Ravenclaw |
0% |
Absolwent |
|
b. bogaty |
? |
Pióra: 5
Mozaikowa Komnata Absolutnie każda powierzchnia w tej sali pokryta jest misternymi mozaikami w najróżniejszych kolorach tęczy. Owa feeria barw jednych może zachwycić, a innych przyprawić o zawroty głowy, a mimo tego to pomieszczenie jest odwiedzane dość chętnie i często. Za każdym razem można odnaleźć na ścianach i podłodze zupełnie inny wzór, którego wcześniej się nie dostrzegło... chwila, czy one czasem faktycznie nie zmieniają się przy każdej wizycie?
Hufflepuff |
0% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 40
5 września 2020, 11:57
Dla Teddy'ego nie tylo pierwsze dni, ale wręcz pierwsze tygodnie powrotu do szkoły skupiały się głównie na spotkaniach ze wszystkimi przyjaciółmi po kolei. Wziąwszy pod uwagę jak różne były ich plany zajęć, to wcale nie było łatwo zorganizować się w pierwszym tygodniu, jeśli chciało się poświęcić każdej osobie odpowiednią ilość czasu. Z Puchonami sprawa była o tyle łatwiejsza, że mogli spotkać się o każdej porze dnia i nocy w Pokoju Wspólnym, ale ci przyjaciele, którzy należeli do innych domów wymagali odrobiny akrobacji kalendarzowej.
W związku z tym, że odwiedził Cass w wakacje, niedługo przed rozpoczęciem roku, to nie suszył jej głowy o spotkanie już pierwszego dnia szkoły. Poczekał do najbliższego weekendu, bo wtedy też mieli wystarczająco czasu, żeby spędzić nawet kilka godzin razem produktywnie - na nauce! Z kim, jak z kim, ale z Montrose lubił się uczyć, bo zawsze szło to jakoś szybciej i przyjemniej.
Ustalili spotkanie w południe w jednej z ładniejszych komnat na szóstym piętrze. Była na tyle przestronna, że mogli zająć jeden kąt i nawet jakby ktoś inny przechadzał się po pomieszczeniu, to nie wchodziłby im w drogę. Niemal się spóźnił, bo musiał wspiąć się na te wszystkie schody, z czego po drodze aż trzy (!) klatki spłatały mu figla i musiał nieco zmieniać kierunek. Na koniec wręcz biegł, dlatego wpadł do komnaty odrobinę zarumieniony i z nieco przyspieszonym oddechem. Właściwie z ulgą zauważył, że pojawił się jako pierwszy. Zajął miejsce pod jedną ze ścian, rozkładając własną szkolną szatę niczym kocyk na kolorowej podłodze i ustawiając swój nieśmiertelny termos z kawą oraz dwa nieduże kubeczki.
Zapach kawy w tej sali dawało mu odrobinę wrażenia, że jest w jakimś Maroko albo innym kraju Arabskim!
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Bi |
Pióra: 83
Oczywiście, że cieszyła się na powrót do szkoły! Te wszystkie przygody, które na nią czekały, nie mówiąc o rzeczach, których mogła się nauczyć. Owszem, kochała wakacje, ale niestety podczas nich nie miała możliwości spotkania się ze wszystkimi swoimi przyjaciółmi. Teraz, będąc w szkolnych murach, mogła wiele nadrobić.
Nic dziwnego, że już od pierwszego dnia latała po szkole, by przywitać się z osobami, z którymi miała jakiekolwiek relacje. Kto by pomyślał, że będzie to takie męczące! Jak dobrze, że Montrose była jedną z tych osób, które miały spore pokłady energii. Co prawda potrafiła tracić ją w randomowym momencie, ale póki co nie przydarzyła jej się taka sytuacja.
Wraz z nadrabianiem znajomości należało również nadrobi braki w wiedzy, którą przecież miał każdy. A jeśli nie, nigdy nie było przeciwwskazań, aby nie nauczyć się więcej.
