31-01-2021, 10:48 PM
Dom Cassie
Dom rodziny Montrose, Lancaster
|
31-01-2021, 10:48 PM
Dom Cassie
02-02-2021, 10:12 PM
Cóż za wspaniały, słoneczny dzień!... A przynajmniej Tadek bardzo by chciał, żeby taki był. Los jednak zarządził inaczej i zamiast pięknego, sierpniowego słonecznego poranka dostało im się parny deszczowy poranek. Nie przeszkadzało to jednak, żeby Gilmore uśmiechał się od ucha do ucha i z powodzeniem zastępował brakującego na firmamencie słoneczka! Dlatego też jak tylko wysiadł z pociągu po całonocnej podróży (którą oczywiście przespał aż do wschodu słońca), wskoczył w autobus i po x czasie dotarł na pożądany przystanek. Stamtąd sprężystym, niemal skocznym krokiem udał się pod dobrze już znany sobie adres, gdzie z pewnością czekała już na niego stęskniona Cassandra Montrose! Stęskniona, bo się nie widzieli całe wakacje, bo każde z nich miało swoje zajęcia, rodzinne wyjazdy, czy choera wie co, no i jednak mieszkają od siebie kawałek. Całe szczęście Teddy nie był obcym w jej domu, mama Cass już go poznała (może nawet polubiła), miał już szesnaście lat i mógł sam przejechać pół Wielkiej Brytanii z plecakiem na plecach, żeby najlepszą przyjaciółkę odwiedzić poza szkołą. W ten oto sposób, z kapturem kurtki przeciwdeszczowej zaciągniętym na głowę i szerokim uśmiechem na twarzy, stanął w końcu w progu domu rodziny Montrose i nacisnął dzwonek, bo przecież nie będzie się ładował do środka bez zaproszenia. Znaczy był zaproszony, ale no klucza nie miał, nie? Spodziewając się, że Cass mu zaraz otworzy, nucił sobie pod nosem jakiś wakacyjny hit mugolski, którego namiętnie słuchała jego siostra od kilku dni.
03-02-2021, 11:30 AM
Ubranie
Nie mogła uwierzyć, że wakacje niemal zbliżały się do końca. Jakim cudem, skoro niemal wczoraj (właśnie takie miała wrażenie) opuszczała szkolne mury z perspektywą niemal dwóch miesięcy oddawania się przyjemności robienia wszystkiego tego, na co nie miała czasu podczas ostatnich kilkunastu tygodni? A tu proszę, ledwo mrugnęła okiem, ledwo zrobiła kilka rzeczy, a pojawiła się na horyzoncie wizja powrotu do Hogwartu. I to już za dwa tygodnie! Przecież to było niemal niemożliwe, aby czas płynął aż tak szybko! Nie to, aby specjalnie marudziła, bo Montrose uwielbiała zamek, niemniej miała wrażenie, że nie wykorzystała potencjału wakacji tak, jak powinna. Bo co to kilka przygód? Kilka wycieczek czy to z mamą, czy ze swoimi mugolskimi kolegami? Przekręciła się na drugi bok, nie wiedząc nawet czemu naszły ją takie myśli. Przecież powinna nadal spać. Wróciła wczoraj, a raczej dzisiaj nad ranem, po szalonej wycieczce z Davidem, więc siłą rzeczy musiała nabrać nowej energii. A tu proszę, coś ją obudziło. Czyżby to zapach śniadania, który doleciał do jej nosa? Mam pewne zrobiła coś pysznego, jak zawsze. Usiadła zaspana na łóżku, mając nadzieję, że jej włosy nie są aż tak potargane. Nie było niczego gorszego, niż kołtuny z rana. Niespodziewanie usłyszała dzwonek do drzwi. Ach tak! To dlatego wstała. Przecież dzisiaj miał przyjechać do niej Teddy! Jak w ogóle mogła o tym zapomnieć. Zarzuciła na siebie piżamę i wybiegła z pokoju nie przejmując się owymi potencjalnymi kołtunami na głowie. -Ja otworzę! - krzyknęła, zanim mama zdążyła w ogóle z kuchni wyjść. A kiedy faktycznie drzwi otworzyła i zobaczyła przyjaciela na ich progu, rzuciła się na niego na powitanie, nijak nie przejmując się faktem, że tak trochę padało. -Ale super, że już jesteś!
