Ravenclaw |
0% |
Absolwent |
|
b. bogaty |
? |
Pióra: 5
Sala Gwiazd Kochasz niebo rozświetlone gwiazdami? Astronomia to Twoja pasja i marzysz o oglądaniu rozgwieżdżonego nieba codziennie? To pomieszczenie jest idealnym odzwierciedleniem wszelkich konstelacji, o każdej porze dnia pokazując dokładnie taki układ gwiazd, jaki faktycznie obecnie występuje na niebie, nawet jeśli go nie widzisz przez letnie, południowe słońce. Miejsce idealne na odrabianie prac domowych z Astronomii lub romantyczne spotkania z drugą połówką. Ale grzecznie, proszę!
Hufflepuff |
0% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 0
sobota, 5 września
Zdążyła się już zmęczyć siedzeniem w szkole, mimo że tak naprawdę wcale się jeszcze nie nasiedziała. Początek roku zawsze był najgorszy z tą świadomością, że to POCZĄTEK i tyle czasu jeszcze do końca... Dobrze było wyplenić z siebie takie myślenie, bo tylko można było sobie zaszkodzić, ale to nie była łatwa sztuka. Żeby zagłuszyć głupie myśli, zapuściła się w głębia szkoły w poszukiwaniu pokoju, w którym jeszcze nie była. Choć było bardziej niż pewne, że nawet gdyby spędziła tu całe życie, to nigdy nie zwiedziłaby wszystkich pomieszczeń. Bardziej prawdopodobne było to, że w którymś by się zgubiła albo zatrzasnęła i umarła na śmierć.
Cisza była trochę przytłaczająca i miała jakieś dziwne wrażenie, że jakieś nieznane siły ją obserwują. Właściwie można to było odczuć w każdym miejscu, w którym nie krzątali się uczniowie. Powinna była wziąć ze sobą sowę do towarzystwa, choć ta też czasami ją przerażała, kiedy wgapiała się w jakiś punkt w oddali. A jak zaczynała się jeżyć, to dziewczyna prawie dostawała wylewu ze strachu. Nie, raczej powinna brać Colina, żeby w razie potrzeby mógł ich obronić tym swoim wątłym, wytańcowanym ciałkiem. Albo magicznym patykiem, bo zaklęcia ogarniał o wiele lepiej niż ona. Zanim się obejrzała, już sterczała w jakimś pokoju, który wyglądał jak rozgwieżdżone niebo. Czemu nie mogą tu odbywać lekcji astronomii? Byłoby idealne, a profesor z pewnością zna jakieś zaklęcia, żeby to sztuczne niebo jakoś ubarwić.
Włosy zjeżyły jej się na karku, kiedy usłyszała jakiś dźwięk i zrobiła najgłupszą rzecz, jaką mogła. Rodem z takich mugolskich horrorów dolnych lotów.
- Halo? - skrzeknęła w nicość. Chwilowy paraliż odebrał jej głos i brzmiała, jakby mamut rozdeptał jej gardło.
Slytherin |
75% |
Klasa VI |
19 lat |
bogaty |
? |
Pióra: 0
Choć pełnia trwała zaledwie dwa czy trzy dni, jej skutki zawsze odczuwał przez kilka następnych dni. Tym razem było tak samo. Pełnia była kilka dni temu, ale nadal czuł się jakby dochodził do siebie po rozjechaniu przez walec. Choć po transformacji z wilka w człowieka jego zmysły nie były tak wyostrzone jak przed pełnią, to przez zmęczenia ciała i umysłu i tak wszystko wydawało się zbyt intensywne i irytujące. Wytrzymanie na lekcjach było wyzwaniem, więc nawet on odczuł coś na kształt ulgi, gdy w końcu nadszedł weekend. Zarzucił na siebie koszulę, niedbale zawiązał krawat i z marynarką przerzuconą przez ramię wybył z dormitorium z samego rana. Musiał zaszyć się gdzieś, gdzie w końcu będzie miał spokój i zdoła się choć trochę zregenerować.
