27-11-2020, 02:38 AM
Łóżka przy drzwiach
Kilka pierwszych łóżek znajdujących się przy samych drzwiach do Skrzydła Szpitalnego. Najczęściej przeznaczone są dla lekkich przypadków, które nie wymagają zbyt intensywnej hospitalizacji.
Łóżka przy drzwiach
|
22-12-2022, 02:51 AM
Przynajmniej Philip mógł być pewien jednego - z Aaronem nie mogło być wcale tak źle, skoro wciąż odpowiadał mu w ten sposób. Przynosiło mu to pewną ulgę, nawet w narastającej irytacji każdą kolejną wypowiedzią.
- Może gdyby poszkodowany sam nie pchał się nieproszony, byłoby inaczej, co? - odparł, wreszcie podnosząc wzrok z powrotem na niego, choć szybko zaczął błądzić nim po jego twarzy, zamiast skupić wzrok choćby na jego oczach, jak to ludzie czasem robili podczas rozmowy. Po kolejnym zdaniu, obrócił się nawet w siadzie ku niemu, gotów wygarniać mu więcej. - A ja nie lubię idiotów, którzy wpierdalają się w nieswój konflikt! I co, wpierdoliłby mi. Co ci do tego? - zaczął, ściszony głos nadrabiając gestykulowaniem w kierunku chłopaka. - Jak już masz na mnie wyjebane, to może by tak po całości, co? Nie zauważył nawet, jak w jego głosie wybrzmiała pretensja. Z pewnością nie chciał jej okazywać. W szczególności nie tutaj.
22-12-2022, 03:03 AM
Miał wrażenie, że łóżka były tutaj wyjątkowo mało wygodne. Kiedy tylko ostatecznie przeminął sen, a eliksir, który dostał powoli przestawał działać sprawiając, że jego ciało było jakieś dziwnie wrażliwe (wolał nie myśleć co by się działo gdyby reagował tak w innych okolicznościach, cechując się nadwrażliwością), odczuł dotkliwie, że wygnieciony przez inne ciała materac, miał spore defekty w postaci sprężyn wbijających się nie tam, gdzie powinny. Irytujące na tyle, że musiał się obrócić na bok, byleby tylko znaleźć pozycję, w której mógł bezczelnie wpatrywać się w Philipa, ale nie stracić przy tym czucia w kręgosłupie.
Rejestrowanie zmieniającej się mimiki twarzy młodszego chłopaka było bowiem dla niego nad wyraz ważne i nie chciał, by dyskomfort zakłócał cokolwiek. -Jesteś bezlitosny. Jeszcze chwila, a poczuję się urażony twoimi słowami - rzucił, nie rezygnując ze swojego jestestwa. Philip był jaki był, podobnie rzecz miała się z Moonem. I chociaż niektórzy potraktowaliby słowa prefekta jako mało przyjemne, Ślizgon uważał za spore osiągnięcie, że w ogóle z nim gadał. Wszak tak miał go unikać! Milczał przez chwilę pozwalając mu dokończyć. Jego twarz stała się dziwnie bez wyrazu, chociaż w ciemnych oczach czaiły się iskierki. -Czy ty masz do mnie pretensje o moje "wyjebanie"? Wydaje mi się Leighton, że ostatnim razem sam poprosiłeś mnie, żebym dał ci spokój. Czyżby jednak nie o to ci chodziło? - zainteresował się. Miał zamiar wymusić na nim powiedzenie tego, o czym Moon przekonany był już dawno. Że powiedział to tylko po to, by coś powiedzieć. - A to był mój konflikt. Stał się nim w momencie, w którym wziąłeś w nim udział - dodał, lekko wzruszając ramionami.
22-12-2022, 03:12 AM
- Jakbyś sam kiedykolwiek i jakkolwiek przejmował się urażeniem kogokolwiek - prychnął.
Sprowokowany nie miał zamiaru zostawiać mu ostatniego słowa w tej bezsensownej dyskusji. Jeszcze by ją wygrał! Philipowi przez myśl nie przeszło, że wygrywał całą sytuacją z jego każdym własnym zdaniem. Coraz bardziej przecież udowadniał mu, jak bardzo mu zależało. Przyszedł tu i w dodatku siedział uparcie, angażując się coraz bardziej w kłótnię. Absurd całej sytuacji miał dotrzeć do niego jednak nieco później... Zacisnął jednak usta, gdy Moon wytknął mu jego ostatnie słowa. Tak, prosił go o to. Tak, nawet zadziałało... I nie, nie chciał tego, ale jednocześnie nie widział dla nich żadnej innej drogi. - I chujowo ci to wyszło... - mruknął po chwili z niezadowoleniem osoby, która nie potrafiła w żaden sposób odeprzeć jego argumentu. Zaraz jednak zmarszczył brwi, by przez moment analizować jego słowa. - Bo co? - spytał w końcu mało elokwentnie. - Albo masz wyjebane, albo-... Nie dokończył. Za bardzo bał się ośmieszyć, wylewając tu przed Aaronem jakieś bzdurne marzenia dotyczące ich i to razem... Nie, nie ma mowy. - Bo co, bo musisz ratować każdego, kogo ch-... - zaczął pewnym tonem, nawet z przekąsem, ale ponownie nagle uciął. O nie. Było gorzej. Tego na pewno nie chciał już powiedzieć. Pozwolił sobie zakończyć, odwracając wzrok gdzieś ku drzwiom wyjściowym, zupełnie jakby rozważał odwrót.
