Ravenclaw |
0% |
Absolwent |
|
b. bogaty |
? |
Pióra: 5
Wieża Zegarowa Parter Wieży Zegarowej, to tak naprawdę trzecie piętro Hogwartu ze względu na położenie części zamku na wzgórzu. Wewnątrz na górę drewniane schody prowadzą na drewniane platformy rozciągające się przez całą szerokość wieży i w końcu na jej szczyt, z której przez szybę tuż za mechanizmem zegara można ujrzeć most oraz dalsze tereny.
Ravenclaw |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 84
10 Pażdziernika, 10:00
Już od jakiegoś czasu Zosia upatrzyła sobie to miejsce jako najlepsze - do tej pory- na jej bezpieczne miejsce do tworzenia. Mało kto się kręcił po okolicy, a nawet jeśli, to szanse że będzie szukał po pokoju dziwnych rzeczy są stosunkowo małe.
I stopniowo, na przestrzeni kilku ostatnich dni znosiła swoje klamoty po kilka elementów dziennie. Nie była w stanie co prawda przenieść pierwotnej skrzyni, w której znajdowały się elementy potrzebne do tworzenia, ale dzięki wspaniałej umiejętności wykształconej podczas gry w Tetrisa, udało jej się poprzekładać prywatne szpargały do dużej skrzyni, a jej magiczne eksperymenty do dwóch mniejszych skrzyneczek.
Te, skrzętnie schowane pod schodami, przykryte dodatkowo płachtą materiału o dziwo- i na szczęście- nie rzucały się całkowicie w oczy. Chyba, że ktoś wie że należy ich szukać. Każda dodatkowo zamknięta na mocne kłódki, do których klucze oczywiście miała przy sobie Zosia.
Tak oto przygotowane było jej miejsce do spokojnego eksperymentowania. Miejsce, które dziś miało być użyte pierwszy raz.
Dlatego zaraz po wdrapaniu się na wieżę, Zosia ściągnęła płachtę, otworzyła skrzynie i wyjęła z niej kilka książek, duży szkicownik i dziwną, drewnianą rękawicę, której palce wyglądały jak duże szpony.
- Dobra, pomyślmy, jak najlepiej umieścić rdzeń...- powiedziała do siebie cichutko, szukając czegoś w książce.
Ravenclaw |
50% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
? |
Pióra: 166
Gdyby Aidan był z czegoś znany, to właśnie z tego, że przechadzał się często po najmniej uczęszczanych zakamarkach Hogwartu. Niemniej jednak troszeczkę brakowało mu do popularności... Mała strata. W szkole i tak jej nie potrzebował. A po niej? Po niej faktycznie chciał zostać sławny, ale nie dla samej sławy! Nie chodziło o zrobienie czegoś głupiego, czy zabawy w celebrytę. On chciał tworzyć rzeczy, które miały okazać się użyteczne i przede wszystkim nowe. Chciał być w czymś pierwszy. To zresztą kolejny powód, dla którego tak dobrze znał te najbardziej zakurzone części Hogwartu. Gdzie indziej miałby pracować? W dormitorium? O nie. Tym bardziej nie odkąd Milo stał się... Taki.
Teraz jednak Aidan miał tylko potrzebę samotności. Hogwart czasami męczył. Pokoje dzielone z innymi, zajęcia z całym rocznikiem, posiłki z całą szkołą... Można było mieć dosyć. A potem te wszystkie osoby rozlewały się na teren całej szkoły i nie sposób było znaleźć sobie własne miejsce. Tak właśnie trafił aż tu. Nie wiedział, czemu akurat tu... Może dlatego, że jego ostatni projekt wcale nie wychodził i od niego również potrzebował trochę spokoju? Tak, to pewnie to. Nie chciał chwilowo patrzeć na efekty swojej nieudolnej pracy.
Rzecz jasna, nie spodziewał się tu nikogo spotkać. To przecież przeczyłoby całemu planowi. A jednak po kilku krokach w głąb pomieszczenia zauważył znajomą sylwetkę. Z początku się nie odezwał, przekrzywiając ledwie głowę i przyglądając się zastanej sytuacji. Sytuacji, która zdawała się na swój sposób intrygująca. W dodatku była to sytuacja, której za nic nie chciałby odwrócić. Nie chciałby, żeby jego ktoś niepożądany przyłapał na pracy nad... No właśnie, o ile to była praca.
Zawahał się chwilę. Jeśli jego podejrzenia były słuszne, wiedział, że na jej miejscu nie chciałby być wypytywany, co takiego robi. Z drugiej strony zżerała go ciekawość, gdy tylko zobaczył przedziwną rękawicę. Było oczywiście wokół parę innych ciekawych elementów, ale ta zdecydowanie skupiła na nim swoją uwagę.
Z drugiej strony, cóż innego mógłby powiedzieć? Nie zagadnie wcale o pogodę... Wycofanie się też byłoby głupie. W dodatku chodziłoby to za nim cały czas... Trudno! Zwykle nie był wścibski, ale to... To dla nauki!
- Hej - mruknął, unosząc jedną rękę w geście przywitania i zatrzymując się parę kroków od niej.
