Gryffindor |
0% |
Klasa VII |
17 |
średni |
Hetero |
Pióra: 43
- Mówisz, że żadna nie spełniła rygorystycznych wymogów? - Uśmiechnęła się pod nosem znad podręcznika. Przynajmniej towarzystwo powstrzymywało ją przed rzuceniem tego wszystkiego w cholerę, co było o tyle zaskakujące, że towarzystwo slizgonow zwykle jedynie psulo jej humor, a nie podnosiło na duchu.
- Walczymy z żywiołem - odpowiedziała jedynie, starając się jak najlepiej wyobrazić sobie efekt. Jak opanować chaos?
Westchnęła i spróbowała po raz kolejny, próbując wypowiedzieć inkantacje możliwie głośno i wyraźnie, jednocześnie kreslac różdżką kształt wskazany jej przez Avery'ego. I... Udało się. Na samym środku tafli pojawiła się kilku centymetrowa przerwa, a odrobina wody zalała podłogę po podniesieniu się poziomu pozostałego płynu. Maddie skupiła się, by przez chwilę utrzymać ten efekt.
(postęp 1/5)
Slytherin |
100% |
Klasa VII |
17 |
b. bogaty |
Bi |
Pióra: 0
- Kiedy zakładasz, że musi być czystej krwi i jeszcze posiadać mózg, a przy okazji nie lubisz zadufanych w sobie lalek, to jest trudno. Spójrz na nasz rocznik i rocznik poniżej. Slytherin: Gemma z buzią jak pączek w maśle, typowa wzorowa panienka na wydaniu, łowczyni majątków, zresztą zaręczona. Laurel, wulgarna, pyskata atencjuszka, w przyszłości pewnie będzie znać wymiary przyrodzeń wszystkich kolegów swojego męża. Mia, kolejny nijaki, pyzaty pączek. Powinna trafić do Hufflepuffu. Nic do niej nie mam, to dobra dziewczyna, ale zanudziłbym się na śmierć. Oriane, ta spodobałaby się moim rodzicom. Sukowata królowa żmij. Podziwiam jej niezależność, to przydałoby się wielu dziewczynom w tym zamku, ale nie poskromiłbym jej bez walki. Godny przeciwnik, jednak cenię sobie święty spokój. I cóż, ma w sobie geny wili, większość mężczyzn głupieje na jej widok. Powiedzmy, że omija mnie ten pęd. Meredith, ta byłaby świetnym kumplem, biedaczkę na siłę zaręczono, gdy była dzieckiem, więc nie ma zbyt wiele do powiedzenia, ale ogólnie dziewczyna jest w porządku. Trochę charakterna, ale zdecydowanie jest bardziej typem kumpla niż dziewczyny. Za to jej siostra bliźniaczka z Hufflepuffu, Skyler, ona to potrafi zrobić dobre wrażenie. Wbrew pozorom mocno się różnią. Jest taka... naturalna, pozbawiona wystudiowanej pozy. Nie jest nijaka, ale też nie szuka atencji. To byłby świetny materiał na żonę. Bianca z Gryffindoru, ta jest z tych trudnych, choleryczka, w gruncie rzeczy dobra osoba, ale moglibyśmy się pozabijać zanim doszłoby do czegokolwiek. Mimo to, również interesująca. Madeline Nott to moja kuzynka, a nawet gdyby, to dziwaczka. Kijem bym jej nie ruszył. Do tego jest brzydka jak typowy przykład arystokratycznego chowu wsobnego. Cała reszta nie ma statusu krwi, który byłby akceptowalny dla formalnego związku. Może trzy z wyżej wymienionych byłyby znośne, ale reszta, uchowaj Merlinie. Nic do nich nie mam, ale ożenić bym się z nimi nie chciał - zakończył swoją przydługą wypowiedź Arsene. - Nie dziw się moim słowom. Hodują nas jak psidwaki na wystawę. Jeśli komuś się wydawało, że coś się zmieniło od końca ubiegłego wieku, to jest w wielkim błędzie.
Zapytała, więc odpowiedział. Możliwe, że jego słowa brzmiały chamsko i oceniająco, ale jaki miał wybór? Może i mógł oszukać ojca co do planów kariery, ale małżeństwo podlegało pewnym ścisłym zasadom. I tak miał wiele szczęścia, że jeszcze do niczego go nie zmuszono. Czasem zazdrościł uczniom, których krew nie spełniała ścisłych arystokratycznych norm dla elit. Mogli wybierać kogo chcą, bez żadnych obaw o cokolwiek.
