Ravenclaw |
0% |
Absolwent |
|
b. bogaty |
? |
Pióra: 5
Wiecznie oświetlona sala Pokaźnych rozmiarów komnata, w której wiecznie znajduje się światło - czy to słoneczne, czy to płynące z licznych świec. Klimatyczna, pozwala uwolnić głęboko drzemiącą w artystach wenę. Miejsce wprost idealne dla każdego, kto ma twórczą blokadę.
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 |
b. bogaty |
Hetero |
Pióra: 0
8 września, godzina 17:51
Choć zajęcia skończyły się jakiś czas temu, to obowiązki szkolne nie pozwalały odpocząć. W trakcie lekcji z eliksirów uczniowie dostali zadanie do wykonania w parach. Ramsey nie przepadał za grupowymi pracami, a pomysł tym bardziej mu się nie podobał, gdyż nie mieli nawet okazji samodzielnie dobrać się w pary. Gryfon obawiał się, że trafi mu się jakiś tępak lub leń, który będzie jedynie sabotować jego pracę, ale z ulgą wyczytał z listy, że trafiła mu się April. Niewiele o niej wiedział, prawie wcale ze sobą nie rozmawiali przez te wszystkie lata, ale krukonka bez problemu zgodziła się na jego propozycję by wziąć się do roboty tuż po zajęciach, a to był już jakiś plus. Zawsze wolał odrobić prace domowe od razu i mieć to z głowy.
Trafił do sali kilka minut przed czasem. Było to celowe, gdyż chciał wszystko przygotować nim rozpoczną pracę. Rozpalił kilka świec i rozstawił je wokół ławki na wypadek, gdyby miało zająć im to dłużej i na zewnątrz zdąży się ściemnić. Podstawił dwa krzesła, wyjął z torby składniki pożyczone od nauczyciela. Odłożył kilka zamkniętych woreczków i przejrzał ich zawartość. Kamień księżycowy, kolce jeżozwierza, róg jednorożca, wszystko sproszkowane. A do tego syrop z ciemiernika. Miał wszystkie magiczne składniki, które były potrzebne do eliksiru spokoju, zaś April miała przynieść tylko kociołek oraz pozostałą część ekwipunku.
Z torby, którą zaraz odłożył na bok, wysunął podręcznik do eliksirów. Otworzył go na stronie z instrukcjami dotyczącymi ich zadania i przeczytał jeszcze raz wszystkie kroki. Nie był to łatwy eliksir do zrobienia, ale wierzył, że razem sobie poradzą. Rozstawił książkę na stole i usiadł naprzeciwko niej. Pozostało mu tylko poczekać na koleżankę z domu orła.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 111
Może i początek roku nie rozpoczynał się tak, jakby April sobie tego życzyła, ale ostatecznie zawsze mogło być gorzej. Tak po prawdzie to cieszyła się na każdy zadany esej, czy też projekt, bo oznaczało to panującą w głowie ciszę, a tego od kilku dni nie miała prawie w ogóle.
Natomiast ogłoszony przez profesor od eliksirów projekt dwuosobowy, w dodatku z przydzielonym już z góry partnerem, wywołał w niej pewien niepokój. Może jeszcze jakby mogli sami dobrać się w pary, to April nie obawiałaby się tak bardzo o dekoncentrację, ale zanim zajęcia dobiegły końca, już wiedziała z kim miała pracować.
Nie miała nic do Carrowa, właściwie nie znali się prawie w ogóle, niewiele ze sobą kiedykolwiek rozmawiali, ale to dawało Vatesowi pełne pole do popisu. Jeszcze będąc w klasie usłyszała niewybredną złośliwość względem wyglądu chłopaka, na który syknęła uciszająco. Całe szczęście dźwięk ten zniknął pomiędzy szuraniem toreb, krzeseł, butów i rozmów rozchodzącej się gawiedzi.
Zaczepiona przez Gryfona zaraz po wyjściu z początku drgnęła w zaskoczeniu, ale zreflektowała się niemal od razu, zgadzając się na wykonanie zadania jeszcze tego samego dnia. Umówili się na konkretną godzinę w jednej z sal na siódmym piętrze - dzięki temu żadne z nich nie miało daleko.