Jak na Krukona przystało, nie miała najmniejszego zamiaru spoczywać na laurach i zostawiać wszystkiego na ostatnią chwilę (co i tak robiła).
Szybko znalazła kompana do nauki, który nie marudził i nie wzbraniał się mówiąc, że przecież nauka na poważnie jeszcze się nie zaczęła. Może faktycznie nauczyciele jeszcze nie zawalili ich pracami domowymi, ale Cassie była pewna, że niedługo będzie miało to miejsce.
Zanim poszła do komnaty, w której umówiła się z Teddym, dziewczyna szybko zajrzała jeszcze do dormitorium, z którego wzięła przekąski. Bo jak to nauka bez odpowiednich słodkości?
Jak można było się spodziewać, spóźniłą się. Zdarzało jej się to zdecydowanie częściej, niż by chciała.
-Cześć Teddy - uśmiechnęła się do chłopaka, który już na nią czekał. - Czy ja wyczuwam kawę? Powiedz mi, istnieje jakaś szansa, że nie wypijesz w ciągu dnia chociaż jednej? - zaśmiała się, siadając obok niego.
Hufflepuff |
0% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 40
Znał Cass na tyle dobrze, że mógł bez problemu przewidzieć jej pojawienie się z przekąskami. I oczywiście tym razem nie zawiodła! Tym lepiej, że wziął kawę - o tej porze już nie taką mocną, ale jednak wciąż pobudzającą, nie chcieliby nagle stracić energii w połowie nauki.
Uśmiechnął się szeroko na powitanie swojej ulubionej Krukonki i zanim jeszcze usiadł, poklepał zapraszająco miejsce obok siebie.
- Cześć Cass. Co dobrego dzisiaj przyniosłaś? - Sięgnął po termos, żeby od razu zająć się serwowaniem wciąż gorącego napoju. Wypadałoby, żeby trochę przestygł, bo chyba nikt nie był tu fanem poparzeń języka.
Zmrużył odrobinę oczy i ściągnął usta w dzióbek, zastanawiając się nad odpowiedzią na pytanie dziewczyny. W końcu zdecydowanie pokręcił przecząco głową.
- Za bardzo lubię kawę, żeby odmówić sobie tej przyjemności chociaż raz dziennie. - Niekoniecznie potrzebował zbawiennego działania tego napoju w ciągu dnia, bo dopóki słoneczko świeciło, to Teddy zasuwał jak króliczek duracell, to wieczorami i nocami potrzebował wspomagania, jeśli miał być przytomny.
Jak już napełnił kubeczki do połowy, podsunął jeden w kierunku Cass i wziął drugi w dłoń.
- Nie jest jakoś specjalnie mocna, tę raczej pije się dla smaku. Ma wyjątkowo mocny czekoladowy aromat. - Uniósł kubek jakby w toaście i napił się niewielki łyczek. - Okej, to jakie zaklęcie dzisiaj opanowujemy? Myślałaś o czymś, czy idziemy na żywioł, wybieramy literę z alfabetu i co pierwsze znajdziemy w podręczniku? Na przykład... "L"? - Osobiście nie miał żadnych preferencji. Przynajmniej teraz, na początku roku, kiedy jeszcze nie czuł, że ma jakieś zaległości.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Bi |
Pióra: 83
-Mam jeszcze ciastka, które zrobiła mi mama. Jakimś cudem udało mi się wszystkich nie zjeść. Do tego czekolada i oczywiście żelki. Mam nadzieję, że nauka pójdzie nam szybko, bo jeśli skończą nam się przekąski, nie wróżę sobie owocnej nauki - zaśmiała się, wyciągając z torby wszystko to, o czym właśnie wspomniała. Niby nie potrzebowała aż tak zastrzyku energii, posiadając całkiem spore jej zasoby, niemniej miło było w przerwach i dla odzyskania skupienia, pochrupać coś pomiędzy kolejnymi próbami rzucenia zaklęcia.
