Ravenclaw |
0% |
Absolwent |
|
b. bogaty |
? |
Pióra: 5
Dziedziniec Wieży Zegarowej Dziedziniec znajdujący się przed Wieżą Zegarową stanowi niewielki teren z fontanną na samym środku.
Położony jest na wzgórzu, w związku z czym można stąd trafić bezpośrednio na trzecie piętro Hogwartu. Można też dotrzeć stąd na drewniany most, który uległ zniszczeniu w czasie Bitwy, jednak obecnie prezentuje się równie dobrze - lub nawet nieco lepiej - niż przed nią.
niedziela, 6 września 2020, godzina 11:50
Umówiły się z Rati na dwunastą, co oczywiście oznacza, że Amity musiała pojawić się odpowiednio wcześniej w wybranym przez nich miejscu! A choć niezmiennie cieszyła się na kontakt z Krukonką, odczuwała też pewną niepotrzebną presję. W dodatku wyjątkowo zdawała sobie sprawę z tego, że jest ona całkowicie zbędna! Dobrze, chciała wypaść przed nią jak najlepiej, zależało jej na tym, by miały jak najlepszy kontakt - zarówno ze względu na brata, jak i na to, że zwyczajnie zdążyła ją bardzo polubić... Ale przecież chyba póki co dogadywały się dobrze i nie dostała ani jednego sygnału, który oznaczałby, że powinna się czymś martwić.
A jednak nawet świadoma, że będzie przed czasem, przemierzała korytarze szybkim krokiem, niemalże truchtem. Bo co jeśli Rati byłaby zmuszona na nią czekać? Nie, nie mogła na to pozwolić! Cóż, może myślała o tym wszystkim nieco za dużo... Ale tak naprawdę pozwalało jej to troszkę odpłynąć myślami w inny temat niż ostatnia impreza, podczas której wyszła trochę poza swoją strefę komfortu, było miło i... I chyba nie do końca wiedziała, co o tym myśleć.
Gdy tylko znalazła się na dziedzińcu zauważyła, że deszcz zaczyna powoli kropić. Cóż, jej osobiście wcale to nie przeszkadzało - zwłaszcza, że nie było dziś zajęć. Nie zraziwszy się pogodą, zaczęła spacerować wokół fontanny, przez co być może wyglądała nawet na nieco zdenerwowaną.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
bogaty |
Hetero |
Pióra: 58
Kiedy tylko umówiły się z Amity na drobne spotkanie na dziedzińcu wieży zegarowej, nie mogła spocząć – już wiedziała, że po prostu musi jej coś podarować. A akurat tak się złożyło, że odkąd zrozumiała, iż natura Wielkiej Brytanii jest nieco uboga w kwiaty lubiane przez Bogów, postanowiła zrobić je własnoręcznie. Z nadzieją, że docenią jej starania i nadal będą ją wspierać, nawet jeśli dary te nie należały stricte do natury. Postanowiła więc wykorzystać ten fakt i podarować coś również Amity.
Nie przywykła może do wyrabiania biżuterii, ale i tak bardzo się starała. Choć na początku nawet nie wiedziała, co powinna jej podarować. Amity miała krótkie włosy, więc girlanda swobodnie zwisająca po ich długości odpadała. Ozdabiająca przedziałek również odpadała, sama Rati stosowała te ozdoby tylko w przypadku rodzinnych świąt i pokazów tanecznych. Uznała więc, że kwieciste kolczyki i bransoletka będą najbardziej uniwersalnym podarunkiem – i na tym właśnie stanęło. Uznała, że najbardziej będą pasować do niej delikatne, biało-żółte kwiaty champy oraz czerwone kwiatuszki ashoki. Przeplatając je więc między sobą, stworzyła sznureczki drobnych kwiatuszków, które następnie przekształciła – dwa w długie kolczyki, a jeden w bransoletkę. Chociaż zdawały jej się bardzo delikatne, to jednak miała nadzieję, że będą się trzymały.
Z zapakowanym w niewielkie pudełeczko prezentem wyruszyła na miejsce spotkania – ale chociaż się starała, i tak dostrzegła, że Amity zjawiła się przed nią. Podeszła więc z uśmiechem do dziewczyny, rzucając na powitanie:
— Mam nadzieję, że nie czekasz na mnie zbyt długo.