Nie znał jeszcze za bardzo tej szkoły, ale ostatecznie trafił na jakąś salę, która wydawała się pasować do jego planów. Ciemno, cicho i na uboczu. Usiadł pod jedną ze ścian i oparł głowę o mur. Pozostawało mu mieć nadzieję, że będzie mógł cieszyć się spokojem i samotnością przez kilka kolejnych godzin. Przez jakiś czas tak było. A potem usłyszał kroki na korytarzu. Westchnął. No tak. To oczywiste. Ta szkoła chyba go nie polubiła.
Drzwi sali otworzyły się i ktoś wszedł do środka. Nawet nie otworzył oczu, ale po krokach poznał, że musi to być dziewczyna. Miał zamiar tak siedzieć i udawać, że go tam wcale nie ma, dopóki ów ktoś nie pójdzie. Jego różdżka jednak postanowiła zepsuć ten plan, wyślizgując się z jego kieszeni i ze stuknięciem opadając na podłogę.
- Halo - odpowiedział zachrypniętym i zmęczonym głosem, spoglądając na dziewczynę spod uchylonych powiek. No i nici z jego planów.
Hufflepuff |
0% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 0
Głos, którzy usłyszała, zabrzmiał co najmniej przerażająco i to spowodowało u niej gęsią skórkę. Przez głowę przeleciała jej myśl, że ktoś tam kona i potrzebuje pomocy, ale chyba nie powinna teraz zostawiać tej osoby samopas i lecieć do skrzydła szpitalnego... Z drugiej strony potrafi wykonać jedynie masaż serca i ułożyć kogoś w bezpiecznej pozycji, a co jeśli ta osoba ma uszkodzony kręgosłup? Albo urwaną rękę? Choć wtedy by chyba jakoś jęczała... Tysiące myśli przelatywało jej przez głowę i nie mogła się uspokoić przed nadciągającą paniką. Żeby odwrócić od tego uwagę, mimowolnie wykonała kilka kroków w stronę głosu. A może to jakiś zwierzak? Szybko próbowała sobie przypomnieć, czy na onms mówili o jakichś gadających zwierzakach, ale póki co do głowy przychodził jej tylko centaur. A ten raczej by się wściekł niemiłosiernie, gdyby usłyszał, że ktoś mówi o nim per "zwierzak". Z nimi trzeba było mocno uważać na słowa.
- Wszystko w porządku? - spytała, nie chcąc podchodzić bliżej. Jej oczy jeszcze nie przyzwyczaiły się do wszechobecnej ciemności, a jedyne źródło światła stanowiły niedomknięte drzwi. Puchonka czasami była nieco zacofana jeśli chodzi o sprawy szkolne, mogła nie być nawet świadoma tego, że w szkole trafiają się inne nadprzyrodzone istoty poza metamorfomagami. - Może zawołać pomoc? Czy coś...
Zupełnie nie wiedziała, jak zareagować, choć po prawdzie człowiek w tak niepewnych chwilach prawie w ogóle nie myśli, działa intuicyjnie. Może jednak nie była to do końca prawda - intuicja kazała jej spieprzać stąd w podskokach, a mimo to udało jej się przezwyciężyć to uczucie i zbliżyć się nieco bardziej do źródła głosu.
Slytherin |
75% |
Klasa VI |
19 lat |
bogaty |
? |
Pióra: 0
Nie miał pojęcia, że jego głos może być dla kogoś innego aż tak przerażający. No ale on na ogół słabo rozumiał ludzi, i to nie tylko w takich aspektach. Choć może wtedy wcale by się nie odezwał, nawet jeśli było to trochę niekulturalne? Przynajmniej oszczędziłby ów osobie tych nieprzyjemnych wrażeń. Bo tak mu się wydawało, że po jego odezwaniu się dziewczyna stanęła na skraju paniki. No cóż. Pozostawało jedynie ciągnąć dalej to niezręczne spotkanie. Bo coś tak przeczuwał, że właśnie takie ono będzie.
