Ravenclaw |
0% |
Absolwent |
|
b. bogaty |
? |
Pióra: 5
Przedział numer 63 Ośmioosobowy przedział, w którym w czasie drogi do szkoły uczniowie spędzają wspólnie czas na plotkach i nadrabianiu informacji z wakacji. Nad wygodnymi siedzeniami znajdują się półki by schować bagaż podręczny, za to pod nimi można w schowku znaleźć ciepłe koce gdyby w razie ktoś potrzebował się zagrzać czy uciąć sobie drzemkę. Bo podobno nie śpi się za dużo pierwszej nocy w szkole, trzeba nabrać sił!
Gryffindor |
25% |
Klasa VII |
17 lat |
ubogi |
Bi |
Pióra: 240
W zasadzie nie myślała, że April tak łatwo odczyta emocje wypisane na jej twarzy gdy wgapiała się w Noah jak szczeniak. Inna sprawa, że Heather miała nieco więcej myśli, innych niż podejrzewała Puchonka. April widziała w niej tylko zakochaną przyjaciółkę, podczas gdy Gryfonka myślała w trosce o Noah o jego pechu do faz księżyca... Akurat teraz? Mógł w sumie po prostu nie jechać, dołączyć do wszystkich za trzy dni, ale to faktycznie dość podejrzane. Chociaż kto by tak naprawdę dociekał?
Tak czy inaczej, to nie był wzrok kochanki, a przyjaciółki, współczującej mu skrycie w udręce, o czym nie mogła powiedzieć nawet jemu. Bo przecież nie wiedział, że ona wie.
Tak więc niespodziewanie April zaciągnęła ją do pociągu, ogarnięta emocjami, których Heather chwilowo nie mogła odczytać. Zbyt jej myśli uciekały do Krukona za nimi i jego wzroku wbitego w Oriane. Nie przeszkadzało jej jeśli Noah sypiał też z innymi, ona też sypiała. A jednak to spojrzenie... Czuła się wkurzona, i sama nie wiedziała dlaczego. Po prostu była, nie podobało jej się to i tyle.
Nie spodziewała się jednak, że April ją ot porzuci w przedziale, sam na sam z jej bagażami, a więc i fretką. Stanęła na środku przejścia, patrząc po pakunkach w chwili zagubienia. Odetchnęła cicho.
- No dobrze - mruknęła, po czym zabrała się za chowanie bagaży. Swojej walizki naturalnie nie planowała w ogóle podnosić, ani żadnej innej. A co ona, tragaż?! Wyjęła z torebki swoją ukochaną różdżkę, która tak bardzo jej życie ułatwiała odkąd mogła używać magii poza Hogwartem.
- Wingardium Leviosa - powiedziała wyraźnie, z godnością na miarę siebie sadzając kuferki na półkach nad siedzeniami. Została zaraz tylko fretka... Lustrowała się chwilę wzrokiem z Heather, przy czym to Gryfonka była tą nieufną. W końcu zostawiła ją gdzie leżała, tuż przy wyjściu na siedzeniu, a sama usiadła po przeciwnej stronie przy samym oknie, pozwalając sobie na chwilę odpoczynku. Założyła przy tym nogę na nogę, poprawiła włosy i wyjęła lusterko podręczne żeby skorygować perfekcyjny nadal makijaż.
Kostka na zaklęcie: 8
Zadanie: [4] It's a kind of magic
Uczestnicy: Heather
Progress: 1/3 done
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
Na peronie Ethan nie skupił się szczególnie na poszukiwaniu znajomych... Zaczął od zajęcia się umknięciu rodzinie, której miał już serdecznie dosyć. Bez zbędnych pożegnań, czy ruszenia razem do pociągu... Po prostu zgubił się gdzieś w tłumie... Zdarza się! Nie wspominając już o tym, że co najmniej jedna osoba by sobie tego życzyła! Z nieskazitelnie czystym sumieniem ruszył ku jednemu z wagonów, będąc w środku jednym z pierwszych uczniów. Znalazł sobie nawet jeden przedział, po czym wreszcie ruszył na poszukiwania! To za kim najbardziej tęsknił? Znalazłoby się kilka takich osób...
Pierwszą osobą, na jaką trafił była Heather! Szedł właśnie alejką przy przedziałach i patrzył bez skrępowania po oknach każdego z przedziałów. Nikt nie powinien uważać tego za dziwne... Co prawda parę osób rzuciło mu pytające spojrzenia, ale najwyraźniej nie byli zbyt bystrzy.
Zatrzymał się przy przedziale Gryfonki i zamiast wejść od razu do środka, jak normalna osoba, przyglądał się tylko jak poprawia makijaż. Nie był to najbardziej pasjonujący widok, ale miał nadzieję, że nim zdecyduje się wejść, zobaczy, że jakiś creep postanowił ją obserwować.
Niezależnie od tego, czy wyszło, nie minęło nawet pół minuty, kiedy się znudził i wszedł wreszcie do środka.
- Okej, to teraz ja - ogłosił bez zbędnych przywitań, po czym przykucnął przed nią, unosząc twarz w górę z założenia sugerując, że teraz to jego ma upiększać.
Szybko obrócił jednak głowę ku zwierzątku i zainteresował się jego obecnością.