Co prawda dopiero wybiła umówiona godzina, ale i tak nie chciała, żeby Amity znudziła się staniem i nic nie robieniem…
— Och! I mam dla Ciebie jeszcze coś – wyciągnęła niewielkie pudełeczko z zapakowanymi kolczykami i bransoletką. – Może to niewiele, ale mam nadzieję, że Ci się spodoba.
Gdy tylko Rati pojawiła się na miejscu, Amity obróciła się w jej kierunku i powitała ją ciepłym, wesołym uśmiechem - ściśle zarezerwowanym dla jej najbliższego grona osób. Nie była świadoma tego, że na większość osób łypie co najwyżej chłodno przy pierwszej lepszej interakcji... Ale czy to takie ważne? Zależało jej aby być dobrym i sprawiedliwym, sądziła, że każdy na to zasługuje. Wierzyła też, że każda uprzejmość w końcu wraca, ale czasem zwyczajnie nie potrafiła inaczej.
- Nie, nie. Dopiero przyszłam - odparła szybko. Cóż, nie było w tym kłamstwa, była tylko te parę minut wcześniej... W dodatku przyszła wcześniej na własne życzenie i zdaje się, że od siebie zwykle wymagała więcej, niż od innych.
Zaraz otrzymała pudełeczko, które może sprawnie przejęła do swoich rąk, jednak chwilę wzbraniała się przed otworzeniem, patrząc to ze zmieszaniem na pakunek, to pytająco na Krukonkę.
- Oo... Wow, dzięki - zaczęła obracając na razie pudełko w palcach. - To z jakiejś okazji?
Zdecydowanie nie nadążała za świętami, jakie obchodziła Rati i miała pewien problem ze zrozumieniem ich. Bardzo chciała dowiedzieć się więcej, ale to tylko kwestia czasu. A gdyby tylko wiedziała, że dostanie cokolwiek na spotkaniu - bez względu na to, czy to z jakiejś okazji, czy bez - na pewno lepiej by się przygotowała! Może nawet przełożyłaby je, żeby poświęcić temu więcej czasu i przemyśleć dokładnie, co potrzebuje, lub z czego ucieszyłaby się Rati. Na szczęście nie miała szansy uprawiać przy tej okazji overthinkingu, za to zdecydowanie tego będzie mogła spodziewać się po sobie zaraz po ich spotkaniu. W końcu ta relacja nie mogła być nierówna! Lubiła ją na tyle, na ile zdążyła ją poznać i zamierzała jasno dać jej to do zrozumienia oraz nie dać jej szans na zniechęcenie się!
Dopiero po zadanym pytaniu zaczęła ostrożnie otwierać prezent i uniosła brwi widząc zawartość. Co prawda wszystko byłoby dużym zaskoczeniem, ale w pierwszej chwili nie wiedziała, na co patrzy. Dopiero, gdy uniosła delikatnie bransoletkę, a następnie jeden z kolczyków wiedziała, co to.
Zamrugała parę razy, po czym zwróciła wzrok ku Rati.
- To prawdziwe kwiaty? To znaczy, widzę, że nie prawdziwe, żywe... Ale wzorowane na jakichś? Co znaczą?
Może nie była to najnormalniejsza reakcja, ale kwiaty wyglądały trochę obco, a Amity raczej znała się na symbolice tych najczęściej przez siebie widywanych.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
bogaty |
Hetero |
Pióra: 58
Uśmiechnęła się z cieniem ulgi, gdy Amity wyznała, że czeka tutaj dość niedługo. To dobrze, bo chociaż przyszła praktycznie punktualnie, nie chciała, żeby Gryfonka już na wstępie spotkania była zmęczona czy coś takiego!
Z zainteresowaniem przyglądała się dziewczynie, kiedy obracała w dłoniach pudełeczko. Miała nadzieję, że szybko je otworzy, ale zamiast tego usłyszała pytanie, które przez moment ją zastanowiło. Zmarszczyła lekko brwi, próbując sobie przypomnieć… Święta generalnie były praktycznie codziennie, ale…
— Nie, akurat dzisiaj niczego się nie obchodzi – stwierdziła, sama zresztą będąc zdziwiona. Rzadko się zdarzały dni nieświąteczne!