Uzbrojona w swój standardowy kociołek, potrzebne narzędzia oraz awaryjny zestaw składników - tak w razie czego - wyszła z wieży Krukonów na tyle wcześnie, żeby na miejsce dotrzeć przed czasem. Nie wiedziała, czy Ramsey będzie punktualny, ale mogła przecież przygotować stanowisko pod jego nieobecność. Ku jej miłemu zaskoczeniu czekał już na nią na miejscu, niemalże w pełni gotowości. Przez myśl przeszło jej nawet, że może jednak dotarła po czasie?
- Hej. - Zamknęła za sobą drzwi, a jak tylko chłopak zwrócił na nią uwagę, uśmiechnęła się uprzejmie na powitanie. - Spóźniłam się? Mam nadzieję, że nie czekałeś długo. - Podeszła do przygotowanej przez chłopaka ławki i ustawiła na niej kociołek.
Powtórzę się, ale uważam, że ma aparycję godną koszmarów. Przecież wygląda gorzej niż ja, a narzekasz, że spać przeze mnie nie możesz!
Vates leniwie obszedł stół i zatrzymał się po jego drugiej stronie, pochylając nad jedną ze świec. Starała się zignorować nie tylko jego niemiły komentarz, którego całe szczęście Ramsey nie słyszał, ale również jego obecność. Westchnęła krótko i poświęciła uwagę wyjmowaniu z kociołka wszystkich przyborów i składników. Czuła, że jest odrobinę spięta, ale nie mogła tego uniknąć w obecności jakiegokolwiek chłopaka, bo dobrze wiedziała jakich słów może oczekiwać ze strony widzianego tylko przez siebie osobnika.
- Wzięłam zapasowe składniki. Mam nadzieję, że nie będą potrzebne, ale przy trudnym eliksirze lepiej być zabezpieczonym. - Odsunęła na bok wszystko, co było na tę chwilę niepotrzebne, żeby mieli wystarczająco przestrzeni do pracy i dopiero wtedy podniosła wzrok na kolegę. - Hm, to... to zaczynamy? - Uśmiechnęła się nerwowo i ruchem ręki wskazała na podręcznik, jakby ten gest miał wystarczyć za pytanie, czy Ramsey przedstawi pierwsze kroki instrukcji.
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 |
b. bogaty |
Hetero |
Pióra: 0
Z uczniami bywało różnie. Z swojego doświadczenia wiedział, że duża część miała kłopoty z punktualnością, zwłaszcza, gdy w grę wchodziła nauka i obowiązki szkolne. Liczył się z tym, że partnerka od eliksirów może trochę się spóźnić, więc zamiast uparcie wpatrywać się w zegarek czytał instrukcję i upewnił się ponownie, że ma wszystkie składniki.
Nie musiał zresztą czekać zbyt długo. April przybyła na czas.
- Hej. Jesteś w samą porę – odparł i uśmiechnął się do niej na przywitanie. Efekt nie był zbyt przekonywujący. Starał się prezentować przyjaźnie, sympatycznie i niegroźnie, ale żaden gest nie był wstanie zasłonić zniszczonej twarzy. Ruchem dłoni zaprosił koleżankę bliżej. Dla niektórych mógłby wyglądać jak podekscytowany uczeń chcący rozpocząć pracę nad eliksirem, dla innych jak wilk niecierpliwie czekający aż owca podejdzie bliżej, by mógł ją zjeść.
Pomógł jej rozstawić kociołek. Powinien przynieść własny, zamiast kazać jej nosić najcięższe przybory, ale czasu już nie cofnie. Postanowił zapamiętać, by na następny raz bardziej zwracać uwagę na takie rzeczy. Zaraz potem zerknął pytająco unosząc brew na zapasowe składniki, ale po wysłuchaniu jej wyjaśnienia kiwnął twierdząco głową.