To nie tak, że nie tęsknił za Heather... Chyba po prostu nie był najlepszy w powitaniach, zwłaszcza po długim braku kontaktu. Dużo lepiej czuł się udając, że widzieli się... Ostatnio.
- O, masz fretkę? - dopytał od razu tonem zafascynowanego dzieciaka, któremu rodzice zabraniają mieć zwierzątko. Nie zabraniali... A przynajmniej nie sądził, by ktoś mu tego zabraniał. Nie pytał. Nawet jakby chciał jakieś przygarnąć, nie pytałby. Mimo wszystko przesunął się zaraz do klatki z fretką.
Gryffindor |
25% |
Klasa VII |
17 lat |
ubogi |
Bi |
Pióra: 240
W zasadzie nie widziała żadnego creepa aż to może sekundy zanim Ethan wszedł, gdy poruszył się i Heather spojrzała w jego kierunku. Unisła brwi, choć na usta od razu wpłynął jej wesoły uśmiech. Tęskniła za nim! I to nie tylko przez ich wspólne chwile erotycznych uniesień, ale ogólnie, po prostu darzyła go sympatią. A to dużo!
Zaśmiała się cicho na jego gest i słowa.
- Ty już jesteś piękny. - Powiedziała z rozbawieniem. Zaraz jednak i jej uwaga przeniosła się na fretkę, a uśmeich zrzedł. Chyba po prostu nie lubiła zwierząt... Może poza wilkami, ale to kwestia sentymentu.
- Ta, no, a chcesz? - rzuciła z mniejszym entuzjazmem, chowając lusterko i szminkę, którą usta tez wcześniej sobie poprawiła, do torebki i nie ruszając się zupełnie z miejsca. A na pewno już nie miała zamiaru tego robić dla tego pluszaczka. Może i był uroczy w jakiś sposób, chociaż ciężko jej było się dopatrzeć tej słodkości, ale najlepiej było kiedy fretka była tam, a ona tutaj. Bardzo ważny układ, w jaki ze zwierzątkiem weszła zanim Ethan przyszedł.
- Chociaż zdaje się, że poświęcasz jej właśnie więcej entuzjazmu niż mi po całych wakacjach, zaczynam być zazdrosna. - Wytknęła mu spokojnie, chociaż jak to ona, raczej nie złościła się o takie rzeczy. Zależało o kogo chodzi, a Ethan był sobą, znała go na tyle by nie brać do siebie chociażby jego nagłych przekierowań uwagi.
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
- Aha, starałem się - odparł niemal z dumą.
Nie starał się. Raczej wstał z łóżka, ubrał się wygodnie... Schludnie, ale z myślą, że to ostatnie chwile wolności przed powrotem do mundurka niemal dzień w dzień. Na głowie miał miejsce artystyczny nieład, a poza tym jak zwykle. Cóż, ale Heather właściwie też jak zwykle - z tym że na swoje standardy.
- No, daj - odparł bez zastanowienia.
Może taka fretka byłaby fajną opcją... Tak na chwilę. Na przykład, żeby coś pohasało po dormitorium wieczorem. Żeby czasem pogłaskać, uśmiechnąć się do takiego futrzaka... Na pewno nie był osobą, która dobrze zajmowałaby się zwierzątkami i absolutnie nie chciał teraz czuwać nad dobrej tego tutaj, niemniej jednak chciał sprawdzić, co właściwie miało się stać. Dostanie fretkę? Tak po prostu? Czy Heather kupiła ją w czasie wakacji i już miała jej dosyć? Taki zły zakup?
Przewrócił zaraz oczami na jej komentarz o zazdrości. Wiedział, jak to jest kiedy dziewczyna jest zazdrosna i właśnie tak zakończyła się pod koniec ostatniego roku szkolnego jedna z jego prób bycia z Aurorą - nawet nie nazywał tego związkiem. Przynajmniej nie w momentach, kiedy nie byli razem. W dodatku Heather musiała o tym wiedzieć. Czy jej się to podobało, czy nie, była od wysłuchiwania takich rzeczy. Może Ethan nie zajął jej tym tematem zbyt dużo czasu, ale na pewno wspomniał o tym w paru zdaniach.
- I co, zrywasz ze mną? - spytał ironicznie.
Zaraz jednak wstał od klatki z fretką i spojrzał ku Gryfonce.
- To jak się tobą zająć?
Na pocieszenie pogłaskał ją od razu po czubku głowy. Skoro zazdrościła uwagi fretce, to ma!
Gryffindor |
25% |
Klasa VII |
17 lat |
ubogi |
Bi |
Pióra: 240
Wzruszyła ramieniem, by zaraz kiwnąć na zwierzątko głową.
- Jest twoja. Oficjalnie mianuję cię nianią aż do póki April nie wróci.
Uśmiechnęła się do niego promiennie, unosząc kciuk w górę w geście gratulacji. W sumie miała cichą nadzieję, że faktycznie zostanie z futrzakiem, bo może akurat lubi, a ona będzie mogła sobie pójść. A jednak mimo wszystko miała świadomość, że szansa jest mała, oraz że April zamorduje ją jeśli sobie pójdzie. Chociaż musiałą wiedzieć, że jest takie duże prawdopodobieństwo!