Kiedy już odpowiedziała, mogła wrócić do przypatrywania się Gryfonce, jak otwiera mały pakunek. Z uśmiechem i odrobiną niecierpliwości, ale też i stresu – miała nadzieję, że mimo wszystko jej się spodoba! Może Amity nie nosiła takich rzeczy, ale chciała dać jej coś takiego, co przypominałoby o niej, o tej może nieco za bardzo ekscentrycznej Krukonce…
— Och, tak, są wzorowane na żywych – odpowiedziała ochoczo. Zawsze lubiła dzielić się wiedzą i swoimi doświadczeniami. – Zazwyczaj używam ich do puji, w sensie do ofiar podczas moich modlitw – dodała pospiesznie, starając się dobrać przy okazji jak najbardziej znajome i proste słownictwo – zazwyczaj używa się żywych kwiatów, ale w Wielkiej Brytanii takich nie ma, dlatego mam nadzieję, że takie będą wystarczające.
I że Bogowie docenią jej inwencję oraz dobrą wolę. Nigdy co prawda nie zapytała żadnego z braminów, czy aby na pewno robi dobrze, ale jak dotąd jeszcze żaden z Bogów się od niej nie odwrócił… Chyba… Miała taką nadzieję…
Aczkolwiek dzieci, a w ich oczach jeszcze pewnie była dzieckiem, lub też młodą osobą wchodzącą w dorosłość, były traktowane nieco bardziej ulgowo.
— To champa i ashoka, ulubione kwiaty Mata Parvati – wyjaśniła pokrótce. – Lubi ozdabiać nimi swoje włosy. Symbolizują umysł i intelekt… ale akurat wybrałam je dlatego, że pomyślałam, że będą do Ciebie pasować – stwierdziła z uśmiechem dość niemrawym i niepewnym. Zaczęła nawet bujać się w tył i przód na stopach, z tych wszystkich nerwów.
Nie była pewna, czy to lepiej, czy gorzej, że prezent otrzymała bez okazji. Z jednej strony, o okazji mogła po prostu nie wiedzieć i poczekać na kolejną, by odpowiednio się zrewanżować... Z kolei bez okazji było jej już nieco głupio. Do tej pory nie pomyślała, by sprawić Rati jakiś upominek, a najwyraźniej powinna. Z miejsca miała do siebie wyrzut, ale przecież również mogła to nadrobić! Możliwie jak najszybciej, żeby przypadkiem Krukonka nie uznała, że ich relacja jest nierówna i że chciałaby tylko brać. Albo że Amity wcale nie zależy, że jest jej obojętnie... O nie. W jej głowie powoli tworzył się plan zorganizowania czegoś dla Rati!
O ile na chwilę uśmiech zszedł jej z twarzy, kiedy tylko złapała się na tym, że za bardzo rozmyśla już o tym, co i w jaki sposób zorganizować, uśmiechnęła się ponownie i pokiwała głową na wyjaśnienia Krukonki, które mocą podzielności uwagi przyswoiła w całości.
- Naprawdę dziękuję - powtórzyła, zamykając pudełeczko tuż po obejrzeniu biżuterii. - Właściwie to dosyć miła symbolika.
W tym wszystkim, Amity nie skojarzyła nawet, że prezent został wykonany własnoręcznie. Z pewnością doceniłaby cały gest bardziej i skomplementowałaby zdolności Rati, będąc przy tym pod niemałym wrażeniem.
- Zdaje się, że byłyby idealne na wczoraj, ale jestem pewna, że będzie jeszcze sporo okazji.
Przy okazji chciała przez to wybadać, czy aby na pewno tak wypada. Może symbolika sprawiała raczej, że kwiaty pasowały tylko do określonych okazji?
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
bogaty |
Hetero |
Pióra: 58
Uśmiechnęła się, kiedy uznała, że to dość miła symbolika. Miała taką nadzieję! Mata Parvati w końcu była najważniejszą z bogiń, a nawet Bogiń przez duże B! A przy tym była najpiękniejsza na świecie – i tak samo kwiaty, którymi się przystrajała, musiały być najpiękniejsze. To znaczy, nigdzie tak nie było napisane, ale Rati tak wywnioskowała sama z siebie.