No dobrze, przeszkadzał jej, ale dawał jej trochę przestrzeni, której sam oczekiwał od innych... Tej samej przestrzeni, której nie dawała mu zwykle Macavity, zaglądając mu przez ramię. Nie był już nawet na nią o to zły, była po prostu sobą... Ale jakkolwiek nieprzyjemnie by to nie brzmiało, nie chciał być taki. Konkretniej nie chciałby zachowywać się w ten sposób, sam czułby, że to niezgodne z nim. Inne jej cechy oczywiście bardzo cenił, ale - jak każdy - miała swoje wady.
- Co robisz? - zapytał z ogromną dozą ostrożności, opuszczając przy tym rękę na tyle, by móc wskazać na jej rękawicę. - To znaczy, o ile mogę spytać.
I oby mógł...
Ravenclaw |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 84
Wzięła rękawicę do ręki bacznie się jej przyglądając. To prototyp, który miała nadzieję w niedługim czasie złożyć. Najważniejszą kwestią dla niej jednak była kwestia umieszczenia rdzenia w drewniane palce.
Pierwszym pomysłem było, oczywiście, prosto, pośrodku- natomiast palec znajdujący się wewnątrz sprawiał, że trudno byłoby umieścić rdzeń idealnie wewnątrz.
Więc może w formie spirali? Jednak palec jest krótszy od różdżki, więc standardowy włos czy fragmenty pióra powinny bez problemu być wystarczająco długie...
Na dźwięk czyjegoś głosu drgnęła, instynktownie chwytając mocniej rękawicę i przybliżając ją do siebie, jakby tuląc. Nie taki był plan! Nie miało tu być nikogo! Czy miejsce, które wybrała, było złe? Przecież obserwowała je od dłuższego czasu?
Źródłem dźwięku okazał się Aidan. Co, trochę ją uspokoiło, ale dalej była czujna. Co tu robił?
- Hej - odpowiedziała trochę niepewnie, nie mając przecież pojęcia jakie ma zamiary. Lubiła go, z mało kim udało jej się nawiązać tak szybko nić porozumienia, ale to nie była normalna sytuacja.
Na jego pytanie ścisnęła trochę bardziej rękawicę, a po jej minie widać było, że się waha. Czego pyta? Wiadomo, że z ciekawości, pewnie ona też by się zapytała. Ale co zrobi z tą wiedzą? Naskarży komuś? Wyśmieje? Co gorsza, zniszczy jej prototypy? Bo to przecież nie jedyny eksperyment, który trzyma w skrzyniach?
- Nie wiem! Znaczy...- odpowiedziała szybko, jakby w odruchu, ale zatrzymała się. Nie była dobra w kłamaniu, a teraz na pewno nie wymyśliłaby niczego, w co by uwierzył.
- Próbuję... ją dokończyć - powiedziała cicho i delikatnie wymijająco, rozluźniając trochę mięśnie. Co prawda, dalej nie była pewna, ale może nie było się czego bać?
Ravenclaw |
50% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
? |
Pióra: 166
Może nie był najlepszy w odczytywaniu emocji innych ludzi, ale doskonale znał tą niepewność. Sam czuł się często podobnie, nie chcąc podawać zbyt wielu szczegółów na temat swoich wynalazków - zwłaszcza tych najbardziej szalonych i być może jednego, który okazałby się nielegalny... Ale to tylko pociąg do wiedzy, do tworzenia, odkrywania! Ten sam pociąg, który kazał mu tu teraz stać, zamiast obrócić się i odejść ze zwykłego szacunku do prywatności Zofii.
Już chciał ją przepraszać, nawet otworzył usta, kiedy zawahała się w szybkiej odpowiedzi, ale potem otworzyła się... Cóż, minimalnie.
Przedmiot, który trzymała w rękach był dla niego absolutną tajemnicą, w związku z czym oczywiście musiał dowiedzieć się więcej. A sama Krukonka nie zdążyła go jeszcze zbesztać i wygonić, więc może to nie taki problem, jak sam sobie wyobrażał.
Podszedł nieco bliżej, zostawiając tym samym przestrzeń może czterech kroków między nimi.
Pamiętał ich pierwszą rozmowę. Dopytywała o salę artystyczną, ale coś mimo wszystko mu tu nie grało.
- To... Nie jest projekt plastyczny, prawda?
Mogła mu teraz ściemniać, a on postanowiłby to uszanować, mimo że szczerze wątpiłby w jej słowa, gdyby tylko odpowiedziała, że nie. Byłby to jednak ewidentny brak zaproszenia do dyskusji na temat... Czegokolwiek, czym to było.
Ravenclaw |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 84
Wyobrażała sobie to wszystko zupełnie inaczej.
Chciała spokojnie spędzić dzisiejszy dzień na majstrowaniu przy rękawicy. Może, jakby starczyło jej czasu, albo brakło pomysłów, to posiedziałaby nad Szkiełkiem czy Pergaminami.
I chciała mu powiedzieć! Bo jako jeden z niewielu miał jakiekolwiek zainteresowanie tym tematem, co wiedziała już od pierwszego dnia. Ale nie taki był plan na dziś! Nie tego się spodziewała, nie na to była gotowa.
