie taką wizję pracy grupowej. Z jakiegoś powodu zawsze to wyglądało tak samo… Nigdy tego nie rozumiał. Inna sprawa, że z kolei jak Lucas się angażował jeśli akurat byli razem w grupie to się kłócili po czyjej myśli ma wszystko iść, co znowu jest odwrotnością zwyczajowego zaangażowania, ale efekt wychodzi taki sam.
- Aktualnie mój jedyny problem z przyswojeniem materiału to zaburzone przez ciebie skupienie. - skomentował sceptycznie.
Dla Yannisa pytanie było oczywiste zważywszy na to, że ewidentnie Lucas czegoś chciał. Przylazł nie wiadomo po co, zabiega o jego uwagę i nagle generalnie wchodzi mu na głowę. Pomijając już fakt, że Yannis zwyczajnie był zajęty, jak i nie miał ochoty na użeranie się z chłopakiem, to przecież Lucas nie bywał dla niego ot tak bezinteresownie miły, o ile w ogóle można to tak nazwać, ani nie chciał spędzać z nim czasu w innym celu niż dowodzenie wszystkim jaki to jest lepszy od wszystkich dookoła.
Może nawet by posłał go w diabły i zmienił miejsce pobytu, ale raz, że pewnie poszedłby za nim, dwa, że był tu pierwszy i nie zamierzał oddawać tak dobrej miejscówki, trzy… To tak jakby przegrał, tak? A nie może przegrać. O cokolwiek gra się generalnie toczy… Aczkolwiek gdy tylko usłyszał słowa Lucasa, zamarł w pół wiązania kitka, patrząc na niego co najmniej jakby mu na czole wyrosło trzecie oko.
- … Co. Przegrałeś zakład czy co? - Związał do końca włosy po chwili dopiero, lustrując go wzrokiem, nie wiedząc zupełnie jak się zachować. - Nie mam ochoty na twoje żarty, Lucas, daj mi się uczyć, co?
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 62
Przewrócił oczami w reakcji na pierwszą z jego odpowiedzi.
- Yannis, serio? Zająłem ci do tej pory dwie minuty, nie zgłupiejesz od tego.
No dobrze, Lucas też często dał pochłaniać się czytaniu i jeśli tylko temat wciągnął go wystarczająco, nie chciał by coś mu przerywało… Nie koledzy z dormitorium, nauczyciele, którzy poruszali na lekcjach nudne tematy, ani nawet ptaki, które miały czelność zaczynać ćwierkać nad ranem, by uzmysłowić mu, że spędził całą noc na czytaniu, zamiast przespać się przed kolejnym dniem zajęć. A jednak jeśli chodziło o kontakt z Yannisem, obaj zdawali się zadziwiająco często stawać się ogromnymi hipokrytami, nie dostrzegając przy tym wzajemnych podobieństw.
I oczywiście zaraz Krukon musiał obrazić go bardziej, nie tylko sugerując, iż przegrał jakiś zakład, ale również, że jego jakiekolwiek żarty mogłyby być tak nieśmieszne! To teraz tym bardziej niejasne, czy zwyczajnie nie zrozumiał, czy też był aż tak przeciwny całemu pomysłowi… A jednak nie wyśmiał go w żaden sposób, toteż Lucas postanowił brnąć. W końcu właśnie taki miał plan od początku.
- Nie i… - zaraz zawahał się chwilę, odwracając od niego wzrok, jakby szukał inspiracji gdzieś po ścianach na przeciwko.
Miał jakoś udowodnić mu, że jest fajny, tak? No dobrze. Jego wzrok spoczął wreszcie na książce Yannisa i zaraz był już gotów do kolejnej propozycji.
- Okej, dobra, jak chcesz, poczekam, nie dużo ci zostało - dodał pospiesznie unosząc lekko ręce w obronnym geście.
Właśnie tak, był gotów poczekać z dalszą rozmową na ten temat! Jeśli Yannis chciał doczytać książkę, to proszę bardzo. Lucas mógł poczekać, mógł popisać się cierpliwością! Albo przynajmniej podjąć taką próbę…
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 159
Może i nie zgłupieje, ale to cenne minuty! Szczególnie jak ktoś przychodzi jedynie go podrażnić, a przynajmniej tak to widział Krukon. I nie uważał żeby akurat tu był hipokrytą jakkolwiek! Generalnie nigdy tak nie uważał, ale teraz tym bardziej.