04-02-2021, 02:40 AM
Spodziewał się rudego tornada, ale nie spodziewał się rudego tornada w piżamce! Toż to już dziewiąta rano, środek dnia! Nie musiał się wiele wysilać, żeby wieszającą się na swojej szyi Cass unieść nieco ponad ziemię i uściskać. Jakoś chwilowo nawet zapomniał o tym, że pada i pewnie ją pomoczy.
- Cass! Też się cieszę, że już tu jestem! Opłacało się spędzić dziesięć godzin w pociągu. - Uśmiechał się od uch do ucha, jak w końcu odstawił przyjaciółkę i spojrzał na jej potargane włosy z rozbawieniem. - Obudziłem cię? Czy pokłóciłaś się z grzebieniem? - Jak tylko weszli do środka i zamknęły się za nimi drzwi, poczuł doskonale znany sobie zapach kawy. Oho, chyba ktoś szykuje się do śniadania! Z wyraźnym teatralnym przekombinowanym gestem zaciągnął się dobywającym się z kuchni zapachem, po czym ściągnął z siebie plecak, żeby móc również zdjąć mokrą kurtkę i buty. Nie chciał nabrudzić tak od razu, na powitanie. - DZIEŃ DOBRY, PANI MONTROSE! - Rzucił oczywiście powitanie w kierunku pomieszczenia, z którego słyszał odgłosy krzątaniny, wyplątując się akurat z rękawa. Kiedy już odwiesił odzież wierzchnią, odstawił buty i chwilowo umiejscowił plecak obok wejścia, żeby przesechł zanim go wniesie dalej, z szerokim uśmiechem ukazującym pełne uzębienie spojrzał ponownie na Cass i jej piżamkę, która wyraźnie nasiąkła deszczówką wcześniej osadzoną na Tadziowej kurtce. - No, no, mogłabyś aspirować na miss mokrego podkoszulka. Szczególnie z tą jakże wymyślną fryzurą. - Dla podkreślenia swoich słów i dopełnienia obrazka, złapał jeden z tych niesfornych kosmyków, które ułożone były pod nienaturalnym kątem i spróbował nadać jakiś sens jej fryzurze, choć raczej z marnym skutkiem.
04-02-2021, 11:09 PM
Teddy powinien się cieszyć, że Cassandra miała na tyle przyzwoitości, jak również była na tyle przytomna, że nie przywitała go jedynie w szlafroku, pod którym nie byłoby niczego innego, jak nagości. Bo to niestety w jej przypadku mogło się zdarzyć. Wiele razy się zapominała i niewiele brakowało, aby zrobiła coś, czego później mogłaby żałować.
-Jechałeś aż tyle? Zawsze zapominam, że mieszkamy tak daleko od siebie. Ale powiedz , że chociaż podróż dobrze ci minęła, co? - powiedziała, patrząc na niego. Nawet na zmęczonego nie wyglądał. Jak on to robił? Montrose miała w sobie od zawsze wielkie pokłady energii, niemniej miała wrażenie, że Teddy’emu się ona nigdy nie kończyła. Może on faktycznie był napędzany jakimś słońcem? Co prawda dzisiaj było go niewiele, ale pewnie zdążył zgromadzić przez ostatnie kilka dni. -Nawet mi nie mów. Wolę nie myśleć, jak okropnie wyglądają moje włosy. Dopiero wstałam, a że przyszedłeś, nie miałam czasu nawet się ogarnąć - odpowiedziała. Będzie musiała prysznic wziąć i doprowadzić loki do normalności. Przecież nie będzie siedziała z takim chaosem na głowie. Złapała chłopaka za rękę, prowadząc go do środka. Miał szczęście, bo dostanie super śniadanie, które mama pewnie kończyła robić. Nawet Cass zrobiła się bardziej głodna. Zaraz, czy to tosty? Naleśniki? I jajecznica? -W samą porę, Teddy. Zapraszam na śniadanie - powiedziała rodzicielka Krukonki, wychylając się z kuchni. No tak, Montrose powinna wiedzieć najlepiej, że jej mama miała idealne wyczucie czasu i pewnie specjalnie zrobiła jedzenie tak, żeby i Puchon dostał. Czy to nie kochane? -Nie wiem, czy bym chciała, wiesz? Zresztą one są raczej wyższe - powiedziała i zaraz się skrzywiła, kiedy Teddy zaczął się bawić jej włosami. Już wystarczająco były poplątane. I mokre. I w ogóle koszmarnie musiały się prezentować. - Ej, bo nie dostaniesz jedzenia - zagrodziła. Zaraz jednak pociągnęła go do kuchni, sadzając na jednym z krzeseł. -Ale super pachnie - rzuciła do mamy, nakładając sobie naleśniki. - To mów Teddy, jak ci się podobała podróż pociągiem, co?