Ale już się to stało. Czasu nie cofnie, Aidan stoi przed nią i oczekuje jakiejkolwiek odpowiedzi.
-... nie- odpowiedziała z rezygnacją w głosie, oddalając od siebie rękawicę. Już po ptakach Zośka. Nie oszukasz go, jest na to za mądry. Teraz jedynie co możesz zrobić to wybłagać, by nikomu nie pisnął ani słówka - nigdy nie chodziło o projekty artystyczne- dodała, jakby nawiązując do pierwszej rozmowy i pytanie o salę.
Odłożyła rękawicę naprzeciw siebie i spojrzała na niego, nadal siedząc na podłodze. Sama nie mogła nazwać emocji, które czuła i które malowały się na jej twarzy. Wyglądała... na smutną? Zawiedzioną? Trochę przestraszoną? Może dlatego, że ta rozmowa mogła teraz się potoczyć w wielu różnych kierunkach, a ona nie wiedziała czy na którykolwiek z nich jest przygotowana.
- nie mów nikomu, proszę...- powiedziała cicho, spuszczając z niego wzrok i wbijając w rękawicę. Od jego odpowiedzi zależy teraz bardzo dużo.
Ravenclaw |
50% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
? |
Pióra: 166
Gdyby tylko kazała mu teraz odwrócić się i zapomnieć o wszystkim, co widział, prawdopodobnie tak by zrobił. To znaczy, rzecz jasna nie byłby w stanie zapomnieć i nie dawałoby mu to spokoju, ale przynajmniej udawałby, że nie myśli o tym codziennie przez długi czas, snując teorie na temat projektów Zofii, która była w gruncie rzeczy pierwszą osobą, z jaką zdawał się naprawdę dzielić pasję... Z tym, że o tym nigdy nie porozmawiali. Jasne, wiedzieli, że mają coś tam wspólnego, ale do żadnego nie zdążyło dotrzeć, jak bardzo są podobni oraz jakie niesamowite rzeczy mogliby najpewniej tworzyć wspólnie! Na to było potrzeba czasu. Zwłaszcza Aidanowi, dla którego ta znajomość i tak okazała się swojego rodzaju speedrunem. Jakoś nikt inny nie potrafił do niego dotrzeć i tkwił w tych samych paru relacjach od początku szkoły. Nie było to złe, ale tym dziwniejsze, że z Zofią naprawdę dobrze i swobodnie spędzało mu się czas. Może poza chwilami takimi, jak ta, kiedy oboje nie wiedzieli, na ile szczerości mogą sobie pozwolić...
Na jej prośbę uniósł brwi. Dopiero po chwili uświadomił sobie, że na jej miejscu pewnie prosiłby podobnie - może z nieco innym doborem słów, ale ostatecznie wydźwięk pozostałby ten sam.
- Nie mam zamiaru, raczej... Jestem ciekaw - odparł wciąż z pewną ostrożnością. - Ale jak nie chcesz nic o tym mówić, to nie musisz.
Może zapewniał trochę zbyt uporczywie, ale on pewnie nie chciałby mówić o własnych tworach. Liczył jednak, że Zofia będzie miała choć trochę mniejsze opory.
Ravenclaw |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 84
Nie powie.
Nie powie?
Nie powinien.
- Powiedzieć może i bym chciała, tylko... - zaczęła cicho, będąc zupełnie szczera, jednocześnie wykonując ruchy rękami, jakby sama szukała odpowiedniego słowa. A raczej, jakby sama nie wiedziała co zrobić.
Bo chciała mu powiedzieć. Najchętniej, powiedziałaby każdemu, kogo spotka. Chciałaby o tym otwarcie rozmawiać, poszerzać horyzonty i czuć, że jej pomysły mają sens oraz rację bytu. Dzielić się z ludźmi ekscytacją o progresie, móc rozmawiać swobodnie na temat pomysłów i innowacji- czy to te na które wpadła, czy to te, które to znów mądrzy ludzie wprowadzili w niemagicznym świecie.
Ale strach przed reakcjami trzymał jej eksperymenty w cieniu. Prościej byłoby jej mówić "robię różdżki"; bo robi. Potrafi stworzyć prowizoryczne różdżki- nie potężne, nie wspaniałe, ale drobne i wystarczające, by się bronić czy pętać podstawowe czary.
Ale powiedzenie że pracuje nad prototypami masy innych rzeczy już nie jest takie proste. Ludzie mogą wątpić, dopytywać, wyśmiewać, skarżyć. A jej opinia w nowej szkole nie była jeszcze tak ugruntowana, a co najważniejsze- jej samoocena i wiara nie była na tyle ugruntowane, by była gotowa się z tym mierzyć.
- Ufam ci- powiedziała w końcu, wskazując rękę na miejsce obok, zachęcając go do tego, by usiadł obok. Nie będzie przecież stał przez cały czas. Wtedy będzie mógł przyglądnąć się rękawicy z bliska- bo jednocześnie ruszyła głową w stronę rękawicy, jakby pozwalała mu na wzięcie jej do rąk.