Trwała cisza kiedy Lucas widać przetrawiał jego odpowiedź po swojemu. I kiedy Yannis miał cień nadziei, że może jednak da mu spokój, bo zdawał się powoli wycofywać ze swojego spontanicznego pranka, to ten wyjechał z kolejną wypowiedzią. Ramiona mu opadły.
- Co. Nie skupię się, a ty nawet nie potrafisz-... Ugh. - Najgorsze, że głupio złościła go sama propozycja. Może dlatego, że podświadomie był zainteresowany, ale bał się wyśmiania. - Dobra, do rzeczy, co znowu wymyśliłeś? To jakiś żart, tak? Prank? Dzień odwrotności?
Naprawdę starał się zrozumieć, bo jeśli nawet wprost by powiedział co się dzieje i co znowu zjebał, że przyszło mu chcieć spędzać z nim czas, to może by się zastanowił! Może i się nie lubili zbytnio, czy też żyli jak pies z kotem, ale jako koledzy z Domu, jak i dwoje kujonów nie mogących znieść porażki, może by się dogadali? Jakoś… Ale nie, ten wyjeżdżał z… No właśnie, co to, randka, spotkanie dwóch kumpli czy co?
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 62
- To że masz problemy ze skupieniem, to akurat nie moja wina - zaznaczył od razu, wytykając go przy tym palcem.
A jednak dalsza wypowiedź już w jakiś sposób go zniechęcała… Dobrze, Lucas zdawał sobie sprawę z tego, że Yannis nie myśli o nim najlepiej oraz że uważa go za skrajnie gorszego od siebie, ale przecież taki nie był. Starał się udowodnić mu to na każdym kroku, a jednak zdawało się nadal nie docierać. Pomyślał wreszcie, że może nie tędy droga - może najpierw musiałby się do niego zbliżyć, a skoro i tak tego właśnie chciał… Ale nie, ten zawsze musiał na przekór! Więc jak? Już zawsze będzie uważał go za idiotę? I to jeszcze takiego, który robi sobie tak idiotyczne żarty? A nie mógłby raz umniejszać mu trochę mniej?
Cóż, po ostatnich słowach Yannisa, pewność siebie nieco mu spadła.
Sapnął w końcu cicho, kręcąc lekko głową, po czym wstał, by dać mu (oraz sobie) nieco więcej przestrzeni i oparł się bokiem o ścianę tuż obok).
- Dzień, tydzień… Miesiąc… Zobaczę… - mruknął mimo wszystko nieco mniej entuzjastycznie niż do tej pory, za to w jakiś sposób z zamyśleniem.
Dopiero po chwili ponownie zwrócił na niego wzrok i przekrzywił lekko głowę.
- Ale jakbyś chciał coś z tego omówić, to ja chętnie - dodał, ponownie pozwalając sobie na uśmiech i wskazując przy tym ku odłożonej obok książce.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 159
- To, że nie jest pomocne jak ktoś ci gada nad uchem, to też trochę inna sprawa - mruknął ponuro.
Oczywiście to, że go zniechęcał, nie wpływało na niego inaczej niż ot myśl, że może wycofuje się z durnego pomysłu, który na pewno teraz przewidział, powiedział i sprawił, że nie miał jak się bronić! Na pewno. Dlatego popatrzył na niego kiedy wstawał, unosząc jedną brew podejrzliwie, a słysząc jego mamrot, przewrócił oczami, biorąc podręcznik i znowu kładąc go sobie na kolanach stronami do góry i wygładzając kartki ostrożnie, niemalże z wyraźnym szacunkiem. Zerknął na Lucasa krótko, w lepszym nastroju przez “zdemaskowanie” jego dziwnego pomysłu z… Czymś.
- Spoko, pewnie i tak prędzej czy później będziemy się spierać w tym temacie więc wychodzi na to samo - zauważył nieco spokojniejszym tonem, szukając wzrokiem gdzie skończył. Gdy znalazł, przy tym również zatrzymując palec, odetchnął, poprawiając się w siadzie i wracając do czytania akapitu od nowa. Zakładał w końcu, że to koniec rozmowy i teraz Lucas sobie pójdzie, a on będzie mógł czytać dalej… Tak? Temat i tak już jest wyczerpany, a Krukon został z kwitkiem.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 62
- Ej, ty możesz na przykład gadać mi nad uchem, kiedy chcesz.
