07-02-2022, 09:36 PM
Klasa Obrony przed Czarną Magią
Zofia i Aidan: po historii magii | 08.09.2020
|
21-04-2022, 08:46 PM
Wyczuła w nim delikatną zmianę, i choć to jego mina - która w kilka sekund się całkowicie zmieniła- to i jego pytający ton głosu kazał przypuszczać, że... się obawia? Podejrzewa coś? A może jest zły? Nie mogła tego nazwać, ale wiedziała, że coś się zmieniło i coś jest nie tak.
O nie, szybko, napraw to- pomyślała Zosia, zastanawiając się, jak delikatnie z tego wybrnąć. - U-hum, rzeźbię. Głównie w drewnie, dlatego szukam miejsca gdzie bym mogła na spokojnie położyć jakieś gałęzie, pniaki i tak dalej - odpowiedziała, mając nadzieję że rozmowa znów wróci na przyjaźniejsze tory. Choć przecież rozumiała go. Co prawda, nie wiedziała dokładnie powodu, dla którego jego vibe się zmienił, ale miała przypuszczenia- sama przecież nie wyskoczy od razu z opowieściami jak to robiła za dzieciaka pierwsze różdżki i ona to w ogóle chce być wynalazcą. - Sala malarska nie brzmi najgorzej... - dodała po chwili, teraz już całą energię poświęcając na zastanowienie się nad tą opcją- Bo mimo wszystko nie wiem czemu miałby to ktoś ruszać? Chyba że po złości... - zawiesiła się chwilę, kalkulując. Mogłaby tam co prawda zostawiać przybory, ale wolałaby jakieś odosobnione miejsce. Coś pokroju stodoły, w której ma pracownię jej ojciec. Może więc jest jakiś pustostan w okolicy domku leśniczego? Albo może sam leśniczy wie, gdzie ewentualnie można było by się kierować? Tylko ona nie jest jeszcze na tyle odważna, by się pytać ciała pedagogicznego, gdzie mogłaby sobie majstrować. Ostatnie na czym jej zależało to robienie sobie i innym problemów. Tak dryfowała w swoich rozmyślaniach- bo te, obecnie, napływały do niej falami, a ona nie była najlepszym pływakiem.
22-04-2022, 02:59 AM
Zmierzył ją jeszcze wzrokiem, jakby jednak podejrzewał ją o coś innego, niż rzeźbienie... Sam nie wiedział, o co. Może właśnie o jej podejrzliwość wobec niego! Jakie to ironiczne.
Skinął jednak głową. - Jeżeli nikomu nie podpadniesz, chyba nikt nie miałby potrzeby ruszać takich rzeczy... - odparł całkowicie szczerze, choć nadal nie do końca świadomie utrzymywał chłodny ton. Mimo to nie było w tym groźby! A przynajmniej wcale nie powinno tak brzmieć, choć pewnie niektórzy mogliby odnieść takie wrażenie po pierwszym zdaniu. Może właśnie dlatego zaraz zdecydował się dodać jeszcze: - Z drugiej strony nie wiem, kto akurat tam bywa. W tym również nie było kłamstwa! Słyszał o tym miejscu, był prawie pewien, na którym piętrze się znajduje oraz że kiedyś udało mu się nawet widzieć to miejsce osobiście... Ale to tyle. Osobiście nie interesowało go malarstwo, ani nic podobnego, a to co tworzył, wolał jednak we własnym kącie, w którym nikt nie powinien węszyć. I oby tylko tak pozostało.
03-05-2022, 07:18 PM
Na jego odpowiedź pokiwała głową. Zdawało się to całkowicie logiczne. W gruncie rzeczy, mówiąc o relacjach między uczniami, Hogwart nie różnił się tak bardzo od innych szkół, magicznych lub nie- kogoś lubisz, kogoś nienawidzisz, jak komuś podpadniesz- masz przechlapane.