Ravenclaw |
50% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
? |
Pióra: 166
Nie miałby nawet komu powiedzieć. Nie był typem plotkarza i szczerze mówiąc miał ograniczone grono znajomych, którzy też interesowali się ograniczoną ilością rzeczy - jak każdy. Nie takimi. To znaczy, może faktycznie ktoś potraktowałby pomysły Zosi, jako sensację, ale nie o to chodziło. A w dodatku nie miał w zwyczaju łamać obietnic, nawet jeśli nie były one szalenie oficjalne.
A jednak wciąż był gotów odwrócić się i odejść. To tylko nie brzmiało obiecująco. To była jedna z niewielu sytuacji, kiedy nie tylko wykazywał się empatią, ale wręcz nie potrafił nie być empatyczny. Wiedział, jak to jest i nie chciał potem znaleźć się w odwrotnej sytuacji, kiedy jemu ona, czy ktokolwiek inny, nie dawałby spokoju.
Nagle stwierdziła, że mu ufała. Było to dosyć nagłe i nie był pewien, czy sam sobie by ufał, ale z pewnością doceniał te słowa i tym bardziej nie chciałby jej zawieść. Jeszcze nie uświadomił sobie, ile ledwie miesięczna relacja dla niego znaczyła, ale z pewnością nie chciał jej stracić.
Podszedł na jej gest i przysiadł obok, wlepiając tym razem wzrok jedynie w rękawicę, nie kryjąc już w żadnym stopniu zainteresowania.
- Pierwszy raz widzę coś takiego. Jak ma działać? - dopytał właściwie od razu, nie dając im czasu na choćby chwilę ciszy.
Ravenclaw |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 84
Gdy usiadł, Zosia wzięła rękawicę i nasunęła ją na rękę. Teraz, siedząc bliżej mógł się tworowi bliżej przyglądnąć.
Rękawica nie była całkowicie drewniana- baza wykonana była ze skóry, która wydawała się dobrze przylegać do dłoni. Nie było jej natomiast widać za bardzo- większość przykrywały drewniane, rzeźbione elementy.
Śródręcze chronił kawałek drewna, w który wkomponowane były trzy, drobne kryształy.
Każdy z pięciu palców był również osłonięty drewnem. U nasady otaczały je stosunkowo cienkie, wyprofilowane odpowiednio, drewniane walce.
Najważniejszą i najbardziej charakterystyczną częścią rękawicy były jednak koniuszki palców. Te bowiem, wykonanie w większości z drewna, miały kształt ostro zakończonych, prostych szponów. Te zaczynały się tuż za środkowym zgięciem palca- po to, by ręka dalej miała możliwość chwytania rzeczy.
Szpony nie były przesadnie długie- przedłużały palce o może dwa, trzy centymetry, w zależności który to był palec. I w zależności od tego, były nieco inaczej zakończone. Niemal wszystkie palce kończyło metalowe obicie, które wydawało się ostre. Na końcach palców wskazującego i środkowego natomiast, zamiast metalowego obicia, znajdowały się ostro wyszlifowane kryształy górskie, które płynnie wystawały z drewnianej otuliny, jakby zatopione w niej.
Dodatkowo, całość rękawicy powinna była być jeszcze spięta paskami- do nadgarstka i przed kłykciami, ale na moment mierzenia Zosia zrezygnowała z zapinania go- dlatego w tym momencie paski po prostu zwisały.
Rękawica była wykonana starannie, ale widać było że to prototyp. Zośce bowiem, podczas tworzenia, zależało bardziej na koncepcie i znalezieniu metody wykonania- gdy do niej dojdzie, wykona już taką, którą będzie mogła nazwać końcowym produktem.
- To... różdżka. - odpowiedziała po chwili, obracając ręką, by mógł się rękawicy przyglądnąć z różnych kątów, zginając jednocześnie wszystkie, oprócz wskazującego i środkowego, palce - a raczej będzie różdżką, bo póki co nie ma w niej jeszcze rdzenia.
Głównym zamysłem Zosi było stworzenie czegoś, bo będzie się niejako sprawdzało jako broń, różdżka, będzie odporne na zaklęcie Expelliarmus i nie będzie tak łatwe do zniszczenia. Namiastka pętania zaklęć ręką- dla tych, którzy nie opanowali tej sztuki.
Zwykłą różdżkę można wytrącić i złamać małym nakładem siły. To o wiele trudniej będzie komuś zabrać.
Ravenclaw |
50% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
? |
Pióra: 166
Nie tylko przyglądał się z zainteresowaniem całemu tworowi, ale i słuchał uważnie każdego słowa wypowiedzianego przez Zofię... A szczerze mówiąc nie było ich tak wiele - liczył na dużo więcej, ale był też przekonany, że jest dużo więcej do opowiadania. Nikt nie wpada na taki projekt, aby wystrugać coś podobnego ze względu na krótką myśl "to będzie różdżka". Musiało kryć się za tym dużo więcej, czego Aidan właściwie w tej chwili jeszcze nie widział. Nie rozumiał jeszcze, czemu rękawica mogłaby być bardziej użyteczna, czy też skuteczna, kiedy dla niego zdawała się jedynie toporna. Jednak miał wystarczająco dużo dystansu do całego pomysłu, że pozwolił sobie wierzyć, iż jest coś, o czym nie zdążył pomyśleć.