- Widzisz, to wcale nie jest takie trudne. Wychodzi ci całkiem nieźle. Teraz tylko włóż w to więcej siły - pochwalił dziewczynę, kiwając głową z zadowoleniem. On sam dotarł już do czwartego rozdziału podręcznika. Teoria zdawała mu się o wiele bardziej męcząca niż ćwiczenia praktyczne.
Gryffindor |
0% |
Klasa VII |
17 |
średni |
Hetero |
Pióra: 43
Maddie zagwizdała przeciągle, gdy tylko skończył swój wywód. Fiu, fiu. Tak rozbudowanej odpowiedzi się nie spodziewała. A było tak miło...
- Zazdroszczę pewności siebie, skoro czujesz się na siłach, żeby tak obrabiać dupę trzem czwartym dziewczyn, które dorównują ci nie tylko pozycją, ale i zdolnościami magicznymi - zauważyła, nawet nie podnosząc na niego wzroku. Czyżby w jej głosie pobrzmiewało coś na kształt... kpiny? Konserwatywne poglądy tego typu, przekonanie o bezwarunkowej wyższości mężczyzn po prostu działały jej na nerwy. Nie mówiąc już o tym, że wiele ze skrytykowanych przez Arsene'a dziewczyn było po prostu jej dobrymi koleżankami.
- Partis temporus - westchnęła, puszczając mimo uszu pochwałę chłopaka. Wzburzenie, niestety, nie pomogło jej w osiągnięciu celu. Irytacja rosła. - Zresztą, jak na kogoś, kto nie ma żadnego zdania w wyborze małżonki, całkiem nieźle wychodzi ci marudzenie na każdą z dostępnych opcji. Nie, żeby chów wsobny był specjalnie zdrowy.
Slytherin |
100% |
Klasa VII |
17 |
b. bogaty |
Bi |
Pióra: 0
- Właśnie dlatego, że nie mam wyboru i ani ja, ani one nigdy nie będziemy mieli szansy na małżeństwo z miłości, mogę sobie chociaż ponarzekać. W zasadzie współczuję im głęboko, wolałbym nikogo do niczego nie przymuszać. Ale nie martw się, one mają podobne zdanie o mnie i większości czystokrwistych chłopaków w tej szkole. Większość z nich się po prostu boi, inne są wściekłe i sfustrowane. Nie oczekujemy od siebie wzajemnie tego, żeby się wzajemnie kochać. Wystarczy, że będziemy okazywać sobie szacunek. Nie neguję ich umiejętności... może oprócz niektórych, ale to nie moja sprawa. Nie jestem sokiem dyniowym, nie muszę zadowolić wszystkich - odpowiedział z szerokim, cynicznym uśmiechem na twarzy. W zasadzie uwielbiał zmuszać innych ludzi do różnych rzeczy, ale nie dyskutowali teraz o tym. Oderwał się na chwilę od książki, żeby spojrzeć dziewczynie w oczy.
Możliwe, że po prostu potrzebował wylać to z siebie. Zawsze pozostawała mu jeszcze ucieczka za granicę i udawanie martwego. Wtedy jednak wszystko skupiłoby się na jego siostrze,a na to nie mógł sobie pozwolić.
- Zresztą, spójrz na moja siostrę, mój ojciec zaręczył ją totalnym bufonem, który wszem i wobec lata z innymi dziewczynami i przynosi jej wstyd, ignorując ją jakby miała smoczą ospę. Ona nie śpi w nocy i płacze godzinami. I niczego z tym nie może zrobić. Przestawią ją do jego domu jak mebel. A ten śmieć nawet nie jest pierworodnym Burke'ów. Ja też nie chcę się męczyć z osobą, która będzie mnie nienawidzić - podkreślił Arsene, uznając że Madeline i tak nie zrozumie tego, co dzieje się w ich świecie. Nigdy nie musiała przejmować się takimi rzeczami. I nigdy nie będzie.
- Skup się trochę, bo ci zaraz wody braknie - szydził Avery, niezbyt przejmując się jej surową opinią na swój temat.
Gryffindor |
0% |
Klasa VII |
17 |
średni |
Hetero |
Pióra: 43
- Okazywać sobie szacunek w twarz, a za plecami się obsmarowywać? Cieszę się, że chociaż zdajesz sobie sprawę, że też nie jesteś wymarzoną partią dla wielu z nich - odpowiedziała z równie krzywym uśmiechem, wytrzymując przeszywające spojrzenie szarych, stalowych. W jej własnych połyskiwało wojownicze nastawienie.