Miała tylko nadzieję, że przez króciutki okres przebywania tutaj nie zdążyła sobie narobić niechcianych wrogów jakimiś drobnostkami. - A propo podpadania... to zabrzmi dziwnie, ale... czy jest ktoś, kogo powinnam omijać? Albo przynajmniej być ostrożniejsza? Wiesz, jakieś śliskie osoby, jak kapitanowie drużyn futbolowych czy cheerleaderki z filmów...?- zapytała niepewnie, mając nadzieję że on, jednak będąc mimo wszystko trochę dłużej w szkole niż ona, będzie wiedział o co jej chodzi. Choć z drugiej strony zdała sobie sprawę, że dała przykład lini fabularnych z filmów niemagicznych- nie była pewna czy podobny schemat utrzymuje się również w filmografii magicznej- ale miała nadzieję, że nowy kolega załapie, o co jej chodzi. Co do sali malarskiej... cóż, nie była jeszcze przekonana. Być może, jak ją zobaczy, to podejmie decyzje. Zawsze mogłaby tam wykonywać elementy rzeźby, a już wnętrze i udziwnienia magiczne implementować po kryjomu w dormie. Oczywiście, zakładając, że ich pomysł kontrolowanego koła naukowego nie wypali, na co szczerze liczyła! - Czy... mógłbyś, nie musisz teraz oczywiście, gdzieś na wolnej chwili... pokazać mi gdzie jest ta sala? - dodała z zmieszanym uśmiechem. Bo w i e d z i a ł a, że jeśli jej nie pokaże to tę salę znajdzie, dobrym leszczem, za kilka miesięcy.
05-05-2022, 01:05 AM
Mimo kontaktu ze światem mugolskim, nie znał filmów o... Drużynach futbolowych i cheerleaderkach? O tym miały być te filmy? Jakoś nie brzmiało to przekonująco, ale postanowił trzymać się pierwszej części wypowiedzi, którą zrozumiał. Może tylko na chwilę zerknął ku niej pytająco, ale ostatecznie żadnego pytania nie zadał.
A czy on powinien mówić jej tak wprost, kogo powinna się obawiać? Po jego mimice mogła rozpoznać, że naprawdę się waha. Mógłby powiedzieć, że należy uważać na Milo, który po latach znajomości jest w stanie nie tylko rzucić się na kolegę z dormitorium, a następnie wmawiać mu, że to on zaczął - i to patrząc mu w oczy z absolutnym przekonaniem! Na chwilę ponownie zirytował się przez samą myśl o całej sytuacji. Zdaje się, że na sekundę nawet się skrzywił. W gruncie rzeczy nie chciał o nim rozmawiać wcale. Nie chciał też robić sobie większych problemów. Co jeśli Zofia miałaby się wygadać i tym bardziej wróciłby do niego z kolejnymi problemami? Ale czy powinien też milczeć, skoro obiektywnie był osobą niebezpieczną, podczas gdy to on zdążył na tym ucierpieć? Miał zachowywać się jak tchórz? Miałby być zastraszony? Ale chciał tylko spokoju... Mógł też iść łatwą drogą i wymienić tylko osoby o słabej reputacji, o których wiedzieli... Cóż, wszyscy. I była też Leah, na którą chyba warto byłoby uważać, ale kumplował się z nią i dla niego osobiście była w porządku... O niej na pewno miał nie rozpowiadać takich rzeczy, mimo że miał o niej jakieś zdanie. Westchnął cicho i postanowił grać w otwarte karty. - Jest grupa Gryfonów, na których pewnie dobrze byłoby uważać... Na naszym roku jest Alice i Hiroshi, ale szlajają się ze starszymi, z tego samego domu. Cóż, zaczął od najprostszych i najbardziej oczywistych rzeczy. To teraz dalej... Otwarte karty. - I Milo, też z Ravenclawu, ale pewnie jak dowie się, że tak mówię, znowu się do mnie dowali - odparł z lekkim, nieco wymuszonym uśmiechem. Cóż, teraz dziewczyna mogła zrobić z tym faktem to, co chciała. A on może dzięki temu będzie mógł sobie wyrobić zdanie na jej temat. Ostatecznie może nie wyjdzie tak źle. - Tyle że sam nie wiem, gdzie do końca jest - odparł na kolejną prośbę już bez najdrobniejszego zawahani. - Wydaje mi się, że to gdzieś na szóstym piętrze. To znaczy, równie dobrze mogłoby być jedno wyżej, albo niżej, ale... Nie wiem, z jakiegoś powodu szóste brzmi najwłaściwiej. Nie potrafił tego wyjaśnić. Nie przypominał sobie rozmowy z nikim na ten temat, ani podobnej zasłuchanej informacji. Po prostu coś kiedyś musiało obić mu się o uszy. Najpewniej zapamiętał z tego tyle, że jest na jednym z wyższych pięter. Szóste brzmiało dobrze. Fartownie nawet trafił.