- Skąd... Skąd pomysł na akurat taki kształt? - zapytał wreszcie po chwili zawahania, kiedy to przekonał sam siebie, że teraz podobne pytania były już na miejscu. - To znaczy, sama rękawica i wszystkie szczegóły.
Zaraz wskazał ruchem ręki ku szponom, a następnie kryształom, które też zwróciły jego uwagę.
Nie wiedział jeszcze co prawda, czy wierzy w kompetencje Zofii - w końcu zdążyli już trochę porozmawiać, ale nigdy nie chwaliła się osiągnięciami z zakresu wynalazków - ale pozwolił sobie zakładać, że ma możliwości, póki sama nie przekona go, że jest inaczej.
Ravenclaw |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 84
No właśnie Zosiu, skąd pomysł akurat na taki kształt? Ile swojego backstory chcesz teraz opowiedzieć? Ile musi wiedzieć na tym etapie?
- Zwykłe różdżki są poręczne. Można je schować i są stosunkowo proste w obsłudze. To ich plusy - zaczęła, nie spuszczając póki co wzroku z rękawicy. - ale wystarczy dobrze rzucone Expelliarmus i duża część czarodziei zostaje bezbronnych. Nie mówiąc już o tym, że różdżka to nadal tylko trochę więcej niż patyk, który można komuś zabrać; lub, nawet przypadkiem, złamać.
Jeśli kiedykolwiek Aidan zwrócił większą uwagę na sposób bycia Zosi, to mógł zauważyć, że teraz jest trochę inna. Jej głos był niespotykanie spokojny, a wzrok zawieszony, jakby sobie coś przypominała albo wspominała.
Bo tak było. Pomysł na różdżkę-rękawicę pojawił się u niej, gdy jeszcze była dzieckiem. Śniła o różdżce, którą trudno będzie komuś zabrać, zniszczyć, zakazać. Różdżkę, która sprawi że będzie bezpieczniejsza. Myślami wróciła do chwili, gdy podczas kłótni w domu rodziców marzyła o tym, żeby mieć przy sobie cokolwiek, co mogło im pomóc.
Po chwili jednak zamrugała i lekko otrząsnęła się, wracając znów myślami do Aidana, rękawicy i wieży zegarowej.
- To i tak prototyp. Póki co szukam najlepszych rozwiązań. Początkowo, jak widzisz, wszystkie palce miały być drewniane, by też spełniały funkcję różdżki. - powiedziała, wskazując na zakończone metalowym obiciem palce- Jednak mało kto będzie, tak naprawdę, rzucał czary małym palcem. Więc w ostatecznej wersji będą prawdopodobnie całkowicie metalowe, by móc nimi rozcinać bądź drapać; pozostałe dwa palce pozostaną jako funkcyjne- dodała, tym razem wskazując na palce zakończone kryształami.
- Kryształ górski na końcu palca ma za zadanie wzmocnić czar. A raczej, w dobie zakłóceń, dać większą szansę na to że w ogóle uda się go rzucić.- zaczęła ponownie, tym razem odkręcając dłoń w rękawicy wnętrzem i zgięła nieomawiane palce- Ułatwiają przepływ energii i skupienie jej; to dlatego robią z nich kule do Krystalomancji.
Wyglądało na to, że Zosia otwierała się z minuty na minutę coraz bardziej. Ale wszystko to dalej zdawało się być podszyte swego rodzaju niepewnością? A może strachem?
Ravenclaw |
50% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
? |
Pióra: 166
Powoli zaczynał rozumieć punkt widzenia Zofii. Co prawda patrzył na całokształt z własnej, a więc nowej dla pomysłu perspektywy i widział parę luk, na które nawet chciał zaraz wskazać, niemniej był szczerze pod wrażeniem, słuchając jej z uwagą i nie wtrącając na bieżąco własnych przemyśleń. Najpierw chciał poznać całą wizję, która nawiasem mówiąc miała sporo sensu i chciał zobaczyć sukces podobnego wynalazku w przyszłości.
Właściwie można powiedzieć, że był podekscytowany tym tematem. Na tyle, że całkowicie zapomniał powiedzieć jej, że to świetny pomysł. Zamiast tego przeszedł bezpośrednio do uwag i luk, na które zwrócił uwagę, licząc, że pomoże to w rozwoju wynalazku. Gdyby tylko był nieco bardziej empatyczny, po kolejnych słowach mógł jedynie puknąć się w głowę i liczyć, że nie zdążył jej zniechęcić pozornym brakiem entuzjazmu... A należałoby tu podkreślić, że faktycznie Aidan był w tym momencie pełen głęboko skrywanego entuzjazmu!