22-12-2022, 03:24 AM
-Czy to jakieś wyrzuty? Robi się trochę melodramatycznie. Nie sądziłem, że lubisz takie klimaty, Leighton. Ciemna sala o zakazanej godzinie. Dość spore poświęcenie, żeby mnie zobaczyć - odpowiedział.
Widział, że każdy jego tekst działał na młodszego chłopaka, który chłonął wszystko niczym gąbka, wypuszczając z siebie po kolejnym naciśnięciu. Podobało mu się to, dawało pewną namiastkę tego, co działo się między nimi zanim Philip uznał, że Moon ma się odwalić. A ten, pierwszy raz posłuszny, spełnił prośbę. Co prawda głównie dla własnego celu i chęci uświadomienia czegoś prefektowi, ale ten póki co nie musiał o tym wiedzieć. Wszak każdy wiedział, że Aaron to raczej do wylewnych nie należał. -Wychodziło całkiem sprawnie, zanim przyszedłeś więc wyszło na to, że sam zaprzeczyłeś temu, o co mnie prosiłeś. Siedzisz tutaj, całkiem blisko, sprawdzając czy żyję… to chyba nie tak, że brakowało ci interakcji? - ponownie w jego głosie dało się słyszeć zainteresowanie. Igranie z Philipem w taki sposób było dla niego niczym narkotyki dla osoby uzależnionej. Lubił patrzeć jak szuka odpowiedzi, która nie byłaby jawnym przyznaniem Moonowi racji. -Albo co? Wybacz, Leighton, jestem trochę naćpany i mój umysł nie jest jeszcze na tyle sprawny, bym zaczął czytać ci w myślach - odparł, wbijając kolejną igiełkę, która miała wymusić na nim powiedzenie więcej. Niech się do wszystkiego przyna i po sprawie, wszak zapewne nie miał do powiedzenia niczego, czego Aaron już by się nie domyślał. Może był emocjonalnie upośledzony, ale nie głupi. -Całą noc będziesz bawił się w takie niedopowiedzenia? To jakiś nowy rodzaj gry? Czy może mam kończyć a ciebie, chociaż… nie jestem pewien, czy chcesz usłyszeć wszystko, co mógłbym tam wpleść - lekko się uśmiechnął, zwłaszcza w głowie kończąc ostatnie zdanie.
22-12-2022, 03:40 AM
Otworzył usta, by odpowiedzieć od razu, ale to tylko kolejny moment, kiedy udało mu się go zagiąć. Nawet teraz, kiedy teoretycznie Philip powinien mieć jakąkolwiek szansę na zdobycie przewagi.
- Nie moja wina, że wylądowałeś w ciemnej sali, a ostatnim razem, jak cię widziałeś, wyglądałeś jeszcze bardziej chujowo, niż teraz... Nie to, żeby wyglądał teraz aż tak źle... Co gorsza, przeszło mu to nawet przez myśl i dla odmiany przewrócił oczami nie na wypowiedź Aarona, a w reakcji na własne myśli, które zdecydowanie mu nie pasowały. - Ooo, jasne. Bo wcale to nie tak, że przed tym, jak tu przyszedłem, ty polazłeś za mną i jakoś nie wyszło ci odwalenie się, kiedy mówiłem ci, że to nie twoja sprawa... Tego akurat był pewien - to Aaron przerwał ciszę między nimi. Niestety był też pewien, że nie był na niego o to całkowicie zły. Zaraz jednak bardziej urażony, wstał i nieco poważniej rozważał inne opcje. Chętnie pyrgnąłby go teraz w któreś z miejsc, gdzie oberwał. Obróciłby się i wyszedł - może to miałoby niezły efekt. Zamiast tego stał jednak i ledwie na chwilę zacisnął dłonie w pięści, szukając sposoby na znalezienie upustu dla swoich emocji. - Kurwa, jak oberwałeś, to mógłbyś pięć minut nie być skończonym chujem i... - zaczął, unosząc lekko ręce, tak jakby trzymał w nich teraz niewidzialne pudełko, ale zaraz opuścił je kończąc na kolejnym niedopowiedzeniu. Co gorsza, musiał dokończyć myśl - w końcu Aaron już zwrócił mu w głupi sposób uwagę na wszelkie niedociągnięcia. - Skoro chciałeś tylko kolejnego idioty do, nie wiem, do... Nie wiem, kurwa, przeruchania, czy co-... Nie... Trzeba było wyjść. - Ja pierdolę, nie o to chodzi, po prostu... No bo, po chuj się wpierdalasz, jak w sumie ja-... Nic. Nic cię nie obchodzi, po prostu robisz, co chcesz i... I myślisz, że wszystko możesz, że jesteś taki super, a potem okazuje się, że nie, bo dostajesz na ryj i to bez najmniejszego powodu, bo nawet nie powinno cię tam być, trzeba było iść dalej?