08-07-2022, 03:39 PM
Oczywiście, że się wahał. Niejako obca osoba pyta się go, czy są ludzie, których powinna się obawiać. Zrobiło jej się trochę przykro, że wprowadziła go nieświadomie w niezręczną sytuację. Ale była autentycznie ciekawa, a raczej- wolała wiedzieć od kogoś, kogo zna, komu niejako ufa, na kogo tak naprawdę powinna uważać.
Niemniej jednak nie zdążyła go za to przeprosić, bo zaczął mówić- i uchylać rąbka tajemnicy odnośnie istniejących już w Hogwarcie klik. Słuchała go uważnie, starając się zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Grupa Gryfonów, Alice i Hiroshi. I Milo...? - To nie ten, z którym siedziałam na historii...? - powiedziała szeptem, schylając się lekko- jakby, nie dajcie Bogowie, ktoś miał usłyszeć co mówi, przykablować, i przekazać dalej. Po jej twarzy było widać procesy myślowe. Nieświadomie, śmiesznym trafem, zajęcie w najdalszej możliwej ławce miejsca sprawiło, że znalazła się pomiędzy dwoma, jak zrozumiała, wrogami. - Dowali? Znowu? Robi ci krzywdę? - dodała jeszcze bardziej konspiracyjnym tonem, wyniesionym prosto z domu. Jeśli Aidan by się przysłuchał, prawdopodobnie usłyszałby przemieszczające się trybiki w jej głowie. Nie trwało to co prawda długo, bo zaraz się wyprostowała i powiedziała, już normalnym głosem- podwijając rękawy: - Wyjaśnię drania. Zmiotę go z planszy. Po mugolsku, tradycyjnym kopem w dupę. Nie jestem dobra w odpyskiwanie, ale jeśli uda się go odróżdzkowić*, to jestem w stanie go powalić bez magii. - po czym spojrzała na Aidana, i z powagą dodała- oczywiście, jeśli tylko chcesz. Zośka to prosty człowiek. Być może brakuje jej w niektórych momentach wyrafinowania, ale to też bardzo teretorialny człowiek który nie lubi, jak ktoś tyra jej ludzi. - A jeśli chodzi o salę to nie zaprzątaj sobie tym głowy za bardzo, jakoś ją namierzę. - dodała, już z przyjaznym uśmiechem. odróżdzkowić- słowotwórstwo Zosi, opisujące proces pozbawiania kogoś różdżki, na przykład zaklęciem Expelliarmus. Ze względu na to, że Zosia sama jest świeżym użytkownikiem języka angielskiego, czasami zdarza się jej, w ferworze rozmowy, wymyślić słowo, zamiast szukać w czeluściach pamięci poprawnego wyrazu.
10-07-2022, 07:37 PM
Może nie powinien był jednak wspominać o Milo? Może robił tym samym sobie złą reklamę? W końcu ten pewnie nic na niego nie nagadał, chcą utrzymać reputację tego niewinnego... A jeszcze na koniec wyjdzie, że to Aidan jest tym złym, który jeszcze rozgaduje na jego temat różne rzeczy za jego plecami.
