Ravenclaw |
0% |
Absolwent |
|
b. bogaty |
? |
Pióra: 5
Gabinet nauczyciela OPCM Pomieszczenie mieści w sobie wiele książek oraz artefaktów, którymi posługuje się obecny nauczyciel Obrony przed Czarną Magią. Oczywiście wstęp pod jego nieobecność jest wzbroniony, więc jeśli tylko nie chcesz dostać szlabanu, warto byłoby zastanowić się dwa razy przed zabłądzeniem aż tutaj.
Gryffindor |
75% |
Absolwent |
30 |
średni |
Bi |
Pióra: 1
1 października 2020; 12:30
Gdyby kto pytał, Cesaire miał przyy sobie plan zajęć nauczycieli i wiedział czy i gdzie mógłby ich znaleźć. W praktyce, miał wykuty na pamięć grafik jednego, konkretnego nauczyciela, chociaż powinien zdecydowanie skupić się na wykonywaniu swojej pracy, pilnowaniu uczniów, łataniu dziur, ogarnianiu sal czy korytarzy, naprawianiu rzeczy, ogólnie na wszystkim, co robi potencjalny woźny w szkole.
Zamiast tego zaparzył świeżą kawę, a dokładnie dwa kubki, a jego kroki skierowały się prosto do gabinetu jego ulubionej osoby. Wiedział, że Darren tam będzie, zaraz po zajęciach często zamykał się w gabinecie żeby sobie poukładać rzeczy, przygotować coś na następne, czasem od razu sprawdzał prace, jeśli miał jakiś test. Zapukał, po czym po chwili wszedł, najpierw tylko zaglądając w drzwiach, po czym z lekkim uśmiechem wpraszając się do środka.
- Tak myślałem, że tu będziesz. Prawdopodobnie jesteś zajęty, ale uznałem, że nie pogardzisz świeżą kawą. - Zapach już rozszedł się po gabinecie gdy Cesaire postawił przed przyjacielem kubek. To nic, że za pół godziny miał być lunch. - Taka jak lubisz. Sobie robiłem, to wiesz...
Tak, zawsze akurat sobie robił kawę, albo akurat tędy przechodził, akurat był, robił, myślał i jego akurat zawsze się kręciło wokół Darrena. Właściwie to nie wiedział nawet kiedy tak zaczęło mu zależeć i kiedy z przyjaźni jego serce przeszło w takie oddanie, ale też choć wiele dla niego robił, też między innymi dlatego w ogóle tak bardzo chciał się tu zatrudnić, to nigdy nie śmiał dać mu do zrozumienia jak się wobec niego czuje. Nie mógłby! Był przekonany, że przede wszystkim Darren jest zainteresowany tylko w kobietach - miał w końcu kiedyś żonę. Poza tym, nie chciał ryzykować ich przyjaźni czy tego, że będzie dziwnie i ten stworzy dystans między nimi. Więc sam trzymał się na dystans, na ile w ogóle był w stanie.
- Jak minęły dzisiejsze lekcje? Przynajmniej te dotychczasowe. - Wiedział, że miał dwie i że więcej na dziś nie miał w planach. Oczywiście, że wiedział... Ale i tak zachowywał pozory, że nie jest pierdolnięty na jego punkcie i nie ma w małym palcu jego codzienności, która stała się też trochę i jego własną, skoro nosił mu kawę i miał te wszystkie swoje akurat.
Slytherin |
100% |
Absolwent |
32 |
bogaty |
Bi |
Pióra: 1
Był cierpliwy, kiedy wymagała tego sytuacja. Uważał, że każdy nauczyciel powinien nad sobą panować, wykazując tym samym pełen profesjonalizm. Fakt, Darren był dodatkowo osobą raczej niewiele mówiącą, bo to, czego nie trawił najbardziej, było marnowanie czasu na nikomu niepotrzebne błahostki. Nie tolerował u uczniów banialuków i lania wody na egzaminach, i tych samych zasad trzymał się w prywatnym życiu.
Dlatego nie spędzał czasu z resztą kadry nauczycielskiej. Szanował ich, tego wymagała jego praca, ale nie uważał za swój święty obowiązek przesiadywania z nimi we wspólnym pokoju nauczycielskim i rozprawiania na temat uczniów. Każdy z nich miał inne podejście, a mieszanie się w nie stanowiło podest do wielu sprzeczek.
Szkoda było na nie dnia.
Wolał zaszyć się u siebie, jak teraz, zatapiając się w miękkim fotelu i sprawdzając prace domowe. Zawsze je zadawał, dzięki temu mobilizował studentów do spędzenia chociaż odrobiny czasu na nauce. Każdy z nich wiedział, że nie było niczego gorszego, jak zapomnienie wypracowania czy nie ćwiczenie zaklęcia.
Westchnął, wydmuchując dym ulubionych papierosów. Jedyna mugolska rzecz, którą naprawdę doceniał. Przekreślił kolejną pracę, dodając stosowny komentarza. Jak tak dalej pójdzie, niewielu z nich podejdzie do egzaminów z jego przedmiotu.
Kiedy usłyszał pukanie, jego ręka zawisła nad pergaminem, pozwalając by kropla atramentu kapnęła na pracę. Zapewne jej kształt miał więcej sensu niż zdania znajdujące się na papierze.
Nie zdążył niczego powiedzieć, gdy w pomieszczeniu znalazł się Payton. Zawsze wiedział, kiedy się pojawić. Zazwyczaj wtedy, kiedy nie powinien.
-Proszę, proszę. Nie mnie, a uczniów powinieneś śledzić, nie sądzisz? - powiedział, odkładając prace. Teraz, kiedy miał towarzystwo, nie było mowy, aby skupił swój umysł na czytaniu tych wypocin. Przerwa dobrze mu zrobi, a szare komórki zdążą odpocząć. I tak poważnie ucierpiały od patrzenia na to wszystko.
-Idealne wyczucie, Cesaire. Gdybym był bardziej romantyczny powiedziałbym, że wyciągnąłeś mnie z opresji niczym rycerz - dodał, odbierając napój. Nigdy nie odmawiał kawy, była trzecim z jego uzależnień.
Upił łyk, przez chwilę rozkoszując się jej zapachem.
-Jak mniemam kawa nie jest jedyną rzeczą, która cię tu sprowadza. Czyżby uczniowie postanowili dać ci odpocząć? - spytał, zerkając na niego. Zazwyczaj widywał go wieczorami, kiedy odpoczywał od wybryków studentów. Na jego miejscu już dawno wlepiłby im takie szlabany, że odechciałoby im się tych głupot.
-I ostatnie na dzisiaj, chwała Merlinie. Zaczynam odnosić wrażenie, że wystawianie mojego mózgu na to wszystko nie jest warte pieniędzy, które płaci mi dyrektor. Niektórzy uczniowie… lekko mówiąc pomylili szkołę z cyrkiem. A może aspirują na przyszłych komików, kto wie - odpowiedział, opierając się wygodniej. Dealował z tym niemal codziennie, gorzej być chyba nie mogło. - Przykładowo dzisiaj jeden z Puchonów omal nie wydłubał koledze różdżką oka. Jeszcze trochę, a zacznę podejrzewać, że znalazłem się w szkole, która ma jakieś umowy podpisane z Mungiem.
/zt wszyscy - wątek przedawniony
|