- Skoro tak kochasz siostrę, dlaczego na to pozwalasz? Skoro gówniarz zachowuje się jak dupek, naucz go szacunku - podżegała, wyobrażając sobie podobną sytuację we własnej rodzinie. Gdyby facet zachowywałby się wobec niej w nieodpowiedni sposób, bracia Maddie szybko nauczyliby go, że albo ma się zachować inaczej, albo zarezerwować sobie te gierki dla kogoś innego niż ich siostra. Cóż... chyba, że wizja skandalu i zerwanych zaręczyn byłyby ważniejsze, niż szczęście Aspasii.
Nadal bardziej skupiona na dyskusji, niż nauce, po raz kolejny spróbowała rzucić zaklęcie. I tym razem, wyniki nie były zbyt piorunujące, a woda w misce jedynie zabulgotała wściekle.
Slytherin |
100% |
Klasa VII |
17 |
b. bogaty |
Bi |
Pióra: 0
- O sobie słyszałem gorsze rzeczy. I całe szczęście, że nie jestem dla niech dobra partią, robię co mogę. Jak będę wystarczająco nieznośny to może jeszcze kilka lat dadzą mi żyć - roześmiał się Arsene, kpiąc z całej sytuacji. - Gdybym mógł, Burke dawno leżałby zakopany głęboko w Zakazanym Lesie, ale niestety nie mogę. On jest w stanie dokuczyć jej bardziej niż ja jemu. Co nie znaczy, że będę się przyglądał temu bez żadnej reakcji. Poza tym Aspasia wyjdzie z czasem na głowę każdemu, komu zechce. Nie zdziwiłbym się gdyby tak Burke po kilku latach wylądował pod jej absolutnym butem. A wtedy wszyscy będziemy mu współczuć.
Obserwował jak Madeline męczy się z zaklęciem. To chyba nie był jej najlepszy dzień, dlatego odpuścił sobie komentarze na temat kolejnego z niepowodzeń. Była przed nią długa droga, a podręczniki nie chciały same wchodzić do głowy. Piąty rozdział był równie nudny i monotonny jak czwarty.
Gryffindor |
0% |
Klasa VII |
17 |
średni |
Hetero |
Pióra: 43
Słysząc jego cyniczne podejście, uspokoiła się nieco. Jeżeli do siebie miał podobne podejście, chyba trudno było go mówić, że o innych wyrażał się w podobnie krzywdzący sposób. Przynajmniej nie wydawał się być zakochany w sobie, o co w pierwszej chwili go posądziła.
- Obyś nie obudził się z ręką w nocniku - skwitowała jedynie, uśmiechając się lekko na słowa ślizgona dotyczące jego siostry. Miała nadzieję, że miał rację. Oby młoda jak najszybciej zaczęła wprowadzać w życie swoje metody.
- Cóż, z pewnością zasłużył na pokutę - stwierdziła, po raz kolejny próbując przejrzeć teorię zawartą w podręczniku. Być może przeczytanie tego po raz setny pozwoli jej na rzucenie zaklęcia poprawnie?
- Partis temporus - burknęła, wkładając całą swoją irytację w siłę zaklęcia. I... o dziwo, zadziałało!
(2/5)
Slytherin |
100% |
Klasa VII |
17 |
b. bogaty |
Bi |
Pióra: 0
- Czuję jakbym był w urynale obiema nogami po same kolana, więc dodatkowa ręka mi już nie zaszkodzi, ale nie wszyscy muszą o tym wiedzieć - skwitował beznamiętnie. Arsene miał tego dnia dostatecznie dobry humor, by nie wikłać się w konflikt. Oczywiście, że miał o sobie wysokie mniemanie, jednak uważał to za coś uzasadnionego. Po prostu czasem wychodził z niego wewnętrzny nihilizm. A negowanie i krytykowanie wszystkiego, wydawało się naturalną czynnością.
Gryffindor |
0% |
Klasa VII |
17 |
średni |
Hetero |
Pióra: 43
- Może ci wyjdzie na zdrowie, niektórzy uważają to za formę terapii - parsknęła, po raz kolejny tego dnia dając mu się zaskoczyć. Lubiła tego typu poczucie humoru i... dystans. Dystans był cholernie ważny. Rozbawiona, spróbowała po raz kolejny rzucić czar, jednak i tym razem nie wyszło z tego za dużo.