- Nie, każę ci zerwać z fretką, duh. - Odpowiedziała wyniosle, opierając się plecami o tapicerkę siedziska i unosząc nieznacznie brodę. - Nie będę z nią rywalizować.
Bo przecież ona nie była nawet typem "jak on nie chce to zerwę", chyba że jej też nie zależało. O nie, ona nie odpuszczała tak łatwo i była gotowa zamordować (nie dosłownie! chyba...) każdą konkurencję, jeśli tylko się taka pojawiła i jak głupia, naiwna owca pomyślała, że może się z nią równać. Śmieszne.
Uniosła jednak zaraz kącik ust, ponownie otwierając się w swojej sympatii do chłopaka i uniosła nieznacznie ku niemu twarz, wydymając usteczka ogarnięte czerwoną szminką.
- Daj mi chociaż buzia na przywitanie. - A jeśli tylko faktycznie nachylił się żeby spełnić jej życzenie, niemal od razu po tym otoczyła go ramionami zanim się wyprostował, zakleszczając w delikatnym, bo przecież była drobna, przytuleniu.
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
- O nie, nie, nie - zareagował od razu protestem, odgradzając się od fretki otwartymi dłońmi. - Jak będę ją niańczyć, to zginie w pięć minut i będzie na ciebie.
Nie zginęłaby, ale nie chciałby też utknąć w tym przedziale sam na sam z futrzakiem na parę godzin, a przecież było to możliwe! Dziewczyny by się rozlazły i miałby problem. Nie, dziękuję!
Cmoknął cicho zerkając jeszcze raz na stworzonko w klatce, po czym pokręcił lekko głową.
- I tak to między nami nie miało przyszłości - zwrócił się do fretki przepraszającym tonem.
Dobrze, czyli to koniec zachwycania się fretką, przyszedł czas na skupianie się na Heather.
Bez zawahania pochylił się ku niej, by spełnić jej prośbę. Nie spodziewał się tylko, że utknie na dłużej w tej pozie...
- O, jak wygodnie... - mruknął po chwili, mimo wszystko bez cienia wyrzutu.
Tylko chętniej zająłby już miejsce obok niej - wtedy mogłaby robić już, co się jej podoba!
- No... To co fajnego robiłaś w wakacje? - tym bardziej przerwał romantyczny moment ze szczerym zainteresowaniem.
W końcu nie mieli kontaktu całe wakacje! Czas najwyższy nadrobić... Cokolwiek robiła.
Gryffindor |
25% |
Klasa VII |
17 lat |
ubogi |
Bi |
Pióra: 240
Przewróciła oczami z zawodem. Prawie się pozbyła... Ale też no, spodziewała się i odmowy. Trudno. Najwyżej w akcie desperacji wyjdzie na spacer z fretką. Chociaż naprawdę bardzo nie chciała tego robić.
- No i dobra, musiała wiedzieć komu zostawia zwierza. Pewnie celowo to zrobiła żebym jej nie zaginęła, bez sensu.
I faktycznie po części tak było, a po części po prostu się spieszyła. Ale skąd Heather mogła siedzieć co w głowie Krukonki siedziało? Równie dobrze zaraz może wparować tu z Noah, też nie byłaby zdziwiona. Chociaż na pewno emocji byłyby garści.
Parsknęła lekko śmiechem na "zerwanie" z fretką. Naprawdę cieszyła się, że go widzi, i że wraca znowu do Hogwartu. Uwielbiała to miejsce. To był jej dom, nie ta dziura matki. Miała tu przyjaciół i wszystkie przyjazne osoby, jak i nieprzyjazne, a i tak w porównaniu do jej okolic było to dziecinne i nieszkodliwe. Tu nie dostanie wpierdolu za rogiem jak sobie przeskrobie, ani kulki między oczy. Nie to żeby to się często zdarzało w okolicy, ale jednak... Bywało.
Puściła go po chwili po jego komentarzu, zaśmiewając się lekko. Wzruszyła ramieniem na jego pytanie, naturalnie nie mając zbytnio ochoty o tym opowiadać. Jak nikomu, o niczym dotyczącym jej życia poza szkołą. Nawet Noah ot wiedział tylko, że mieszka z matką i się nie znoszą, ładnie mówiąc. A przynajmniej Heather Seleny nie trawi.
- W sumie nic, imprezy, seks, alkohol... O! Mam coś dla nas na potem, dobre rzeczy. Ze sprawdzonego źródła, molly z pierwszej ręki. Co myślisz? - Uśmiechnęła się z dumą, by za chwilę skinąć na niego. - A jak tam u ciebie? Co robiłeś? Jakieś nowe dramy?
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
- Albo może faktycznie chce się jej pozbyć? - szepnął konspiracyjnym tonem, jakby fretka nie miała dowiedzieć się o planie zamachu na nią. - Może ma coś na sumieniu?
Co prawda jakoś nie widział, by Heather mogła zrobić krzywdę zwierzątku... Ale nie widziała jej też ratującej futrzaka z potencjalnej opresji. Ale nie jemu oceniać, sam nie byłby dobrą nianią!