- Dobry pomysł. Przezorny zawsze ubezpieczony – pochwalił ją, po czym wyciągnął różdżkę. Rzucił zaklęcie Aquamenti i z jej końca zaczęła wyciekać woda. Skierował strumień prosto do kociołka. Przerwał czar, gdy wypełnił naczynie w trzech czwartych.
- Jasne, startujemy – dodał i zerknął w podręcznik. Zaczął czytać na głos najważniejsze informacje. – Należy rozpocząć od dodania sproszkowanego kamienia księżycowego aż eliksir przyjmie kolor zielony. - Wskazał palcem na leżący na stole składnik dając znać, że to ona powinna czynić honory i zacząć ważenie magicznego napoju – Tylko uważaj. Odmierzanie składników to najbardziej istotna czynność w przypadku tego eliksiru. Niepewne ruchy mogą spowodować, że eliksir zamiast uspokajać wywoła sen, z którego nie można się obudzić – ostrzegł na samym początku. Wiedział, że może w ten sposób ją zestresować, ale uznał, że powinna wiedzieć, jak duża odpowiedzialność na nich spoczywa!
Aquamenti: 10
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 111
To nie tak, że się go obawiała, czy choćby uznawała za nieprzyjaznego. Nie oceniała człowieka na podstawie wyglądu, a już tym bardziej nie na podstawie blizn, które nienaturalnie przekształcały aparycję. Widywała gorsze rzeczy w wizjach, a i sama postać przybierana w takiej chwili przez Vatesa przerażała ją dużo bardziej, niż cokolwiek innego. Ramsey - tak jak w sumie większość chłopaków - onieśmielał ją do tego stopnia, że czuła się wręcz głupio. Ale nie mogła nic na to poradzić.
Odetchnęła z ulgą, jak tylko Gryfon uspokoił ją, że się nie spóźniła. Całe szczęście, nie chciała wyjść na ignorantkę, czy też na niepoważną. Bardzo poważnie podchodziła do nauki! I lubiła się uczyć, czego Carrow mógł nie wiedzieć, bo się w sumie nie znali.
Jak tylko pochwalił jej przezorność w postaci zapasowych składników, zarumieniła się odrobinkę i spuściła wzrok na kociołek. Chcąc ukryć to drobne zmieszanie, udała że sprawdza jego pozycję i poziom wody, którą wyczarował Ramsey. A sam start pracy przyjęła z ulgą, bo jakoś nie była w stanie wpaść na pomysł o czym mogliby rozmawiać nad bulgoczącą cieczą. Może to i lepiej, że zdecydowali się na trudniejszy eliksir, który wymagał dużo więcej skupienia. Rzuciła Lacarnum Inflamari i pod kociołkiem pojawiły się niewielkie płomyczki. Wysłuchała pierwszych wskazówek z uwagą, po czym kiwnęła głową i sięgnęła po wskazany składnik.
- Okej, kamień księżycowy. - Już miała zacząć wsypywać proszek do wody, kiedy Ramsey ostrzegł ją jakie mogą być skutki złego odmierzenia. Owszem, zestresowało ją to odrobinę, ale miała nadzieję, że jednak uda im się otrzymać odpowiedni efekt. Zerknęła na kolegę i uśmiechnęła się nico niepewnie, ignorując komentarz Vatesa, który jasno podkreślał, że pewnie Apsril zawali.
- Całe szczęście jest nas dwoje, a co dwie głowy to nie jedna. - Przechyliła się odrobinę, żeby spojrzeć na treść instrukcji i sprawdzić kolejny krok. Tym samym dała sobie czas na wewnętrzne uspokojenie się. - Kolejny krok to mieszanie. Jeśli kolor zmieni się na niebieski, to będzie można przejść dalej. - Westchnęła krótko i w końcu powoli zaczęła wsypywać proszek. Za moment eliksir przybrał zielony kolor. Zaczęła mieszać powoli i nie trzeba było wiele czekać, aż zmieni kolor na niebieski.
Z uśmiechem ulgi spojrzała na Ramseya i podała mu sproszkowany kamień księżycowy, żeby teraz on wykonał kolejny krok.