- Chyba już sobie przypominam, dlaczego w domu wcale nie chciałam tego ćwiczyć - jęknęła, wzdychając ciężko. Podniosła się z podłogi. Może jak trochę się rozrusza, to pójdzie jej lepiej? Otrzepała spódniczkę z wszelkich paproszków, które mogły się do niej przykleić i podeszła do jednego z czterech słupów wody, spływających swobodnie ze zbiorników umieszczonych na drugim poziomie pomieszczenia. Wsunęła dłoń w chłodną wodę, próbując pozbierać myśli i odrobinę ochłonąć. Nie było sensu wszczynać awantur. Miała nadzieję, że Avery nie obrócił się, by podążyć za nią wzrokiem, gdy znalazła się za jego plecami. Z rozbawieniem machnęła dłonią, sprawiając, że krople zimnej wody wylądowały za kołnierzem ślizgona. Może nie był to kubeł zimnej wody, jakiego zdawał się potrzebować, ale zawsze był to jakiś początek.
Slytherin |
100% |
Klasa VII |
17 |
b. bogaty |
Bi |
Pióra: 0
- Kim są ci "niektórzy"? - zapytał - unosząc brwi w wyrazie zdziwienia i zaniepokojenia. Czyżby były jakieś straszliwe mugolskie praktyki leczenia kupą o których im, czarodziejom się nawet nie śniło w najgorszych koszmarach? Potrafił sobie wyobrazić tych dzikich, niemagicznych barbarzyńców uciekających się do tego typu praktyk. Co brak magii robił z ludźmi... bez niej upadały cywilizacje. Jak ręka w nocniku mogła mu pomóc?
Kiedy tak poważnie się zastanawiał nad właściwościami leczniczymi zawartości nocnika, na jego karku wylądowała nagle całkiem spora ilość lodowatej wody. Otrząsnął się gwałtownie, łapiąc się ręką za wierzch karku i pocierając go. Czy ta dziewczyna postradała zmysły?
- Hej! Co to miało być. Bo chyba nie skutki uboczne zaklęcia? - burknął z żałosną miną. Umoczony kaptur szaty irytował jego wrażliwą skórę. Po chwili odwrócił się i machnąwszy różdżką, skierował w stronę twarzy dziewczyny potężny strumień wody, szepcząc "Aguamenti". Chciała się bawić, to zaraz będzie wyglądać jak po kąpieli w basenie.
Gryffindor |
0% |
Klasa VII |
17 |
średni |
Hetero |
Pióra: 43
- A mało mamy wariatów na świecie? - odparła pytaniem na pytanie, szczerząc się wesoło. Mimo niepowodzeń, miała całkiem dobry humor. Towarzystwo Ślizgona było... zaskakująco przyjemne i odświeżające. Dziwne, że choć byli na jednym roku i tak naprawdę wkrótce mieli kończyć tę szkołę, dopiero teraz rozmawiali ze sobą w okolicznościach innych, niż zajęcia.
- Oczywiście, że.... Aaaa, Partis temporus! - zaczęła i urwała, gdy w jej stronę popłynął strumień wody. Jakże epickim byłoby, gdyby udało jej się go rozdzielić tak, aby nawet kropla nie osiadła na jej skórze. Cóż... nie tym razem. Wyglądała jak zmokła kura... albo miss mokrego podkoszulka, zależy, co kto lubił. Mimo to... nie wyglądała na specjalnie obrażoną. Wręcz przeciwnie, w zielonych oczach pobłyskiwało rozbawienie i chęć rywalizacji.
- Nie przesadziłeś trochę? - zapytała, udając obrażoną minę, choć widać było, że głównie powstrzymuje śmiech. - Rictusempra! - rzuciła ze złośliwym uśmiechem, celując w szyję obróconego w jej stronę chłopaka. Jak się bawić, to się bawić. Nie, żeby sama to zaczęła.
Slytherin |
100% |
Klasa VII |
17 |
b. bogaty |
Bi |
Pióra: 0
Spodziewając się ataku dziewczyny, szybko poderwał się z ławki. Przecież byłoby dziwne, gdyby GRYFONKA nie chciała go zdzielić zaklęciem. Jaka szkoda, że Partis nie zadziałał, ale może uda się kolejnym razem, teraz, gdy była przygotowana na jego atak i zmotywowana... to może mieć sens. Co prawda to nie były zbyt typowe zaklęcia dla pojedynków, ale czy ich pojedynek był typowy? Szybkie Protego w jego wykonaniu było tym razem dość niezdarne i jej zaklęcie minęło go o milimetry, roztrzaskując jedną z doniczek w drobny mak. Rośliny miały dużo mniej szczęścia niż on. O ile woda im nie zagrażała, tak Rictusempra mogła stworzyć całkiem niezły bałagan. Gdyby nie unik, jego tarcza mogłaby nie wystarczyć.