Skinął jednak głową. Jednak dopiero po chwili Zofia go zaskoczyła i... Cóż, szczerze mówiąc nawet nie wiedział, czy pozytywnie, czy negatywnie. Zaskoczyła. I tyle. Zaraz po przyswojeniu informacji o jej waleczności, uśmiechnął się lekko. Bynajmniej nie na samo odróżdżkowianie, chociaż to też zdało mu się mieć pewien urok. - To... Raczej nie coś, z czym nie poradzę sobie sam - odparł wzruszając ramionami. Nie, to nie tak. Zdaje się, że właśnie sobie nie radził. Ale jedynym rozwiązaniem byłaby zmiana dormitorium, a to zwyczajnie niemożliwe. Myślał realistycznie. Najlepszą opcją teraz byłoby, gdyby obaj byli gotów ignorować siebie nawzajem. Ale Milo nie dawał za wygraną. - Więc nie. Raczej mam na myśli, że nie warto mu podpaść... Z drugiej strony ja mu nic nie zrobiłem. Po prostu rzucił się któregoś dnia. Chyba potrzebował się z tego wyżalić... Nie było innego wyjaśnienia. Zofia była równie niebezpieczną, co i bezpieczną osobą do takich zwierzeń. Nie znała wielu osób, ale też nie byli tak blisko, by być pewnym, że zaraz nie rozgada wszystkim szczegółów ich rozmowy. Ale może skoro nie zdążył ugryźć się w język, wypadałoby ją sprawdzić... I nie kryło się za tym nic niecnego! - I jak możesz, nie mów, że cokolwiek ci o tym wspominałem. Nikomu-... Co najmniej nikomu, komu nie ufasz. Nie potrzebuję, żeby cały ten dramat urósł do większych rozmiarów.
11-07-2022, 12:10 AM
Zdziwiony. Nie dziwne, zupełnie nikt się nigdy tego nie spodziewa.
Może nie jest dobra w bronieniu siebie, ale Zosia to ten typ człowieka, który dostaje magicznej umiejętności obrony, gdy trzeba bronić kogoś. To się co prawda nie ogranicza tylko do obrony i bójki- bo sama o dodatkowy sos się nie zapyta, ale pierwsza pójdzie do lady, gdy ktoś z jej znajomych jest zbyt nieśmiały by o niego poprosić. - Ta opcja wisi w eterze. Jakby co to wiesz mogę go, no, ege szege, zmiotę ci kolege- powiedziała, ustawiając ręce przy klatce piersiowej, jak do trzymania gardy, i wykonała jeden szybki cios w powietrze, bujając się na boki. Miało to, co prawda, wprowadzić element humorystyczny- bo czuła, że chłopak się trochę zestresował. Przypuszczalnie dlatego, że jej nie ufał na tyle, by mówić więcej. To całkowicie zrozumiałe. Dlatego na jego słowa momentalnie spoważniała. Ale nie wyglądała na złą- po prostu trochę się martwiła. Puściła "gardę" i wyprostowała się. - Hej - zaczęła - Nie powiem nikomu. Nie bez twojej zgody. Może, jeśli zacznie ci grozić śmiercią czy coś, to wtedy jakiemuś nauczycielowi, może. Ale nic bez twojej zgody. Wiedziała, że żarty żartami, ale jednak niektóre sytuacje wymagają ostrożności. Nie miała zamiaru robić niczego, co miałoby pogorszyć sytuację Aidana.
13-07-2022, 02:22 AM
Element humorystyczny wyszedł jak najbardziej. Aidan nie tylko poczuł się nieco spokojniejszy, ale też nie zdawało mu się w tej chwili, by dziewczyna stanowiła jakiekolwiek zagrożenie dla niego osobiście... Nie to, żeby wcześniej zrobiła cokolwiek, co sugerowało, że powinien brać ją za zagrożenie. Po prostu roboczo zakładał, że wszyscy są z początku nieprzyjaźni.