Zaraz jednak jej uśmiech nieco przygasł, kiedy Amity powiedziała, że wczoraj była idealna okazja na to, żeby je założyła…
— Och… - odezwała się z odrobiną smutku, a także odrobiną skruchy w głosie. Jej entuzjazm nieco przygasł, a Krukonka zaczęła wędrować wzrokiem gdzieś po bokach. – Nie pomyślałam…
W zasadzie wiedziała o wczorajszym wydarzeniu i o tym, że zapewne dość sporo uczniów by na nie przyszło. Była też duszą towarzystwa – jako jedna z pierwszych była zapraszana na imprezy, nawet jeśli nie do końca były to jej klimaty. Mimo wszystko, jakoś tak nie pomyślała, że Amity mogłaby chcieć tam pójść i założyć podarowaną przez Rati biżuterię…
Momentalnie zrobiło jej się nieco głupio. A mogły umówić się wcześniej! Albo mogła przyjść po prostu przed zabawą i zrobić Amity taki miły prezent…
O nie. Bardzo szybko zapaliła jej się w głowie czerwona lampka. Nie o to jej chodziło! Na pewno nie chciał, by Rati nagle posmutniała i może faktycznie ujęła to trochę nie tak, jak powinna.
- Nie, nie, zaraz - zaczęła pospiesznie, unosząc lekko rękę w geście niemego "stop". - Mam na myśli, że chętnie bym je wtedy założyła, o ile wypada...?
Ucięła na moment wypowiedź, by spojrzeć nieco wyczekująco na Krukonkę. Wypada, prawda?
- I raczej do tej pory może mało chodziłam na takie wydarzenia, ale chyba może powinnam częściej... - dopowiedziała zaraz.
Wczoraj było... Inaczej. Na pewno milej i ten jeden raz wróciła z imprezy nie czując się całkowicie pokonana. Wręcz przeciwnie! To było udane wydarzenie.
- Więc myślę, że nawet w tym roku będzie więcej takich okazji - dodała wreszcie, z lekkim uśmiechem, mając nadzieję, że i Rati ponownie się rozpogodzi.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
bogaty |
Hetero |
Pióra: 58
Podniosła wzrok na Gryfonkę, kiedy ta zaczęła gorączkowo protestować. Dopiero potem lekko rozchyliła usta, jakby właśnie otworzyła przed nią zupełnie nową możliwość zinterpretowania sytuacji, której przed chwilą nie zauważyła, i pokiwała delikatnie głową… A potem uśmiechnęła się i pokiwała głową o wiele pewniej.
Chciała nawet się odezwać i zapewnić, że to będzie w porządku, ale potem Amity powiedziała coś, co Rati zaskoczyło. Nie znały się za dobrze, ale… ale to brzmiało dobrze!
— Och… Nie wiedziałam, że nie chadzasz raczej na imprezy… Ale jeśli się do nich przekonujesz, to bardzo się cieszę! – stwierdziła z uśmiechem. Sama lubiła przyjęcia. I być na nie zapraszana. A inni lubili ją, i lubili ją zapraszać. I wcale nie musiała pić alkoholu, żeby bawić się z innymi?
Cóż, nie donosiła na nikogo, nie kłóciła się, nie denerwowała – uważała, że każdy z tych większych nastolatków jest na tyle dorosły, aby decydować sam za siebie – a przy tym ona chciała pozostać przy własnych postanowieniach.
— I będzie mi bardzo miło, jeśli je wtedy założysz – zapewniła ją z uśmiechem. Po czym wpadła na jeszcze jeden pomysł. – Chcesz przymierzyć? Zobaczymy, jak będziesz w nich wyglądać.
Amity rzadko otwierała się przed kimś, ale Rati bardzo szybko oceniła jako godną zaufania. Czuła się przy niej bardzo swobodnie - a przynajmniej jak na siebie - niemal od momentu, w którym się poznały. Oczywiście nie oznaczało to, że nie panikowała w sytuacjach, które mogłyby w jakiś sposób naruszyć ich więź, jak przed chwilą... Zależało jej, by być jak najlepszą... Koleżanką? Prawdopodobnie przyszłą szwagierką?
- Nie, że nigdy wcześniej nie byłam - podkreśliła pospiesznie, żeby tylko przypadkiem nie wyjść na dziwną. - Po prostu do tej pory nie były tak... Takim sukcesem? Tak, właśnie.
Nie chciała szczerze mówiąc za bardzo rozwodzić się w tym temacie. Spędziła trochę czasu z Emmą, było bardzo miło i... Cóż, na ten moment chyba nie wiedziała, jeszcze co o tym wszystkim myśleć. Dostrzegła ją z trochę innej perspektywy, z której każda z jej wad zdawała się być... Może nawet zaletą? Pokręciła jeszcze nieznacznie głową, celem odgonienia własnych myśli. To nie czas na to. Jakoś ciężko było jej się skupić, kiedy myślała za dużo o ostatnim wieczorze.
