Ravenclaw |
25% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
? |
Pióra: 0
Nie była zadowolona, gdy matka z ojcem zabierała ją na peron, z którego miała odjechać pociągiem do Hogwartu. Wolała latać po polach i lasach, niż siedzieć ubrana w jakiś krępujący ruchy mundurek w klasach szkolnych. Okropnie się bała tego miejsca, nie wiedziała, czy będzie pasować i czy w ogóle powinna pasować. Przeczytała wszystkie książki szkolne, ale nadal nie pojmowała tego jak będą przebiegać te lekcje. Przerażało ją to jak mama opowiadała, że spędza się tam większość czasu w ławkach słuchając wykładów i czarując. Przytulała do siebie klatkę z Piratem i gapiła się na wielki pociąg, który świszczał, buchał gwizdał i przerażał swoją masywnością. Obserwowała innych uczniów, którzy byli tak cholernie uradowani swoim przybyciem w to miejsce, że jej żołądek jeszcze bardziej fikał i wkręcał jej kit, że powinna zwrócić owsiankę z owocami w tym momencie, tu i teraz na ten chodnik. Zamiast tego odstawiła Pirata i przytuliła matkę najmocniej jak potrafiła.
Jej ojciec patrzył wszędzie tylko nie na nią. Wiedziała, że tak właśnie okazywał swoje uczucia, że chciał być silny i nie chciał pokazać, że wolałby ją mieć w domu.
— Mamusiu, wolę zostać w domu. Nawet nie będę uciekać tak często do lasu, obiecuję. – mama tylko uśmiechnęła się powstrzymując uparcie krążące w kącikach oczu łzy.
— Będzie dobrze. Zdobędziesz masę przyjaciół i będziesz fantastyczną Ivy. – po chwili nadszedł ten czas, aby dziewczynka wsiadła do pociągu, ostatni raz pożegnała się z rodzicami i znalazła dla siebie miejsce w przedziałach.
Ciągnęła za sobą kufer i klatkę szukając wolnego miejsca. W końcu dotarła do względnie pustego przedziału. Siedział tu tylko jakiś chłopiec, ale spał. Nie rozumiała jak można tak szybko zasnąć. Zdawał się wyglądać tak jakby nigdy nie opuszczał tego miejsca. Nie fatygowała się nawet go budzić. Wsadziła z trudem kufer na odpowiednie miejsce i wbiła wzrok w okno patrząc na mijane okolice. Zaczęło ją to nawet nużyć, ale nie zamierzała się poddać i usnąć. Musiała znać drogę powrotną w razie czego. Taka podróż była zdecydowanie zbyt nudna, zbyt długa i monotonna. Nieodpowiednia do jej umiłowania wolności.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 111
Dzięki opowieściom starszych braci, kuzynów, ciotek, wujków i rodziców, April nie mogła doczekać się pierwszej podróży do Hogwartu. Owszem, czuła niepokój związany z opuszczeniem bezpiecznych ścian domu i dobrze znanego towarzystwa najbliższej rodziny, ale podnosił ją na duchu fakt obecności choć jednego ze starszych braci. Tadhg rozpoczynał szósty rok nauki, co znaczyło, że przez dwa kolejne lata miała namiastkę domu mniej więcej w zasięgu ręki. No i poza tym jak zawsze i wszędzie był z nią Vates. Cieszył się na tę podróż tak mocno, jak ona sama, nawet jeśli ostatnio bywał nieco bardziej złośliwy. Obydwoje dobrze wiedzieli, że w Hogwarcie nie będą mogli rozmawiać tak często, jak robili to w domu, bo trzeba było skupić się na nauce. Poza tym rodzice i bracia wytłumaczyli, że umiejętność posiadana przez April nie jest popularna wśród czarodziejów i inne dzieci mogą nie rozumieć istnienia Vatesa i zdarzających się czasem wizji, jakie przekazywał.
