07-02-2022, 09:36 PM
Klasa Obrony przed Czarną Magią
Zofia i Aidan: po historii magii | 08.09.2020
|
07-02-2022, 09:36 PM
Klasa Obrony przed Czarną Magią
07-02-2022, 09:36 PM
Co prawda Aidan unikał rozmowy, wzroku, czy jakiegokolwiek innego kontaktu z Milo, niemniej udało mu się nie przeoczyć, iż miejsce tuż obok niego zajęła nowa uczennica. Nie należał on do najbardziej towarzyskich, czy wścibskich osób. W normalnych okolicznościach pewnie byłoby mu to całkowicie obojętne i nie naciskałby na kontakt z Krukonką. Czemu miałby? Przecież i tak prędzej czy później na siebie wpadną, albo będą mieli jakieś wspólne zadanie, albo może po prostu zdarzy się, że i oni usiądą obok siebie... Ale z niewyjaśnionych powodów odkąd dostrzegł, gdzie usiadła, czuł nieodpartą potrzebę przedstawienia się, zapoznania oraz upewnienia się, że Milo na pewno nie wciśnie jej kitu o tym, co to niby Aidan mu zrobił. Z jednej strony nie mógł całkowicie zapobiec rozsiewania nieprzyjemnych plotek i powinno go to nie obchodzić... Właściwie nawet udawał, że go nie obchodzi! Całkiem nieźle mu to szło. Przez większość czasu nawet sam w to wierzył. Ale były momenty takie, jak ten, w których czuł ogromną potrzebę ingerencji.
Na szczęście znalezienie wymówki do rozmowy nie było trudne. Tuż po zajęciach wyszedł z sali zaraz po niej i niby przypadkiem zrównał się z nią krokiem. Następnie zmierzył ją krótko wzrokiem - może nieco oceniająco, ale miał przecież dobre zamiary! - Hej - przywitał się, niby przypadkiem uznając, że tak wypada, skoro czeka ich dokładnie taka sama trasa i jeśli tylko któreś nie zwolniłoby, lub nie przyspieszyło tempa, głupio byłoby iść całą tę drogę, pół metra od siebie w milczeniu. - Jak pierwsze dni w Hogwarcie? Na pewno dużo lepsze niż jego pierwsze dni w tym roku szkolnym, ale nie, o tym nie wspomni. Nawet jeśli Milo będzie chciał nagadać jej potem głupot - o ile w ogóle będą rozmawiać, oczywiście - Aidan chciał być ponad to. On tylko dawał jej szansę na poznanie go naprawdę. To tyle. Znaczy, kusiłoby powiedzieć, żeby uważał na tamtego wariata, ale to zostawiał dla grona najbliższych... Może trzech osób.
07-02-2022, 10:23 PM
Lekcja Historii Magii była zdecydowanie... interesująca. Sama Zosia jeszcze nie wiedziała, co dokładnie czuje w związku z tym, co się wydarzyło- oprócz smutku i rozczarowania, że poszło jej tak źle- ale wychodziła z założenia, że wszystko jest lekcją i wszystko jest po coś. Być może właśnie to, że sama nie odpowiadała najlepiej na tej lekcji sprawi, że przyłoży się do niej, i do reszty, lepiej?
To nie Koldovstoretz, nie znają Cię tutaj; budujesz swoją renomę od nowa - pomyślała, wychodząc z sali, rozglądając się jeszcze, czy aby na pewno czegoś nie zapomniała. Do następnej lekcji, Obrony Przed Czarną Magią, mieli zaledwie 10 minut. To miało swoje plusy- zaczynać jako zupełnie nowa osoba w szkole. Nikt cię nie zna, więc nie ma uprzedzeń. Z odpowiednim wyczuciem, można podjąć decyzje lepsze, niż podejmowało się w poprzedniej szkole. Nowy start. Nowy start, na którym zaprezentowała, że zupełnie nic nie wie o olbrzymach. Przez tę myśl mimowolnie zmarszczyła brwi, a ręką lekko zasłoniła twarz. Co za wstyd. Bycie nową miało jednak swoje minusy. Miała trochę zaległości, które musiała szybko nadrobić, jeśli nie chciała, by takie sytuacje się powtarzały. A już samo znalezienie sali w tym ogromnym zamczysku sprawiało jej kłopoty i tylko rozstrajało ją bardziej. Z kieszeni wyciągnęła mapkę, starając się przy tym nie upuścić książek. Według tej sala do OPCM znajdowała się na drugim piętrze, więc będzie musiała zejść tymi schodami w lewo... Na "Hej" delikatnie drgnęła, bo całkowicie nie spodziewała się, że ktokolwiek będzie do niej mówił. Odwróciła się w kierunku dźwięku i zauważyła, że nadawcą jest chłopak, który siedział przed nią na zajęciach. - O, h-hej! - powiedziała z uśmiechem; sama może ma problemy z odnalezieniem się i zagadywaniem, ale nie z rozmową. Ba, ona bardzo lubi rozmawiać. Z jakiegoś powodu po prostu boi się pierwsza inicjować rozmowy, jakby obawiała się, że będzie komuś przeszkadzać. Ale, to on zaczął! - W porządku, dziękuję. Próbuję się odnaleźć. Wszystko jest... cóż, inne. - dodała, delikatnie wskazując na trzymaną w ręce mapę - Ale to dobrze. Inne jest fajne, wiesz, ekscytacja nowym, trochę adrenaliny, że nie znajdziesz sali na czas i tak dalej...- dopowiedziała szybko, bo obawiała się, że można ją było źle zrozumieć. A gdy się stresuje, jej głos przyśpiesza; co wychwyciła gdzieś na wysokości słów "na czas", gdy zerknęła na chłopaka, dlatego zwolniła. Z odpowiednim wyczuciem, można podjąć decyzje lepsze. Nowy start.
08-02-2022, 04:57 AM
Szczerze mówiąc nawet nie zauważył, jak poradziła sobie na lekcji nowa Krukonka, której imienia, nawiasem mówiąc, wciąż jeszcze nie przyswoił. A nawet jeśli zwróciłby na to uwagę, było przecież całe mnóstwo osób, które nie poradziły sobie na tej lekcji. Sam zresztą nie pamiętał części zagadnień. Nie wspominając już o tym, że należała jej się według niego pewna taryfa ulgowa w związku ze zmianą szkoły i... O, właśnie. Nie miał nawet pojęcia, skąd pochodziła. Jednak wstrzymał się z pytaniami i dał jej przestrzeń do odpowiedzi na jego pierwsze pytanie.
Uśmiechnął się nawet z rozbawieniem słysząc, jak wspomina o adrenalinie, jakiej udaje jej się zaznać w tych pierwszych dniach. Cóż, sam jeszcze pamiętał, że odnalezienie się w zamku nie jest łatwe przez dobre kilka pierwszych tygodni... Zwłaszcza, że z łatwością dało się tu zgubić nawet po pełnych czterech latach nauki. - Faktycznie, odnalezienie sali w dziesięć minut to jednak pewne wyzwanie... - odparł kiwając głową, a następnie skinął lekko głową ku trzymanej przez nią mapce. - I chyba masz tam zaznaczone tylko najważniejsze miejsca. Bez skrótów, czy złośliwych stopni na schodach. Bo wiedziała, że takie są, prawda? Chyba w każdej szkole? - To gdzie wcześniej chodziłaś? - spytał ze szczerym zainteresowaniem. Słyszał wcześniej jej imię i nazwisko na paru lekcjach i mimo że ich nie zapamiętał, miał pewne podejrzenia, ale wolał się z nimi nie wychylać. Właściwie nie było sensu tego robić. Wolał spytać.