05-02-2021, 10:31 PM
Jakby Cass powitała go w samym szlafroku, to Teddy chyba bardziej przejąłby się tym, że może dziewczę zmarznąć, niż tym że faktycznie poza tym skrawkiem materiału nie ma na sobie nic więcej. Właściwie patrząc na jej piżamkę mógł obawiać się o to samo, bo ten cienki materiał chyba niewiele chronił przed chłodem. Może gdyby dłużej stali w tym deszczyku, to Gilmore wyraziłby swoje zmartwienie jej ewentualnym przeziębieniem.
- Też czasem zapominam jak duże odległości nas dzielą, w szkole zdecydowanie się tego nie pamięta, bo tam to zaledwie kilka pięter. Całe szczęście pociąg miał wygodne siedzenia i przedział miałem praktycznie dla siebie. - Choć to nie pierwszy raz, jak odwiedzał Cass, to był to pierwszy raz, kiedy robił to sam, więc też inaczej odbierał odległość. Całkiem inaczej było jechać samochodem z całą rodziną, kiedy to i oni postanowili skorzystać z wakacji i wybrać się na kilkudniowy wyjazd, przy okazji podrzucając syna do domu przyjaciółki, a całkiem inaczej było wybrać się w podróż, niczym Frodo Baggins z mugolskich książek fantastycznych. Nie protestował, kiedy został pociągnięty do kuchni, gdzie wspaniałe zapachy tylko nabrały na sile, przyjemnie drażniąc zmysł powonienia. Aż poczuł, jak robi się głodny. Usiadł przy już zastawionym stole, mając przed sobą same pyszności, tylko czekające na atak widelca. - Pachnie wyśmienicie, dziękuję! I zaklepuję rolę zmywarki po śniadaniu, pani się już narobiła, a Cass na pewno ma umówione spotkanie ze szczotką. - Zaśmiał się krótko, szturchając przyjaciółkę lekko, w rozbawieniu. Oczywiście żartował, nie miał nic przeciwko jej potarganym włosom ani nic z tych rzeczy. Ale pozmywać po śniadaniu na prawdę chciał, bo przecież wypadało podziękować za gościnę choćby w formie pomocy. Bez skrępowania nałożył sobie wstępną porcję na talerz, czując jak żołądek już zaczyna domagać się tak fantastycznego śniadanka. - W sumie ciężko powiedzieć jak, bo większość przespałem. - cóż, jechał całą noc, więc jak tylko słońce zaszło za horyzont, Teddy padł. Zajął całe siedzisko w przedziale, własnego plecaka używając jako poduszki i obudził się, jak pierwsze promyki słońca zaczęły łaskotać go w nos. - Ale zdecydowanie było to ekscytujące przeżycie! Pierwszy raz jechałem tyle godzin bez towarzysza do rozmów, więc obserwowałem zmieniający się za oknem krajobraz. Było w tym coś fascynującego. - Niby mógł zagadać do współpasażera, gdyby ten nie chrapał w najlepsze nawet, kiedy Gilmore już wysiadał. - W pociągu do Hogwartu jakoś nigdy nie miałem czasu na obserwację widoków. Ale opowiadaj, jak ci minęły wakacje! Wybrałyście się gdzieś razem? Pytająco spojrzał na mamę Cass i na samą Cass, zajadając się ze smakiem idealnie przypieczonym tostem.