- Wypróbowałaś już to z kimś? To znaczy, jakie działanie ma samo Expelliarmus na coś podobnego? - spytał, przekrzywiając lekko głowę, by obejrzeć rękawicę pod nieco innym kątem, zwracając teraz szczególną uwagę na paski, które najwyraźniej pomagały przedmiotowi pozostać na ręce. - Nie odrzuciłoby to całej ręki, a wraz z nim ciała potencjalnej ofiary? I to w teorii zaklęcie rozbrajające, przez co różdżka, chyba nawet w takiej niecodziennej formie, mogłaby stać się nieposłuszna... Z drugiej strony to chyba faktycznie lepsze, niż całkowita bezbronność. Chyba że ktoś myśli o magii bezróżdżkowej, ale to dużo bardziej skomplikowane, pewnie nieosiągalne dla niektórych.
A jednak nieświadomie mógł dać Zofii mały promyczek nadziei w postaci swojego zainteresowania, pomiędzy całą tą krytyką.
- Masz dla tego już jakąś nazwę? - spytał po raz pierwszy od dłuższego czasu podnosząc na nią wzrok.
Pominął na razie temat samych szponów, które miały dawać też dodatkową opcję potencjalnej obrony... Do tej kwestii miał wrócić myślami później. W końcu były... Cóż, po prostu ostrymi szponami. To nic w porównaniu do całej reszty pomysłu! Jednak z pewnością miał wrócić do tego "niczego", zastanawiając się nieco później, dlaczego ktoś taki jak Zosia chce tak agresywnie się bronić.
Ravenclaw |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 84
Trochę zaskoczyła ją fala słów Aidana. I trochę nie wiedziała co o niej sądzić. Początkowo było jej trochę przykro, ale zdała sobie sprawę, że sama tak robi- bawi się w adwokata diabła by znaleźć jak najwięcej luk. Bo im szybciej je znajdziesz, to większa jest szansa na ich poprawienie zanim zostanie to oddane do użytku. O ile oczywiście rękawica zostanie oddana kiedykolwiek do użytku.
Na pytanie Aidana uśmiechnęła się lekko, i gdy skończył mówić, zaczęła ona:
- Nie testowałam Expelliarmus na rękawicy, bo nie ma rdzenia; A znalezienie czegokolwiek podobnego jest bardzo trudne. Natomiast, niestety na samym zaklęciu znam się aż za dobrze. - zerknęła na niego przez chwilkę, gdy ten był zajęty patrzeniem się na rękawicę. Po chwili jednak kontynuowała.
- Odrzuci. Rękę, bądź całego człowieka. Bo w swojej naturze ten czar działa jak po prostu fala energii która uderza w coś dużą siłą. Expelliarmus, pochodzi z łacińskiego "oddziel od broni"; I w zależności co trzymasz i w co trafi zaklęcie, to zostanie to odrzucone z dużą siłą. -przerwała na chwilę. Trudno było stwierdzić, czy potrzebowała przerwy na oddech, czy dlatego że coś sobie przypomina- Nie ma znaczenia czy to kapelusz na głowie czy siekiera w ręku. Do tego, jeśli rzuci się Expelliarmus na osobę, która nie ma broni, to cała zostanie odrzucona.
Ostatnie słowa powiedziała jakby ciszej i wolniej, a jej wzrok zawiesił się na rękawicy.
Takie odrzucenie nie było lekkie. Nie było też w żadnym wypadku przyjemne. Szczególnie, jeśli przez odrzut uderzyło się, na przykład, w ścianę. Ale, po jakimś czasie jesteś w stanie się podnieść; i w tym przypadku, dalej mieć broń w ręce.
- Ale, pozostanie odrzuconym i dalej posiadanie różdżki w ręce jest, w mojej opinii, łagodniejszym wyrokiem niż nie posiadanie niczego w ręce po tym zaklęciu. -dodała nagle na sam koniec, odrywając wzrok od rękawicy i skupiając go na Aidanie, co sprawiło że ich oczy się spotkały- w końcu i on oderwał się od rękawicy.
- Jeszcze...nie. Na razie skupiam się na złożeniu jej - odpowiedziała po chwili na jego pytanie.
Nawet jej nie przeszło przez myśl, jak mogłaby to nazywać. Bo po co nazywać coś, co jeszcze nie działa?
Ravenclaw |
50% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
? |
Pióra: 166
Gdyby tylko wiedział, co mogło dziać się teraz w jej głowie, z pewnością wyjaśniłby, że nie ma na myśli nic złego, jednak zwykle nie myślał o takich rzeczach - w szczególności nie, gdy był czymś podekscytowany, a szczerze mówiąc, im dalej zachodzili w tej rozmowie, tym bardziej był zainteresowany.
- Z tym, że to zwykle dosyć silne, prawda? Jaki z tego pożytek, jeśli na przykład, nie wiem, wybiłoby rękę z barku? Z drugiej strony, to nadal lepsza szansa w przypadku śmiertelnego zagrożenia, ale... Można byłoby też wzmocnić całą konstrukcję w inny sposób, z tym, że traciłaby na poręczności... Więc faktycznie, nie ma idealnego rozwiązania, chyba że znaleźć sposób na dodatkowe magiczne zabezpieczenie. Z pewnością nie dałoby się oszukać zaklęcia na tyle, by przestało traktować rękawicę, już z rdzeniem, jako potencjalną broń i zagrożenie, ale może, skoro to mimo wszystko część ubioru, dałoby się nałożyć na to coś... Ochronnego...