08-02-2022, 11:25 AM
Chłopak uśmiechnął się, a to znaczy, że może Zosia nie zrobiła tak złego wrażenia jak jej się wydawało. Zdawała sobie sprawę, że czasami potrafiła trajkotać, a nie była to cecha przez wielu lubiana. Trochę ją to uspokoiło, bo nie miała okazji rozmawiać z dużą ilością ludzi od kiedy się tu przeniosła.
Czuła się przez to co prawda trochę samotnie, ale dawała sobie czas na zaaklimatyzowanie się w nowej szkole. Na znajomości będzie jeszcze czas- kilka lat, dokładnie mówiąc. Cieszyła się też, że nawiązała z chłopakiem nić porozumienia- bo nie była bowiem przekonana, czy to ona ma problem z poruszaniem się po szkole, czy jest to problem dla wszystkich. To sprawiło, że nie czuła się odosobniona w problemie- każdy miał, jak widać, z tym problem na początku. - ...złośliwych stopni...? - powtórzyła pytająco, patrząc dokładnie na mapę. Prawda, były tam zaznaczone same najważniejsze punkty Hogwartu. Najwyraźniej "góra" dawała im przestrzeń na eksploarację samemu. Westchnęła cicho- Nie, nie mam niestety. Cóż, nie można mieć wszystkiego, prawda? - dodała z uśmiechem. Nie ma tego złego, złośliwe nie oznacza niebezpieczne, prawda? Stopnie. Zerknęła w stronę schodów, próbując wydedukować, ile pięter zeszli w dół. Trzecie? Drugie? Była trochę skołowana, ale uznała, że będzie po prostu szła za resztą. Na pytanie o szkołę szczerze się uśmiechnęła. Darzyła swoją poprzednią szkołę ogromną sympatią- mimo, że jednak jest zupełnie inna niż Hogwart. Skoro nawet w sposobie latania się różnili. Na samą myśl o lataniu drgnęła. Próbowała sobie przypomnieć, czy widziała w planie zajęć zajęcia z Latania na Miotle? Nawet jeśli, musiała to zdecydowanie poćwiczyć- co innego brak odpowiedzi na lekcji, a co innego spadek z miotły unoszącej się kilka metrów nad ziemią. - Chodziłam do Koldovstoretzu - odpowiedziała na pytanie chłopaka- A ty? jesteś tu od zawsze? -od zawsze, tak Zosiu, jak duch- Znaczy... od początku się tu uczysz? Skup się. - W ogóle, jestem Zofia, miło mi - dodała, przekładając mapę do drugiej ręki, a tą, którą dzięki temu zwolniła, podając mu.
09-02-2022, 06:01 AM
Może nie zdziwiło go, że nikt nie zdążył jej jeszcze uświadomić, za to zaskoczeniem był fakt, iż najwyraźniej nie było podobnych problemów w jej poprzedniej szkole oraz nie natknęła się na taką niespodziankę już w Hogwarcie. Jakim cudem przeżyła tak całe siedem dni?! I co, może jeszcze nie natknęła się na Irytka? Chociaż zdaje się, że to akurat mogło mieć więcej sensu. Jakby nie patrzeć, Krukonka pewnie dobrze kamuflowała się wśród innych piątoklasistów. To pierwszoroczni mieli przeżywać teraz prawdziwe piekło.
- Nie zdziw się, jak kiedyś utkniesz - odparł wciąż z lekkim uśmiechem, niemniej wyraźnie był to uśmiech osoby, która w swoim życiu zdążyła utknąć gdzieś więcej niż raz. Na swój sposób było to dla niego fascynujące, niemniej nie wychylał się z takimi komentarzami póki co. Zmarszczył lekko brwi zwracając wzrok przed siebie i szukając przy tym wszystkim informacji, jakie znał o Koldovstoretzie. Cóż... Była to szkoła w Rosji i... - Wiem stanowczo za mało o tej szkole... - mruknął tak, jakby mówił do siebie, nim ponownie spojrzał ku dziewczynie. - Chyba, że nie różni się aż tak? Chociaż zdaje się, że powinna się różnić! Może nie była to skrajnie odmienna kultura, ale musieli mieć całe mnóstwo różnic, które odbijały się na systemie edukacji, podejściu do wielu kwestii, tradycjach... I może nie musiał wiedzieć wszystkiego, ale był szczerze zainteresowany, czy dostanie jakieś ciekawostki. - Aidan - przedstawił się krótko, podając jej rękę. W końcu to wystarczyło. To tylko formalności, żeby wiedzieć, jak się do siebie zwracać i... Cóż, teraz będzie musiał postarać się zapamiętać jej imię.
09-02-2022, 09:37 AM
Prawda, jej sposób na przetrwanie przez najbliższe dni, to podążanie za ludźmi z jej rocznika- a raczej tymi, o których wiedziała, że są w Hogwarcie dłużej; w końcu razem z nią przybyła też garstka z wymiany, którzy tak jak ona zaczynali swoją przygodę w Hogwarcie dopiero od tego roku.
Oczywiście, podążając za tłumem do sal lekcyjnych nie obyło się bez drobnych incydentów, bo nie każdy przecież ma te same lekcje co ona, ale na szczęście jest ta mapa, którą została pobłogosławiona. A na razie nie jest jeszcze tak pewna tego miejsca by się przemieszczać dalej niż sale lekcyjne- dorm- wielka sala. - Czyli to normalne. Jakieś rady, co zrobić jak już utknę?- zapytała, przypuszczając, że skoro mówi coś takiego to ma doświadczenie w tego typu sytuacjach. A jeśli nie, to może wie po prostu, co powinna zrobić. Bo między bogami a prawdą, nadal nie była pewna, co miał na myśli mówiąc utknąć. - Zauważyłam że raczej mało o niej wiadomo dla ludzi z zewnątrz. I nawet wiem dlaczego -odpowiedziała, cicho chichocząc. Koldovstoretz był specyficzny, ale miał elementy wspólne z Hogwartem, i może warto od nich zacząć. - Cóż, to na pewno też zamek, jak Hogwart. Tylko...trochę mniejszy. - zaczęła powoli, po chwili namysłu - I jest tam zdecydowanie mniej uczniów niż tutaj; też byliśmy tam podzieleni na domy, i też mieliśmy coś na kształt mundurków. - po czym nastąpiła chwila ciszy na zastanowienie się. W czym jeszcze jej poprzednia szkoła jest podobna do tej?- Cóż... z podobieństw to chyba tyle? Ale to może dlatego, że nie wiem jeszcze dużo o Hogwarcie. Koldovstoretz, tamtejsza praktyka magiczna i kultura ogółem opiera się bardziej na słowiańskiej kulturze, zupełnie innej niż celtycka na której bazuje Hogwart czy Beauxbatons. W tamtych rejonach dużo tradycji, które wydają się całkowicie normalne w tej części Europy, są zupełnie odmienne. Ale żeby móc wypunktować te różnice, należało najpierw wiedzieć, co jest "normalne" tutaj. A Zosia jedyne, co wiedziała to to, że tutaj w Quidditcha grają... na miotłach. Wariaci, życie im nie miłe? - Aidan- powtórzyła ciszej, żeby łatwiej jej było zapamiętać. Cóż, jest na razie pierwszą osobą, którego imię oficjalnie poznała! Teraz jest jeszcze prosto. Do tego było to całkiem ładne imię, i chyba nie aż tak popularne. Więc powinno być stosunkowo łatwo. Aidan. - Bardzo miło mi cię poznać - dodała z uśmiechem patrząc na chłopaka. Tylko, gdzie byli? I ile minut zostało do OPCM?