Lacarnum Inflamari - 9
Punkty Eliksirów: 2
Kostka: 5
Wynik równania oraz bonus: 7
Czy udane? (jeśli nie, wpisz kostkę na efekt uboczny): udane
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 |
b. bogaty |
Hetero |
Pióra: 0
Niczego nie komentował, niczego się nie czepiał, gdyż April szło perfekcyjnie. Był wdzięczny losowi, że trafił akurat na nią. Wydawała się skoncentrowana i pewna siebie, może nawet była lepsza w alchemii od Ramsey’a, mimo że była młodsza. Eliksir po każdej wykonanej przez niej czynności zachowywał się tak, jak powinien według podręcznika, co spokojnie obserwował z boku upewniając się, że kolejne składniki mikstury mają gotowe pod ręką.
Nie miał wątpliwości, że byli na dobrej drodze do sukcesu i zgarnięcia świetnych ocen. Uśmiechnął się do krukonki wyraźnie zadowolony, po czym przejął od niej opakowanie z proszkiem.
- Świetna robota, teraz moja kolei – pochwalił ją i zerknął na przepis. Według niego kolejna porcja kamienia księżycowego powinna trafić do eliksiru. Chłopak nachylił się nad kociołkiem i zaczął wsypywać składnik.
Przez to, że dziewczynie wszystko poszło bezproblemowo zapomniał się. Nie był wystarczająco czujny. Przekonany, że pójdzie im gładko i sprawnie nie zachował wymaganej ostrożności. Przesypało mu się do środka odrobinę za dużo proszku. Mikstury tak zaawansowane jak eliksir spokoju były bardzo podchwytliwe. Nawet drobniejsze pomyłki często kończyły się katastrofą.
Ramsey nie miał czasu zareagować. Ciecz momentalnie przyjęła czarną barwę i zaczęła szaleńczo bulgotać. Trochę mazi wylądowało na jego dłoni nim zdążył ją odsunąć.
Mikstura była gorąca, więc zasyczał z bólu. Wstał, odsunął się od kociołka i machnął kilkakrotnie ręką by strzepnąć z siebie resztki niedogotowanej mieszanki. Gdy uczucie gorąca zniknęło, zerknął na nienadający się do dalszej pracy niespokojnie bulgoczący eliksir, a następnie na April.
- Wybacz, trochę przesadziłem. Zdaje się, że jest za późno, by odratować ten eliksir. Będziemy musieli zacząć od początku – stwierdził i zacisnął zęby. Czuł się trochę winny: dziewczyna się postarała, wykonała dobrą robotę, a on to wszystko przekreślił. Nie był z siebie zadowolony, a jego mina zaraz przybrała przestraszony wyraz gdy zerknął na swoją dłoń, która miała kontakt z czarną miksturą. Zamiast normalnej skóry widział ptasie pióra.
- Na Merlina… - szepnął i uniósł rękaw szaty. Pióra obrosły mu nie tylko dłoń, ale całe ramiona.
- Jak myślisz, czy zaraz znikną? - spytał się nerwowo krukonki. Nie był ani odrobinę spokojny. Na co komu eliksir spokoju, skoro trzeba przejść przez tak stresujące sytuacje by go otrzymać?
Punkty Eliksirów: 1
Kostka: 4
Wynik równania oraz bonus: 5
Czy udane?: Nieudane
Efekt uboczny: 6
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 111
Mimo bardzo dużej wiedzy teoretycznej, April darzyła eliksiry bardzo dużym szacunkiem i zawsze kiedy przychodziło do warzenia kolejnej mikstury czuła duży respekt - tym bardziej wobec tych złożonych i zaawansowanych. Eliksir Spokoju był właśnie jednym z nich. Chociaż dobrze poszło z pierwszym krokiem, to nie można było osiadać na laurach, przed nimi pozostawało nadal kilkanaście kolejnych kroków i każdy z nich mógł pójść źle, trzeba było zachować czujność.
