Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 111
Siódme piętro i nie tylko, niedziela 6 września, godzina jakoś po północy, rzecz dzieje się po pamiętnej pierwszej nielegalnej imprezie zorganizowanej przez pewną dwójkę Gryfonów.
April wybrała się na tę imprezę tylko i wyłącznie dlatego, że namówiła ją o tego Heather. I oczywiście już na wejściu dostała od przyjaciółki takiego drinka, że po kilku zbyt szybko wypitych łykach... cóż, chciała więcej, ku własnemu zaskoczeniu. Gryfonka bardzo troskliwie zadbała o to, żeby Kingsley należycie się wyluzowała, więc jej kubek ani przez chwilę nie był całkowicie pusty. I faktycznie z czasem April... cóż, chyba zapomniała jak to jest być swoją codzienną nieśmiałą sobą. A kiedy zupełnie przypadkiem zorientowała się, że nie słyszy ani nie widzi Vatesa... Wtedy dopiero real party started. I naprawdę świetnie się bawiła, wręcz sama dopraszając się o kolejne drinki, jak tylko zaczynała widzieć dno kubeczka. Przetańczyła też chyba większość wieczoru, chociaż czas zaczął płynąć zupełnie inaczej, kiedy z niepohamowanym śmiechem, bardzo błyskotliwie rzuciła do Heather "I AM DRUNK, WOOOOO!". Hatheway mogła być z siebie dumna, bo faktycznie udało jej się wyciągnąć April bardzo daleko poza jej strefę komfortu i na dodatek wyluzować, rozkręcić. Do tego aż stopnia, że nawet niespodziewane pojawienie się obok nich Williama April przyjęła z wyjątkowym entuzjazmem i zerowym zażenowaniem - a zwykle jej nieśmiałość i zawstydzenie nie pozwalały nawet się odezwać. Tym razem to wręcz zarzuciła mu ręce na szyję w bardzo wylewnym powitaniu, jakby nie widzieli się... co najmniej długo.
Ku jej niezadowoleniu, impreza niestety dobiegła końca. Albo to dla niej miał być koniec, bo najwyraźniej tak się upiła, że zaczęła potykać się o własne nogi i zataczać, miotało nią jak szatan. Co ciekawe, Heather oddała ją w opiekę Williama, co mogło skończyć się... cóż, źle, gdyby April mogła trzeźwo wtedy cokolwiek stwierdzić. Ale ie mogła, bo była bardzo daleko od trzeźwości.
Wyszli więc z sali obydwoje, z jakiegoś powodu Kingsley chichotała jak durna, podpierając się o ścianę tuż obok drzwi, a jak w tym dziwnym pijackim rozbawieniu ogarnęła, że chyba należy iść, odetchnęła, spojrzała na Willa i skinęła jednokrotnie głową.
- Ok tak, wiem, do spania. Późno już. Kierunek łóżko. To tam. - Pstryknęła palcami i wskazała kierunek... zupełnie przeciwny, niż w którym powinna iść, żeby dojść do schodów prowadzących w dół jeśli miała dotrzeć do Pokoju Wspólnego Krukonów.
Gryffindor |
0% |
Klasa VII |
18 lat |
b. ubogi |
Bi |
Pióra: 165
Sam William zdecydowanie umiał się bawić. I w sumie nie pił zbyt dużo bo tego szczerze nie potrzebował, absolutnie wystarczyło mu delikatne, takie odrobinę tylko obecne upojenie, a poza tym bawił się świetnie ze swoim durnym rozumkiem i znajomymi. Nie umknęło jego uwadze jednak, że ktoś tu się bawił zdecydowanie lepiej niż kiedykolwiek, kiedy widział wcześniej.
April nigdy pijanej w sumie nie widział, ani swobodniejszej niż z kijem w dupie. Lubił się z nią trochę drażnić i wprawiać ją w zakłopotanie, przychodziło mu to zresztą bajecznie łatwo, ale nie sądził by potrafiła generalnie wyluzować tak szczerze. Wcześniej był po prostu ciekawy i może trochę złośliwy, a teraz jak podszedł, miała jego uwagę również. Szczególnie gdy ledwo zdążył rzucić wesołe "hej", kiedy ta zarzuciła mu ręce na szyję w przytuleniu. Też ją przytulił, choć trochę niepewnie, bo zupełnie go zaskoczyła. Aż nie wiedział jak się zachować! Nie znał takiej April. Chociaż musiał przyznać, że choć codzienna Ape była urocza, tak ta miała bardzo fajne pazurki.