Chociaż już wielokrotnie byli na peronie, to teraz po raz pierwszy to właśnie mała Ape była centrum uwagi rodziny, która tłumnie przyjechała pożegnać ją przed rozpoczęciem zupełnie nowego rozdziału w życiu. Po uściskach, życzeniach powodzenia i ostatnich radach, Tadhg zaprowadził siostrę do pociągu i razem z nią przykleił się do oka, żeby już po ruszeniu maszyny pomachać oddalającym się Kingsley'om i Hughesom.
-No, młoda, przed tobą super przygoda! Myślę, że szkoła ci się spodoba. Chodź, znajdziemy ci miejsce. - Wciąż trzymając małą rudą istotkę za rękę poprowadził ją korytarzykiem, torując tym samym drogę pomiędzy innymi uczniami.
Mam nadzieję, że znajdziemy super znajomych! Tylko nie bardziej super niż ja, pamiętaj, że jestem twoim najlepszym przyjacielem!
Vates dreptał za April, zwinnie wymijając studentów, którzy i tak go nie widzieli. Uczulona przez rodzeństwo dziewczynka nie odpowiedziała na jego słowa, ale posłała mu uśmiech, który miał go uspokoić i obiecać, że z pewnością pozostaną najbliższymi sobie przyjaciółmi.
- O, popatrz, tutaj jest miejsce, siedzą tylko dwie osoby. Ta dziewczynka chyba też jedzie pierwszy raz do Hogwartu. Może się z nią zakolegujesz? Jakbyś czegoś potrzebowała, to będę dwa wagony dalej z zespołem, zawsze możesz mnie znaleźć, okej? - Tadhg zatrzymał się przodem do siostry i uśmiechnął opiekuńczo. Poczochrał ją żartobliwie po rudych włosach, chcąc trochę ją rozbawić żeby się zrelaksowała.
- Ej! - Choć uciekła spod dłonie brata, to zaśmiałą się krótko i zerknęła przez szklane drzwi do przedziału. Odetchnęła krótko i pokiwała głową na znak, że jest gotowa rozpocząć tę przygodę sama. - Jestem już duża, poradzę sobie. Zobaczymy się w szkole? - Złapała za klamkę, chcąc uniknąć kolejnych manifestacji braterskich czułości, ale zanim wywinęła się z uścisku chłopaka, ten już ją przytulał i składał opiekuńczy buziak na czole.
- Dobrze, dobrze, wielkoludzie. Zobaczymy się w szkole. - Odsunął się i pozwolił siostrze wejść do przedziału, po czym po kilku sekundach poszedł w swoją stronę.
A April stanęła w progu i przygryzając wargę spojrzała na śpiącego chłopca i następnie dziewczynkę, która wydawała się walczyć z sennością.
- Cześć... Czy można się dosiąść? - Nie pakowała się na siedzenie na chama, choć Vates już rozsiadł się w rogu jednej z kanap. Wypadało być miłym, prawda?
Ravenclaw |
25% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
? |
Pióra: 0
Podniosła wzrok z szyby w stronę dziewczęcego głosu dochodzącego z wejścia drzwi. Przekrzywiła lekko głowę jakby nie dotarł do niej sens słów, ale po chwili się ogarnęła i pokiwała energicznie głową. Przez chwilę nie wiedziała, co miała mówić. Czuła się trochę dziko poznając nowe osoby. W domu spędzała czas głównie wśród szumiących drzew biegając po łąkach i lasach. Próbowała oswajać dzikie zwierzęta, co nie zawsze dobrze się kończyło. Stwierdziła jednak, że powinna nawiązać nowe kontakty. Jej mama miała mnóstwo koleżanek, a nie chciała skończyć jak jej tata – snobistyczny mężczyzna za biurkiem pełnym papierów. Chciała być wolna, szalona i szczęśliwa.
— Jestem Ivy Blackthorn – przedstawiła się wypuszczając nawet na swoje wąskie usta trochę uśmiechu. Wskazała dłonią miejsca obok niej, aby dziewczyna nie musiała siadać obok nieznanego chłopca. Miała nadzieję, że ten nie obudzi się, aż do przyjazdu pod Hogwart. Nie chciała poznawać pierwszego dnia zbyt dużo osób, musiała zachować trochę energii na poznanie współlokatorek i osób, które będą siedzieć obok niej przy stole.