A jak korciło go, by uzupełnić tę wypowiedź sprostowaniem, że właściwie to mógł mu gadać nad uchem, przy, czy nawet pod - nie miał z tym najmniejszego problemu! Ale Yannis już pewnie tak…
- Nie zaszkodziłoby, gdybyś umiał też coś innego niż się spierać… - odparł zaraz.
Cóż, sytuacja zaczynała być dla niego coraz bardziej frustrująca. On chciał miło zagadnąć, posłał mu komplement, zaproponował wspólną dyskusję na później, a ten tylko by się kłócił!
Zaraz jednak westchnął uświadamiając sobie, że zaraz skończy się jak zwykle… No dobrze, czyli czas na głęboki wdech i…
- Mógłbyś czasem nie być takim bucem, wiesz?
Tak, zdecydowanie tak właśnie się flirtuje. Brawa.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 159
Nie wiedział w sumie jak to odebrać… Więc przemilczał, zastanawiając się po raz pierwszy czy to podtekst czy zupełnie nie. Bo trochę nim zaleciało, ale może to tylko jego kinky umysł? Na pewno! Chyba.
- Ja umiem, to ty kwestionujesz wszystko, co powiem, zawsze - zauważył, posyłając mu spojrzenie niemej oczywistości. - Ja tylko bronię swojego stanowiska.
Oczywiście czasem którykolwiek z nich mógłby odpuścić, ale ich charaktery i wmówione sobie potrzeby, chociażby bycia widzianym jako ten bystry, choć raczej nikt w to nie wątpił poza nimi, ironicznie, to wszystko niestety psuło tą możliwość i sprowadzało się do wytykania sobie błędów. Wszystkich możliwych.
Spojrzał na niego z niemym "o chuj ci chodzi", unosząc rękę w geście zagubienia.
- To ty przyszedłeś się ze mnie nabijać. Sorry, że ci nie podziękowałem. - Bo tak było! Z jego perspektywy i wyciągniętych pochopnie wniosków. - Czepiasz się jak wyglądam, a potem miotasz ironią, żeby na koniec jeszcze mnie obrazić. Sam jesteś bucem.
Z foszkiem odwrócił się nieznacznie od niego, najwyraźniej urażony jeszcze bardziej i kończący tą rozmowę zanim ten znowu jeszcze mu nie dowali.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 62
Otworzył usta, ale już wiedział, że kwestionowanie jego stanowiska w tej sprawie będzie ruchem jedynie na jego niekorzyść.
- To tylko zauważę, że to chyba nie ja zaproponowałem właśnie wspólną sprzeczkę, głośno i wyraźnie...
W dodatku Lucas pojmował naprawdę wiele - w tym sporo koncepcji, na które inni potrzebowali nieco więcej czasu… A jednak myśl, jak ktoś może być równocześnie tak super oraz równie irytujący stanowczo go przerastała. Przez chwilę Krukon musiał zastanowić się i przywołać w myślach własne słowa, by ocenić, czy brzmiały one obraźliwie.
Ładnie wyglądasz? Hmm… Nie.
Umów się ze mną? Że co? Zbyt bezpośrednie? W niektórych kulturach na pewno… Ale jak inaczej miałby o to zapytać? Co, może powinien skontaktować się bezpośrednio z jego ojcem, czy wyraża zgodę?
W każdym razie, szczerze szukał, co zrobił nie tak, jednak gdy tylko zgodził się sam ze sobą, że nie zrobił absolutnie nic, co mogłoby być nie na miejscu, zirytował się tylko bardziej całą sytuacją.
- Może po prostu nie umiesz przyjmować komplementów? - zasugerował na pozór spokojnie. - Dobra, hej, to twój wielki dzień, możesz mi coś wyjaśnić, tak jak lubisz. Czym cię obraziłem? Dokładnie, najlepiej cytując, dawaj.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 159
Zmarszczył brwi, troszkę zagięty w zasadzie jego uwagą. To nie tak, że proponował sprzeczkę, po prostu był przekonany, że by taka powstała, bo zawsze tak było. Ale teraz jak miał się wybronić jak już wyszło, że niby on narzuca taki bieg rzeczy? Oczywiście, mógł zwyczajnie się nie zgodzić i wyjaśnić co znaczyły jego słowa, ale to tylko będzie generowało dalej kłótnię, o którą się przecież czepiał. Eh…
Dlatego przewrócił oczami tylko, wzruszając ramieniem w irytacji i nie komentując tego w żaden sposób. Whatever, i tak zaraz wyjdzie, że wszystko jest jego winą, w tym Lucas był najlepszy - oczyszczaniem siebie kosztem jego samego. Nie da mu tej satysfakcji tym razem! A i tak go nie przegada, bo chłopak nie wiedział zupełnie kiedy się zamknąć, nawet jak w oczywisty sposób nie miał racji.