- O, tak, jasne - zgodziła się z uśmiechem i od razu zaczesała palcami kosmyki włosów za uszy, a następnie zdjęła kółka, które do tej pory je zdobiły.
Spuściła wzrok na pudełeczko i wyjęła z niego sprezentowane kolczyki, a następnie bardzo powoli zaczęła próbować je założyć. Nie była szczególnie przyzwyczajona do proszenia a pomoc, a zwykle zakładała wszystkie przed lustrem, toteż mogło zająć jej to chwilę.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
bogaty |
Hetero |
Pióra: 58
Rati tak czy siak za bardzo nie oceniała Amity. Rozumiała, że są różne osoby, różne przeżycia, różne preferencje. To, że ona lubiła przebywać w towarzystwie, nie znaczyło, że wszyscy muszą lubić. I to było w porządku. Dlatego też nie zamierzała Amity do niczego zmuszać, albo wyśmiewać, oceniać, czy… cokolwiek. Ale, jeśli chodziło po prostu o nieśmiałość, którą właśnie Gryfonka pokonywała, to tym bardziej powinna być z niej dumna!
— Hmm… Skoro tak, to ta impreza wyróżniła się dla Ciebie czymś szczególnym? – zapytała z czystej ciekawości, przechylając głowę lekko w bok. Naprawdę, intrygowało ją, czy to jakiś czynnik sprawił, że Amity poczuła się lepiej… Może można by go było wprowadzić do większej ilości zabaw?
Z uśmiechem przyglądała się, jak Amity zdejmowała kółka ze swoich uszu, a potem próbowała zaczepić kolczyki przyniesione przez Rati. Nie szło jej to najlepiej, a Krukonka zastanawiała się, czy powinna jej pomóc… Może powinna? W sumie nie spotykała się wcześniej z czymś takim, więc…
— Może Ci pomogę? – zapytała najpierw, nim dorwała się do podarowanej biżuterii. Może Amity nie chciała faktycznej pomocy i potrzebowała tylko trochę czasu. Nie chciała się jej narzucać czy w jakiś sposób ją strofować albo stresować.
No tak, ufała jej... Ale czy na pewno powinna dzielić się, co tak szczególnego przydarzyło się na wczorajszej imprezie? Niby to nic takiego, ale sama błądziła myślami po bardzo różnych kontekstach, w jakich mogła rozpatrywać swoją znajomość z Emmą i... I może unikała jednego z tych kontekstów, żeby tylko za bardzo się nie wkręcić. Ale czy w takim razie nie powinna przedstawić przed Rati sytuacji taką, jaka była obiektywnie? Bez niepotrzebnych emocji? Dała sobie parę sekund zastanowienia przed odpowiedzią.
- Umm... Wydaje mi się, że po prostu nie miałam do tej pory najlepszego kontaktu z jedną dziewczyną, z którą dzielę dormitorium... I zdaje się, że nadal właściwie wielu rzeczy w niej nie rozumiem, ale wczoraj jakoś doszłyśmy do porozumienia i wydaje mi się, że miło spędziłyśmy czas - na koniec wzruszyła lekko ramieniem, jakby samo myślenie o tym nie sprawiało wcale, że miała mętlik w głowie.
Na pytanie Rati, udało jej się założyć jeden z kolczyków, jednak trwało to tyle, że zaraz skinęła głową i podała jej drugi z kolczyków. Zwykle nie był to dla niej taki problem, ale może była zbyt rozproszona, a może to po prostu nowa biżuteria sprawiała jej pewien problem, póki się nie przyzwyczai?
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
bogaty |
Hetero |
Pióra: 58
Przysłuchała się z uwagą historii, którą opowiedziała jej Amity. Pokiwała nawet głową ze zrozumieniem w trakcie jej trwania i nawet na myśl jej nie przyszło, żeby dopytywać o szczegóły. Gryfonka opowiedziała jej tyle, ile chciała, i to Rati wystarczało. Nie chciała być wścibska ani niegrzeczna, ani tym bardziej wprowadzać jakąś presję do ich relacji…
— Cieszę się w takim razie, że Wam się udało – powiedziała z uznaniem, odbierając przy okazji drugi kolczyk od Amity, bo właśnie jej go podała. – To w zasadzie w Hogwarcie jest najtrudniejsze. Dostajemy i śpimy w jednym pokoju z ludźmi, których nie znamy… Mogą okazać się zupełnie różni, albo można się z nimi pokłócić i… to po prostu strasznie trudne, szczególnie, gdy nikt nie uczy nas, jak rozwiązywać takie sytuacje. Tym bardziej cieszę się, że udało Wam się porozumieć – dodała z uśmiechem. – Może to będzie początek jakiejś przyjaźni?