- Tak - odpowiedział na zadane pytanie, a jego głos zabrzmiał już nieco normalniej. W końcu czemu miałoby być nie w porządku? Było już po pełni, i choć był zmęczony, to miał teraz prawie miesiąc spokoju. Do tego ta pełnia przebiegła w miarę spokojnie, nawet jeśli przechodził ją po raz pierwszy w nowym miejscu. Miewał już gorsze pełnie na swoim koncie. - Wyglądam na potrzebującego pomocy? - zapytał, a jedna jego brew uniosła się nieznacznie, chociaż pewnie dziewczyna i tak tego nie zauważyła. Na jego obecny stan nie było medykamentów. A i tak grono pedagogiczne było wyczulone na jego punkcie ze względu na jego... przypadłość. Pozostawało mieć nadzieję, że plotka nie dotarła jeszcze do uczniów.
Dziewczyna zaczęła się do niego zbliżać, a on westchnął bezgłośnie. A więc jednak była nastawiona na rozmowę. No trudno. Szkoła, jak wszystko na tym świecie, miała pełno takich minusów.
Hufflepuff |
0% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 0
Puchonka miała strachliwą stronę swojej duszy i zwykle uaktywniała się ona w takich miejscach. Zwłaszcza, jeśli ktoś kitrał się gdzieś w kącie i miał taki głos, jakby ktoś mu rozciął brzuch i próbował właśnie pozbierać flaki z podłogi. No, w skrócie, chłopak brzmiał jej na jakiegoś chorego. Ciekawe, czy dało się gdzieś tutaj włączyć jakieś światło. Dużo łatwiej się rozmawiało, kiedy było kogoś widać.
- Może nie wyglądasz, ale brzmisz. - Zwykle nie lubiła być jakaś natrętna, ale tym razem jakiś wewnętrzny głos kazał jej porozmawiać z tym chłopakiem. Nie widziała zbyt dobrze w ciemności czy półmroku, ciemne oczy jej na to nie pozwalały. Ledwo widziała jego twarz przez tą poświatę, która padała przez otwarte drzwi. Nie wyczuła pretensji w jego głosie, toteż póki co miała zamiar kontynuować rozmowę. - Chcesz wody? - spytała, nie wiedząc, jak mu pomóc. Zakładając, że w ogóle potrzebował pomocy. - Jeśli chcesz albo potrzebujesz posiedzieć sam, to powiedz. Znajdę sobie jakiś inny zacieniony pokój.
Znając zamek, jeśli stąd wyjdzie, to już pewnie nigdy nie trafi z powrotem. Taka była przypadłość tych wszystkich pomieszczeń w szkole, albo to ona miała takiego pecha.
Slytherin |
75% |
Klasa VI |
19 lat |
bogaty |
? |
Pióra: 0
Pewnie gdyby usłyszał opis tego, jak dla dziewczyny brzmi w tej chwili jego głos, to może by się nawet nieznacznie uśmiechnął. Nie dlatego, że uważał to za zabawne, bo z poczuciem humoru było u niego kiepsko. Byłby to uśmiech czysto ironiczny. Po prostu wizja ta była cholernie bliska temu, jak naprawdę aktualnie się czuł. Jak właściwie zawsze czuł się po pełni. Wyglądał jednak normalnie, poza bladością i cieniami pod oczami. A przynajmniej tak zazwyczaj było.
- Cóż, miałem kiepską noc. A nawet dwie. I dzień w sumie też nie był najlepszy - powiedział po chwili, starając się choć trochę zebrać do kupy i wyglądać... normalnie. W końcu niepotrzebne było mu wystraszenie jakiejś uczennicy już na początku kariery w nowej szkole. Ani plotki o tym, jakim jest dziwadłem, co było normą w Ilvermorny. Jeszcze tego brakowało, żeby wylali go z kolejnej szkoły. - Nie, dziękuję. Nie potrzebuję niczego - odpowiedział. Chyba było z nim gorzej niż myślał, skoro ludzie byli dla niego tacy uprzejmi. Bo wątpił, by takie zachowanie było tu normą. - Nie, skądże. To publiczne miejsce. Każdy może tu siedzieć - stwierdził, wzruszając ramionami. Mógł nie przepadać za towarzystwem innych, ale przecież wypraszanie ich byłoby skrajnie niekulturalne.