15-03-2021, 09:19 PM
-Następnym razem ja wybiorę się do ciebie, żeby było sprawiedliwie. Nie miałam aż tak wielu okazji do podróżowania mugolskim pociągiem, chociaż ostatnio nauczyłam się całego rozkładu na pamięć - skomentowała. Co prawda w jej przypadku nie było to jakieś specjalne osiągnięcie, ponieważ jako posiadaczka fotograficznej pamięci nie musiała teorii poświęcać aż tak wiele czasu, niemniej wiadomo, że każdy człowiek chociaż trochę lubił być komplementowany. - Koniecznie musimy się wybrać kiedyś razem na jakąś wycieczkę, wiesz? Może odwiedzimy kogoś, jeśli znajdziemy czas? - zerknęła na niego. Lubiła podróżować, a jeszcze w tak doborowym towarzystwie, to sama przyjemność. Poza tym miałą wrażenie, że w te wakacje faktycznie nie zaszalała tak bardzo, jak w poprzednich latach. Czy to powoli było wkraczanie w dorosłość, czy to zaledwie jej złudzenie?
-Daj spokój Teddy, nie będziesz zmywał. Jesteś moim gościem, a goście nie robią niczego innego, poza miłym spędzaniem czasu. Zakładając oczywiście, że nie będziesz miał niczego przeciwko atrakcjom, które dla nas przygotowałam - uśmiechnęła się do niego, zajadając się ciepłymi naleśnikami, które leżały na stole, a których ciągle przybywało, jakby jej mama wiedziała, że oboje byli głodni. - Ej! Bo zaraz ci zabiorę jedzenie! - powiedziała, rzucając w niego truskawką. Mógł sobie darować komentarz o włosach, o których dziewczyna starała się nie myśleć. Były jej obsesją, a fakt, jak marnie się teraz prezentowały, był dość przytłaczający. -Tak, jedynym minusem samotnej podróży jest brak kompana do rozmów. Nie wiem, czy bym wytrzymała - zaśmiała się, upijając trochę soku. - Czujesz ekscytację na nowy rok szkolny? - spytała. A kiedy zjedli śniadanie i udało jej się odciągnąć chłopaka od naczyń, którymi zajęła się mama, zaprowadziła go do ogrodu, gdzie rozwalili się na hamaku, by trochę odpoczać. -Grałeś kiedyś w mugolskie sporty?
20-03-2021, 05:45 PM
- Zapraszam kiedy chcesz! Moja siostra na pewno się ucieszy, że może cię w końcu osobiście poznać. - Co prawda Teddy opowiedział Felicity tyle o swoich przyjaciołach nie tylko będąc w domu, ale również listownie w ciągu roku, że bliźniaczka znała ich niemalże na wylot bez bliższego osobistego poznania. Z pewnością bardzo ekscytowałaby się odwiedzinami Cass, bo każdy z przyjaciół brata był i dla niej przyjacielem. A przyjaciółki to już w ogóle! Bo skoro sama nie była czarownicą, to zaraz chciałaby dowiedzieć się wszystkiego co może o magicznym świecie z perspektywy właśnie kobiecej. Jakie ploteczki są popularne? Jakie trendy? Jakie czary, eliksiry? Z tych odwiedzin najprawdopodobniej Tadek widziałby Cass tylko w momencie przyjazdu i wyjazdu, bo Felicyty ukradłaby mu przyjaciółkę na cały czas jej pobytu. - Wiesz, nie musisz się tak naprawdę uczyć rozkładu na pamięć, chociaż w twoim przypadku to akurat nie jest jakoś trudne... - Zaśmiał się pod nosem, wcinając kolejny kęs tosta. Doskonale pamiętał z jakąś łatwością Cass przyswaja jakikolwiek materiał, więc co to dla niej rozkład jazdy...