-Wiesz, jak ja to nazywam? Uzależnieniem. Ale spokojnie, ja to rozumiem. Ostatecznie ja nie potrafię za bardzo żyć bez czekolady - stwierdziła. Nigdy nie oceniała dziwactw innych ludzi, a tym bardziej nie czepiała się tego, co lubiła druga osoba. Jeśli tylko nikogo tym nie krzywdziła, na dodatek czując się szczęśliwym człowiekiem, nie widziała powodu, dla którego miałaby ingerować w wybory. Zresztą Montrose sama lubiła kawę, jeśli tylko była odpowiednio słodka.
-Czekoladą mnie przekonałeś - wyszczerzyła się do niego. To słowo było dla niej kluczem, który zawsze działał w ten sam sposób. Jeśli tylko chciało się coś od niej dostać, czy wydobyć, wystarczyło przekupić ją właśnie tak. - Nie mam żadnego konkretnego pomysłu, poza tym, że chcę się nauczyć czegoś nowego. Może być w takim razie litera L. A następnym razem wybierzemy coś innego. No już, sprawdzaj, co tam mamy - lekko go szturchnęła, zaraz upijając trochę kawy. Była dobra. Nie bardzo słodka, ale w jej mniemaniu akceptowalna.
Hufflepuff |
0% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 40
Klasną radośnie w dłonie, kiedy tylko Cass wyłożyła wszystkie przekąski zaraz obok kawy. No, z takim asortymentem mogli się jak najbardziej uczyć! Ale co racja, to racja - oby nie okazało się za mało, bo do kuchni było trochę daleko...
- W takim razie trzymajmy kciuki, żeby to wystarczyło. I w sumie zaskakuje mnie, że samej czekolady nie przyniosłaś. - Ciastka mamy Montrose zdecydowanie były wspaniałe, ale właśnie znając uwielbienie przyjaciółki, dziwiło go, że nie przyniosła chociaż jednej tabliczki czekolady.
Nie chcąc przeciągać bez sensu, otworzył podręcznik na spisie treści i odnalazł literkę "L". Jeszcze tylko kontrolnie spojrzał na Cass, kiedy popijała kawę, żeby sprawdzić jej reakcję na smak. Nie skrzywiła się, więc musiało jej chociaż trochę smakować!
Odchrząknął i wyprostował się, zanim wycelował palcem w kierunku książki i patrząc gdzieś w bok randomowo dotknął kartki, na której znajdował się spis zaklęć na wybraną literkę.
- Uwaga, uwaga, nasz szczęśliwy numerek na dzisiaj to... - otworzył jedno oko i zerknął w dół - ... Locomotor! Będzie przydatne do noszenia nadmiaru książek z biblioteki. - W triumfalnym geście uniósł jedną pięść, jakby faktycznie bardzo cieszył go ten wybór. Przewertował strony aż trafił na tę odpowiednią, przeczytał na głos opis zaklęcia i ruchu nadgarstka, po czym chwycił za swoją różdżkę.
- W takim razie do dzieła. Locomotor! - Wycelował w stojący pomiędzy nimi termos, ale nie było żadnym zaskoczeniem, że nie otrzymał żadnego efektu. Ale pierwsze koty za płoty!
Kostka: 4
Postęp: 0/5
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Bi |
Pióra: 83
- Ktoś ostatnio powiedział mi, że nie samą czekoladą człowiek żyje, więc oto jestem, otwarta na nowe kombinacje. Zresztą żelki w czekoladzie musiałyby być super, nie sądzisz? - stwierdziła, spoglądając na Puchona. Może następnym razem powinna poprosić mamę właśnie o to? Podobne doświadczenia smakowe zdawały się być nad wyraz interesujące, a skoro i tak mieszała niemal wszystko, co dało się zjeść, to nie było jej straszne.
Zajrzała przyjacielowi przez ramię, kiedy ten szukał odpowiedniej strony. Była ciekawa, co takiego im się trafi. Czy będzie to zwyczajne zaklęcie, czy może jakieś wyrafinowane, które rzuca się jedynie na wrogów? Nie to, by Montrose ich posiadała, ale jednak nie ze wszystkimi się dogadywała. Zwłaszcza jeśli byli w barwach zielonych.