Hufflepuff |
0% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 0
Póki co sytuacja była dość krępująca. Już pomijając fakt, że stoi w jakimś zacienionym pokoju, w rogu siedzi jakiś obcy, umierający chłopak, jej umiejętność posługiwania się magicznym patykiem była niemalże równa zeru, a na dodatek przypuszczała, że w tych rejonach raczej nikt się nie kręci.
No, oprócz ich obojga.
Z tym, że chłopak najwyraźniej potrzebował sobie posiedzieć sam, a ona akurat miała potrzebę zwiedzania. Trzeba było zapamiętać, żeby darować sobie na przyszłość jakieś szwendanie się po zamku. A jeśli już, to na pewno nie solo.
- A co się stało? Potrzebujesz pogadać? - Nie wiedziała, jak do niego podejść. Nie dosłownie oczywiście. Głupia wyobraźnia podsuwała jej dziwne obrazy, że chłopak jest jakimś wilkołakiem, za chwilę się przemieni i rzuci jej do gardła, a wtedy daremne jakiekolwiek krzyki. Stąd nikt jej nie usłyszy, nawet kot. Umrze w pokoju z gwiazdkami na suficie.
- No to w porządku - skwitowała jego słowa i zaległa na podłodze, niedaleko niego. - To jak tu trafiłeś?
Jej oczy nieco już przyzwyczaiły się do ciemności i mogła dostrzec jego rysy. Nie przypominała sobie tej twarzy, ale niewykluczone było, że się mijali w szkole. Choć tu też mogła się mylić - zamek był na tyle duży, że można było chodzić po korytarzach, a i tak nie minąć wszystkich uczniów, którzy się w nim uczyli. Albo to była jakaś nieprawdziwa bajka o tej wielkości Hogwartu. Sama już nie wiedziała, w co wierzyć. Zapewne wszystkie informacje by znalazła w bibliotece, pytanie tylko czy aż tak ją to interesowało, żeby wertować stosy starych, zakurzonych ksiąg. Pewnie były tak duże, że nawet nie dałaby rady ich dźwignąć, a jak już wiadomo, czarów tym bardziej by nie użyła. Ciekawe, jak bardzo by zapłaciła za to, jakby przez niewłaściwe zaklęcie spaliła książki w bibliotece... Wtedy jakiś tam potencjalny wilkołak byłby dla niej pestką.
Slytherin |
75% |
Klasa VI |
19 lat |
bogaty |
? |
Pióra: 0
Może gdyby zdawał sobie sprawę z tego, jak antypatycznie i przerażająco wygląda dla innych, to trochę bardziej by się ogarnął. Kiepsko było u niego jednak z wyczuciem, a jeszcze gorzej z empatią i rozumieniem punktu widzenia innych, więc póki nikt mu wprost nie powiedział, że straszy innych, nic w tej kwestii nie robił. Po pełni zawsze było z nim gorzej, więc chciał zaszyć się gdzieś na osobności. Nie znał jednak jeszcze szkoły, więc nie wiedział, że ktoś jeszcze tutaj czasem przychodzi. Po stracie siostry znielubił Ilvermorny, ale tam przynajmniej wiedział, gdzie może w spokoju zregenerować się po pełni. O Hogwarcie nie wiedział prawie nic.