- O tak, musimy gdzieś się razem wybrać! Może w ogóle udałoby się w kilka osób gdzieś spotkać i wybrać na jakąś wycieczkę? - Teddy i tak planował od Cass pojechać do Arthura i Kitty i z nimi wybierali się pod namiot, ale to nie przeszkadzało temu, żeby zebrać nawet większą ilość fajnych osób i może pojechać gdzieś na kilka dni nad jakieś jezioro? Albo do czyjegoś domu, jak mają duży. To teraz jeszcze trzeba pomyśleć kto ma największy, gdzie pomieściłaby się spora grupa nastolatków. Rozbawiony całą tą sytuacją zrobił unik przed lecącą w jego kierunku truskawką. To o tych włosach to z czułością było! I bardzo żartobliwie. Ale zaraz wykonał gest zamykania ust na kłódkę, że już będzie milczał i ani słówka nie piśnie. - Z jednej strony szkoda, że już się kończą wakacje, ale z drugiej tęsknię do Hogwartu i codziennych spotkań ze wszystkimi znajomymi. Szkoda, że poza szkołą nie mamy aż tylu możliwości żeby się spotkać. Ale wiesz, w Quidditcha na luzie pogramy tylko w ciągu roku szkolnego, więc jak najbardziej ekscytuję się na kolejny rok! Mój kolejny rok bycia kapitanem, skoro mnie drużyna nie wykopała z tej pozycji, to chyba nieźle sobie radzę. - Właściwie Teddy był dość lajtowym kapitanem drużyny. Wybrany pod koniec zeszłego sezonu najwyraźniej sprawdził się w te roli. Może dlatego, że póki co podchodził do wszystkich wygłupów i ewentualnych pomyłek z cierpliwością i nie wydzierał się na nikogo? Nawet jeśli po śniadaniu spróbował pozbierać i pozmywać, to nie było mu to dane. Zdążył jedynie włożyć swój talerz do zlewu, zanim Cass nie pogoniła go z kuchni. Dzień troszkę dzień rozpogodził, więc mogli rozwalić się razem na hamaku i bujając się lekko, obserwując chmurki, rozmową nadrobić czas rozłąki. - Pewnie, że grałem. Pamiętaj, że zanim zacząłem Hogwart chodziłem do mugolskiej szkoły. Poza tym mam siostrę, więc jakoś sobie czas umilamy. Grałem w piłkę nożną i koszykówkę. Wiesz co to za sporty, widziałaś kiedyś jak się w nie gra? - Przekręcił głowę w bok na tyle, żeby z rozleniwionym uśmiechem spojrzeć na przyjaciółkę.
24-05-2021, 11:21 AM
-Mam rozumieć, Teddy, że chwalisz się mną swojej rodzinie? Obyś tylko mówił same miłe rzeczy - zaśmiała się, zerkając na przyjaciela. Nigdy nie podejrzewałaby chłopaka o to, aby rozpowiadał o niej jakieś przykre rzeczy, chociaż nie dało się ukryć, że była ciekawa. Ale to była jedna z jej cech, przez które pewnie trafiła do Ravenclawu. Kochała wiedzieć i lubiła informacje, które zbierała głównie dla siebie. Daleko jej było do plotkowania, czy zdradzania sekretów innych, chociaż potrafiła być z niej gaduła. Wiele osób miało ją za głośną, ale co zrobić, że to ruda wiewiórka musiała się po prostu na swój sposób wyszaleć. - Pewnie masz rację, ale pamiętaj, że wszystko mi się może pomieszać. Co prawda nie zdarza mi się to jakoś specjalnie często, ale wszystko jest możliwe - skomentowała, jedząc. No tak, kto inny, jak nie właśnie Teddy, który znał ją tak dobrze, mógł wiedzieć, że jej wystarczyło spojrzenie na jakieś rozpiski czy strony w książce, aby doskonale zapamiętała, co takiego się tam znajdowało. Jedna z przydatnych rzeczy, jaką miała, chociaż zdarzały się sytuacje, w których wyklinała to na wszystkie sposoby. Oczywiście w głowie, bo wiadomo, że Montrose brzydko nie mówiła. No, przynajmniej nie często.