Nie wiedziała jeszcze, że był osobą, która stosunkowo rzadko się uśmiecha i że dostąpiła właśnie niemałego zaszczytu, z którym do czynienia ma mniej niż garstka osób. - Taak, raczej nie należy do tego typu niebezpiecznych osób... Zresztą, jeszcze jakiś czas temu był spoko, nie wiem, co mu odwaliło. Mówił za dużo? Przestał już szacować. - Ale jasne, jak będzie chciał mnie zabić, masz pełne prawo rozgadać, komu chcesz. Ostatecznie chyba wolę jednak trochę pożyć - dodał mimo wszystko beznamiętnie, wzruszając lekko ramieniem, jakby w rzeczywistości ta drobna kwestia nie robiła mu zbyt dużej różnicy. Robiła, ale choć Milo zdążył go zaskoczyć - negatywnie, rzecz jasna - jeszcze w zeszłym roku szkolnym zaczynając między nimi bójkę, o tyle nie spodziewał się, by to szaleństwo miało postępować... Raczej ich tegoroczne konflikty były lżejsze. Lepiej, gdyby nie było ich wcale, ale... Może to kwestia czasu? - Dzięki - mruknął po chwili ciszy, kiedy uznał to za stosowne. A może raczej niestosownie byłoby pozostawić jej zaangażowanie bez podziękowania. W końcu praktycznie go nie znała!
24-07-2022, 10:40 PM
Czy zauważyła to, że nie należy do tych co się łatwo uśmiechają? Ano, zauważyła.
Czy to dlatego, gdy ten się uśmiechnął, u niej automatycznie pojawił się jeszcze szerszy uśmiech? Ano, pojawił. - Nie ma za co mordko. Jak coś, to po prostu mów, pisz... w sumie to jesteśmy w jednym domu to nawet krzyczeć możesz, pewnie usłyszę- odpowiedziała na jego podziękowania; czuła się jakoś dziwnie zobowiązana- mimo, że tak naprawdę poznała krukona trochę ponad godzinę temu, miała wrażenie jakby się znali dłużej. Co prawda, nie nazwałaby tego jeszcze przyjaźnią, ale odniosła wrażenie że mogą się naprawdę dobrze dogadywać. Mało kto przecież okazałby jej takie zainteresowanie tematem- to już sugeruje otwartą głowę pełną pomysłów, a to zdecydowany plus! I pomyśleć że poznaliśmy się przypadkiem po lekcji... lekcji? Lekcji! Z zamyślenia wyrwała ją myśl, która ją nawet trochę przeraziła. - ej... nie mamy za chwilkę Transmutacji? - powiedziała, rozglądając się po korytarzu- bo nie będę cię kłamać, nie mam pojęcia trochę ani gdzie jesteśmy ani gdzie iść do sali To początek roku, a ona nie planowała się spóźnić. Jak się stanie, to trudno ale jednak wolałaby nie.
26-07-2022, 01:11 PM
Zofia z pewnością wyrażała się... Dziwnie, jak na jego standardy. Był absolutnie pewien, że nikt wcześniej nie nazwał go mordką. Nie to, żeby aż tak mu to przeszkadzało. Było jedynie na tyle osobliwe, że uniósł lekko brwi na ten komentarz.
- Jasne - odparł mimo zamiaru niewracania do tego tematu najlepiej nigdy. Albo co najmniej do kolejnego razu, gdy będzie na Milo wystarczająco zły, by musiał to z siebie wylać. To jest, o ile Zofia do tego czasu nie okaże się okropnym człowiekiem, którego należałoby unikać... Ale przecież takie rzeczy mogły okazać się nawet po ponad czterech latach znajomości i współlokatorstwa. Najwyraźniej nikomu nie można było ufać. Nie zaszedł jednak w tych przemyśleniach za daleko. Nowa Krukonka bowiem gwałtownie sprowadziła ich na ziemię, przypominając o zajęciach transmutacji, na które powinni wybierać się już nieco szybciej... Cóż, przynajmniej do tej pory szli w odpowiednim kierunku, jednak ich tempo kulało podczas pogawędki. - Eee... Tak, to w sumie tylko jakieś teraz dwa korytarze od nas - odpowiedział, pokazując ruchem ręki, jakie dwa skręty będą musieli zaraz wykonać. Ale zdaje się, że powinni zdążyć. Chyba nie gadali aż tak długo... Prawda? z/t x2 |
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|