22-12-2022, 03:57 AM
-Nie moja wina, że postanowiłeś przyjść do tej ciemnej sali - odparł, jak zawsze pewny siebie. Miał zamiar udowodnić Philipowi, że miał rację, ma ją i będzie miał, bo taki już był. - Subtelny jak zawsze. Pragnę przypomnieć, że dla tego chujowego widoku tutaj przyszedłeś, hm? - skomentował, a jeden z kącików ust powędrował ku górze. Starał się nie uśmiechać, ale niektóre aspekty tej rozmowy bawiły go zapewne bardziej, niż powinny. Istniała spora szansa, że gdyby tylko się zaśmiał, Leighton przywaliłby mu krzesłem, a na uniki Moon specjalnie siły nie miał, a i jego zwinność póki co szwankowała. Czuł się trochę jak kaleka, co nijak nie przypadło mu do gustu. Jak dobrze, że chociaż umysł sprawność odzyskał i nie pierdolił bez sensu jakby mógł, gdyby wlano w niego więcej eliksiru przeciwbólowego.
-Pudło, nie polazłem za tobą. Czysty przypadek. Niemal jak jeden z tych, które miały miejsce, kiedy ty w przeszłości trafiałeś na mnie. Zabawne, co… te wszystkie przypadki - odparł. Ile to razy Philip zarzekał się, że wcale za Aaronem nie szedł? wiele razy mieli o tym pogadankę z tą teraz różnicą, że Moon faktycznie a prefektem nie szedł i tylko zrządzenie losu sprawiło, że pojawił się przy nim w momencie, kiedy ten, niezależnie od tego czy chciał się przyznać, czy nie, go potrzebował. Obserwował go spokojnie, kiedy wstał. Zlustrował przy okazji jego ciało, jakby chciał się upewnić, że nic mu nie było. Pewnie gdyby umierał, to by się nie przyznał. -Zupełnie jakby łomot miał sprawić, że stanę się aniołkiem. Zresztą Leighton, kogo chcesz oszukać. To właśnie ta moja dupkowatość sprawia, że cię do mnie ciągnie - pokusił się o subtelny i wcale nie narcystyczny komentarz. Ale skoro on nie chciał mówić na głos, zrobi to za niego Aaron, który jakoś nie widział powodów by pewne rzeczy zatajać, skoro wiedzieli o nich obaj. -Przeruchania… to jakieś twoje ukryte marzenia? Ale pomyśl, Philip, czy gdybym naprawdę chciał tylko idioty do przeruchania już dawno bym go nie przeruchał? - spytał, całkiem poważnie, biorąc pod uwagę, że wcześniej w wielu miejscach się droczył. -Naprawdę myślisz, że gdyby chodziło tylko o to, już dawno nie wziąłbym tego, co, jak sugerujesz, tylko chciałem? - dodał, wlepiając w niego twarde spojrzenie ciemnych tęczówek. -Podobno jesteś inteligentny, to rusz głową, Leighton. Moja szwankuje, ale twoja zdaje się byc sprawna. Odpowiedz sobie na pytanie czemu ktoś chciałby się wpierdalać w sprawy kogoś, chociaż nie powinien i chociaż nie robi tego nigdy?
22-12-2022, 04:09 AM
- Przyszedłem zobaczyć, jak bardzo durniem byłeś i czy jeszcze w ogóle będziesz po tym wszystkim... Tyle - mruknął, wzruszając ramionami, zupełnie jakby miało to być przekonujące.