Zarumieniła się nieznacznie, jak tylko Gryfon pochwalił jej dobrze wykonaną robotę. Nawet jeśli przywykła do miłych słów dotyczących spraw naukowych, to nadal peszył ją taki rodzaj atencji od kolegów. Głównie dlatego, że w takich chwilach Vates robił bardzo sugestywne miny - ta nie była wcale wyjątkiem. Starała się ignorować swojego przyjaciela jak tylko mogła, żeby nie ulegać jego wpływom w chwilach wymagających naprawdę maksymalnego skupienia.
- Może nie chwalmy dnia przed zachodem słońca. - Odpowiedziała odrobinę ciszej Ramsey'owi, pochylając się nad instrukcją, jakby to teraz pochłaniało jej uwagę.
Przez to też nie od razu zauważyła, że Carrow wsypał za dużo składnika. Dopiero nienaturalnie głośny bulgot zwrócił jej uwagę na zawartość kociołka. A kiedy ciemna ciecz chlupnęła dziko, jakby żyła własnym życiem - April odskoczyła instynktownie (przy okazji przewróciła krzesło) i z lekkim przestrachem spojrzała na syczącego z bólu kolegę.
- Ojej... Czekaj, pomogę ci... OJEJ. - Zarumieniona dużo wyraźniej - trochę ze wstydu, że niezdarnie wpadła na krzesło i narobiła hałasu - chciała zaproponować, że opatrzy jego oparzenie, kiedy kolejne spojrzenie na jego pochlapaną dłoń uświadomiło jej jak fatalny w skutkach był to błąd. Otworzyła nieco szerzej oczy, nie mając zupełnie pojęcia jak zaradzić na ten wypadek.
Natomiast Vates bawił się wybornie. Zgiął się wpół ze śmiechu, trzymając przy tym za własny brzuch, a pomiędzy salwami i łzami śmiechu nie omieszkał komentować nowego atrakcyjnego dodatku do wyglądu Ramsey'a.
Ooooo, niech tylko inni to zobaczą! Hahahaha! Teraz tym bardziej wygląda jak wybryk natury, przerośnięty, zmutowany kurczak, hahahaha! O nie mogę, poskładam się ze śmiechu! To popołudnie zapowiada się jeszcze lepiej, niż zakładałem...
April - nawet jeśli Ramsey nie słyszał tego wrednego komentarza - poczuła się po prostu źle. Było jej przykro i głupio, że poszkodowany kolega został jeszcze dodatkowo skrytykowany za swój błąd. I to skrytykowany przez kogoś, kogo tylko ona widziała.
Zacisnęła szczęki i podeszłą te dwa kroki do chłopaka, żeby przyjrzeć się opierzonej dłoni i przedramieniu. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziała.
- Nie mam pojęcia... może powinieneś pójść z tym do skrzydła szpitalnego? - Nie patrzyła mu w oczy, bo czuła się wciąż zażenowana reakcją Vatesa. Całe szczęście wciąż bulgoczący wściekle kociołek uratował nieco sytuację, bo przy kolejnym głośnym BLUP! drgnęła i spojrzała na ciemną ciecz.
- Chłoszczyść! - Wycelowała w eliksir z zamiarem oczyszczenia naczynia, ale niestety na ściankach i dnie nadal pozostały ciemne zacieki. Odsunęła go z ognia, żeby nie zostać znowu zaatakowanym tymi resztkami. No pięknie, nie popisała się przy tak prostym zaklęciu. Nawet jeśli Ramsey nie zwrócił na to uwagi, to znów zrobiło jej się trochę wstyd.
- Hm... moglibyśmy spróbować ponownie... Znaczy, jeśli chcesz, zrozumiem jeśli przez ten incydent jednak nie... - Sięgnęła do swojej torby i wyłuskała z niej chusteczkę, po czym ostrożnie oczyściła wnętrze kociołka. - Albo może lepiej odłóżmy to na inny dzień? Lepiej pójdź do Skrzydła z tym ramieniem i umówimy się na kolejną próbę? - Wyrzuciła zużytą chusteczkę do kosza, po czym spojrzała wyczekująco na Gryfona. Jak tylko potwierdził, że jednak lepiej zająć się eliksirem innego dnia, zebrali wszystkie swoje rzeczy i opuścili salę.
/zt x2
Chłoszczyść - 3
|