Gdy tylko wydostał się z jej objąć, opadł na miejsce tuż obok niej. Na pytanie, co myśli, ponownie pochylił się w jej stronę i pocałował ją. Grzecznie, niewinnie, w policzek. Na razie.
- Myślę, że gdybym wiedział, to ładniej bym się przywitał, ale jeszcze zasłużę - odparł z uśmiechem.
Oczywiście liczył, że to wcale nie kwestia zasługiwania, ale równocześnie, że jeśli byłaby taka potrzeba, faktycznie dałby sobie radę!
- Na kiedy? Dziś po uczcie?
Nie, nie przejmował się, że kolejnego dnia z rana mają lekcje. Najpierw mogli poświętować powrót i też mógł pochwalić się kilkoma przemyconymi rzeczami... Jak zawsze we wrześniu.
- Poza tym, jak bardzo mi wstyd, że dosłownie każde nieszczęście w domu, to moja wina, to chyba nie, nie mam nic ciekawego do opowiedzenia - podsumował całe wakacje wzruszając ramieniem.
Właściwie było to podsumowanie każdego pobytu w domu.
- Wiesz, mam zły wpływ i wydaje mi się, że ty chyba też nie powinnaś się ze mną zadawać, źle się to skończy... - dodał z powagą, kiwając przy tym głową.
Gryffindor |
25% |
Klasa VII |
17 lat |
ubogi |
Bi |
Pióra: 240
Spojrzała na fretkę, lekko zbliżając się ku Ethanowi, niby podłapując "rozmowę w tajemnicy", po czym odpowiedziała również głośnym szeptem.
- Może zagryzła jej sowę? - pauza - Chociaż jakby zagryzała sowy, w sumie jednak chętnie bym ją sobie wzięła.
Zmarszczyła lekko nosek na tą myśl, troszkę jakby w foszku na pierzaste zwierzęta, które mogły przecież wydziobać jej oczy i wydrapać twarz i w ogóle zrobić krzywdę, i nie rozumiała dlaczego ludzie nie podzielali jej strachu. Był realny! Przecież to wielkie bydlaki są. Chociaż kanarka pewnie też by nie chciała obok siebie...
- Biorę cię za słowo - wytknęła go palcem z rozbawieniem, choć oczy miała częściowo poważne. Za złośliwość nic nie dostanie, i dobrze, że chociaż to wie! Wzruszyła nikle ramieniem, jakby od niechcenia. - Może, albo w piątek po pierwszym tygodniu? Czuję, że przyda nam się wtedy jeszcze trochę relaksu, zanim nauka całkiem zniszczy każde wolne minuty.
Nie to żeby specjalnie kujoniasta była, ale... Trochę była. Wybiórczo uczyła się dużo, a kuła na blachę Eliksiry jakby od tego zależało jej życie. I faktycznie jej zdaniem zależało, nie zamierzała skończyć bez twarzy czy oślepiona czy cholera wie co jeszcze mogło się wydarzyć. Łysa? Pół łysa?
- A, to faktycznie nic nowego. - Mruknęła z cieniem zawodu. - Mogliby chociaż coś nowego powiedzieć. Bez obrazy, ale skoro i tak stanowiska nie zmieniają...
Nie życzyła mu źle, oczywiście! Ale nie była zbyt empatyczna jeśli chodzi o kiepskie sytuacje rodzinne. Jej była beznadziejna i nie biadoliła do wszystkich dookoła, twardym trzeba być, nie miętkim. A przynajmniej takie było jej zdanie, rozchodzić i ratować co się da, brać co się da, nie żałować nikogo.
- Kochanie... - Zaśmiała się krótko, kręcąc głową. - Gdybyś tylko wiedział jak w szczegółach wyglądały moje wakacje, prędzej ty przemyślałbyś dobór towarzystwa. - Przekrzywiła głowę, przyglądając mu się z przekąsem. - Chociaż w zasadzie wszystko przed tobą.
A i tak była przekonana, że wszystkie szkolne relacje wyparują z końcem roku... Cieszyła się ze wszystkich, póki były i istniały, ale nie miała większych nadziei na świetlaną przyszłość.
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
- Chyba raczej tak działają koty... Chcesz zajebać jakiemuś pierwszakowi? W razie czego nie podskoczy - zaproponował z uśmiechem pierwsze, co przyszło mu na myśl, tym bardziej konspiracyjnym tonem. - Stworzysz sobie takiego kociego asasyna... A jak ktoś prześle ci sowę, kitek będzie miał jeść.
Nie, nie rozumiał jej niechęci do sów. Sam miał najśliczniejszą sówkę na świecie - którą nawet podobnie komplementował, kiedy nikt nie widział - i nie życzyłby sobie, żeby ktoś wyzywał ją od bydlaków... Na szczęście Heather przez lata zasłużyła sobie na specjalne traktowanie. Oczywiście nie ze względu na ich intymne aktywności! Te były tylko miłym dodatkiem.
- A może... Dziś i w piątek? - zaproponował.
Bo jak mieli czekać aż do piątku? I jasne, może nie byliby zachwyceni jutrzejszymi lekcjami, ale to pierwsze w tym roku! Te się nie liczą, prawda? Chociaż jeśli Heather tego nie zrozumie, na pewno znajdzie jeszcze kogoś...