Delikatnie wpięła drugi kolczyk Amity i odsunęła się odrobinę, aby ocenić, jak to wszystko wygląda. Zmrużyła lekko oczy, patrząc to na dziewczynę, to na kolczyki… Zmarszczyła lekko brwi, unosząc do twarzy dłoń w geście zastanowienia.
— Wiesz co, wydaje mi się, że kolor biały naturalnie by do Ciebie pasował. Ten trochę przeszkadza, ale… wyglądasz bardzo ładnie! Następnym razem przyniosę Ci coś białego – rzuciła, pełna entuzjazmu i z szerokim uśmiechem na wargach, już wiedząc, co powinna zrobić przy następnej takiej okazji.
O właśnie! Najwyraźniej chociaż Rati ją rozumiała! Relacje międzyludzkie nigdy nie były proste, ale lądowanie we wspólnym pokoju z osobami o bardzo różnej historii, przyzwyczajeniach, rodzinach, poglądach... A Amity była naprawdę na to wszystko bardzo otwarta. Zdaje się tylko, że nie rozumiała niektórych różnic i może zbyt ostro oceniała chociażby osoby, które nie przykładały się do obowiązków szkolnych, które przecież rzutowały na ich przyszłość i były przecież jednym z głównych celów, dla których tu byli i... Samodoskonalenie, halo? Z kolei każde inne różnice, które nie zakładały krzywdzenia innych w żaden sposób, przyjmowała co najmniej z neutralnością. Cóż, wolałaby, żeby było tu troszkę więcej osób o podobnych wierzeniach do jej, ale też przywykła już do bycia troszkę inną w tym aspekcie... W innych jeszcze nie do końca. A jednak Emma, mimo różnic, wśród których były też te, które bardzo nie podobały się Amity, zyskała ostatnio dużo w jej oczach i jakoś tak... Może jej skrajnie odmienne wartości troszkę mniej jej na tę chwilę przeszkadzały?
- Właśnie, dokładnie tak - zaczęła niemal triumfalnie, zadowolona z tego, że ktoś tak dobrze ją rozumie. - No więc tak, mam nadzieję, że teraz po prostu jakoś łatwiej będzie nam się dogadać, nawet jeśli to nie materiał na przyjaźń.
Albo może coś więcej...
Uśmiechnęła się lekko, gdy Rati wyraźnie oceniała, jak było Gryfonce w kolczykach.
- Biały? Białe symbolizowałyby coś innego? - spytała, być może przywiązując nieco za dużo wagi do symboliki roślin, kamieni, czy innych.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
bogaty |
Hetero |
Pióra: 58
Sama była zaskoczona tak entuzjastyczną reakcją Amity – jednakowoż za moment uśmiechnęła się, szczęśliwa, że nie był to jedynie zwykły monolog, a faktycznie trafiła dobrze, odnosząc się do czegoś, o czym w gruncie rzeczy nie za bardzo miała pojęcie, bo Gryfonka powiedziała jej dość lakonicznie, o co chodziło.
— Nigdy nie wiadomo, co może wyjść z relacji, szczególnie na początku – stwierdziła z uśmiechem, lekko zwracając ramionami. – Może to być zwykła znajomość, a może w końcu przyjaźń. Czasami osoby, które pozornie się nie znoszą, w końcu docierają się i zostają przyjaciółmi.
Była też mroczna strona tego wszystkiego – bo równie niepozornie zaczynały się nieszczęśliwe i bardzo mroczne relacje. Ale o tym wolała nie wspominać, na pewno nie teraz, kiedy Amity była pełna nadziei, że może być lepiej.
Spojrzała na nią z lekkim zdziwieniem, a potem przeniosła wzrok na kolczyki. Czy Amity przywiązywała aż tak wielką wagę do symboliki…? Czy może to Rati ze swoimi osobliwościami wprowadzała taki nastrój, że wszystko musi mieć dodatkowy sens?
W zasadzie, tak właśnie było – wszystko musiało mieć dodatkowy sens…
— Nie, ale pasowałyby do Ciebie. Biały by do Ciebie pasował – powiedziała z lekkim uśmiechem. Chociaż gdyby Gryfonka zapytałaby ją o symbolikę tej barwy, raczej nie byłaby zbyt zachwycona.
