17-01-2021, 04:12 AM
Alan Barnabas Badcock
Data urodzenia
14 lutego 2003
Dom i klasa w Hogwarcie
Ravenclaw VII
Status krwi
półkrwi
Status majątkowy
średniozamożny
Miejsce zamieszkania
Sheffield
Orientacja
heteroflexible
Wizerunek
Dylan O'Brien
Freeform
Pierwsze lata jego życia nie były zbyt ciekawe - jadł, spał, płakał, zmieniał tacie kolor wąsów na niebieski... I w zasadzie to właśnie ujawnienie się u niego magicznych zdolności było pretekstem, by Barnabas powiedział swojej małżonce o swych czarodziejskich korzeniach. Rozpętała się nie lada awantura - ale bynajmniej nie dlatego, że Charlotte się przestraszyła i zażądała natychmiastowego rozwodu. Nie mogła zrozumieć, że dowiaduje się tak fundamentalnej rzeczy dopiero po kilku latach małżeństwa. Poza tą małą kłótnią przyjęła informację całkiem dobrze, choć przez kilka kolejnych tygodni była trochę zszokowana, kiedy Barnabas w końcu zaczął używać w domu czarów, a Alan zaczął zdradzać swoje magiczne skłonności.
Kiedy dostał list z Hogwartu, o szkole tak naprawdę wiedział już wszystko. Tata opowiadał mu ze szczegółami o nauczycielach, którzy pracowali jeszcze gdy on się uczył (swoją drogą, był w Ravenclawie), o przedmiotach, szlabanach, o meczach quidditcha i niesamowitych wyżerkach, które przygotowywały skrzaty (tak, apetyt zdecydowanie Alan odziedziczył po ojcu). Latorośl Badcocków nie mogła się doczekać wyjazdu, aż wreszcie nastąpił ten upragniony dzień. Od pierwszego dnia Alana naprawdę było wszędzie pełno. Miał bardzo dużo zapału do nauki, a wiedzę pochłaniał jak gąbka, wszystko go interesowało i zapewne byłby bardzo lubiany przez nauczycieli gdyby nie fakt, że oprócz nauki miał ogromną słabość do psot. Owa słabość była na tyle wielka, że już na pierwszym roku groziło mu wyrzucenie ze szkoły, po czym Alan nieco bardziej skupił się na nauce. Szczególnie upodobał sobie transmutację i eliksiry, które większość uczniów uważa za najtrudniejsze przedmioty w Hogwarcie. Alan jednak, jak na prawdziwego Krukona przystało, jest w tym względzie bardzo ambitny i próbuje udowodnić samemu sobie (i przy okazji wszystkim wokół), że jest w stanie doskonale opanować tak wymagające dziedziny magii. Program nauczania jednak mu nie wystarcza i chłopak coraz poważniej myśli o nauczeniu się przemiany w animaga - tak dla zwieńczenia swojej przygody z transmutacją.
Alan to chodząca alegoria słodyczy, na widok której dziewczęce serca topnieją, a błony same się przebija... to znaczy, a palce starszych pań szykują się do wyszczypania jego policzków. Ani za wysoki, ani za niski, na oko ma około metra osiemdziesiąt, budowę ciała - raczej zwyczajną; ani z niego paker, ani pulchny amorek. Włosy w artystycznym nieładzie, koszula rozpięta od góry, niedbale zawiązany krawat, zatknięta za pasek różdżka, nonszalancki, sprężysty chód, zawadiacki uśmiech i kilka irytujących zwyczajów - jak chociażby ostentacyjne żucie gumy lub ciągłe poprawianie opadającej na czoło czupryny... to wszystko składa się na wizerunek uroczego, acz zbuntowanego chłopca. W zestawieniu z tymi elementami aparycji jego łagodne, brązowe oczy wydają się zupełnie nie pasować, a jednocześnie trochę łagodzą awanturniczy wygląd Alana.
Ma niezwykłe zdolności do irytowania swoich rozmówców - a to strzepywaniem niewidzialnych pyłków ze swojego perfekcyjnie czystego ubrania, albo postukiwaniem paznokciami o najbliższą płaską powierzchnię. Lubi przeciągać sylaby, robić dramatyczne pauzy, a w sytuacjach oficjalnych - lub po prostu gdy przebywa wśród obcych lub nielubianych ludzi - zachowywać się jak znudzony wszystkim co go otacza pępek świata.
Jego charakter jest... bardzo krukoński. Lubi ludzi, zwłaszcza ich atencję i podziw, jednak sympatia jest niczym, kiedy trzeba wykazać się umiejętnościami. Wychodzi z założenia, że w grupie ludzi dobrze się imprezuje, bajeruje laski albo robi jakieś głupie numery nauczycielom, ale praca w grupie nie ma dla niego sensu. I tak zawsze będzie jeden przodownik, biorący na siebie większość obowiązków, odwalający całą robotę lub nadzorujący i poprawiający wypociny innych osób... dlatego Alan woli pracować sam, bo wtedy wie, że zostanie przynajmniej sprawiedliwie oceniony za swoją własną pracę. Nikt nie przypisze sobie jego zasług ani też jemu nie oberwie się za czyjś brak pracowitości.