10-02-2022, 06:04 AM
Szczerze mówiąc nawet nie przyszło mu do głowy, że należałoby wyjaśnić, w jaki sposób można utknąć przez złośliwe stopnie w schodach - a był to przecież tylko jeden z przykładów złośliwych elementów tego zamku. Może gdyby był jeszcze na pierwszym roku nauki, z ekscytacją dzieliłby się wszystkimi informacjami, bo wtedy i dla niego była to nowość... Ale teraz? Teraz było to oczywiste. Powinno być w miarę oczywiste dla każdego piętnastolatka, który uczęszczał przecież od lat do magicznej szkoły. A nie myślał w ten sposób wcale ze złośliwości! Raczej zbyt twardo zakładał, że taka jest postać rzeczy i musiałby dopiero zostać uświadomiony, aby zmienić perspektywę. Co ironiczne, przecież sam w wielu kwestiach szukał nowych perspektyw! Może tylko w relacjach z innymi ludźmi - zwłaszcza tych najświeższych - miewał problemy.
- Jeżeli nie utkniesz w jakimś odludnionym miejscu, w końcu ktoś ci pomoże - odparł wzruszając lekko ramionami, tym bardziej uwidaczniając, jak bardzo na porządku dziennym były podobne sytuacje. - W innym wypadku, zależy tylko gdzie, kiedy i w jaki sposób utkniesz... Ale jeśli się obawiasz, wystarczy na razie unikać skrótów. Albo przynajmniej samotnych wycieczek w jakieś boczne korytarze, czy schody... Nieużywane sale... Właściwie nie dało się tak po prostu wymienić wszystkich niebezpieczeństw w Hogwarcie... Może tylko miło byłoby, gdyby ktoś mówił podobne rzeczy uczniom na samym początku. Dobrze jest wiedzieć, czego się spodziewać. Tak mniej więcej. Popatrzył na nią badawczo, gdy tylko uznała, że wie dlaczego tak mało wiedzą o jej poprzedniej szkole. Cóż, nasuwało się kilka oczywistych odpowiedzi, jednak Aidan szukał w tym jakiejś zagadki i podchwytliwości. - Tak? Dlaczego? - spytał, decydując się narazić wyjściem na debila. Chociaż chyba lepiej zapytać w ten sposób, niż na głos wysnuć własne wnioski, na które w gruncie rzeczy nie miał żadnego potwierdzenia. - Pewnie przedmioty mniej więcej się pokrywały? Chociaż program nauczania już mógł być inny? Chyba nawet bardzo prawdopodobne, że był inny! Na przykład na historii magii, gdzie najpewniej skupiali się przede wszystkim na własnych regionach... Albo na opiece nad magicznymi stworzeniami - z podobnych względów. Dlatego też zmiana szkoły brzmiała właściwie w pewnym stopniu ekscytująco... Nie na tyle, by sam porwał się na jakiś rodzaj wymiany, ale tu już miał ku temu własne powody. W międzyczasie weszli na korytarz prowadzący bezpośrednio do sali, w której miały odbyć się kolejne zajęcia. Nim zbliżyli się do drzwi, Aidan nawet skinął ku nim głową, aby Zofia nie pognała niepotrzebnie dalej.
10-02-2022, 10:10 AM
Plus i minus różnic kulturowych- nie wszystkie rzeczy są niestety "oczywiste" dla wszystkich.
Bo mówiąc "utknięcie" ma na myśli zgubienie się, czy spadnięcie do dziury? To są ważne różnice, a Zośce nie dane będzie się dowiedzieć jak jest naprawdę- przynamniej miała taką nadzieję. - Ok, nie chodzić samej w dziwne miejsca, zanotowane. - Pokiwała głową na jego słowa. Cóż, z jednej strony nie było to nic nowego- bo czy dzieciom nie mówi się od małego żeby nie chodzić samemu w obce miejsca? Z drugiej jednak, szkoła powinna, przynajmniej w jej opinii, być miejscem bezpiecznym dla dzieci; gdzie będą się czuły w miarę swobodnie i w warunkach dobrego samopoczucia będą się uczyły lepiej- w końcu to szkoła z internatem. Z trzeciej jednak strony, czy taki zabieg nie jest właśnie sposobem na naukę szybkich reakcji, wychodzenia z różnych sytuacji i bycia ostrożnym? Do tego używając czarów, których duża część osób w tej szkole, doświadcza tylko w niej? Jeszcze nie wiedziała co o tym sądzić. Ale skoro to normalne sytuacje, jak wywnioskowała z wypowiedzi chłopaka, to zdąży jeszcze sobie wyrobić opinię. - Cóż, dla ludzi z zewnątrz, moja poprzednia szkoła jest często... dziwna i śmieszna. Wiesz, "Rosja stan umysłu" i tak dalej. Dlatego w pewnym momencie przyjęło się, że nie ma sensu o niej opowiadać; dużo jest elementów, które są dla nas, ludzi stamtąd, normalne, a tutaj niekoniecznie. - zamyśliła się, bo zdała sobie sprawę że nie wszystko, co mówi musi być oczywiste. Natomiast na myśl o niektórych rzeczach, które wyprawiały się na przerwach uśmiechnęła się pod nosem. Trochę tęskniła za tamtą szkołą, ale nowe miejsce to nowa przygoda. - No, i nie jesteśmy po prostu tak popularni jak Beauxbatons czy Durmstrang. Nie mamy, jako studenci, tak dużo możliwości poznawania studentów innych uczelni, więc nie ma tej wymiany informacji. Na pytanie chłopaka zastanowiła się chwilę. Różnice programowe. Trudno było jej stwierdzić w tym momencie, bo to dopiero ósmy dzień, ale zdążyła już zauważyć pewne różnice. Przedmioty, oczywiście, nazywały się inaczej, ale ich założenia były podobne. No bo czego można się uczyć w szkołach magicznych? Magii- czyli zaklęć, roślin, zwierząt, eliksirów. To natomiast jakich zaklęć, jakich roślin- to stanowiło największe różnice, które teraz Zosia musiała wyłapać. - Znaczy, przedmioty są podobne. Ale, na przykład, nie mieliśmy rozbicia na "zaklęcia" i "obronę przed czarną magią"- to był jeden przedmiot. - zaczęła, próbując na bieżąco wyłapywać różnice- Ze względu na rejon mówiono o innych magicznych stworach, innych roślinach magicznych i tym podobne. Dlatego, heh, mam trochę zaległości. Po minie dziewczyny chłopak mógł zauważyć, że nie czuła się z tym dobrze. Wiedziała, co prawda, że to normalna kolej rzeczy, ale dziwnie czuła się gdy wszyscy inni uważali jakiś temat za oczywisty, a ona czuła się jak debil, bo urodziła się w innym miejscu. - Mieliśmy może trochę więcej zajęć o nie-magicznych rzeczach i ludziach, bo przez to, że Durmstrang przyjmuje tylko czysto krwistych, a to najbliżej znajdująca się szkoła, to mieliśmy bardzo zróżnicowaną szkołę. To wydawało się ważną informacją. Szkoła była mniejsza niż Hogwart, bo w tamtych rejonach popularne jest nauczanie w domu - bo jednak to wydatek na który nie wszystkich stać- ale przez to byli bardziej zżyci i różnorodni. - No i trudno mi jeszcze mówić o różnicach, bo nie znam dobrze tej szkoły - dodała z niepewnym uśmiechem dziewczyna, mając nadzieję, że chłopak zrozumie czemu jej wypowiedź jest trochę niepełna- Ale! jak je znajdę, to ci powiem! -dodała z ekscytacją. Której, trochę żałowała po chwili, dlatego szybko dodała - oczywiście, jak dalej będziesz chciał. Zosia rzeczywiście, poszłaby dalej, gdyby nie Aidan- dlatego skinieniem głowy podziękowała mu za informację. Po wejściu do sali rozglądnęła się po sali. Gdzie teraz usiąść? Zerknęła na Aidana- to jedyna osoba jaką zna, więc chciała usiąść obok niego; natomiast przypuszczała, że może on chciał siedzieć obok kogoś innego. Dlatego zerkała badawczo na niego, czy czasami nie idzie zająć jakiegoś miejsca.