Cóż, na pewno nie był to początek relacji jej i Emmy, ale z jakiegoś powodu Amity faktycznie czuła się, jakby jednak tak właśnie było... Może zaczęła patrzeć na nią nieco inaczej? Może zwróciła uwagę na cechy dziewczyny, których wcześniej nie zauważała? Albo może nie zwróciła uwagi na to, kiedy ta się zmieniła? Bo przecież była jakaś... Inna. I to w pozytywnym tego słowa znaczeniu!
Kiwnęła jednak głową, bo Rati przedstawiała dosyć optymistyczną wersję, na którą Amity może trochę potajemnie liczyła. Po prostu chciała być nieco bliżej Emmy, czuła że to... Właściwe?
- Właśnie, tak... Myślę, że... Hm, zobaczymy, co z tego będzie. Jest poprawa, to w sumie się liczy - mówiąc to, pokiwała ponownie głową, jakby zgadzając się z własnymi słowami.
Dopiero po chwili zorientowała się, że we wcześniejszym komentarzu, znajdowała się również obietnica kolejnego prezentu. O, nie, nie. Miałaby dla niej aż tak się starać? Podczas gdy Amity jeszcze nie wiedziała, jak odwdzięczy się jej za pierwszy prezent?
- To znaczy, wiesz, właściwie nie musisz mi przynosić nic więcej i się fatygować.
Choć jeszcze nie mogła sama ocenić, jak wygląda, podobała jej się taka biżuteria. Jednak może czułaby nieco mniejszą presję, gdyby był to prezent chociażby urodzinowy.
- Już z tych bardzo się cieszę - dodała po krótkiej chwili.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
bogaty |
Hetero |
Pióra: 58
Pokiwała głową ze szczerym uśmiechem, słysząc optymizm również w głosie Amity. Cieszyła się z tego! W końcu o to chodziło – żeby z nadzieją patrzeć w przyszłość, chociaż nie stresować się nią aż tak bardzo. W końcu przyszłość była niepewna, nieosiągalna. Natomiast Rati czuła się usatysfakcjonowana faktem, że u Amity wszystko wydawało się w porządku, a nawet zmierzało ku lepszemu – była na imprezie, porozmawiała z ludźmi, poznała od innej strony swoją współlokatorkę, może dzięki temu będzie się im łatwiej mieszkało… Kto wie? Może to początek czegoś wielkiego, wspaniałego, pięknego?
— Myślę, że może być tylko lepiej – dopowiedziała tylko jeszcze, posyłając dziewczynie szczery uśmiech.
Na jej komentarz na temat niefatygowania się machnęła tylko ręką. Przecież to nie był żaden kłopot! Rati lubiła obdarowywać prezentami – czy to z okazji, czy bez niej. Lubiła widzieć szczery uśmiech na twarzach bliższych i dalszych jej osób, po prostu taka była! I sprawiał jej on ogromną satysfakcję.
— Och, daj spokój, to dla mnie żaden kłopot – zapewniła ją, tak w razie gdyby Gryfonka myślała, że nadwyręża hojność Rati. Absolutnie tego nie robiła! – Cieszę się, mogąc sprawić komuś przyjemność, albo dać mu kawałek siebie – dodała, zerkając na kolczyki Amity. – Uważam to za jedną z najwspanialszych rzeczy, jaką możemy zrobić wobec drugiej osoby.
Dać mu kawałek siebie. Tak. Cząstkę, która będzie sprawiała komuś przyjemność – poświęcony czas, prezent, coś zrobionego własnoręcznie… coś, co mogłoby uratować komuś życie…
— Chcesz je już może zdjąć? – zapytała, ponownie zawieszając spojrzenie na kolczykach. W końcu Amity mogła wcale nie chcieć z nimi paradować po szkolnych korytarzach w nieskończoność…
Pokiwała głową, zdaje się zbyt ochoczo, ale sama przy tym wcale tego nie zauważyła. Relacja z Emmą była nagle dziwnie ekscytująca, a Rati była przypadkiem pierwszą osobą, której zdążyła trochę opowiedzieć. I chętnie mówiłaby więcej, ale chyba brzmiałoby to dziwnie i nie chciała wcale zamęczać Krukonki czymś tak... Zwyczajnym? No właśnie, chyba dla każdego innego taki rozwój relacji byłby czymś zwyczajnym. Pozytywnym, ale to nic specjalnego. To dlaczego dla Amity było jednak specjalne?