Gdyby miał wybierać między przyjaźnią a sprawiedliwością, nie potrafiłby wybrać ważniejszej wartości. Dlaczego? Z prostej przyczyny - przyjaciele odejdą prędzej czy później, kiedy przestanie im zależeć, ktoś zaoferuje im więcej lub po prostu Alan zacznie ich naprawdę potrzebować. Nie można tego też nadinterpretować - chłopak ma grono przyjaciół, ale jest realistą i wie, że nie wszystkie szkolne relacje zostaną z nim na długo. Między innymi przez tę świadomość oraz inne jego cechy jest dość... trudny we współżyciu. A sprawiedliwość? Nie wierzy w sprawiedliwy świat, bo gdyby taki byo, to dobrym ludziom nie działyby się złe rzeczy, a wszelkie podziały - na byłych zwolenników Voldemorta czy Pottera, na mugoli i czarodziejów, na czarnych i białych - nie miałyby racji bytu. Wartością, którą Alan ceni sobie najmocniej jest rozwój. Nieważne, czy jest się magicznym czy nie, należy dążyć do ciągłego doskonalenia siebie, rozwijania się, trzeba po prostu jak najpełniej żyć! Alan za wszelką cenę stara się, by pozostały po nim jak najlepsze wspomnienia, jak największe osiągnięcia, do czego sukcesywnie dąży. Ciężką pracą, zasłużonym odpoczynkiem, zwycięstwami i porażkami, drobnymi krokami, które składają się na każdy jego dzień. To samodoskonalenie ma dla niego największą wartość, nie jakieś wydumane cnoty.
Nie uznaje raczej idei przewodzenia w grupie znajomych, chociaż niektóre osoby z zewnątrz mogłyby uważać go za typ lidera. Ma w sobie sporo gryfońskich cech, można by rzec. Jest butny, arogancki i czasami pyskaty, często zgrywa ważniaka, ciągle pajacując i teatralizując każde swoje zachowanie czy wypowiedź. Dużo gestykuluje, może nieco za dużo, jednak nie wydaje się być nerwowy. Każdy ruch palca jest dobrze przemyślany, zajmując swoje miejsce w małym teatrzyku pana Badcocka. Jednocześnie trudno się dziwić decyzji Tiary Przydziału, bo od Gryfonów odróżnia go już wspomniany głód rozwoju, a także rozsądek i pewne wyrachowanie oraz cynizm. Akceptuje zdanie innych, nawet jeśli jest odmienne od jego własnego, chociaż lubi też przekonywać ludzi do swoich poglądów. Dlaczego? Z prostej przyczyny - wie, że ma rację.
Nie jest ani nieufny, ani przesadnie łatwowierny. Jest ostrożny. Z reguły nie interesuje się tym, co robią inni ludzie. Owszem, czuje z nimi jedność na poziomie... przynależności gatunkowej, ale raczej niewiele poza tym. Ciężko mu się nawiązuje przyjaźnie, głównie dlatego, że rówieśnicy dość długo uczą się jego cynicznego podejścia do wszystkiego i ironicznego poczucia humoru, które nie każdemu pasuje. Akceptuje działania innych, dopóki nie godzą w niego lub jego najbliższych; w takiej sytuacji nie przebiera w środkach. Również tylko w przypadku rodziny i przyjaciół angażuje się w jakieś spory - zresztą jedynie w ostateczności. Stara się być bezstronny i chłodno analizować rzeczywistość, jednak czasami nie wytrzymuje i wdaje się w konfrontację. Nie jest jednak agresorem, a przemocy - czy to słownej, czy fizycznej, czy magicznej - używa w ostateczności.
Największą tajemnicą Alana pozostaje jednak to, że ta cała chłodna otoczka, ironiczne dogryzki, nonszalancja i zgrywanie ważniaka to w większości tylko jego teatrzyk. Wykreował sobie postać, którą chciałby być i sukcesywnie od lat ją odgrywa zgodnie z zasadą fake it 'til you make it, jednak czasami jego jaśniejsza strona charakteru także wychodzi na jaw. Potrafi być czułym, romantycznym chłopakiem, oddanym przyjacielem, pomocnym kolegą.
- W pierwszej klasie usłyszał o legendarnych rudych bliźniakach i zapragnął pobić ich rekord wpisów do rejestru Filcha. Filch niestety szybko odszedł na emeryturę, a ilość szlabanów oraz nawet groźba wyrzucenia Alana ze szkoły sprawiły, że teraz chłopak dostaje raz w tygodniu wyjca od ojca. Tak profilaktycznie.
- Po słodyczach dostaje strasznej szajby, normalnie ADHD razy tysiąc, zachowuje się wtedy jak podjarany dzieciak, a nie stateczny Krukon, na którego zwykle się kreuje.
- Panicznie boi się ciem i motyli. Te trzepoczące miękko skrzydełka mają w sobie coś nader niepokojącego; oczywiście nikt nie wie o tej jego słabości, bo gdyby ludzie wiedzieli, uważaliby go za piczkę.
- Uwielbia jeść i wielu badaczy zadziwia jego szalony metabolizm, pozwalający pochłaniać mu kilogramy pożywienia niemal bez umiaru i dalej wyglądać dosyć dobrze. Nie opłaca się siadać z nim na posiłkach - jego jedynym celem wówczas jest nażreć się jak świnia i doturlać do dormitorium.
- Wbrew pozorom nie skupia się tylko na nauce, jest także ogromnym pasjonatem quidditcha. Granie na pozycji ścigającego oraz jednoczesna nauka do najważniejszych egzaminów w życiu młodego czarodzieja skutkują naprawdę napiętym grafikiem.
- Poza jedzeniem Alan naprawdę uwielbia spanie - często kładzie się najwcześniej a wstaje najpóźniej, co jest tylko kolejnym powodem do zastanowienia się, gdzie on mieści w grafiku wszystkie swoje zajęcia i obowiązki.
- Ludzie często przekręcają jego imię. Jak? Ma tylko 4 literki, BARDZO łatwo się domyślić.