Impreza w sumie się skończyła i ku jego szczeremu zdziwieniu Heather zleciła mu odprowadzenie April pod dormitorium. W sumie nie sądził by było to mądre, bo go nie znała, choć z jego strony absolutnie nic jej nie zagrażało, ale jakoś rozjaśniło się jak objęła go w pożegnaniu i wyszeptała do ucha, że jak Ape nie dotrze albo on czegokolwiek spróbuje, osobiście wyrwie mu jaja i wsadzi do gardła. NO DOBRA. BEZ PRESJI. I w momencie kiedy on zupełnie skonsternowany odsunął się od niej, ona już uśmiechała się słodziutko i niewinnie, i zaraz dumnym kroczkiem sobie odeszła do innego towarzystwa, ucałowując tylko April w policzek. Jebana psychopatka...
Zaraz jednak jego szczery niepokój, choć przecież nawet niczego by nie próbował, nie był skurwielem!, minął, bo April rozbawiła go szczerze swoim stanem. Zaśmiał się cicho, po czym ujmując ją pod rękę, skręcił delikatnie w odpowiednim kierunku.
- Akurat w tę stronę, słońce. Postaraj się tylko być cicho, dobra? Nie chcemy żeby nas woźny przyłapał.
O nie, nie chcecie.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 111
April sama nie podejrzewała, że jest w stanie się wyluzować do tego stopnia, żeby autentycznie cieszyć się imprezą i naprawdę dobrze bawić, be oglądania się na Vatesa. Bo okazało się, że po alkoholu znika i milknie, a Ape ma swoją głowę tylko dla siebie. To była dla niej totalna nowość i dlatego też chyba aż tak bardzo dała się ponieść zabawie. I nawet nie przejęła się faktem, że Heather zostawiła ją na łaskę i niełaskę Williama, który już przez sam fakt bycia chłopakiem zwykle po prostu ją onieśmielał.
Zadowolona z siebie zrobiła może ze trzy chwiejne kroki we wskazanym przez siebie samą kierunku, kiedy nagle jakaś dziwna siła pociągnęła ją i przekręciła w zupełnie inną stronę. Wydała z siebie krótkie, zaskoczone "O!", zanim zorientowała się, że to Will. Nawet w zaskoczeniu spojrzała na jego rękę ujmującą jej własne ramię i podniosła trochę zmieszany i zagubiony w przestrzeni wzrok na niego, a następnie spojrzała na korytarz, jaki przed sobą mieli.
- Ale... ale do mojego dormitorium to tam... - Wskazała za siebie, zupełnie nieprzekonana już co do słuszności swojego zdania, aż znowu zerknęła na Gryfona, skupiając zaraz wzrok na jego ciemnych oczach. Powoli jej usta rozciągnął nieznaczny, wyjątkowo kokieteryjny (jak na umiejętności April) uśmiech. - Ale możemy iść i do hic! twojego... - Nawet nie zwróciła uwagi na to, że niekontrolowanie czknęła, ale podświadomość zarejestrowała i aż zachichotała rozbawiona. Po chwili jednak dotarło do jej świadomości co mówił o byciu cicho i przyłożyła trochę niezdarnie palec do własnych ust, wydając z siebie tym samym "ćśśś", jakby to siebie uciszała. Pokręciła przecząco głową.
- Nie, nie chcemy żeby nas woźny przyłapał. - Potknęła się odrobinkę o własną nogę i aż przez to złapała ramienia Willa, żeby nie wyrżnąć orła na środku korytarza. - Więc musimy być ci-cho... - Ostatnie słowo powiedziała szeptem, rozdzielając na sylaby, jakby to miało coś zmienić. I znowu przyłożyła sobie palec do ust na moment, zaraz przenosząc go na usta Willa, żeby i on pamiętał o byciu cicho. To bardzo ważne teraz!
