Hufflepuff |
100% |
Klasa VII |
20 |
bogaty |
? |
Pióra: 0
Oj, chłopie, jebać plany!
Tak przynajmniej Teosiek pomyślał, ale tego nie powiedział. Z wielu wymownych powodów, ale teraz nie wydaje się to czymś ważnym tudzież istotnym. Warto byłoby się skupić na jakimś dobrodziejstwie oraz nieszczędzonych słowach Colina. Krukon sam odnalazł idealny pretekst do rozmowy bez niepotrzebnej fatygi rozumku Prusa ku temu właśnie działaniu. Nawet jeśli nie była mu potrzebna para na zajęcia to niby zawsze można się zestawić z kimś względnie nowym, nadrobić jakieś relacje lub już nigdy się nie odezwać ze względu na wstyd czy społeczne speszenie spowodowane nieuniknioną koleją rzeczy. Jaką? To już pytanie, na które odpowiedź znajdzie się później. Póki co - jebać plany, bejbi boi!
- Nawet tak. Czytałeś podręcznik od ingrediencji, co nie? Ogólnie autor ciekawie podchodzi do teorii i bardzo pomaga zdawać egzaminy, ale momentami da się odczuć brak pokrycia jego wiedzy z praktyką. - Uśmiechnął się niemrawo, nieco zachęcająco, aby ta historyjka nie zmieniał się w zwyczajne trucie dupy. - Jest to dość dziwne, ale w sumie zabawne. Teoretycy często bazują na wiedzy, która daje solidne podstawy do danej dziedziny. Chociaż ja myślę, że eliksiry akurat stanowią rzecz wartą doświadczenia empirycznego. - Podsumowania Teodora skończyły się ruchem ramion jakby od niechcenia. Wymienił się z przechodzącymi uczniami wzrokiem, trochę jak na powitanie, ale bardziej w formie prędkiego pojedynku na piorunujące spojrzenia. Może jakieś ślizgonki, które jeszcze wspominały legendę jego siostry? A może jakaś nowa niewybredna plotka? Gdyby Polak się tym przejmował - pokusiłby się o sprawdzenie. Ale jakoś ego mu to nie robiło.
- Chociaż miałem inne pytanie - wyznał lekko, z wolna podchodząc do chłopaka.
Ravenclaw |
25% |
Klasa VI |
16 lat |
bogaty |
Hetero |
Pióra: 0
No cóż, Colinowi nawet przez myśl nie przeszło, że Puchon snuje sobie jakieś niecne plany, a jego własne słowa są dla Prusa idealną wymówką. Właściwie to nawet nie wiedział, czemu zapytał o współpracę na zajęciach. Bo przecież póki Ava nie oznajmiła, że rezygnuje z lekcji, to teoretycznie miał już z kim pracować. A Teodor dziwnie entuzjastycznie podszedł do tego tematu. Niby człowiek wiedział, że Hogwart jest zbieraniną specyficznych i ciekawych osobowości, a jednak nadal bywał zaskoczony. Póki co jednak Parker nie spodziewał się żadnych dzikich akcji podczas tego spotkania, choć wiedział, że Puchoni, pozornie spokojni i tacy mili, mają naprawdę dzikie pomysły.
- Coś w tym jest. No i jakby nie patrzeć w eliksirach, jak w przypadku większości przedmiotów, nie da się tak zupełnie oddzielić teorii od praktyki. Jeśli nie ogarniasz teorii, to nie będziesz wiedzieć, jak działać w częściach praktycznych zadania - odpowiedział, kiwając głową. Nawet jeśli eliksiry szły mu średnio dobrze, to nie unikał rozmów ich dotyczących. Zawsze to jakaś forma wymiany informacji i informacji. - No tak. Nieważne w czym, w jakiej dziedzinie czy niszy naukowej mugoli, to jednak teoria jest podstawą to wszelkich badań czy innej formy działalności naukowej - stwierdził. Nie oszukujmy się - praktyka była fajna, zwłaszcza widząc efekty rzucanych czarów czy działanie uwarzonych eliksirów, ale bez wiedzy teoretycznej niewiele udałoby się im zdziałać.
Nie przejmował się toczoną przez towarzysza bitwą na spojrzenia. Sam potrafił gibać się podczas rozmowy do słyszalnej tylko przez niego muzyki, wiec nie oceniał pod tym względem nikogo. Dopiero słysząc pytanie Puchona uniósł pytająco brew.