- Locomotor - powtórzyła pod nosem, kiedy zaklęcie zostało wybrane. Nie było to nic nadzwyczajnego, a już z pewnością nie coś, co brzmiało jakoś abstrakcyjnie, ale i tak miała zamiar się tego nauczyć. Chociażby dlatego, że była Krukonką i chciała znać wszystkie możliwe zaklęcia. - Ewentualnie do przenoszenia innych rzeczy. Myślisz, że to działa na ludzi? - zainteresowała się. Kto wie, może w ten sposób mogłaby transportować ranne osoby? Wypadki w szkole się zdarzały, a to mogłoby być przydatne.
- Nie przejmuj się. Mało komu wychodzi za pierwszym razem - poklepała go pocieszająco, kiedy nic się nie stało.
- Locomotor - wypowiedziała formułkę, ale i jej nie udało się wyczarować nawet iskierki. - Jesteś pewien, że to poprawna inkantacja?
Kostka: 3
Postęp: 0/5
Hufflepuff |
0% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 40
- Uuu, żelki w czekoladzie brzmi jak wyższy poziom wtajemniczenia każdego łasucha. Jadłbym! - Aż mu się oczy zaświeciły, jak tylko Cass wspomniała o tak interesującej kombinacji najpopularniejszych słodyczy. I entuzjastycznym kiwaniem głowy podkreślił jak wielce chętny był na te nowe doświadczenia smakowe.
A zaklęcie, którego przypadło im się uczyć, mogło w przyszłości pomóc transportować wielkie góry tych przysmaków, jeśli okażą się tak uzależniające (albo bardziej), jak sama czekolada i same żelki.
Zainteresowany przydatnością Locomotora do transportowania ludzi, zerknął na opis zaklęcia raz jeszcze.
- Hm, napisane jest, że służy do przenoszenia różnych przedmiotów, nic o ludziach nie wspomniano. Ale możemy wypróbować!... jak już się go nauczymy, żebyśmy sobie nawzajem przypadkiem kolan nie połamali. - Nawet jeśli wcale nie byłoby to zabawne, to Teddy zaśmiał się krótko. Nie miał nic przeciwko, żeby Cass wypróbowała na nim ewentualne działanie zaklęcia, ale naprawdę wolał żeby poćwiczyli na czymś ważącym dużo mniej.
Chociaż po sobie samym nie spodziewał się efektów za pierwszym podejściem, to jednak myślał, że Montrose coś wyjdzie. A tu nic! Może jeszcze po wakacjach dobrze się nie rozkręciła?
- Hm, tak, książka tak mówi... Lo-co-mo-tor, zgadzałoby się. Czekaj, spróbuję jeszcze raz... Locomotor! - Wycelował tym razem w ciastko, może po prostu termos zbyt dużo ważył jak na pierwszy raz? Tym razem coś się zadziało, ciastko drgnęło na tyle, że przeturlało się na odwrotna stronę. - Ha, jednak działa! Może też spróbuj na czymś lżejszym?
Kostka: 6
Postęp: 1/5
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Bi |
Pióra: 83
- Zapytam mamy, czy się nie orientuje, czy coś takiego w ogóle istnieje. A jeśli nie, powiem jej, żeby następnym razem mi takie zrobiła - stwierdziła. To nie mogło być aż tak skomplikowane. Ot, zamoczenie żelków w czekoladzie i poczekanie aż ostygną. Może mogliby poeksperymentować w szkolnej kuchni? - Ewentualnie sami sobie takie zrobimy. Ale to następnym razem, bo jeśli zacznę o tym więcej myśleć, wybiegnę stąd chcąc spróbować od razu - zaśmiała się. Potrafiła być niebywale niecierpliwa, nie mówiąc już o tym, że chciała robić wszystko na już, ilekroć jakiś pomysł pojawił się w jej rudowłosej głowie. Dziewczę w gorącej wodzie kąpane, ot co.