-To jest super pomysł. Powiedz mi, czemu nie wpadłeś na to wcześniej? Teraz wakacje się już kończą więc nie uda nam się zwołać ludzi - westchnęła. Lubiła przebywać w towarzystwie, dlatego dla niej osobiście taki wypad w kilka osób brzmiał jak coś idealnego. Szkoda, że faktycznie w te wakacje już im się nie uda tego pomysłu zrealizować. Montrose już teraz ubolewała, że zostało zaledwie kilka dni szaleństwa, a ona nie zrobiła tak naprawdę niczego, poza kilkoma drobnymi przygodami. Kochała szkołę, ekscytowała się na myśl o powrocie, ale wiadomo, że Cassie była osobą, która chciałaby robić wszystko, najlepiej w jednym momencie. -Jak skończymy siedemnaście lat wszystko się zmieni. Wiadomo, że nie można szaleć przy mugolach, ale będzie więcej swobody poza szkołą. A polatać na miotłach możemy nawet teraz. Znam super miejsce - stwierdziła. Tyle dobrego, że w mieście, w którym mieszkała, było tak wiele terenów dzikich, gdzie istniało małe prawdopodobieństwo spotkania kogoś. Rozbujała ich trochę, wygodniej się sadowiąc. Pozwoliła sobie nawet położyć głowę na ramieniu przyjaciela, bo trzeba przyznać, że wygodna była z niego poduszka. -Oczywiście, że wiem. Mam wielu mugolskich kolegów, którzy kochają te sporty. Dla mnie są nudne, ale podoba mi się siatkówka. Albo badminton. Wiesz, to takie zabawne odbijać coś bez użycia magii - stwierdziła. - Możemy w coś zagrać, jak tylko trochę odpoczniemy. Mam też gry planszowe.
26-05-2021, 11:55 PM
- Oczywiście, że się chwalę! Jak mógłbym nie chwalić się przyjaciółmi? - Dla Tadzia było oczywistością, że należy chwalić się rodzinie znajomościami, jakie zawierał w Hogwarcie. Felicity nie mogła być tam z nim, więc chciał jej możliwie jak najbardziej oddać klimat szkoły magii, ciekawych znajomości, wspaniałych przyjaciół. -Najchętniej zaprosiłbym was wszystkich razem na wakacje, moi rodzice i siostra i tak już znają każdego z opowieści, niektórych poznali na peronie przed wyjazdami i po powrotach z Hogwartu. Ale to i tak nie to, co spędzić z kimś kilka dni! - To by były doprawdy idealne wakacje: mieć w domu rodzinnym wszystkich najbliższych znajomych ze szkoły.
- Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, przed nami będą jeszcze jedne wakacje przed ostatnim rokiem nauki, mamy cały rok szkolny na zaplanowanie ich. Ooo, to nawet jest doskonały pomysł! Zaplanujemy sobie wszyscy razem wystrzałowe wakacje, bo niemal wszyscy będziemy już przecież mogli czarować poza Hogwartem! - No to Gilmore ma projekt na ten rok: zsynchronizować wakacje wszystkim przyjaciołom. To byłoby coś naprawdę wspaniałego mieć w jednym miejscu Kitty, Arthura, Cass, Alana, Aurorę, Rue i całą masę pozostałych. Przekręcił odrobinę głowę, żeby z uśmiechem spojrzeć na rudzielca. Och, dobrze wiedziała, że jemu nie trzeba było dwa razy powtarzać i proponować latanie. Tym bardziej, że w wakacje nie miał ku temu za bardzo okazji, jeśli akurat nie odwiedził Arthura i Kitty. A w tym roku nadal było to przed nim. - Uuu, planszówki! Zapowiada się dzień pełen wrażeń. To co, jak już przetrawimy, to jakaś planszówka, a później latamy? Trzeba się rozgrzać przed nowym sezonem, nie damy wam forów w tym roku! - Szturchnął Cass ramieniem delikatnie. Niby żartował, ale z drugiej strony było w tym wiele prawdy, bo jak najbardziej chciał, żeby drużyna jego domu wygrywała mecze. Przyjemne bujanie hamaka chyba pobudziło kreatywność i w pewnym stopniu zrekompensowało dość pochmurną pogodę. Pomimo braku słońca, Teddy kipiał energią, więc nie długo się powylegiwali. Trzeba było korzystać z dnia, więc już niebawem poszły w ruch wszystkie pomysły zarówno Gilmore'a, jak i Cassandry. I tak przez kilka dni jego pobytu, bo szkoda zmarnować tyle czasu wolnego w towarzystwie przyjaciółki, której nie widział dwa miesiące. /zt x2 |
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|