11-02-2022, 06:01 AM
Cóż, on i tak chodziłby na jej miejscu w te dziwne miejsca. Właściwie spodziewał się, że i jej się w końcu odmieni. Czy to nie tak, że co najmniej co drugi uczeń przechadzał się czasem po Zakazanym Lesie? Po paru miesiącach nauki bowiem okazywało się, że nie może być tam aż tak niebezpiecznie! Szukanie tajnych przejść do tajemniczych pomieszczeń również było niezwykle kuszące... I jeszcze znajdowanie wszystkich skrótów, żeby skrócić sobie trasę - przecież jak inaczej mieli poruszać się po tak ogromnym zamku przez siedem lat?! I co, może jeszcze mieli nie warzyć losowych eliksirów bez polecenia albo opieki? Lub eksperymentować z próbami stworzenia własnych wywarów? Tak, zalecano im wiele rzeczy, ale jego nie zniechęcały nawet liczne wybuchy własnych tworów. W końcu to właśnie była jego pasja do nauki. Nie bezmyślne ślęczenie nad książkami, a eksploracja tego, co nieznane - dosłownie i w przenośni!
- W każdym razie nie, kiedy ci się spieszy - odparł wreszcie. - Czasem ciekawość jest silniejsza. Zawsze jest silniejsza... Ale z jakiegoś powodu złagodził tę wypowiedź słowem "czasem". Zaraz pokiwał głową, słuchając jeszcze jej wyjaśnień. - Fakt, o Beauxbatons i Durmstrangu słyszy się dużo więcej... Nie to, żeby chciał ją urazić, ale o jej szkole nie słyszało się wiele. Nie był nawet pewien, czy kiedykolwiek słyszał jakąkolwiek rozmowę na jej temat... Może w kontekście Quidditcha? Drużyn narodowych i absolwentów, którzy w nich grali? I że coś było z nimi nie tak, bo w szkole uczyli się latać inaczej? Właśnie, coś na pewno było nie tak. Tylko nie potrafił połączyć faktów. - Zaległości? Ale z drugiej strony posiadłaś wiedzę, która wykracza poza program Hogwartu i zakres informacji pozostałych uczniów. Ty to nadrobisz, a my nie dowiemy się tego, czego się uczyłaś ot tak. To nie potencjał na bycie mocno do przodu? To nawet nie tak, że chciał ją pocieszyć - on szczerze tak uważał, podchodząc do problemu analitycznie. I właściwie myśląc o tym w ten sposób, mógł powiedzieć, że trochę jej zazdrości. Przynajmniej o ile owe zaległości jej nie przygniotą, ale zdaje się, że większość nauczycieli powinna być wyrozumiała. - Jasne - odparł, być może brzmiąc nieco chłodniej, co wynikało z bardzo krótkiej odpowiedzi, jednak tylko tyle miał tu do powiedzenia! Tak, jasne, niech mówi mu więcej o tych różnicach. W gruncie rzeczy nie interesowały go na tyle, by przekopywać bibliotekę w poszukiwaniu informacji o rosyjskiej szkole, ale jeśli tylko informacje miały przyjść do niego same i to z pierwszej ręki, zapowiadało to ciekawe tematy. Zwłaszcza jeśli do porównań dojdzie wymiana opinii. Czy coś mogło być lepsze w tej odległej szkole? Od razu ruszył ku jednej z ławek i właściwie sądził, że skoro zaszli razem tak daleko, dziewczyna zajmie miejsce obok. Zauważywszy jednak jej zawahanie, zatrzymał się przy jednej z ławek i popatrzył na nią pytająco. Nie chciał wywierać presji, ale jeśli tylko chciała zająć miejsce obok - droga wolna. Zwłaszcza, że po tych paru zdaniach wydawała się naprawdę w porządku.
11-02-2022, 10:32 AM
Oh, nie zrozumcie jej źle, ona na pewno będzie chodzić w dziwne miejsca. Taka natura Zosi. Przecież, jej ulubioną czynnością jest włóczenie się bez celu po okolicy i szukanie kamyków czy innych cuda-wianków, więc wędrowanie ma we krwi.
Ale w swojej naturze jest, oczywiście w jej opinii, stosunkowo rozsądna. Dopóki nie zapamięta drogi dorm- wielka sala, nie będzie pchała się w miejsca, o których nawet nie wie, że istnieją. Dajcie jej z miesiąc, maksymalnie dwa. Za trzy będziecie musieli ją wyciągać skądś, bo utknie. Na słowa o ciekawości pokiwała głową. Rozumiała całkowicie, o czym mówi. Co prawda, jej ciekawość objawiała się prawdopodobnie trochę inaczej, ale przecież sama uwielbiała eksperymentować. W jej opinii nigdy nic nie może być "doskonałe"- zawsze można je, choć trochę, ulepszyć. I to była jedna z wielu rzeczy, które ją denerwowało w czarodziejach starszych datą- większość uznaje, że raz zrobione, jeśli tylko działa, to nie wymaga zmiany. Dlatego pozostaliśmy, jako czarodzieje, z gazetami, sowami i piórami maczanymi w kałamarzu. Oczywiście, nie ma nic do kultywowania tradycji, a nawet więcej, sama przecież stara się dbać o te narodowe, bo wie, że powoli wymierają. Dodatkowo, "starodawność" biurek czy książek Hogwartu, wygląda jak wyciągnięta z książek czytanych za dziecka- to zupełnie inny świat, który dla niektórych może być dodatkowo pociągający i nakłaniający do nauki i życia swoim wymarzonym young-adult fantasy. - To akurat plus tej sytuacji. Ale przez jakiś czas będę miała mniejsze lub większe problemy z tego powodu- stwierdziła, mówiąc to już trochę ciszej, bo ta część wypowiedzi przypadła akurat na jej wejście do sali lekcyjnej. Bo wiedziała, że chłopak ma rację. To, czego jej brakuje, i tak będzie musiała opanować, żeby zdać egzaminy. A to, co już wie, to jej. Tylko, ile z tego co wie, może jej się przydać tutaj? Czy wiedza o roślinach czy zwierzętach z jej rejonu przydadzą jej się tutaj? Starała się bardzo nie myśleć o tonie jego głosu, gdy mówił "jasne" choć początkowo trochę ją to zmartwiło; miała tendencję do analizowania za bardzo, szczególnie jak jej zależało żeby zrobić dobre wrażenie. Ale zdawała sobie sprawę, że nie zawsze ludzie muszą myśleć to, co jej się wydaje, że myślą. Cóż, jeśli kiedyś będą rozmawiać, a on wykaże zainteresowanie, to mu opowie. Na pytający wzrok chłopaka skierowany na nią, gdy stał już przy wybranej ławce, uśmiechnęła się szeroko i nawet trochę drgnęła- jak dziecko widzące że w opakowaniu po lodach są jednak lody, a nie koperek. Szybciutko go dogoniła i zajęła miejsce obok niego. Miło jest mieć w końcu się do kogo odezwać. O ile oczywiście dadzą rady rozmawiać. To nadal lekcja. - Trochę się go boję - powiedziała prawie szeptem dziewczyna, zerkając na nauczyciela OPCM, pana Younga. To była, co prawda, dopiero jej druga lekcja z nim, ale już na pierwszej pokazał, że jest wymagającym nauczycielem. Ceniła to co prawda, ale to nic nie zmieniało- od początku wiedziała, że na jego lekcjach nie będzie łatwo.