— Jesteś pierwszy raz? – zapytała przyglądając się jej nienachalnie.
Starała się być dobrym rozmówcą i nie wprowadzać niezręcznej ciszy do przedziału. Miała jednak zamiar przez chwilę zagłębić się w czytaniu książki, ale to najpierw jak pozna troszkę towarzyszkę, a nuż może dziewczyna będzie lubiła czytać. Może nawet wymienią się jakimiś ciekawymi lekturami. Nawet w głębi serduszka miała taką nadzieję. Bała się samotności w murach zamku zważając, że nigdy nie marzyła o tym, aby się tam znaleźć. Momenty, w których jej mama opowiadała historie o zajęciach w Hogwarcie, aby ją przygotować na to po prostu zlewała i uciekała od nich jak brudasy unikające kąpieli. Teraz trochę tego żałowała, ponieważ nie wiedziała czego się spodziewać, a to chyba było w jej przypadku gorsze od śmierci.
Jeśli chodzi o pierwsze, powierzchowne wrażenie jakie dziewczyna wywarła na Ivy to zdecydowanie można powiedzieć, że było ono pozytywne. Blondynkę zafascynowały rude włosy nowo poznanej. Lubiła ten kolor i zawsze o takim marzyła, ale mama nie pozwalała jej farbować włosów, a zwłaszcza na ognistą czerwień. Dodatkowo wydawała się być spokojna, a Ivy tego teraz bardzo potrzebowała.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 111
Otrzymawszy nieme pozwolenie na zajęcie jednego z wolnych miejsc, April weszła do przedziału i zamknęła za sobą drzwi. Vates zajął całe wolne miejsce obok śpiącego chłopca, więc nawet jeśli dziewczynka nie wskazałaby miejsca obok siebie, to i tak tam właśnie by usiadła. Odłożyła torbę, zanim uśmiechnęła się do Ivy przyjaźnie.
- Miło mi cię poznać, Ivy. Jestem April Kingsley. - W końcu zajęła miejsce, zostawiając między sobą i nowo poznaną koleżanką wystarczającą odległość, żeby nie naruszać niczyjej przestrzeni osobistej. Odwróciła się odrobinę, żeby nie musieć ciągle wykręcać szyi patrząc na towarzyszkę, przez co jedna z jej stóp dyndała w powietrzu. Pomimo odrobiny niepewności, czuła ekscytację na rozpoczęcie szkoły i poznanie rówieśników.
Zerknęła przelotnie na Vatesa, który przyglądał się ciekawie śpiącemu chłopcu, wyraźnie jednak słuchając rozmowy dziewczynek.
- Tak, to mój pierwszy rok. A ty? Też będziesz dopiero zaczynać naukę? - Przechyliła lekko głowę, starając się ocenić czy Ivy jest w jej wieku, czy może jednak ma już za sobą jeden rok nauki. Zdawało jej się, że jednak też dopiero po raz pierwszy jechała do Hogwartu. Choćby dlatego, że nie było z niej innych dzieci, które mogłaby znać ze szkoły. No chyba że chłopiec chrapiący cichutko należał do jej grona przyjaciół.
Ravenclaw |
25% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
? |
Pióra: 0
Bądź fantastyczną Ivy. – powtarzała sobie w głowie, aby dodać trochę otuchy. Musiała grać dla nich kogoś, kogo się polubi, prawda? Musiała być idealna jak jej mama. Nawet lekko ją to ekscytowało. Miała zaledwie jedenaście lat i właśnie wybierała się do murowanego zamku dla czarodziei, gdzie miała spędzić dziesięć miesięcy bez rodziców. Ivy zawsze była samodzielna, potrafiła sobie świetnie sama poradzić ze wszystkim, co tylko było możliwe od gotowania zaczynając, na budowaniu szałasów kończąc. Nie wiedziała czego oczekiwać, ale z opowiadań mamy pamiętała, że w zamku jest wielki Zakazany Las i ogromne błonia. Ten las najbardziej ją ciekawił, więc knuła już w głowie, że kiedyś go zdobędzie.