- Zdecydowanie spróbujemy. Na siebie nawzajem, czemu nie. Ale to koniecznie jak będziemy mieć pewność, że wiemy o co w nim chodzi. Wolałabym przypadkiem nie rzucić tobą o ścianę - powiedziała, patrząc na chłopaka. Ostatnie o czym marzyła, to zrobienie krzywdy komuś, na kim jej zależało. Niby przypadkiem, ale nadal po wszystkim czułaby się winna.
Zmarszczyła lekko brwi. Nie lubiła, kiedy jej nie wychodziło. Niby nic i powinna się do tego przyzwyczaić, a jednak miała z tym poważne problemy.
- Oooo, czekaj to może ja też teraz spróbuję, skoro ci wyszło. Znaczy, coś - skomentowała i machnęła różdżką, wypowiadając formułkę zaklęcia. Niestety i tym razem nie przyniosło to żadnego efektu. - No kurczę. Co robię nie tak?
Kostka: 2
Postęp: 0/5
Hufflepuff |
0% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 40
- Nawet jeśli sami nie spróbujemy, to zawsze mogę zajść do kuchni i poprosić skrzaty żeby może coś takiego przygotowały? Pewnie nie skończyłbym nawet zdania, a już miałbym pod nosem miskę pełną żelków w czekoladzie. - Znając gorliwość skrzatów oraz ich szybkość i chęć pomagania, to pewnie tak właśnie by było. - Ale tak, masz rację, może nie rozmawiajmy o tym więcej teraz, bo nie skupimy się na nauce jak należy. - Żeby zaspokoić nagłą chętkę na słodkie, porwał jeden z żelków i zjadł ze smakiem, uśmiechając się przy tym z ukontentowaniem.
- I ja wolałbym nie lądować na ścianie. Dobrze, to jak już opanujemy zaklęcie i będziemy w stanie podnieść za jego pomocą coś ciężkiego, to możemy spróbować na sobie nawzajem. - Co prawda w pomieszczeniu nie było żadnego stołu, ławki, ani nawet krzesła, ale w ramach ćwiczenia na czymś o większej wadze niż termos, mogli przecież wyjść chociażby na korytarz.
Chociaż ucieszył się, że otrzymał jakiś początkowy efekt, to ponowna porażka przyjaciółki trochę go zmartwiła. No jak to, Cassandra Montrose wolniej opanowuje zaklęcie niż Teddy Gilmore? Niebywałe... Może to ich spotkanie w wakacje sprawiło, że zamienili się kujońskimi umiejętnościami?
- Może zły ruch nadgarstka? - Podsunął w jej stronę podręcznik, gdzie opisany rysunek wyraźnie pokazywał jaki ruch trzeba wykonać. Na próbę podążył za instrukcją, wypowiadając zaklęcie i celując w to samo ciastko - zadziałało! Ciastko tym razem podskoczyło na kilkanaście centymetrów i zaraz opadło.
Kostka: 6
Postęp: 2/5
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Bi |
Pióra: 83
- Wiesz, chyba wolałabym zrobić to jednak sama. Zawsze źle się czuję, kiedy proszę Skrzaty o pomoc. Jakby nie patrzeć mają i tak sporo na głowie, to po co dokładać im więcej - skomentowała. Nigdy nie umiała zrozumieć czarodziejów, którzy nagminnie wykorzystywali dobroć, jak również posłuszeństwo tych drobnych stworzeń. Może i pełnili rolę pomocy domowej, ale to nie znaczyło, że nie zasługiwali na szacunek.
- Kiedyś nauczymy się zaklęcia, które zmienia ścianę w taką miękką albo taką, co się wszystko od niej odbija, niczym od trampoliny. Myślisz, że są takie zaklęcia? - zainteresowała się. Jej wyobraźnia nie znała granic, dlatego pewnie nie miałaby problemu z wymyśleniem zaklęć, a przynajmniej ich teoretycznego działania. Kto wie, może w przyszłości będzie tworzyła nowe czary, stając się dzięki temu sławną? Ostatecznie kto nie chciałby w taki sposób zapisać się na kartach magicznej historii.