13-02-2022, 08:12 PM
Szczerze nie był pewien, ile zdążyła opanować w poprzedniej szkole. Jej przynależność do Ravenclawu kazała mu wierzyć (nawet jeżeli był to jedynie stereotyp), że dobrze radziła sobie z chłonięciem wiedzy, jednak faktycznie, ile z zagadnień mogło się pokrywać? W dodatku, ile z jej dotychczasowej wiedzy miało przydać się w Hogwarcie na bieżącym etapie edukacji? Choć strzelałby, że całkiem sporo, był przyzwyczajony do przekonania o wyższości brytyjskiej szkoły. Nie chciał jednak mówić na głos o rzeczach, co do których nie miał znaczących argumentów. Nie mógł porównywać szkół, jeśli tak naprawdę wiedział tylko o jednej z nich. Nawet jeśli w jego głowie pewna wyższość była jasna... Choć gdyby tylko miał zatrzymać się na moment i zastanowić się, konkretnie dlaczego jest o niej przekonany, prawdopodobnie szybko zmieniłby perspektywę.
- Tylko u niektórych - odparł również dużo ciszej. - To znaczy, większość jest wymagająca, ale w gruncie rzeczy są w porządku. Zaraz wzruszył lekko ramieniem i zastanowił się patrząc przed siebie i słuchając słów wstępu do lekcji. - Większość z nich - dodał po chwili i brzmiało to zupełnie, jakby miał coś do profesora prowadzącego bieżące zajęcia. Otóż nie miał, ale była to jedna z sytuacji, gdy jego tok myślenia zdawał mu się oczywisty. I nic dziwnego! On przy nim był! On wiedział, że w chwili milczenia zaklasyfikował w myślach każdego nauczyciela do kategorii "w porządku" i "nie w porządku". Choć może faktycznie czasem należało się obawiać obecnego tu profesora. Czasem. A może po prostu Aidan mimo wszystko wolał inne przedmioty? Te na których można było coś tworzyć. Na przykład eliksiry! Eliksiry były świetnym przykładem. I profesor Edwards nie miała zbyt dużych pretensji o jego próby eksperymentowania.
14-02-2022, 08:59 PM
Jeśli chodzi o przedmioty, Zosia entuzjastycznie podchodziła do wielu z nich. Wiadomo, najlepiej czuła się oczywiście w przedmiotach, w których miała jakieś doświadczenie- na przykład zielarstwo, eliksiry, czy mugoloznawstwo; ale były też przedmioty, o których wiedziała, że różnią się od tego, co znała z Rosji i była nimi podekscytowana- wróżbiarstwo, Opieka nad Magicznymi Stworzeniami czy Obrona przed Czarną Magią właśnie.
Gdzieś z tyłu głowy miała przeczucie, że jej chęć posiadania jak największej wiedzy co do bronienia się, jest spowodowana jej przeszłością i tym, że cały czas martwi się, że nie będzie w stanie kogoś obronić. Szczególnie teraz, gdy jej rodzina składała się z dwóch nie-magicznych osób, na których jej niesamowicie zależało. I może miała też świadomość, że kilka wizyt u psychologa zrobiłoby jej dobrze, ale w żadnym wypadku nie czuła się źle ze swoją podszytą strachem ambicją co do tego przedmiotu. Dlatego, już pierwszego dnia postanowiła, że da z siebie wszystko, by opanować, mimo zaległości, ten przedmiot- najlepiej, jak tylko może. Co okazało się wcale nie takie proste. Mówią, że ta sama woda zmiękcza ziemniaka a utwardza jajko; a w tym przypadku Zośka jest małą pyrką- niestety nie należy do osób, na które "twarda ręka'' działa dobrze, a pan Young zdecydowanie miał wymagający sposób nauczania. Ale! Postanowiła sobie, i da z siebie wszystko, nawet jeśli będzie ciężko. - Cóż, skoro to uczą, to znaczy że znają się na rzeczy - odpowiedziała szeptem, starając się wychwycić jak najwięcej informacji ze słów pana Younga. Jej pamięć, przynajmniej w jej opinii, nie należała do najtrwalszych- ale wiedziała, ze jeśli z informacją połączy jakąś kinetyczną czynność, zapamięta to w większym stopniu. A jeśli nie zapamięta, to przynajmniej będzie miała to na kartce, a dzięki temu będzie mogła do tego wrócić. Dlatego szybko notowała - nie całe zdania, a hasła, które często łączyła ze sobą strzałkami, zakreśleniami czy mikro-rysuneczkami które tylko ona mogła zrozumieć- potem i tak, na bazie tego, sporządzi porządne notatki. To wszystko, odrywając oczy od pana Younga tylko, gdy wyczuła, że pióro coś niezbyt płynnie porusza się po papierze- czyli, gdy wypisała tusz. Wtedy moczyła piórko w kałamarzyku i pisała dalej. Tęskniła za długopisami. Bała się trochę ich używać w Hogwarcie, bo nie wiedziała czy są one... dozwolone. A jednocześnie bała się też zapytać kogokolwiek, bo to naprawdę głupie pytanie, jak się nad tym zastanowić. Na słowo chłopaka na sekundkę przerwała i zerknęła w jego stronę. Próbowała zrozumieć, co mógł mieć na myśli, co było widać po jej twarzy, ale szybko wróciła do tego, co robiła wcześniej. - A który z nich najbardziej?- zapytała, ponownie szeptem chłopaka, zerkając na niego znów na sekundkę, gdy zadawała pytanie.
15-02-2022, 05:17 AM
Oczywiście ich rozmowa znaczącą zmieniła tempo, gdy rozpoczęła się lekcja. Podobnie jak Zofia, Aidan zaczął notować. Może był w tym nieco mniej dokładny, niż nowa koleżanka, a na boku miał też otwarty notatnik z prywatnymi rzeczami - widniał tam między innymi bardzo poglądowy i schematyczny rysunek, który prawdopodobnie przedstawiał przypominajkę. Wokół natomiast znajdowały się chaotyczne i pozornie niespójne, w przeciwieństwie do tych z lekcji, notatki. Cóż, podzielność uwagi, ale też miał już nieco inne nastawienie do zajęć, niż świeżo upieczona Krukonka. Choć nie zdarzało mu się raczej całkowicie odcinać od lekcji, często zajmował się dodatkowo zapisywaniem własnych przemyśleń, czy też projektów. Już nie dotyczyła go presja robienia dobrego wrażenia na nauczycielach.