- Aguamenti - powiedział głośno i zdecydowanie, ponownie celując w dziewczynę. Wyglądała dość zabawnie, przemoczona i cała czerwona na twarzy. Włosy przyklejały jej się do policzków. Mimo to, nie wyglądała jakby się tym przejmowała. Jedyne czym on się przejmował, to bezpieczeństwo podręczników w ich małej wojnie.
Gryffindor |
0% |
Klasa VII |
17 |
średni |
Hetero |
Pióra: 43
- O nie, to jest wojna Avery! - parsknęła, widząc, jak chłopak zrywa się na równe nogi i celuje w nią różdżką. Cholera, mogła odrobinę lepiej wycelować.
- Partis temporus! - zawołała, mając nadzieję, że tym razem woda nie trafi jej prosto w twarz. I udało się! Szkoda tylko, że i tak była już przemoczona poprzednim zaklęciem. Niemniej, strumień płynący prosto z różdżki Ślizgona podzielił się idealnie w połowie, omijając ją i zamiast tego... podlewając rosnące po bokach komnaty rośliny.
- Bawimy się w ogrodnika? Aguamenti! - parsknęła, przystępując do kontrataku. Choć strumień nie był tak silny, jak mógłby być, nadal miał potencjał, by dość porządnie chłopaka zmoczyć.
(3/5)
Slytherin |
100% |
Klasa VII |
17 |
b. bogaty |
Bi |
Pióra: 0
- Partis temporus! - powtórzył za nią, gdy użyła strumienia wody przeciwko niemu. Zaklęcie nie miało pełnej mocy, ale rozszczepiło strumień wody na tyle, że na jego szatę i ręce spadło tylko trochę kropli, jego głowa na szczęście wciąż była sucha. - Tak wykorzystywać moją własną broń przeciwko mnie... to niezbyt gryfońskie - szydził, okrążając ją. Pod jego butami woda wydawała charakterystyczny, kałużysty, chlupiący dźwięk.
- To co, jeszcze jeden prysznic, czy zaczynasz łapać? - zapytał, prowokując dziewczynę. Jej mokra koszula pod którą odbijał się wyraźnie stanik wcale nie powiększała jego skupienia, ale wciąż dawał radę rzucać zaklęcia z całkiem nie najgorszym efektem. - Aguamenti!
Mocny strumień wody poleciał w jej stronę, a Avery odskoczył lekko potykając się o ławkę. Książki już miały na sobie niewielkie plamy od wody. To nie wyglądało najlepiej. Próbował sobie przypomnieć zaklęcie suszące, ale w tym momencie nie miał do tego głowy.
Gryffindor |
0% |
Klasa VII |
17 |
średni |
Hetero |
Pióra: 43
Maddie trzymała się raczej w jednym miejscu, obracając się jedynie na tyle, by mieć na chłopaka oko... i różdżkę. I jak widać, wcale nie był to taki głupi pomysł. Przy ilości wody, jaką rozlali po pomieszczeniu, i rozstawionych doniczkach, istniało ryzyko, że Avery zaraz potknie się o własne nogi.
- Partis temporus! - broniła się, tym razem ponownie z dość dobrym skutkiem. Wyglądało na to, że po prostu potrzebowała dobrej motywacji do nauki zaklęcia. Teraz tylko należałoby jakoś się zemścić...
A gdyby tak....
- Depulso! - krzyknęła w stronę już lekko zataczającego się Ślizgona. Zaklęcie nie miało miotnąć nim o ścianę, ani w żaden sposób uszkodzić, jedynie... popchnąć lekko, prosto w stronę spływającego z piętra wyżej słupa wody. Musiała kombinować, żeby też zaznał prysznica i oblepiających ciało szat.
(4/5)
Slytherin |
100% |
Klasa VII |
17 |
b. bogaty |
Bi |
Pióra: 0
Szło jej całkiem nieźle. Niestety, kiedy właśnie się zagapił, dopadła go klątwa dziewczyny i wylądował wprost pod lodowatym strumieniem wody. Niewyraźnie wybełkotał "Locomotor Mortis", a zalewająca mu usta i oczy woda sprawiła, że zaklęcie skończyło się kompletnym fiaskiem. Czy w tej cholernej sali woda musiała być tak zimna? Rośliny naprawdę to lubiły? On w takim razie zapewne nie poczuwał się do bliskości z roślinami. Marzył o ciepłym kocu. Wygramolił się spod strumienia i potrząsnął głową, by chociaż trochę osuszyć twarz i przydługie włosy, które teraz właziły mu do oczu. - Idź do diabła, Cromwell!