- Obawiam się, że jedyne coś nowego, jakiego mógłbym się spodziewać, to wyjebanie z domu - rzucił beznamiętnie, mimo że był to jeden ze scenariuszy, o którym czasem myślał i nieszczególnie mu się podobał... Ale mógł chociaż udawać, że mówi to w pełni na żarty!
- No tak, tak, później mi pokażesz. - tu zerknął na moment na fretkę, która nie zamierzała nigdzie się wybierać. - Chyba że chcesz teraz?
Gryffindor |
25% |
Klasa VII |
17 lat |
ubogi |
Bi |
Pióra: 240
Zastanowiła się, przyglądając się fretce z zerowych przyczyn, ot wlepiając wzrok w byle co (sorry not sorry) w rozważaniu propozycji Ethana. A jednak szły za tym bardzo mocne argumenty przeciw, nie mówiąc już o tym, że kot nie wysiedziałby przy niej skoro wiecznie czuć od niej psa. No dobra, wilka, ale tak jak dla innych to był ot "jakiś zapach", albo czuli jej perfumy (głównie perfumy), kota raczej nie oszuka.
- Nie ma mowy. Już widzę sierść wszędzie i podrapane ubrania, gubiące się kosmetyki, bo sierściuch chce się bawić... Nie, chyba jednak zostanę przy chowaniu się za przypadkowymi ludźmi będącymi akurat w pobliżu. Kto wie, może tak poznam mojego męża.
Posłała mu wesolutki uśmieszek, udając, że wcale nie jest spanikowana, że ostatni rok szkoły, a ona nie ma planu ani zabespieczonej opcji zapodziania się u kogokolwiek. A dom rodzinny nie był do wyboru...
- Mmm... - Udała zastanowienie, przytykając palec wskazujący lekko do ust, choć wiedziała doskonale co odpowie. - Zatem dziś i piątek.
Oczywiście, że wybrała oba dni. Była fanką imprezy i rozrywek "z jajem", choć przy tym nie przyznawała przed sobą, że udział używek przyciągał ją bardziej niż powinien. Zdecydowanie za bardzo. Ale to przecież kwestia lekkości, zabawy na chwilę, i mogła przestać kiedy chciała! A że nie chciała, to inna sprawa. Była panią swojego życia, ot co!
- Oh, kuszące. - Zbliżyła się do niego z lekkim uśmiechem, dalekim od niewinności, by musnąć ustami jego usta. Po tym odsunęła się jednak, opierając się znowu plecami o tapicerkę, przyglądając mu się z błyskiem w oku. - Aż szkoda, że przed nami jeszcze sto lat podróży i uczta.
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
- To tak, jeśli tak miałoby się okazać, wtedy oddasz dziecku... - pociągnął temat dalej unosząc brwi znacząco.
Nie, właściwie nie chciał kraść dzieciom kotów, ale sam pomysł wydawał się wystarczająco zabawny... Wystarczająco, by podpuszczać ją w tym kierunku!
- Kto inny dosłownie zabije wszystkich wrogów na twojej drodze?
Wrogowie to sowy, rzecz jasna.
- Dobra, to jesteśmy umówieni.
Proszę! Już rok szkolny zapowiadał się świetnie. Bo przecież w tym wszystkim nie chodziło o lekcje i naukę - już od paru dobrych lat... Liczyło się towarzystwo i nikłe szanse na trochę szaleństwa. Kto wie, czy gdyby nie ta garstka ludzi, z którymi trzymał się dłużej nie decydowała o tym, że faktycznie został w szkole. Co prawda nie miał pojęcia, jak miałby ułożyć sobie teraz życie poza szkołą, ale była to myśl, która wracała do niego na tyle często, że coś jednak mogłoby popchnąć go ostatecznie w takim właśnie kierunku.
Zaraz przechylił się nieco w jej stronę, gdy tylko postanowiła porzucić go po ledwie muśnięciu jego ust.
- Co, sugerujesz, że cała podróż nie wystarczy nam na przerobienie tego, co robiłaś w wakacje? Możemy się założyć. Możesz mnie przekonać.
Gryffindor |
25% |
Klasa VII |
17 lat |
ubogi |
Bi |
Pióra: 240
- I wzajemnie. Wyglądasz na kociarza, wzgardziłbyś? - odwróciła temat ku niemu z lekkim uśmieszkiem, przyglądając mu się. Aczkolwiek faktycznie wyglądał na kogoś, kto mógłby być kocią mamą, choć sama nie wiedziała skąd w niej było takie przekonanie.
- Wiesz, liczyłam na ciebie jako mojego bohatera dnia, ale chyba w takim razie cię zwalniam.
Nie miała wątpliwości o jakich wrogach mowa, aczkolwiek mimowolnie pomyślała o Oriane. Durna! Niemal sama na siebie prychnęła z niezadowoleniem, gdyby nie to, że umiała się powstrzymac by nie wychodzić na dziwną przy ludziach. Nawet jeśli tymi ludźmi był Ethan, który przecież był jej ulubieńcem numer dwa, zaraz po Noah, oczywiście. Przy czym mowa tylko o kochankach, April była zupełnie inną relacją, poza tym stopniowaniem.