Co frustrujące, po chwili ciszy kiedy Yann w milczeniu oczekiwał aż Lucas sobie pójdzie, chłopak - oczywiście! - brnął dalej, chcąc żeby jak zwykle to on wyszedł na chama i prostaka. A najgorsze w tym wszystkim było to, że faktycznie nie powiedział wprost nic złego. To były podteksty, więc wypowiedziane brzmiały jako obraza, ale gdy zwróci się uwagę, to już brzmi głupio. Cwaniak… Nie odpowiedział więc od razu, patrząc za okno w niemym wkurwieniu. Po chwili dopiero sapnął, odwracając się ku niemu energicznie, zwieszając przy tym nogi z parapetu. Urocze, że prawie dotykały ziemi.
- Okej, jasne, najpierw przychodzisz rzucając ironiczne komentarze na temat tego jak wyglądam, a potem wyjeżdżasz z umówieniem się na wspólną naukę tak jakbyś aktualnie lubił moje towarzystwo. Oczywiście, to brzmi miło jakby mówił mi to ktoś, kto jest w stosunku do mnie przyjazny, ale w twoje chęci jakoś nie chce mi się wierzyć. Aczkolwiek wydaje mi się, że jesteś bystry na tyle żeby mieć w tym jakiś konkretny cel, a nie tylko chujowy żarcik, stąd moje dociekania. Coś jeszcze mam ci wyjaśnić?
Bijacz. Yannis był wkurzony bardziej niż powinien podobnymi pierdołami, może dlatego, że to o Lucasie była mowa i to sprawiało, że cicha, mocno tłumiona fantazja, że to jednak było szczere, dodatkowo go drażniła. Tak, był złożony. Nie da się ukryć.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 62
Prychnął cicho jeszcze podczas jego wyjaśnień i pokręcił głową, odwracając wzrok. Czyli jak bardzo musiałby się postarać, żeby Yannis w ogóle raczył to zauważyć?
- Albo może to wcale nie ironiczne komentarze? I nigdy nie mówiłem, że nie lubię twojego towarzystwa, ale chyba już tak masz, że wierzysz tylko w to, na co sam wpadniesz?
Właściwie był zły, że poszło tak skrajnie nie po jego myśli… Był na tyle rozsądny, by nie spodziewać się od razu wielkich miłosnych wyznań, nie fantazjować o pocałunkach, obustronnym flircie, czułościach, ale miło byłoby, gdyby ten idiota chociaż potrafił przyjąć komplement.
- Wiesz co, nieważne. Innym razem. Jak będę coś od ciebie chciał, czy coś... - mruknął jeszcze, po czym postanowił jednak oddalić się w kierunku biblioteki.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 159
W zasadzie to niekoniecznie rozumiał dlaczego ten nagle miałby prawić mu komplementy, ani skąd miałby niby wywnioskować, że ten go lubi. Może i on sam nie żywił do Lucasa wielkich uprzedzeń poza tym, że irytował go na poziomie zawodowym niemalże, ale w drugą stronę wydawało mu się to oczywiste. Prawda? I może nawet wygodne i w pewien sposób samo ochraniające było utrzymywanie siebie w takim przekonaniu, bo nie wychodził na zjeba, co się furga o zwykły komplement.
Mimo że i tak wyszedł.
Tak czy inaczej, Lucas został doprowadzony tylko ponurym “świetnie” rzuconym ku niemu, a sam Yannis niedługo już wybity z rytmu wkurzeniem i zupełnym rozproszeniem - bo co jeśli faktycznie chciał być miły? I skąd ta chęć umówienia? Skąd ta sytuacja? Czy teraz oficjalnie są na ścieżce wojennej? Co aktualnie się stało? - zebrał się żeby zaraz skierować się do pokoju wspólnego w poszukiwaniu kumpli, z którymi mógłby się trochę pośmiać i może odwrócić swoje rozbiegane myśli.
zt. x2
Gryffindor |
50% |
Klasa VII |
19 |
średni |
Homo |
Pióra: 67
14 września, poniedziałek, 7:17
-Czy ja wiem, to wcale nie tak… - zaczął odpowiadać przyjaciółce, kiedy jego oczom ukazała się osoba, której przestrzeń osobistą zdarzało mu się ostatnio zakłócać wyjątkowo często. Wbrew jakimkolwiek zasadom moralności i przyzwoitości, oczywiście. Ostatecznie student nie do końca powinien wymuszać na profesorze jakiekolwiek działania.