Ledwo zauważalnie skinął jedynie głową w odpowiedzi na jej stwierdzenie. Owszem, znali się na rzeczy. Przynajmniej ci, na których zajęcia uczęszczał. Mimo wszystko głupio byłoby mu oceniać na przykład nauczycielkę numerologii... Mimo że chodziły o niej jakieś nieprzyjemne plotki oraz mówiło się, że jej nastawienie do uczniów zależało od dnia. Ogólnie zdaje się, że nie była lubiana, jednak to już nie jego sprawa. A już na pewno nie miał zamiaru rozsiewać potencjalnych plotek! Przynajmniej nie przy drobnej garstce osób, którym szczerze ufał. Wybity z rozmyślań, bynajmniej nie na temat zajęć, popatrzył na nią pytająco. Wydawało się, jakby nie był do końca świadom tego, co sam powiedział chwilę temu i zajęło mu chwilę, nim połączył wszystkie fakty. - Kto jest najbardziej wymagający? - spytał wreszcie, marszcząc brwi. Właściwie wciąż nie był pewien, czy właśnie o to chodziło, jednak był gotów do odpowiedzi. To jest, po ponownym zwróceniu wzroku ku profesorowi, który czasem zerkał w ich kierunku. Chyba nie dlatego, że wyczuł, iż chwilami nie do końca uważają... Do tej pory nie byli w swojej małej rozmowie zbyt bezczelni, co pozwalało mu wierzyć, że nauczyciel jedynie wodzi wzrokiem po klasie i zatrzymuje się co jakiś czas przy którymś z jej kątów. - To chyba właśnie on - odparł szeptem, podpierając głowę ręką. - Może jeszcze ci od Run i... Transmutacji. Drugiej części swojej wypowiedzi nie był wyraźnie tak pewien.
15-02-2022, 10:35 PM
Oczywiście że zauważyła jego notatki. Biurka szkolne nie były tak wielkie, a ich było prawdopodobnie najbardziej zawalone książkami, kartkami czy notatkami. Ale nie podglądała, nie próbowała odczytywać ani nic z tych rzeczy- nie miała takiej podzielności uwagi.
Wszystko, co mogła chcieć zanotować- czy to notatka z lekcji, czy to jakiś pomysł który wpadł w trakcie- zapisywała w tym samym zeszycie. To jest, w tym, który używała na konkretnej lekcji. Jedynie co, to w zależności od potrzeby odwracała go na ostatnią stronę lub obracała do góry nogami i pisała od środka; takim sposobem mogła w jednym zeszycie pomieścić aż 4 różne wątki- czego w Hogwarcie starała się jednak nie robić. Teraz, w nowej szkole, "na brudno" pisała z tyłu, a na wolnym czasie przepisywała je na przód, ubierając swoje notatki-hasła w spójną całość. Bo nie wiedziała, czy w sumie w tej szkole notatki podlegają ocenie, czy też nie. Dlatego, jeśli Aidan przyglądał się nad wyraz, mógł zauważyć, że Zosia pisze cały czas na ostatniej stronie zeszytu. Jej specjalistyczne notatki natomiast, jak pomysły na magiczne przedmioty czy ulepszenia, zapisywane były w zupełnie innym notesie- tym ukrytym w jej szafce nocnej, który jak na razie, wyciąga tylko, by dopisać nowe pomysły które wpadły jej za dnia. Nie wie bowiem dokładnie, czy w Hogwarcie jest miejsce, w którym mogłaby pracować nad swoimi pomysłami, rzeźbić i kombinować. Więc do momentu, aż go nie znajdzie, zeszyt zostanie bezpiecznie zamknięty tam- bo co, jeśli ktoś ukradnie jej pomysł i opatentuje? W reakcji na jego pytanie, zerknęła na chłopaka i szybko, ale nie za mocno, pokiwała głową. To są jednak informacje stosunkowo ważne, szczególnie dla nowych. I nie zrozumcie jej źle, ma zamiar starać się jak tylko może na wszystkich przedmiotach- natomiast przygotowanie się mentalne zawsze jest w cenie. Wzrok profesora Younga zmroził ją na chwilę, choć pewnie nie to było jego celem- po prostu patrzył na klasę, sprawdzając, czy wszyscy uważnie słuchają teoretycznej części. Ale to i tak sprawiło, że dziewczyna zestresowała się i odpowiedziała Aidanowi jeszcze ciszej: - Transmutacja i OPCR, zapamiętam. Czemu nie Runy? Z dodatkowych przedmiotów wybrała Mugoloznawstwo, Opiekę nad magicznymi stworzeniami oraz Wróżbiarstwo, więc analogicznie, Runy nie były w jej rozpisce. Ale zapamięta, a przynajmniej spróbuje, słowa chłopaka i tak- bo jednak to nadal dydaktyk, z którym w jakiś sposób może mieć do czynienia. Natomiast, następny przedmiot (to jest, zaraz po przerwie) to Transmutacja. Zajęcia te, co prawda, miała od początku roku, a o profesorze Beauforcie- bądź co bądź opiekunie Ślizgonów- słyszała trochę, ale nie przerażał jej tak, jak profesor Young. Na zajęciach rzucił kilkoma specyficznymi żartami, a do tego był świetnym mówcą, więc słuchało się go bardzo przyjemnie. - Jakie przedmioty dodatkowe wybrałeś? - zapytała cichutko Zosia. Przez chwilę bała się nawet, że może chłopak jej nie słyszał, dlatego zerknęła na niego by to sprawdzić.
18-02-2022, 05:09 AM
Na szczęście na Aidanie nawet najbardziej surowi nauczyciele robili już niewielkie wrażenie. Przynajmniej póki im nie podpadał - a to również mimo wszystko się zdarzało. To kwestia przyzwyczajenia... Przynajmniej jeśli tylko ktoś nie był zanadto wrażliwy, jednak Krukonowi to nie groziło. Już prędzej byłby za mało wrażliwy, czy empatyczny, choć sam miałby nadzieję, że nie w arogancki sposób.
Jednak jak mógłby oceniać wzrok profesora, kiedy również jemu zdarzało się obdarzyć innych skrajnie chłodnym spojrzeniem, bez świadomości. Może coś w tym było? Zaraz faktycznie zdawał się ignorować Zofię nieco zbyt długo, jednak zdecydowanie dotarło do niego jej pytanie. Jedynie potrzebował chwili na dokończenie myśli wśród jednej z notatek. Dopiero po chwili zerknął na dziewczynę i spotkał się z nią wzrokiem. Zmarszczył nawet lekko brwi, kiedy na nowo przypominał sobie, na co właśnie miał odpowiedzieć, jednak nie była zmuszona powtarzać pytania - wszystko wróciło do niego wystarczająco szybko. - Opiekę nad Magicznymi Stworzeniami, Mugoloznawstwo i Runy... - odparł równie cicho. Nie był przekonany, dlaczego został jeszcze przy pierwszym z tych przedmiotów... Szczerze mówiąc nie wydawał mu się użyteczny na przyszłość. Nie chodziło oczywiście o to, by uważał go za całkowicie zbędny w systemie edukacji! Jeżeli ktoś podchodził z pasją do tematu... Ale on tego nie miał. Jego dotyczyła przede wszystkim pasja do tworzenia oraz uczenia się o tym, co już zostało stworzone. Może jednak stworzenia magiczne traktował jako jakieś poboczne zainteresowanie. Właściwie również te zajęcia były prowadzone w sposób ciekawy! Niemniej była spora szansa, że od przyszłego roku z nich zrezygnuje, aby tylko móc poświęcić więcej czasu na rzeczy, które faktycznie przydadzą mu się na przyszłość. - A ty? - dopytał po chwili, uznawszy że tak wypada i trochę mniej z czystej ciekawości. Nie chodziło o to, by absolutnie nie interesowała go nowa koleżanka. Wręcz przeciwnie, garstka informacji, którą do tej pory poznał, sugerowała, że musiała być przynajmniej w pewnym stopniu ciekawa.