- Sugeruję, że jadący z nami ludzie nie dadzą nam nawet dobrze zacząć. Gdyby przedziały były zamykane, z pewnością bym ci wiele pokazała. - Mrugnęła do niego wciąż z uśmiechem. Była po prostu niezwykle zadowolona z tej rozmowy i w ogóle widzenia chłopaka. - Do opowiadania jest niewiele. Pewnie tak na sucho wydałoby się nudno, zawsze tak jest. Ale to, co mam dla nas, brałam ze dwa razy.
I fakt, że odlot był cudowny. W zasadzie, za pierwszym razem cały dzień była "na fazie". Przy czym mówiąc dzień, było do dobre dwadzieścia godzin z hakiem. Była inną osobą, gdzieś indziej niż w rzeczywistości. Chodziło to za nią jak bardzo było to przyjemne, jak bardzo tęskniła za tym pierwszym razem. Za tym jak jej problemy były przez chwilę niezwykle wyraźne, ale zdawały się jakby nie należały do niej. Jakby nie dotyczyły jej osoby. Była tylko obserwatorem. Pamiętała jak jej włosy wydawały się niczym wykonane z nici pajęczej, a może jedwabiu? Mogła przysiąc, że lśniły złotą poświatą. Jej skóra była miękka i gładka, każdy oddech był jak westchnienie, delikatne, ledwo wyczuwalne. Czuła się jakby wręcz nie oddychała. Może chwilami faktycznie?
Pamiętała to jak przez mgłę. Tak samo jak niepokój, panika i ciężkość istnienia gdy narkotyk przestawał działać. Kolejne dwa dni nie wychodziła prawie z łóżka. Nie żałowała i tak.
- Dzisiaj o północy? - Zagadnęła, zerkając za okno w lekkim zamyśleniu. - Schowamy się gdzieś nawet w pokoju wspólnym, nikt nie zwróci uwagi, o ile już wszyscy nie pośpią.
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
W pierwszej chwili uniósł brwi, aby zaraz zwrócić wzrok ku oknu, zastanawiając się nad jej słowami celowo w możliwie najbardziej teatralny sposób. Podparł nawet podbródek na palcu wskazującym oraz kciuku!
- Powiedz mi o tym więcej. Jak wygląda kociarz i obrażasz mnie? - spytał wracając na nią wzrokiem.
Podczas samego pytania zresztą udało mu się zachować pełną powagę. Ta została naruszona chwilkę później, gdy na jego twarz ponownie wkradł się lekki uśmiech.
- Ej, przede wszystkim musisz pamiętać, że jest też inna ważna kobieta w moim życiu... - zaczął, kładąc na chwilę dłoń na swojej piersi. - Zelda.
Zelda była jego śliczną sówką, której przecież naturalnie nic by nie zrobił, nawet gdyby stanęła na drodze Heather. Oczywiście żadnej innej sowy też nie miał zamiaru krzywdzić, ale jego własna biała sówka miała już zaklepane miejsce w jego serduszku. Była w szczególności nie do zdarcia!
Zaraz zwrócił wzrok ku drzwiom przedziału.
- Technicznie jednak dałoby się zamknąć...
Inna sprawa, że równie łatwo ktoś mógłby otworzyć takie drzwi dobrze rzuconym zaklęciem.
- Ale pewnie jadący z nami ludzie, to April, co?
W końcu chyba zamierzała wrócić, prawda? Choćby po fretkę. Tylko że Heather do tej pory wcale nie brzmiała, jakby była tak przekonana o jej szybkim powrocie...
- Ale, o właśnie! Ha, czyli myślałaś o mnie w czasie wakacji - zauważył z zadowoleniem, jakby do tej pory wcale nie było to tak oczywiste.
Rzecz jasna on też o niej myślał! Wyklinał też mugolską pocztę, o której kiedyś próbowała mu wszystko wyjaśnić, tylko... Cóż, dziwni ci mugole. Czy oni naprawdę tak porozumiewali się na co dzień? Nie było lepszego sposobu przepływu informacji?
- O północy. Tak jak wszystko, co nielegalne, tak - kiwnął dodatkowo głową.
Gryffindor |
25% |
Klasa VII |
17 lat |
ubogi |
Bi |
Pióra: 240
Uniosła dłoń, by lekko musnąć go wierzchem jej palcy po policzku w geście czułości.
- Bo sam jesteś kotem, tygrysie. - wymruczała słodko. Oczywiście, zwyczajnie się z nim bawiła, ale to była właśnie jej ulubiona gra, którą tak często prowadziła, że stała się jej częścią. Żyła w tej grze już na stałe.
Zabrała jednak dłoń jak tylko zaczął mówić o ważnej kobiecie nie będącej nią, a gdy usłyszała imię jego sowy, odchyliła się w tył nieznacznie z niemym "słucham?". Jak mógł stawiać ptaszystko ponad nią?! Nie zrozumie nigdy nikogo, kto lubił ptaki, nie do pojęcia.
- No nie wiem czy mnie nie obraziłeś. - rzuciła z lekkim niezadowoleniem, zarzucając pukiel włosów za ramię by nie łaskotał jej nagiego kolana. Niektórzy mogą uważać jej strój za zbyt odważny, ale w zasadzie przywykła, a to naprawdę nie było nawet w połowie tak roznegliżowane, jak zdarzało jej się nosić. Poprawiła delikatnie opaskę z uszkami.