- Jak ty to robisz, Teddy? Tak szybko ci idzie - mruknęła, niepocieszona, że ona nie mogła się teraz pochwalić żadnymi umiejętnościami. Czyżby w wakacje przemęczyła mózg i teraz odmawiał jej posłuszeństwa? - No dobrze, zobaczmy raz jeszcze. Locomotor! - powiedziała wyraźnie, starając się na dodatek robić ten sam ruch, co przyjaciel. Niestety, bez powodzenia. - Widzisz? Ja nawet nie wiem co jest nie tak. To takie frustrujące - westchnęła, pakując sobie do buzi kostkę czekolady. Może jej cukier spadł?
Kostka: 2
Postęp: 0/5
Hufflepuff |
0% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 40
Teddy też nie lubił wykorzystywać skrzatów i nigdy nie robił tego naumyślnie, ale co odwiedzał kuchnie sam lub z kimś znajomym i na wejściu został zasypany pytaniami “co panu podać, panie Teddy?”, to nie potrafił tak zwyczajnie odesłać pomocy z kwitkiem. Widział ile radości sprawiało skrzatom pomaganie! Ale też w sumie nie chodził do kuchni, kiedy miały jakoś przesadnie dużo do roboty, nie przeszkadzał im w przyrządzaniu posiłków ani sprzątaniu po. Nie właził im na głowę, kiedy miały obowiązki sprzątania pokoi wspólnych lub uczniowskich sypialni - a to zwykle i tak miało miejsce w ciągu zajęć lub w nocy (czyli kiedy spał głęboko). No i nie był też aż tak częstym gościem, żeby skrzaty miały go dosyć!
Nie kontynuował tematu żelków w czekoladzie, bo jakby teraz skupił się na jedzeniu ponad to, co mieli w tej chwili w ramach prowiantu, to zaklęcia chyba nigdy by się nie nauczył.
- Hm, na pewno coś w tym stylu istnieje! Chociażby żeby amortyzować upadki w trakcie meczy Quidditcha. Murawa nie jest aż tak twarda, jakby się tego człowiek spodziewał! O, może profesor Duke je zna i mógłby dać nam jakieś wskazówki? - Właściwie było to całkiem niezłym pomysłem. Ktoś przecież musiał zaczarować przed meczem podłoże na stadionie, żeby ewentualne upadki nie były aż tak bolesne i niebezpieczne. Nadal były, ale mimo wszystko!
Nie rozumiał kompletnie co się dzieje. Cass po raz kolejny nie otrzymała żadnego efektu rzucenia zaklęcia. To było już bardzo martwiące!
- Nie wiem jak to robię… Bardziej martwi mnie, że tobie jeszcze ani razu nie wyszło! Może dopiero się rozgrzewasz? - Nie podejrzewał, żeby się ”zastała”, nie Montrose. Toż to dziewczę przyswajało zawsze informacje najszybciej ze wszystkich osób, z jakimi Teddy się przyjaźni. A teraz? A teraz wychodziło na to, że jemu szło lepiej!
- A może podświadomie dajesz mi fory? - Szturchnął ją delikatnie w ramię, chcąc ją rozchmurzyć. Może za bardzo się spinała? - Albo przestań myśleć o żelkach w czekoladzie, za bardzo zajmują twoją uwagę! - To też mógł być powód!
Zakładając, że tym razem nie otrzyma żadnego efektu, rzucił Locomotor na ciastko, a to podniosło się ponownie, zawisło na dwie sekundy w powietrzu i opadło powoli, podążając za ścieżką wskazaną przez różdżkę. Teddy był doprawdy zdumiony takim obrotem spraw!
- Czuję się trochę jak złodziej, który kranie ci powodzenie w nauce! - Nawet jeśli użył żartobliwego tonu, to faktycznie poczuł się trochę niezręcznie!