- Powiedzmy, że ostatnie dni po prostu były trudne i trochę mnie wyczerpały - odpowiedział ogólnie. No przecież nie powie jej wprost, że przez dwa dni błąkał się w tym ich Zakazanym Lesie w postaci wilkołaka, niezdolny do powrotu do ludzkiego ciała, a świadomy wszystkiego. Chciał ten szczegół swojego życia zachować w tajemnicy najdłużej jak tylko się da. W Anglii wilkołaki budziły jeszcze większą grozę niż w Stanach. A przynajmniej takie odniósł wrażenie. - Możemy porozmawiać - stwierdził, nie chcąc być niekulturalnym. Nie rozumiał potrzeby rozmowy, którą przejawiali czasem inni, ale już się do tego przyzwyczaił.
- Właściwie to nie wiem. Szedłem korytarzami i tu trafiłem. Nie znam tego zamku - powiedział, wzruszając lekko ramionami. Niby któryś z nauczycieli wyjaśnił mu pobieżnie, gdzie czego szukać w tym gmachu, ale nie słyszał o każdej sali. Do tej trafił przypadkiem. - A ty? - zrewanżował się pytaniem, jak nakazywała kultura.
Hufflepuff |
0% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 0
Tak naprawdę wcale jej nie przeszkadzało zachowanie chłopaka, choć była prostym człowiekiem. Jeśli widziała, że ktoś nie ma ochoty rozmawiać, to po prostu przerywała rozmowę i żegnała się. Nic na siłę. Nie wiedziała, na jaką chorobę cierpi Ślizgon i czym się ona objawia, więc dopóki się tego nie dowie (o ile w ogóle się dowie), to będzie źle oceniać sytuację i jego podejście.
- No tak, zrozumiałe. Pewnie jest więcej takich jak my. - Pokiwała głową, będąc święcie przekonana, że chłopak mówi o początku roku szkolnego. Powroty do szkoły zawsze były ciężkie, ale z drugiej strony takie długotrwałe lenistwo też było na swój sposób męczące... Przynajmniej dla niej. Tydzień wolnego to już za długo i trzeba było wyszukiwać sobie jakieś zajęcia. - No i zaraz pewnie zaczną się też prace domowe. Nawet nie pozwolą człowiekowi dobrze przyzwyczaić się do powrotu do obowiązków - dodała, wzdychając. Marudzenie było w tej szkole już tak powszechne, że chyba każdemu się udzielało.
- Właściwie to podobnie - odpowiedziała, marszcząc brwi, bo właśnie uświadomiła sobie, że nie ma pojęcia jak stąd wrócić. I co teraz? Chyba musi zostać tu z tym Ślizgonem do czasu, aż on sam będzie chciał wracać. - A co jak nie uda się wrócić? Obrazy nas zaprowadzą?
Slytherin |
75% |
Klasa VI |
19 lat |
bogaty |
? |
Pióra: 0
Słaby był w relacjach międzyludzkich, nie było sensu udawać, że jest inaczej. Nie do końca rozumiał mechanizmy kierujące ludźmi, a nawet jego własne odczucia były dla niego niezrozumiałe. Od tak dawna żył w tym swoim czarno-białym świecie, że nie pamiętał czasów, gdy było inaczej. Dlatego teraz już nawet nie udawał normlanego, jak to było na początku. Po stracie siostry przestał się starać.
- Tak, wrzesień na ogół jest... ciężkim okresem - zgodził się dosyć wymijająco. Co więcej mógł powiedzieć, nie zdradzając swojej natury? Poza tym, choć do nauki podchodził raczej obojętnie, to i tak nie przepadał za początkiem roku. A już szczególnie w nowej szkole, w której czuł się jeszcze bardziej obco niż w nowym domu. - Tak, prace domowe nie brzmią fajnie - powiedział, krzywiąc się lekko. No tak. Prace domowe. Zdążył już zapomnieć, jakim jest to przekleństwem. I na co mu był powrót do tych tortur?
- Też jesteś nowa w tej szkole? - zapytał, gdy usłyszał odpowiedź dziewczyny. Skoro trafiła do sali przypadkiem, tak jak on, to chyba też nie znała tego miejsca, czyż nie? - Wystarczy znaleźć schody i skierować się w dół - stwierdził, wzruszając lekko ramionami. Według niego nie było to jakoś wybitnie skomplikowane. Nawet on, z zerową znajomością szkoły, trafiłby jakoś na parter.