-Dobra, Rose, dogonię cię później. Idź i poplotkuj z przyjaciółkami o jakiejś szkolnej dupie, bo ja mam coś do załatwienia - powiedział, lekko popychając dziewczynę przed siebie, dając jej tym samym do zrozumienia, że powinna już iść. Bo chociaż Jay mówił jej niemal wszystko, tak przecież nie zwierzy się osobie kochającej zasady, że hej, napastuje na swój sposób nauczyciela.
Kiedy dziewczyna zniknęła, udał się przed siebie, zatrzymując się ostatecznie zaledwie kilka centymetrów przed mężczyzną. Uśmiechnął się lekko na widok jego reakcji, gdy gwałtownie się zatrzymał.
-Dzień dobry, profesorze Salvatore - przywitał się nie pozwalając, by wcześniejszy uśmiech zniknął z jego ust.
Zerknął na kubek z kawą, który trzymał nauczyciel Historii Magii i bezceremonialnie po niego sięgnął.
-Kawa dla mnie? To wyjątkowo miłe z pana strony - dodał. Dość bezczelne zachowanie, ale tym specjalnie się nie przejmował. Ani teraz, ani wcześniej, ani zapewne w przyszłości, kiedy jeszcze nie raz wyskoczy z czymś podobnym.
Upił łyk kawy, wpatrując się znad naczynia uparcie na mężczyznę.
-Jak mija panu poranek? Idzie pan na zajęcia, czy cieszy się wolnym czasem? - zainteresował się, chcąc koniecznie wymusić na nim jakąkolwiek interakcję.
Ravenclaw |
50% |
Absolwent |
35 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 9
Z reguły życie nauczyciela było dosyć proste, o ile nie było się opiekunem domu. A przynajmniej dla Elijah było, jako osoba oddana swojej profesji i pasjonująca się nauczanym przedmiotem. Absolutnie uwielbiał to miejsce i jego zadaniem poza szerzeniem wiedzy wśród uczniów, było też rozweselanie tych zimnych murów. Chociażby jego nagrodą z zeszłego tygodnia! Rozglądał się nawet z zainteresowaniem, trzymając kubek z kawusią w dłoni, czy gdziekolwiek już fruwa kolorowa mgła proszkowa i brokat (a bardzo, bardzo wyczekiwał tego odkąd tylko klasa opuściła salę we wtorek! To już prawie tydzień i nawet gdzieś faktycznie widział tego efekty, cieszyło go to aż za bradzo), kiedy na jego drodze stanął Jayson.
Profesor zatrzymał się, a uśmiech nieco mu zrzedł gdy ten wyjął kawę z jego dłoni, a ta została zawieszona w powietrzu jakby nadal liczyła, że zaraz naczynie odzyska. Normalnie może by zrugał ucznia, albo by wziął to na luźno, ale Jay miał swoje specjalne traktowanie z jednego, szczególnego powodu - zdawał się zdecydowanie za dużo myśleć o potencjale ich relacji. Co więcej, że może wyjść poza relację ot współpracy jako nauczyciel i podopieczny. Naturalnie, Elijah stale stawiał granicę bardzo wyraźną, z początku się trochę śmiejąc z tego zachowania, teraz jednak zaczynał zauważać, że nieszczególnie przynosi to efekt. Najwyraźniej z tym jednym uczniem będzie się trochę użerał. Rok, tak dokładnie.
- Jayson. - Powiedział krótko na przywitanie, spoglądając na kubek krótko. Raczej by to tak zostawił, zabrał kubek i sobie poszedł, ale zdawało się, że Jay doskonale o tym wiedział. Ale i tak zaraz wyciągnął rękę żeby wziąć od niego swoją kawusię, nie będzie się wracał po następną.
- Cieszyłem się kawą, do przed chwili. Za dziesięć minut jest śniadanie, nie wybierasz się przypadkiem? - To miała być aluzja, że powinien już iść, ale dopiero jak to powiedział, zauważył, że brzmi jak propozycja wspólnej wycieczki. - Sam? - Dodał, widać nie przejmując się, że może go urazi. I tak ciągle obraża uczniów, nic nowego.
|