— Kojarzę twoje nazwisko, ale nie wiem skąd. Powinnam je znać? – nie była pewna, czy dobrze kojarzyła, ale mogła też ją z kimś pomylić. Ojciec dużo opowiadał o pracy i różnych ludziach, a Ivy często czytała gazety i różne książki, które nie były w jej zakresie wiekowym.
Zastanawiała się, czy podzielić się z ognistowłosą dziewczyną swoimi rozterkami na temat nieubłaganie zbliżających się murów zamku. Bała się trochę, że ktoś pomyśli, że jest dziwaczką. Chciała stwarzać pozory normalności, ale nie miała w sumie nic do stracenia.
— Tak, też zaczynam. Nie zbadałam tego jaki jest zamek i cała ta szkoła, ponieważ nigdy nie chciałam do niej iść, ale słyszałam, że jest tam Zakazany Las. A ty sprawdzałaś, dowiedziałaś się czegoś o tej szkole? Moi rodzice, a raczej mama dużo opowiadała o niej, ale naprawdę wolałabym być teraz w domu. – westchnęła przeciągle i wzrok skierowała na pulchnego chłopaka, który głośno zachrapał i uśmiechnął przez sen. Pewnie przyśniło mu się coś ciekawego.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 111
Na wspomnienie Ivy o swoim nazwisku, April zarumieniła się odrobinę. Ciężko jej było stwierdzić, czy to z jakiegoś zawstydzenia, lekkiego poddenerwowania, czy może ekscytacji. - Możesz kojarzyć. Mój tata jest dziennikarzem i często pisze dla Proroka Codziennego. Albo, jeśli interesujesz się modą, to przez mamę. Projektuje wiele ubrań, jest też modelką. - Zmarszczyła odrobinkę brwi w zastanowieniu, czy mógłby być jakiś inny powód dla którego Ivy uznałaby jej nazwisko za znajome. - Hm, masz może starsze rodzeństwo? Bo mam starszych braci, więc może stąd moje nazwisko wydaje ci się znajome. - Nie przechwalała się, nie brzmiała w ogóle jakby zamierzała. Od, chciała po prostu rozjaśnić sytuację. Poza tym była to całkiem w porządku podstawa do rozwinięcia konwersacji, czyż nie?
Może tylko jej się wydawało, ale czyżby usłyszała w głosie Ivy… smutek? A może to jakiś strach podszyty krokiem w nieznane? Podsunęła się trochę bliżej dziewczynki, jakby to miało jej dodać otuchy.
- Moi bracia bardzo dużo mi opowiadali i przeczytałam też książkę “Historia Hogwartu”. Znasz ją? - Miała przy sobie egzemplarz, który był własnością rodzinną. Lubiła odświeżać sobie fakty, a wiele z nich było niebywale interesujących! - Tak, jest tam ogromny las, który nazywa się Zakazany Las, bo podobno jest bardzo niebezpieczny, ale czasem na zajęcia z opieki nad magicznymi stworzeniami profesor zabiera uczniów gdzieś w głąb. I jest też wielkie jezioro, w którym podobno mieszkają trytony! Czy to nie jest fascynujące? A w samym zamku jest tak wiele różnych komnat, że podobno wszystkie lata nauki to za mało na odkrycie każdej z nich. - Pokręciła lekko głową jakby w niedowierzaniu zmieszanym ze zdumieniem. Za moment jednak przerwała ten gest i przyjrzała się Ivy odrobinę uważniej, z troską. - Boisz się? Ja też się trochę boję… Ale jak będziemy trzymać się razem, to może będzie nam raźniej? - Spojrzała przelotnie na Vatesa, który prychnął trochę oburzony, że pominięto go w tym działaniu. Przewróciła oczami, dając mu tym samym znak, że przecież i tak będzie z nimi wszędzie!
Wątek zakończony - jedna z postaci nieaktywna
|