Hufflepuff |
0% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 0
- A czemu ciężkim? - wypaliła. Każdy przecież miał swoje powody. Ona osobiście lubiła wrzesień, kojarzył się z powrotem do szkoły, zapachem nowych podręczników i w ogóle wszystko było nowe. Kupowanie przyborów pod koniec wakacji to była zdecydowanie najprzyjemniejsza część. Choć pamiętała doskonale, jak jej mama wolała to robić już w czerwcu (za czasów kiedy jeszcze chodziła do mugolskiej szkoły), a wtedy nie było tyle fajnych rzeczy, co w sierpniu. Nie było jeszcze okresu na kupowanie przyborów, wobec czego później w szkole wszyscy mieli jakieś ciekawsze rzeczy niż ona. I droższe, bo jej mama wolała zaoszczędzić, żeby potem przecież wydać sobie więcej na alkohol. Mimo wszystko Ava nie czuła się zaniedbana. - Też już ci dorzucili dużo materiału? Zawsze myślałam, że wrzesień jest taki rozruchowy, a nauczyciele już wystartowali z pracami domowymi... - dodała z westchnięciem. No i jak tu nie narobić sobie zaległości już na początku? Już miała sobie pomyśleć, że chłopak odpowiada jej jakoś mechanicznie, kiedy to sam wypalił z pytaniem.
- Tak się czuję za każdym razem jak tu trafiam po wakacjach. Zupełnie jakby zamek przechodził jakiś generalny remont, jeśli chodzi o zaklęcia. - Znaleźć schody i zejść na dół brzmiało faktycznie logicznie, ale przecież nie znajdowali się w normalnym budynku. - Tak, dopóki nie trafisz na schody, które zaczną się przemieszczać i nagle wylądujesz piętra wyżej. Może po to wiszą tam te wszystkie obrazy, żeby pomagały jakoś odnaleźć się w tym wszystkim.
Pomimo tych wszystkich "niedogodności", które fundowały schody, nigdy nie zdarzyło jej się spóźnić na lekcje, nawet jeśli wyruszyła zdecydowanie zbyt późno.
Slytherin |
75% |
Klasa VI |
19 lat |
bogaty |
? |
Pióra: 0
Słysząc pytanie nie odpowiedział od razu. Wziął głęboki oddech i przemyślał odpowiedź. Przecież nie mógł powiedzieć "bo tak". To byłoby niekulturalne. Może i nie chciał, czy też nie potrafił zachowywać się zupełnie normlanie, ale jednak rodzice wbili mu do głowy pewne zasady, do których dostosowywał się od tak dawna, że były dla niego swoistym wyznacznikiem postępowania.
- Początek szkoły, nowe lekcje, nowe miejsce, prace domowe - wymienił to, co ostatecznie wydało mu się sensownym wyjaśnieniem, a jednocześnie nie zdradzało jego natury. Pogoda do pięknych nie należała, ale akurat na warunki pogodowe narzekać nie zamierzał. Właściwie to były mu one obojętne. Choćby musiał chodzić w błocie po kolana. - Tak, trochę już tego jest. Ale to chyba norma w szkole - zauważył, wzruszając ramionami. Właściwie to nie wiedział, co jest normą konkretnie w tej szkole, ale to chyba wszędzie było podobnie.
- Ach, w ten sposób. Myślałem, że jesteś nowa - wyjaśnił powody swojej ciekawości. W końcu takie dopytywanie mogło być źle przez dziewczynę odebrane. No trudno. Nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz nie trafił z tematem rozmowy. - No to wtedy chyba możesz nimi wrócić znów tam, skąd szłaś. I poczekać na zmianę - zauważył. Ale w sumie mógł nie mieć racji. Ta szkoła była jakaś dziwna. Nawet schodów normalnych nie mieli. W ogóle Anglia była jakaś dziwna.
zt przedawnienie
|