18-02-2022, 04:32 PM
Zosia w żadnym wypadku nie miała do niego pretensji, że nie odpowiedział od razu na jej pytanie- w końcu są na lekcji, i to szczególnie wymagającej. Jeśli coś się notuje to potrzeba skupienia- skupienia, którego jej samej często brakuje. Dlatego, gdy tylko kontakt wzrokowy został nawiązany, i odpowiedź została udzielona, uśmiechnęła się lekko- bo po prostu cieszyła się, że jednak usłyszał.
Sama natomiast, z cichutkim chichotem, odpowiedziała po chwili na pytanie Aidana: - Opiekę nad Magicznymi Stworzeniami, Mugoloznawstwo i Wróżbiarstwo. - na początku mogło to brzmieć, jakby powtarzała wybrane przez niego przedmioty; ale ostatni kazał przypuszczać, że po prostu wybrali niemalże te same. Trudno jej było stwierdzić, czy jej wybory były dobre- dalej była podekscytowana przedmiotami w nowej szkole, i mogła na nie nadal patrzeć przez różowe okulary. Uznała jednak, że wybierając przedmioty dodatkowe weźmie to, co ją interesuje- bo raczej żadne z nich nie pomoże jej stricte w osiągnięciu wymarzonej kariery. Choć, co prawda, szczerze żałowała, że nie ma trochę bardziej kreatywnych przedmiotów wśród tych nauczanych- czy to w Hogwarcie, czy gdziekolwiek. Oczywiście, były eliksiry, ale czy na zaklęciach uczono, jak tworzyć nowe zaklęcia? Albo podstaw tworzenia najprostszych, magicznych przedmiotów? Przecież jest jeszcze tyle rzeczy do wymyślenia! I może dlatego, że nie były nauczane- a przez to nie były w uczniach zasiewane ambicje tworzenia czegokolwiek- byliśmy w takiej magicznorozwojowej stagnacji? Co prawda, zdawała sobie sprawę, że to ambitnym przypada chwała, i aby coś wytwarzać, będzie trzeba się temu poświęcić- wychodząc, między innymi poza program nauczania. Zerknęła ukradkiem na Aidana, który teraz akurat znów coś notował. Jest tyle rzeczy o które chciała zapytać- o koła naukowe, o miejsca warte zobaczenia w Hogwarcie, o tym, jak wygląda rok szkolny. Czy są jakieś imprezy? Bale? Jakie święta obchodzą w tej szkole? Była tak cholernie ciekawa - w końcu był, nie koloryzując- pierwszą osobą z którą wymieniła tyle słów w nowej szkole. Ale mimo ciekawości siedziała cicho; nie chciała wyjść na irytującą gadułę, a tych rzeczy wcześniej czy później i tak się dowie.
21-02-2022, 12:15 AM
W każdej relacji można było dostrzec czerwone flagi i rzecz jasna, gdyby tylko Zofia była jakkolwiek urażona, że Aidan zwlekał z odpowiadaniem jej... Cóż, po pierwsze zwyczajnie by tego nie zauważył, a dopiero po drugie, byłby to absolutny sygnał do natychmiastowego ucięcia świeżo nawiązanego kontaktu. Na szczęście nowa Krukonka zdawała się być normalna. Nie normalna w znaczeniu równie przytłaczającej zwyczajności, oczywiście. A przynajmniej tego nie był w stanie jeszcze ocenić. Była normalna w kontakcie z nim i w pewnym momencie złapał się nawet na myśleniu, że trochę zazdrości jej jeszcze jednej, drobnej rzeczy ściśle powiązanej ze zmianą szkoły. Nie była to zazdrość silna, która miałaby na stałe targać jego emocjami. Była to za to pojedyncza myśl o tym, co miała, a czego on nie miał... Właściwie to też kwestia czasu. Straci to bardzo szybko. Mianowicie chodziło o pewien rodzaj spokoju, jaki zna tylko osoba poza wszelkimi konfliktami. On natomiast żył w bardzo zażartym konflikcie na co dzień, już od pierwszego września. Jego koleżanki, z którymi mogliby tworzyć grupę znajomych, również się nienawidziły i chociaż w tej sytuacji Aidan był akurat z boku, też chwilami dziwnie ciążyła mu podobna myśl. Nie lubił konfliktów. Lubił za to od pewnego czasu dokopać Milo na różne drobne sposoby i było w tym troszkę pragnienia takiej małej zemsty... Ale z reguły nie lubił konfliktów i gdyby tylko powrót do ignorowania chłopaka całkowicie, miałby zwrócić im obu spokój od siebie nawzajem, zrobiłby to. Taka opcja jednak zdawała się nie istnieć.
Zaraz posłał jej lekki uśmiech, bardziej jako wyuczony gest, gdy tylko mu odpowiedziała. Często wyglądał na chłodnego i czasem nawet docierało do niego, że powinien być nieco bardziej... Przystępny. Oto właśnie próba bycia choć trochę bardziej przystępnym. - Myślałem kiedyś nad wróżbiarstwem - odparł po chwili cicho. Właściwie uważał, że ten przedmiot naprawdę mógł być ciekawy! Z tym że jakoś równocześnie zdawało mu się, że to nie coś, do czego by się nadawał. Nie, nigdy nie próbował wróżyć na żaden możliwy sposób, a gdy tylko dostał w ręce podręcznik od tego przedmiotu, jedynie go przewertował... Ale z pewnością był ciekawy! O ile wierzyć w dane przepowiednie. Aidan był może trochę sceptyczny, ale miał też na tyle otwarty umysł, by brać pod uwagę opcję, iż wróżbici mają absolutną rację. To znaczy, ci z faktycznym talentem. Z drugiej strony, równie możliwe było dla niego, iż jedynie urodzeni jasnowidze mogli ujrzeć przyszłość. To trudne kwestie. A on wolał zajmować się innymi. Też trudnymi, bo mimo wszystko nie był leniwy, ale konkretniej takimi, którymi naprawdę chciałby zająć się w przyszłości. Nie magicznymi stworzeniami... Więc po co mu akurat ten przedmiot. - Ale pewnie na rok zostanę tylko przy Mugoloznawstwie z tych trzech - pociągnął dopiero po kolejnym momencie pauzy w ich małej rozmowie. Na moment zawahał się, myśląc, jaki Zofia mogła mieć stosunek do tego przedmiotu. Mimo wszystko ludzie byli różni... Ale zajęło mu to ledwie sekundę, może dwie, by przypomnieć sobie, że przecież ledwie chwilę temu sama powiedziała, że wybrała ten przedmiot! Nie mogła być wrogo nastawiona do mugoli. Chyba że to jakiś większy plan zniszczenia ich od środka. - Chociaż mogliby trochę lepiej wykładać ich... Sposoby. Technologię - uzupełnił swoją wypowiedź. Nie był pewien, czemu tyle jej mówił - a wbrew pozorom, było to sporo, jak na rozmowę Aidana z obcą osobą! Co prawda nie naginał tym w żaden sposób swoich zasad i nadal nie ufał żadnej nowopoznanej osobie, jednak nie wspominał przy tym o niczym, co nie mogłoby rozejść się dalej.