- Tak, między innymi. Poza tym, też nie jesteś jedynym mężczyzną w moim życiu, kocie. - Posłała mu nieco wyniosły, acz nie obrażony uśmiech, unosząc lekko podbródek. - Wiesz jak jest, sława nie odpuszcza.
Ostatnie zdanie dodała już raczej żartobliwie, udając gwiazdeczkę przez chwilę. Zerknęła jednak na niego z błyskiem rozbawienia w oczach zdradzającą to, że faktycznie żartowała. Chociaż czy nie myślała o sobie jako o swego rodzaju elicie? Owszem. Ale niekoniecznie o kimś sławnym. Raczej... Z wąskiego, raczej zamkniętego kręgu osób, z którymi przyjaźń nie była łatwa ani oczywista. Tak, o tym była przekonana. To nie z nią się kolegowano, ona z kimś, to był jej wybór. Tu leżała różnica.
Wzruszyła nieznacznie ramieniem.
- Co mogę powiedzieć, jesteś jednym z moich najlepszych.
Nie miała zamiaru wyjaśniać najlepszych kogo właściwie. Dla niej było to oczywiste nawet niewypowiedziane. Po prostu, najlepszych!
- Tak. - dokończyła, tym jakby przypieczętowując umowę.
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
Parsknął cicho.
- Serio? A nie narzekałaś przed chwilą, jak koty chcą się co chwilę bawić?
Nie to, żeby to porównanie w związku z powyższym było szczególnie dalekie od prawdy... Niemniej jednak Heather zdawała się zwykle na niego nie narzekać.
- Znaczy, jeśli to jakaś sugestia, to hej, też zrozumiem, może potrzebujesz przestrzeni - dodał poważniejszym, a nawet wyrozumiałym tonem, po czym wstał i przesiadł się na miejsce na przeciwko niej. Oczywiście nie miało to nic wspólnego z tym, że był urażony, czy też że faktycznie uwierzył, że Heather potrzebowała od niego przestrzeni. Nie potrzebowała. Miała całe wakacje przestrzeni! Skończyło się! Bo przecież Ethan też wcale nie miał zamiaru trzymać się na dystans na dłuższą metę. Nie ma mowy.
- Możesz być pewna, że nie - odparł bez zawahania.
Ona nie powinna czuć się obrażona... Co innego, gdyby Aurora wiedziała, że mimo iż spotykali się i zrywali kilkukrotnie, najwyraźniej miała nad sobą Heather i małą, białą sówkę. Ale przecież nie byli razem! Marudziła mu! A chociaż naprawdę ją lubił, na ten moment żył dalej i nie planował wcale wracać do nieudanego związku. Inna sprawa, że wcześniej też nie planował. Aczkolwiek może warto byłoby spytać ją, czy już jej przeszło przy pierwszej okazji... Ostatnim razem, gdy się widzieli, była nieźle obrażona.
- Okej, to opowiedz mi o innych. Ze szczegółami.
A potem się podziel. Pochylił się nawet ku niej opierając ręce na nogach, bo już zaczął drażnić go niepotrzebny dystans.
- No widzisz, ja myślałem o tobie i jebanych mugolach, którzy nie potrafią w pocztę.
Gryffindor |
25% |
Klasa VII |
17 lat |
ubogi |
Bi |
Pióra: 240
Well. Trochę ją zagiął. Tylko na chwilkę! A jednak był moment, gdy zawiesiła na nim skonsternowane spojrzenie.
- Ty jesteś wyjątkowym kotem, dzikim. Twoje zabawy nie dziurawią mi ubrać, uprzejmie je zdejmują. - Posłała mu uśmieszek zadowolenia, że wybrnęła. Ale miała rację! Emocje emocjami, ale ciężko pracowała na siebie, nie podobało jej się niszczenie jej własności.
W sumie to nie chciała przestrzeni. W zasadzie to chciała go blisko, tęskniła za dotykiem jego ciała i troskliwymi gestami. Lgnęła do poczucia bycia chcianą, pożądaną, a nawet faktycznie ważną dla kogoś, i choć nie zdawała sobie z tego sprawy, wiele z jej zachowań wokół tego właśnie się kręciła.
Ale przynajmniej jej nie obrażał. A choć przez chwilę bawiła się z nim w kotka i myszkę (hehe), to nie polegało przecież tylko na uciekaniu od kotka, trzeba pokazywać co jest na wadze. I Ethan wiedział dobrze, też nawet ta wymiana zdań nie byłą w połowie tak poważna żeby cokolwiek udowadniać czy pokazywać, mimo to Heather decydowała się czasem wyjść z inicjatywą większą niż zazwyczaj. Tak tylko dla tych specjalnych osób, którym chciała pokazać, że faktycznie jakkolwiek są dla niej ważni, istotni, że chce ich towarzystwa czy bliskości.
Kiedy się ku niej nachylił, zastanowiła się wyraźnie, przystawiając palec wskazujący do ust.