- To... Też prawda - przyznała jej rację, choć wszystko było już postanowione. Musiała się odwdzięczyć. Nie byłaby sobą, gdyby tak to zostawiła. Zresztą, Rati na pewno spodziewała się czegoś w zamian. Może nie natychmiastowo, ale to dobre wychowanie i jeszcze podstawowe zasady, że zawsze otrzymujemy coś za każde dobro, jakim kogoś obdarujemy!
Ponownie dotknęła delikatnie kolczyki palcami obu dłoni, marszcząc lekko brwi.
- Nie wiem, a to za dużo? - spytała po chwili podnosząc wzrok na Rati, wyraźnie całkowicie polegając na niej w tej chwili.
Faktycznie nie chciała ich zniszczyć i chętnie zatrzymałaby je w bezpiecznym miejscu na jakieś bardziej specjalne okazje, ale podobały jej się i może dzień, w którym je dostała mógł być taką małą specjalną okazją?
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
bogaty |
Hetero |
Pióra: 58
Zapewne gdyby znała myśli Amity, i chciałaby pociągnąć temat Emmy, i zapewniłaby ją, że wcale nie potrzebuje żadnej formy odwdzięczenia się. Rati po prostu lubiła sprawiać przyjemność ludziom, których w dodatku uważała za bliskich. A ponieważ Amity była siostrą Fina, a ten miał ostatecznie stać się jej mężem (i chyba wszystko szło w naprawdę dobrym kierunku…), to tym bardziej powinna traktować ją jak członka rodziny, czyli osobę bardzo bliską!
Ale zdawkowa odpowiedź Amity nie mówiła jej zbyt wiele, dlatego Rati jedynie skinęła głową z uśmiechem, no bo jednak to prawda, że dawanie prezentów bez oczekiwania na odwzajemnienie było przyjemnością i lubiła to robić. Z czym więc było tutaj dyskutować?
Zaraz jednak otworzyła usta i pomachała dłońmi w zapewnieniu, że naprawdę wszystko jest w porządku! Amity chyba próbowała wybadać jakieś hinduskie zwyczaje odnośnie biżuterii… ale to nie było ważne, zresztą takich za bardzo nie było.
— Nie, nie! – pospieszyła z zapewnieniem. – Po prostu… daj znać, jeśli zrobią się dla Ciebie za ciężkie, to pomogę Ci je zdjąć. Wiesz, to trochę inna biżuteria niż ta tutejsza. Widziałam w sklepach różne kolczyki, są dość proste, takie minimalistyczne, chociaż też bardzo ładne. Ale inne. Dlatego chciałam Ci jedynie pomóc.
Jakoś tak miała potrzebę szybkiego i sprawnego wytłumaczenia się w tej sytuacji.
O proszę. To jakiś trop. Biżuteria. Może też powinna przygotować jej jakąś biżuterię? Tylko, kurczę, to już nie będzie to samo... Nie zrobi przecież własnoręcznie czegoś takiego, jak otrzymała. W dodatku byłoby to bez sensu. Ale mogłaby chyba poprosić rodziców o pomoc z takim prezentem.
- Mmm... Tak, to chyba zupełnie inny styl. Ale... U siebie nie miałyście takich, jak tutejsze? Znaczy, raczej wydawało mi się, że takie zwyczajne można byłoby dostać wszędzie i właśnie regionalnie coś bardziej... Wyjątkowego... - ucięła na chwilę, zauważywszy że gada głupoty.
No nie, tak niczego się nie dowie. A chciała załatwić to dyskretnie! Na pewno - albo raczej prawie na pewno - Rati miała też jakąś skromniejszą, prostszą biżuterię, ale pytanie, czy taka jej się podobała. Może preferowała właśnie własne wyroby i wtedy prezentowanie jej czegoś innego nie miałoby najmniejszego sensu. Podobnie jak w przypadku, gdyby miała już coś podobnego.
- Ekhm... Ale w sumie ma sens, pewnie ogólnie wszystkie takie wyroby są inne, tylko się nad tym aż tak nie zastanawiałam.
Do czego zmierzała?
- Nieważne.
Spyta brata. Tak po prostu. On powinien wiedzieć, a jak nie, to pomyślą może wspólnie.
|