21-02-2022, 11:08 AM
Na jego pierwszą odpowiedź chłopaka nie odpowiedziała nic- tylko pokiwała głową.
Ona szczególnie lubiła wróżbiarstwo- natomiast wiedziała, szczególnie w ludzkich horoskopach- że wróżący lubią coś pozmieniać. Dlatego zapisała się na zajęcia- po to, by móc samej sobie wróżyć, a nie opierać się na wiarygodnych mniej lub bardziej, źródłach. Nie wiedziała natomiast, dlaczego chłopak chce zrezygnować z innych przedmiotów. I czemu akurat nie z mugoloznawstwa? Czy w jakiś sposób wiązał z tym przedmiotem swoją przyszłość? Tak wiele pytań; ale za wcześnie na nie w tym etapie znajomości. - Z całym szacunkiem do pani Collins - zaczęła cichutko, tak by słyszał ją tylko jej kolega z ławki - bo wydaje się przyjazną i kompetentną osobą; ale nie rozumiem czemu Mugoloznawstwa nie mógłby uczyć... człowiek? Zdawała sobie sprawę, że być może jej zdanie mogło być szokujące dla ogółu, ale kto, jak nie sam zainteresowany, będzie uczył najlepiej o ludziach takich jak on? Do tego Zośka czuła że dostaje refluxu za każdym razem, gdy musiała mówić "mugol" i "mugolak"; a "Charłak" nie był w stanie przejść jej przez gardło. Nie rozumiała, dlaczego świat magiczny tak bardzo nie szanował ludzi. Kto, w którym momencie historii stwierdził, że magiczni są lepsi niż ci niemagiczni; tylko dlatego, że mają w sobie magiczny gen? Było już w historii, zarówno ludzi i magicznych, wiele przypadków, które dobitnie pokazywały że katalogowanie ludzi na bazie genów źle się kończy. - Może być - sekundka przerwy, bo miała nadzieję, że uda jej się znaleźć w głowie lepsze określenie- mugolak, ale chodzi o to, żeby to był ktoś, kto jest wśród ludzi od zawsze. Wtedy to byłaby żywa wiedza, nie z książek czy domysłów. Świat ludzi był tak niesamowicie ciekawy- nie mieli magii, ale wszystko to, co mieli magiczni ludzie, wytwarzali sami, za pomocą nauki- czegoś, co dla magicznych było tak niezrozumiałe, jak magia dla ludzi. A może, nauka i magia wcale się tak bardzo nie różniły? Bo czy niewidzialna moc, która łączy tysiące telefonów na świecie, nie jest w gruncie rzeczy magiczna? - Tylko, żeby miał tytuł naukowy. Jakiś fizyk, albo informatyk najlepiej - westchnęła lekko rozmarzona, wracając do notatek. Kto jak kto, ale taki Informatyk z krwi i kości byłby wstanie wytłumaczyć jej najlepiej, jak np działa AI; albo jak to jest, że Roomba jeździ sama, odkurza i wie, gdzie już odkurzała a gdzie nie? Kiedyś się jeszcze dowie. Dowie i zrozumie.
23-02-2022, 04:57 AM
Jeśli tylko mieliby w tym momencie szansę na żywszą rozmowę - a mimo wszystko nie mogli sobie na to pozwolić i jedynie szeptali do siebie co jakiś czas - prawdopodobnie Aidan miałby szansę wyjaśnić jej swoje nastawienie do mugoloznawstwa oraz pozostałych przedmiotów, które wybrał na trzecim roku nauki. Jednak nic straconego. Prawdopodobieństwo, że porozmawiają jeszcze kiedyś w przyszłości rosło.
Popatrzył na nią z tym większym zainteresowaniem, kiedy powiedziała coś, co mogłoby być dla niektórych nie do pomyślenia. Tak, mieli 2020 rok, ale zdawało się, że niektórzy utknęli w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia, a jeszcze inni w średniowieczu. Ze wskazaniem na wiele czystokrwistych uczniów tej szkoły... Aidan nie mógł oszacować, czy było lepiej. Cóż, przynajmniej o śmierciożercach uczyli się na zajęciach, zamiast być zmuszonymi z nimi walczyć - to chyba już jakaś oznaka postępu - jednak pewna mentalność zdawała się zostawać w niektórych rodzinach, nie wspominając już o tym, że ogólnie ze Ślizgonami bywało... Cóż, różnie. Nie mówił o tym na głos, ale przecież wszyscy widzieli pewne prawidłowości. Sam miał paru dobrych znajomych ze Slytherinu i zdaje się, że oni należeli do tej normalnej części, ale bywało różnie. Odnosił też wrażenie, że gdyby w szkole pojawił się nauczyciel, który byłby mugolem, zgorszenie byłoby tylko tym większe i niektóre osoby nagle by się ujawniły ze swoimi dotąd skrywanymi uprzedzeniami. Nie sądził co prawda, aby to musiało powstrzymywać dyrekcję przed podjęciem takiej decyzji... A jak patrzył na tego człowieka, odnosił wrażenie, że absolutnie nic go nie powstrzymuje i żyje on we własnym świecie - i nie było w tym żadnej złośliwości, ani niechęci. Więc faktycznie nasuwało się pytanie - dlaczego? Zmarszczył lekko brwi i potrzebował chwilę przemyśleć tę kwestię, wyłączając się tym samym całkowicie z lekcji. Przez dobre kilkanaście sekund nie docierały do niego słowa profesora, w związku z czym nie notował też ważnych zagadnień, mimo że cały czas był wpatrzony w kartki przed sobą. Wreszcie wrócił wzrokiem do Zofii. - Chyba to bardziej skomplikowane - zaczął wreszcie po chwili analizowania tematu. - Po pierwsze ten mugol musiałby wiedzieć o magii, najlepiej od dłuższego czasu... Więc pewnie musiałby wejść do jakiejś magicznej rodziny... On oczywiście używał słowa mugol z pełną swobodą, nie widząc w tym nic obelżywego. Właściwie nie spotkał dotąd osoby, która miałaby z tym problem! A przynajmniej nikt nie mówił mu o tym wprost. - A z drugiej strony musiałby mieć też jakieś przygotowanie, żeby zostać tu nauczycielem. Byłby na przegranej pozycji nie znając magii, obyczajów i takich tam, tak sądzę... I wreszcie, musiałby w jakiś sposób przygotować się do nowej roli, do lekcji... - zamilkł zauważywszy, że może trochę za bardzo się rozgadał. Nie zdążył przy tym dodać, że absolutnie podobał mu się taki pomysł! Tak, chciałby być uczony przez kogoś, kto potrafiłby wyjaśnić zagadnienia związanego z mugolską technologią, czy kulturą i to dogłębnie, bo wreszcie nawet wychowując się wśród mugoli, jeśli większość roku od jedenastego roku życia spędzali w Hogwarcie, siłą rzeczy odcinali się od tego świata. Nawet koledzy, czy koleżanki, którzy pochodzili z mugolskich rodzin mieli pewne braki. W tym wieku na przykład było się już jakieś cztery lata do tyłu, a przecież technologia, o której wspominał rozwijała się z miesiąca na miesiąc, a nie co dekadę! - A mugolaki zdaje się też są czasem trochę do tyłu, albo bardziej interesuje ich... No, ta nasza strona. Magiczna - podsumował krótko swoje przemyślenia, by nie zwracać na siebie zbyt dużej uwagi. Zaraz po tym wrócił do notowania. Był w tyle. |
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|