- Mm. No nie wiem, to prowokowanie konkurencji, nie uważasz? A ja niechętnie się dzielę moimi ulubieńcami. - Wstała i przeciągnęła się powoli, leniwie niczym kotka. Po tym spojrzała z góry na Ethana z uśmiechem dalekim od niewinnego, zbliżając się i lekko napierając dłonią na jego ramię by się oparł. Dzięki temu mogła usiąść bokiem na jego kolanach, zakładając nogę na nogę, a jedną ręką obejmując go za szyję. Patrzyła mu przy tym stale w oczy. - Chociaż dla niektórych robię wyjątek jeśli mnie nie zaniedbują przy okazji. - zamruczała, delikatnie przesuwając palcem wolnej ręki po boku jego szyi.
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
Machnął na nią ręką.
- Ach, pewnie mówisz tak każdemu - pozornie zbył ją przesadnie rozżalonym tonem, odwracając wzrok ku oknu.
Tak, to była tylko zabawa słowami, gestami, tonem, mimiką... A jednak był to najlepszy dowód na to, że właśnie przy Heather czuje się tak swobodnie. Z reguły nie hamował się z byciem sobą wśród innych ludzi, ale też miał pełną świadomość, że nie z każdym mógł się tak bezkarnie wygłupiać.
- Twojej konkurencji, czy konkurencji o ciebie? - dopytał unosząc brwi.
To jednak bardzo ważne!
- Bo myślałem, że dzielimy się wszystkim.
A więc również przystojnymi młodymi mężczyznami oraz historiami o nich! Oczywiście nie był w żaden sposób zazdrosny. Wychodził z założenia, że to, co łączy go z Heather, to przyjaźń - nic więcej... A może to właśnie najlepsze, co mógł dać na ten moment komukolwiek? Może w gruncie rzeczy nie był jeszcze dość dojrzały na związek? A może nigdy nie będzie! Wszystko przed nim. Na razie dawał Gryfonce to, co najlepsze. Przynajmniej na swoje możliwości.
Heather nie musiała nawet napierać. Wystarczyło, że oparła dłoń na jego ramieniu i sam chętnie wyprostował się, aby zrobić dla niej miejsce. Przecież całkowicie obiektywnie było wiadomo, że zajęła właśnie to najlepsze!
- Nie mam pojęcia, czy mi w tej chwili grozisz, czy raczej starasz się mnie uwieść, ale wiesz co? Nie przestawaj - odparł ciszej i spokojniej niż do tej pory, przesuwając delikatnie dłonią po jej udzie. - W najgorszym wypadku będę błagał o litość.
Gryffindor |
25% |
Klasa VII |
17 lat |
ubogi |
Bi |
Pióra: 240
- Och, nie, skąd ta myśl? - udała przejętą i zmartwioną, tym samym w oczywisty sposób ziejąc sarkazmem. Ale w taki pełen sympatii sposób, nie agresywny!
Zadał jednak dość istotne pytanie i w zasadzie choć myślała o konkurencji z nią o kogoś, druga opcja wydała się równie prawdziwa jeśli wziąć pod uwagę jej pierwszą myśl o innych - Noah. A biorąc pod uwagę, że Krukona darzyła uczuciem, bardzo silnym i zarezerwowanym tylko dla niego, Ethan nie miałby szans w tej walce. Chociaż jeśli zostać przy konkurencji, Oriane też zdawała się jakoś zbytnio nagle wychylać ze swojego miejsca. A niech ich wszystkich.
- Och, tak, i nie zabieramy sobie niczego po chamsku. - Uzupełniła łagodnie, nawet z nutą wesołości. - No dobrze, może opowiem ci trochę o lepszych z moich doświadczeń. Tak żebyś docenił jak dobrze masz ze mną, bo wiesz, poziomy mimo wszystko są nierówne.
Mrugnęła do niego z pewnym uśmieszkiem, absolutnie przekonana o swojej teorii. Bo pomijając Noah, faktycznie, poza Ethanem nie mogła powiedzieć żeby ktoś był równie umiejętny ciałem, co i umiał pokierować nastrojem, a przy tym też nie rzucać się w emocje erotyczne ot dla szybkiego numerka. W zasadzie, niestety raczej neiwielu miało takie doświadczenie i potrzebę doskonałości, jak ona, zatem nie mogła powiedzieć, że zawsze kończyła spotkanie usatysfakcjonowana.
Zaśmiała się lekko, cicho, na jego słowa, zadowolona nie tylko z komentarza i podjętej kolejnej przekomarzanki, ale i dotyku i bliskości, jakiej brakowało, a w końcu została spełniona i zaczęła być zaspokajana. Daleko było do zaspokojenia tęsknoty i potrzeby odrobienia ostatnich miesięcy rozłąki, ale to dobry początek.
- Gorzej niż diabelska poczta mugolska nie będzie. - Zauważyła pod wpływem nagłej myśli. Bo w sumie mogła nauczyć go korzystania z telefonu, albo maila, ale... Nie. Nie miała tyle wiary i cierpliwości do czarodziejów. - Odnoszę wrażenie, że to stało się twoim małym piekłem. - Albo i nie małym. - Ale spokojnie, koszmar za nami, teraz znowu mamy wiele miesięcy na odrabianie zaległości. I to z nawiązką, póki zapasy nam się nie skończą.
|