Gryffindor |
0% |
Klasa VII |
18 lat |
b. ubogi |
Bi |
Pióra: 165
Różnie Will reagował na pijanych. Jak byli upierdliwi, wkurzał się i raczej ulatniał gdzieś, gdzie nie będą mu zawracać gitary. Czasem usadzał gdzieś takiego, kobiet w ogóle unikał, bo jak zaczynały się lepić niekontrolowanie to z reguły z lekkiego flirtu bardzo szybko przechodziły do wręcz ataku. A przynajmniej niektóre, i niestety w większości to były te, którymi nie był zainteresowany i był poniekąd skazany na to żeby jakoś od nich uciec. Może lepiej by się bawił gdyby faktycznie więcej pił, ale naprawdę świetnie potrafił się bawić nie przesadzając z piciem i potem nawet lepiej czuł się nie mając kaca, jako jeden z niewielu. Wygryw!
April akurat go nie męczyła, jak i w sumie był nią zainteresowany, poniekąd. Na tyle, na ile można być zainteresowanym kimś, kto był tak skrajnie niewinny i "grzeczny", że nawet na ot dwuznaczne spojrzenie albo nawet po prostu bylejaki tekst z jego strony, niekoniecznie flirciarski, zawstydzała się ogromnie. Było to urocze i zabawne po prostu, i głównie dlatego się z nią droczył. Aczkolwiek nawet faceci zdawali się bardziej łapać jego flirt niż ona, to inna sprawa.
Przyglądał się jej w szczerym rozbawieniu, w sumie poznając ją na nowo w tej odsłonie pijanej Krukonki. Po każdym by się spodziewał niemalże, ale po niej? Dałby sobie obie ręce uciąć, że nawet nie miała nigdy w ustach alkoholu. I może nie miała, ale jakby się założył, teraz nie miałby rąk.
- To teraz zagrajmy w ten sposób: milczymy i kto pierwszy się odezwie, stawia frytki na najbliższym wyjściu do Hogsmeade.
W sumie to przyszło mu spontanicznie do głowy, tak o. I z tą myślą i radością, że może to przemówi do pijanej April żeby była jak najciszej, poprowadził ją ostrożnie, ale zdecydowanie, ku jej dormitorium, wciąż trzymając ją pod ramię żeby szła w miarę prosto i nie wyłożyła się na twarz po kilku krokach.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 111
Może to nie był pierwszy raz jak miała w ustach alkohol, ale zdecydowanie był to pierwszy raz, jak była pijana. Do tej pory były to maksymalnie dwa łyki wina, które i tak nie było mocne, podawane do obiadu, ale teraz... No, zasługa Heather, zdecydowanie. I w obecnej chwili April bawiła się wyśmienicie, zapomniała w ogóle o zawstydzeniu, bo po raz pierwszy czuła wolność. Nie było Vatesa, który ją oceniał i komentował wszystko, miała całą masę miejsca we własnej głowie i przestrzeni tylko dla siebie i mogła dysponować tym jak tylko jej się podobało.
A obecnie podobało jej się eksplorować te wszystkie nowe odczucia, na jakie nie odważyłaby się na trzeźwo. Na przykład z pewnością nie przytykałaby tak beztrosko palca do jego ust w tym uciszającym geście, jak zrobiła to przed chwilą! To najbliższe spotkanie z męskimi ustami, jakie w życiu miała! Fascynujące odczucie!
Uwieszona trochę na jego ramieniu żeby iść względnie prosto i nie stracić uzębienia w bliskima spotkaniu z podłogą, spojrzała na Williama pijacko rozbawionym i rozentuzjazmowanym spojrzeniem, kiedy zaproponował grę. Zaśmiała się i zachwiała nieco, nawet pomimo tego drobnego wsparcia z jego strony, ale zaraz "spoważniała" i wolną ręką wykonała gest zamykania ust na klucz. Ale chyba pomyliła jej się kolejność, bo najpierw powinna coś powiedzieć, a później "zamykać buzię", bo zaraz po tym zobrazowaniu obietnicy, że będzie cicho... oczywiście się odezwała. Zupełnie też pijacko nieświadoma, że przy okazji właśnie przegrała.
- Okej, zgoda! Przegrany stawia frytki... - Zmarszczyła lekko brwi. - Ale do wyjścia do Hogsmeade jest jeszcze tak strasznie dużo czasu, co jak zapomnimy? - Może i nie była jakoś bardzo głośna, nie darła się ani nic, ale jej "szept" i tak był słyszalny na korytarzu. Plus będąc w stanie w jakim była, nie słyszała ewentualnych kroków.
zakończony
|