Kostka: 5
Postęp: ⅗
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Bi |
Pióra: 83
- Nie jest twarda? Zdecydowanie jest, zwłaszcza jeśli spada się ze sporej wysokości. Nadal jestem w szoku, że nikt do tej pory nie skręcił sobie karku. Tak nawiasem, ciekawe kiedy zaczną się treningi. Mogłabym zacząć nawet dzisiaj, wiesz? - skomentowała, wzdychając. Uwielbiała Quidditcha i zdecydowanie brakowało jej go podczas wakacji. Teraz, będąc w szkole, miała zamiar wszystko nadrobić, tym samym przyczyniając się do wygranej ich domu. Wystarczyło poprawić bardziej umiejętności obronne i mogli być pewni, że z Cassandrą na bramce drużyna nie odda gola. - Zawsze możemy go zapytać. Albo podsunąć mu taki pomysł na następne zajęcia. Jestem pewna, że uczniowie byliby zachwyceni mogąc rzucać się na ścianę wiedząc, że nie włamią sobie nosa - zaśmiała się na samo wyobrażenie. Dość komiczna była to wizja, a jak wiadomo wyobraźnia Montrose była nad wyraz rozwinięta i nie miała problemu, by umieścić w niej cokolwiek. Nawet najbardziej abstrakcyjnego.
- A może to nie jest mój dzień na naukę? Może zjadłam za mało i nie mogę się w pełni skupić? Ach, to takie frustrujące, wiesz? A co, jeśli nie będę się już mogła skutecznie uczyć? - westchnęła naprawdę się martwiąc. Co jak co, ale nauka była nieodzowną częścią jej życia, czy to szkolnego, czy poza nią. Uwielbiała dowiadywać się nowych rzeczy, najlepiej jak najszybciej, bo z cierpliwości nie słynęła. A teraz? Teraz nawet nie mogła otrzymać żadnego efektu podczas próby rzucenia zaklęcia.
Lekko brwi zmarszczyła, kiedy Puchonowi po raz kolejny coś wyszło. Żeby nie było, była dumna z przyjaciela. Po prostu nie podobało jej się, że tak bardzo zostawała w tyle.
-Locomotor - rzuciła. Niestety, i tym razem nie wydarzyło się kompletnie nic. - No przecież to jest nie do pojęcia!
Kostka: 2
Postęp: 0/5
Hufflepuff |
0% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 40
Przewrócił oczami w rozbawieniu, bo wiedział, że Cass wie co miał na myśli.
- Nie no, tak, jest twarda, ale nie aż tak twarda. Jakby była tak całkiem twarda, to musielibyśmy co chwilę robić nowy nabór na członków drużyn, bo większość upadków byłaby śmiertelna. Ale tak, też mógłbym już teraz zacząć trenować. Nie mogę się doczekać sezonu, tym bardziej, że teraz jestem kapitanem! - Nie było to żadną tajemnicą, wiedział to już od wakacji! Tylko nie pamiętał w sumie, czy pochwalił się tym Cass, kiedy odwiedził ją w jej domu. - Sugerujesz żeby uczyć się zaklęcia na zajęciach z latania? Czy na treningu? Chyba jednak najlepszą porą byłoby po lekcjach, o ile profesor Duke w ogóle byłby skory do nauki zaklęcia, a nie podzieleniem się swoją wiedzą sportową. - Jakoś niekoniecznie widział, żeby nauczyciel latania z chęcią podszedł do nauczania zaklęcia, ale sama ta wizja trochę go nawet rozbawiła.
- W takim razie powinnaś zjeść więcej teraz! Cukier powinien pomóc! - Podsunął jej słodkości, które sama przecież przyniosła. - Ale z pewnością to tylko moje głupie szczęście na początku roku, a ty dajesz mi fory, żeby później zagiąć wszystkich swoją umiejętnością błyskawicznego przyswajania materiału, wiem to! - I jakby dla demonstracji, znowu machnął różdżką. - Locomotor! - I tym razem nic się nie zadziało. - Widzisz? Już przestało mi wchodzić, pewnie teraz tobie zacznie.
Kostka: 3
Postęp: ⅗
/zt wszyscy - przedawnienie
|