Z pewnością słyszała z jego strony najwięcej słów na raz od dawna... Albo od początku ich znajomości? Może nawet nieco się zagalopował, ale nie zauważył, w którym momencie wprosił się z buciorami w jej projekt. Oczywiście sam wcale nie widział tego w ten sposób i nie zamierzał się wpraszać! Widział w tym raczej krytyczne uwagi do rozważenia.
- To o jakim rdzeniu myślałaś? - dopytał po chwili z niemalejącym zainteresowaniem w głosie.
Ravenclaw |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 84
Tak, to zdecydowanie była najdłuższa wypowiedź Aidana, jaką miała do tej pory okazję usłyszeć. Powiedzenie, że nie spodziewała się kiedykolwiek być świadkiem czegoś takiego może jest stwierdzeniem nad wyrost; ale była tym faktem zaskoczona i nawet ucieszona!
- Siła zależy od intencji i osoby zaatakowanej. Słaba intencja i ktoś większy, to odrzuci trochę ale bez większej szkody. Duża intencja i dziecko... no to może połamać żebra.
Na ostatnie słowa chłopaka zastanowiła się chwilę. Expeliarmus to zaklęcie, które nawet bezbronnych traktuje jak takich z bronią; a nadal nie było, przynajmniej nie w wiedzy Zosi, żadnego skutecznego sposobu na niwelowanie tego zaklęcia.
- W żadnej książce nie natknęłam się w sumie na nic co mogło by przed tym zaklęciem chronić....znaczy, wiadomo, oprócz Protego. Ale, w takim razie... może warto byłoby od tego zacząć?
Pod koniec tych słów szybko odwróciła się w stronę i wyciągnęła kilka książek, które przewertowała. Jedna z nich miała ilustracje, wyglądające trochę jak runy
- Może należałoby stworzyć najpierw zaklęcie... jakąś runę, czy element który niwelowałby samo zaklęcie Expelliarmus? Nie wiem, pochłanianie energii odrzutu, czy coś...
Problem w tym że nie tworzyła jeszcze nigdy autorskich zaklęć czy run. Na runach to już w ogóle się nie znała, nawet nie miała takich zajęć. Ale, nie może to być przecież aż takie trudne! Może jest gdzieś informacja jak coś takiego zrobić?
Na pytanie o rdzeń zacukała się chwilę. Miała dziwne wrażenie że spodziewa się po niej jakiegoś bardzo przemyślanego wyboru. Co prawda, znała się na rdzeniach i drewnach, ale ze względu na to, że to prototyp, poszła po najmniejszej linii oporu. Cóż, jeśli można to tak nazwać.
- Wiesz... um, w idealnym wyniku całego tego eksperymentowania, rękawice będą, jak normalne różdżki, robione z różnych materiałów. Natomiast na okres prób czy to w ogóle działa, planuję zrobić ją z tego, z czego mam obecną różdżkę. Dlatego rękawica jest zrobiona z jesiona, choć dogadywałam się też z bzami i brzozą. Natomiast tym planem idąc potrzebuję włosa z ogona testrala, co nie należy do najłatwiejszych.
Zdecydowanie łatwiej byłoby taki włos znaleźć, gdyby te testrale były dla niej widoczne. Ale, szczęśliwie bądź nie, nie była póki co świadkiem żadnej śmierci. I niech pozostanie tak jak najdłużej.
Ravenclaw |
50% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
? |
Pióra: 166
Sam również nie natknął się na informację o innym przeciwdziałaniu zaklęcia, ale przecież musiało to oznaczać, że nie szukał nigdy dość dokładnie, prawda? Albo może to kolejny pomysł do zrealizowania na... No, kiedyś tam. Nie próbował jeszcze tworzyć, czy poszukiwać własnych zaklęć, ale może to też ciekawy trop?
- Musi być coś, co teoretycznie chroni sam przedmiot, ale... Z drugiej strony, silne zaklęcie nadal może się przez to przebić. Z drugiej z kolei, musi być jakiś powód, dla którego nie nakłada się go na samą różdżkę... Właściwie różdżki, pewnie przez wzgląd na rdzenie, bywają chyba nieco oporne na tego typu manipulacje... Ale runy mogłyby być dobrym tropem, zwłaszcza, że tu masz większą przestrzeń do pracy - wskazał ruchem ręki na całą okazałość rękawicy.
Nie był pewien, spekulował, ale chyba na tym zwykle mogła polegać burza mózgów, jeśli już miało się z kim rozmawiać o podobnych rzeczach. Do tej pory zdawało mu się, że nie ma takiej osoby, może prócz Macavity, z którą i tak nie dzielił się większymi projektami i przemyśleniami... Ale ostatecznie ona należała bardziej od osób destrukcyjnych, niż wynalazców. Dzieliła ich niemała przepaść - a jednak się dogadywali.
Zmarszczył lekko brwi, słuchając jej dalszych słów. Włos z ogona testrala... Co prawda również nie widział nigdy tego stworzenia, ale mogło się udać.
- Nie należy do najłatwiejszych, ale to właściwie jest wykonalne... - mruknął, zupełnie jakby teraz mówił do siebie, odwracając wzrok w losowy punkt pomieszczenia.