- Aguamenti - warknął nerwowo. Tym razem strumień z jego różdżki był wyjątkowo duży i jak miał nadzieję zimny nie mniej niż ta przeklęta fontanna dla kwiatków. Wyglądał naprawdę żałośnie. Gdyby jego ślizgońscy koledzy go teraz zobaczyli...
Gryffindor |
0% |
Klasa VII |
17 |
średni |
Hetero |
Pióra: 43
Nikt nigdy nie powiedział, że Maddie była mistrzem pojedynków. Ani tym bardziej strategiem. Więc gdy tylko dumna z siebie zaczęła niemalże turlać się po podłodze ze śmiechu, dopadło ją zaklęcie Ślizgona. I na nic się zdało wyduszenie z siebie łamanego "partis temporus", które nawet nie próbowało zacząć działać.
- Dlaczego nie kojarzę momentu, kiedy piekło zamarzło? - zapytała z rozbawieniem, unosząc ręce do góry w geście kapitulacji i próbując osłonić twarz od strumienia. Jak dzieci, doprawdy, jak dzieci. Ale przynajmniej obydwoje byli przemoczeni.
Kiedy ślizgon cofnął w końcu zaklęcie, brunetka wyprostowała się, próbując dłońmi otrzeć nieco twarz, a następnie uniosła ręce, próbując choć odrobinę odcisnąć wodę z włosów. Efekty wizualne, które towarzyszyły tej niewinnej pozie, zupełnie nie przyszły jej do głowy. Cóż. Niech się chłopak cieszy.
Slytherin |
100% |
Klasa VII |
17 |
b. bogaty |
Bi |
Pióra: 0
Jedwabne koszule nie powinny istnieć. A zwłaszcza mokre jedwabne koszule noszone przez kobiety. Tym razem po prostu bezceremonialnie gapił się na jej prześwitujący stanik, jednocześnie trzęsąc się lekko z zimna. Sama była sobie winna. Wysuszył swoje szaty i cało szybkim machnięciem różdżką, Gorący strumień powietrza był dokładnie tym, czego w tym momencie potrzebował. Od razu poczuł się lepiej. Poprawił szaty i westchnął ciężko, jakby właśnie wspiął się z lochów na siódme piętro.
- Nienawidzę gryfonów - burknął pod nosem bez specjalnego przejęcia. - No już jeszcze raz rozdziel tę fontannę i jesteśmy w domu.
Potrząsnął książką z której spłynęły liczne krople wody. Dobrze, że podręcznikowi nie stało się nic więcej, nie miał czasu, by zamawiać kolejny tak, aby przyszedł jeszcze przed następnymi zajęciami. Gryfiaki zawsze były wyrywne i tworzyły wokół siebie huragan chaosu. Zawsze wyobrażał sobie ich pokój wspólny jak kłębowisko bałaganu. Gdyby nie skrzaty domowe, nie dożyliby końca szkoły.
Gryffindor |
0% |
Klasa VII |
17 |
średni |
Hetero |
Pióra: 43
Nie do końca zdawała sobie sprawę z tego, dlaczego tak właściwie Avery się w nią wpatrywał. Pewnie miał z niej bekę, nie? Albo po prostu podziwiał jej zdolności w rzucaniu zaklęć. Tak, zdecydowanie tak.
- Naprawdę? A to niby dlaczego? - zapytała rozbawiona i obróciła się do niego plecami. Wycelowała różdżką w słup wody. - Partis Temporus!
I o dziwo, udało się! W końcu! Chyba, po dłuższych ćwiczeniach, w końcu opanowała to zaklęcie!
- W takim razie, pięknie dziękuję za pomoc - zaśmiała się i nieco teatralnie dygnęła przed ślizgonem, łapiąc w dłonie krawędzie spódniczki. Ot, odrobina wygłupów. Chwilę później, wzięła przykład z Arsene'a i wysuszyła również własne ubrania i włosy. Miała nadzieję, że ich "pojedynek" nie skończy się pobytem w skrzydle szpitalnym. I to, paradoksalnie, nie przez doznane obrażenia.
(5/5)
/zt wszyscy - przedawnienie
|