- Jakie? - zapytał, powoli wątpiąc w to, czy naprawdę chce słyszeć odpowiedź.
Hufflepuff |
100% |
Klasa VII |
20 |
bogaty |
? |
Pióra: 0
Ten pseudonaukowy bełkot chyba dawał radę. Oczywiście Teodor naprawdę posiadał wiedzę i umiejętności, zwłaszcza w eliksirach, ale na tematy pogawędek wśród czeluści szklonych korytarzy bardziej odpowiadała mu ostatnia libacja, śmieszna anegdotka z zajęć lub przypadkowa zmiana fryzury któregoś z uczniów. Tematy dotyczące wiedzy pozostawiał dla siebie, w pewnej niszy i dla, nie tylce co wybrańców, ale pewnych person z nieposzlachtowaną opinią wśród nauczycieli. Głównie dlatego, aby dzieciaki zaskoczyć, udowadniając, że dwa lata grubych imprez wygrywają z nieprzerwaną nauką w Hogwarcie.
- Właściwie to mugole nie potrafią czasem tego wyważyć. Posiadają absurdalnie głupie dziedziny nauk. Słyszałeś kiedyś o ichniejszej filozofii? Zero praktycznego zastosowania. Trochę jak teoria o snuciu teorii, ale ich pomysły są zniewalające. Wolałbym już powtarzać kolejny rok wróżbiarstwa niż bawić się w mugoslkiego pseudo intelektualistę. Chociaż gdybym potrafił rozkładać tarota to sprawdziłbym czy karty naprawdę podpowiadają w pytaniach "prawda czy fałsz" na historii magii. - Chyba cała szkoła słyszała już plotki o wielkim przyłapaniu jakiegoś młodziaka na ściąganiu sprawdzianu z HM, wspomagając się tarotem. Kolejny absurd tego dnia. Tego przedmiotu można się nauczyć prościej niżeli jakiejkolwiek techniki przewidywania przyszłości. Tej opinii nikt Teośkowi nie zabierze.
- Gdybyś był piratem to nosiłbyś szablę po tej stronie? - Tutaj ręka Prusa subtelnie wylądowała na boku Colina, tak elegancko w pasie. - Czy po tej stronie? - Przesunął rękę za jego plecami, obejmując Colina w pasie zupełnie, z ręki miło osadzoną na jego biodrach. Teo mógł tak nieskrępowanie iść na zajęcia.
Ravenclaw |
25% |
Klasa VI |
16 lat |
bogaty |
Hetero |
Pióra: 0
Colin, jak przystało na prawdziwego Krukona, pogawędek na tematy szkolne nie unikał. W końcu taka chyba była natura ich Domu. Choć równie chętnie rozgadywał się na wszelkie inne tematy, które proponowali rozmówcy; czy to jakieś dotyczące spokojnych wydarzeń towarzyskich, czy też imprezowe. W końcu imprezy to on bardzo lubił. Zwłaszcza te, na których mógł się pogibać do muzyczki. Na takie tematy debatował jednak zazwyczaj jedynie z Avą, z którą to często na takich imprezach bywał, i która w końcu była jego bff - towarzyszyła mu nawet w upodlaniu się alkoholem wykradzionym z piwnicy jego domostwa.
- Właściwie to o kulturze mugolskiej wiem całkiem sporo, bo moja matka jest mugolaczką. I fakt, czasem ich pomysły są naprawdę absurdalne. Ale z drugiej strony potrafią sobie nieźle radzić bez magii. I osiągnęli całkiem sporo bez jej pomocy. Czasem mam wrażenie, że czarodzieje za bardzo polegają na magii. Nie uważasz tak? - zapytał, spoglądając na Puchona. Nie żeby był przeciwny magii. Uwielbiał ją. Ale w razie potrzeby potrafiłby całkiem sprawnie funkcjonować w świecie bez niej, czego nie można było powiedzieć o niektórych czarodziejach.
- Przy lewym biodrze, bo jestem praworęczny - odpowiedział, nic sobie nie robiąc z tych ukrytych (albo i nie) macanek Teodora. Colin osobiście wolał dziewczyny, ale nie był jakiś przewrażliwiony i nie uważał, by takie gesty miały zachwiać jego światopoglądem i orientacją.
z/t x2 - wątek przedawniony
|