W jego głowie już tworzył się szczegółowy plan, w jaki sposób mogliby dostać taki rdzeń. Naprawdę nie zauważył momentu, w którym aż tak się zaangażował.
Ravenclaw |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 84
- No to mam trochę do nadrobienia - westchnęła na myśl o runach. Z jakiegoś powodu ich jednak nie wybrała jako dodatkowy przedmiot, prawda? Może to był błąd?
To bardzo ciężki przedmiot, a ona zmieniając szkołę w połowie procesu edukacyjnego i tak nie miała łatwo. A najwyraźniej przedmiot ten mógłby być bardzo pomocny podczas tworzenia nowych artefaktów.
Może, jeśli porozmawiałaby z nauczycielem run, to mogłaby uczęszczać na jego zajęcia jako wolny słuchacz? Siedzieć w kąciku i cichutko notować wszystko co nowe- czyli, tak naprawdę, wszystko. Bo, jeśli dobrze pamięta plan, to nie koliduje jej to z żadnymi zajęciami, więc w teorii by mogła...?
Mogła też spróbować zagłębić temat samej- choć w sumie jedno i drugie się nie wyklucza.
- Wiem, że w stajniach są testrale. Tylko, podejść do takiego i zdobyć włos z jego ogona jest trudno, szczególnie, jak ich nie widać. To nadal koniopodobne stworzenia- powiedziała po chwili, masując skroń.
Najlepiej byłoby, gdyby znała kogoś, kto niestety widzi testrale. Ale nie będzie chodzić i pytać znajomych, czy czasami nie byli naocznymi świadkami jakiejś śmierci, bo trzeba wyrwać testralowi włos. To, moi mili, byłoby bardzo nietaktowne.
Albo, może przy odrobinie szczęścia mogłaby kupić taki włos w Hogsmeade. Ale, to mogłoby lawinowo spowodować serię różnych pytań. Nie mówiąc już o prawdopodobnym wydaniu całych oszczędności.
Ravenclaw |
50% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
? |
Pióra: 166
- To znaczy, to na pewno nie żaden rodzaj priorytetu, bo całość jest, wiesz... Wow - odparł od razu, po czym zaciął się na moment, ponownie wpatrzony w rękawicę, może nawet z fascynacją. - I jeśli uda ci się z rdzeniem, żeby wszystko działało, jak należy...
To byłoby niesamowite...
W dodatku on znał kogoś, kto niestety widział testrale. Kogoś, kto mógłby pomóc, byłby dyskretny, tylko... Tylko tak naprawdę dopiero, gdy rozrysował sobie cały plan w głowie, uświadomił sobie, że w gruncie rzeczy to nie jego projekt i być może pchał się do tego z buciorami, a wcale nie był przecież proszony. Znalazł się tu przypadkiem i Zofia najpewniej nie chciała mówić mu tego wszystkiego... Może nawet opowiedziała mu o tym tylko aby nie rozgadywał dalej i nie węszył, co się tutaj działo?
Stąd też pozostawił między nimi dłuższą chwilę ciszy.
- Mogłoby się udać, to znaczy, byłoby dużo łatwiej z pomocą osoby, która jednak je widzi... - zasugerował, zamiast proponować.
Nawet nie wiedział, czy ta osoba byłaby skłonna pomóc w takiej sprawie, w gruncie rzeczy nie jemu i to nie oczekując nic w zamian... Ale pomysł Zofii był tak fascynujący!
Ravenclaw |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 84
Na jego słowa zawiesiła się na chwilę, po czym popatrzyła na niego pytająco.
- Ty... znasz kogoś?
Pytanie to było jednak trochę specyficznie zaintonowane. Trochę jak pytanie właśnie, a trochę jak stwierdzenie? Bo w pierwszej myśli zmartwiła się, że to może on być taką osobą. Co może byłoby przydatne, ale nie życzyła czegoś takiego nikomu. Nie będzie naciskać, jeśli to on lub ktoś, kogo zna, to sam to powie.
Bo, cokolwiek myślał Aidan, Zosia cieszyła się, że tu jest. Z wszystkich osób, które znała, cieszyła się, że to akurat on- bo sama ich wymiana zdań była na tyle inspirująca, że koncept rękawicy zrobił progres szybszy niż przez ostatnie kilka miesięcy łącznie.
- Wiesz, w ostateczności można spróbować z jakimś innym, łatwiej dostępnym rdzeniem. Nie wiem...- dodała po chwili, próbując przypomnieć sobie wszystkie różdżki, które zrobiła na przestrzeni lat- um, włos centaura? Może sierść wilkołaka? Albo pióra, nie wiem, gryfa, pegaza...
Te były trochę (słowo klucz: trochę) łatwiejsze do znalezienia. Po pierwsze, były widzialne, a po drugie, przy odrobinie szczęścia, można byłoby je znaleźć w zakazanym lesie.
Choć czy wtedy, paradoksalnie, nie prościej byłoby rzeczywiście poprosić kogoś pokrzywdzonego o pomoc, niż pchać się do zakazanego lasu?
|