Obaj wiedzieli, że to wcale nie tyle, ale Philip był wystarczająco uparty, by dalej trzymać się przy swoim. Nawet jeśli w tej chwili robił to wyjątkowo nieudolnie. Kolejny z komentarzy postanowił przemilczeć. Po raz kolejny znalazł się na przegranej pozycji. Wciąż sądził, że zbieg okoliczności byłby zbyt duży. Aaron nie mógł tak po prostu na niego wpaść... Z drugiej jednak strony, nie chciał przyznawać się, że być może zdarzyło mu się kiedyś za nim podążyć. Tu wygrał i zamknął temat. - Nie? - prychnął w odpowiedzi na jego dalsze sugestie, zupełnie jakby to było oczywiste. - Na przykład nie, bo jakbyś spróbował, skończyłbyś gorzej niż teraz? Ponownie obaj musieli wiedzieć, że wcale by tak nie było, ale czym miał się bronić, jak nie groźbami bez pokrycia? Czym miał bronić resztki swojej godności, które tak uparcie składał do kupy po każdej rozmowie z Moonem? A przynajmniej właśnie tak się czuł. - E, żeby mnie wkurwić? Żeby pokazać, jaki jesteś zajebisty? I to tak słabo wyszło tym razem, wiesz? - odparł takim tonem, jakby był absolutnie pewien swojej racji. Były rzeczy, w które chciał wierzyć, ale już dawno zabronił sobie na dopowiadanie zbyt wielu pozytywnych rzeczy do ich relacji. Teraz widział wszystko w najbardziej negatywny sposób. - Albo co, bo się nudzisz i szukasz zamieszania?
22-12-2022, 04:21 AM
-Mhm, i postanowiłeś zrobić to w środku nocny, kiedy nikt inny nie mógł cię zobaczyć, zamiast przyjść i ponabijać się ze mnie przy świadkach - rzucił, bez przekonania co do prawdziwości słów młodszego chłopaka. Przyszedł, bo nie chciał, by ktoś zobaczył, że tu jest. Nie chciał, by ktokolwiek domyślił się, że martwił się o Aarona. Dla starszego chłopaka było to niemal pewne, podobnie jak to, że zapewne na miejscu Philipa zrobiłby dokładnie to samo, z tą różnicą, że nie ukrywałby powodu.
-I z pewnością ty byłbyś tym, który urządziłby mnie gorzej? Cóż, po takich słowach śmiem twierdzić, że poradziłbyś sobie z tym wcześniejszym dryblasem lepiej, niż ja - odparł. Tak, jawnie wplótł w swoją wypowiedź ironię, bo nijak nie sądził, by w którejkolwiek z dwóch opcji Philip był na wygranej pozycji. Mógł mówić co chciał, próbować przekonać sam siebie, ale Moon widział dotkliwą różnicę pomiędzy prefektem a połową przedstawicieli płci męskiej w tej szkole. Niewielu było takich, których rozłożyłby na łopatki i chociaż zdawać by się mogło, że było to czyste nabijanie się z jego osoby, tak Moon nie postrzegał tego jako wadę. Ta szczupła budowa ciała i zaledwie mocny język, który rekompensował brak mięśni sprawiały, że Leighton się wyróżniał. I to były jedne z tych rzeczy, które sprawiły, że starszy chłopak w ogóle zwrócił na niego uwagę. Pomijając fakt, że Philip zwyczajnie wpadł mu w ramiona, tak dosłownie. -Swojej zajebistości pokazywać nie muszę, emanuje ode mnie. Wkurwić? Jak wkurwić? Co wkuriło cię bardziej, Leighton? Fakt, że posłuchałem twojej prośby, czy fakt, że jednak jej nie posłuchałem? - spytał. Był ciekaw jego odpowiedzi, tym bardziej, że zapewne będzie pokrętna tak, jak ta aktualna rozmowa, od której lekko zaczęła boleć go głowa. Cemu Philip nie potrafił powiedzieć czegoś w trzech słowach? -Zdecydowanie nudziłem się, kiedy ze mną nie rozmawiałeś - skomentował.
22-12-2022, 04:29 AM
- Albo może oberwałeś w środku nocy? Może trafiłeś tu w środku nocy? - brnął dalej.
Jednak szczerze coś w tym było. Gdyby Moon oberwał za dnia, bardzo możliwe, że Philip i tak by przyszedł, bo nie dawałoby mu to spokoju. Faktycznie pewnie nie chciałby, żeby zbyt wiele osób to widziało - w szczególności nie te, które mogłyby podejrzewać, że miał coś do Aarona - ale to już inna sprawa. - Poradziłbym sobie lepiej bez ciebie. Nie musiałbym na przykład siedzieć... Tu... Z tobą... - ponownie złapał się tu na gestykulowaniu, jednak pod koniec wypowiedzi zaczął powoli opuszczać ręce. Była w tym jednak pewna prawda - gdyby nie Aaron, Philip mógł być prawie pewien, że spędziłby noc właśnie tutaj, ale samotnie. - Nigdy niczego nie posłuchałeś, nie pierdol... Po prostu coś było ci na rękę, no bo... Bo nie wiem, co, ale ty zawsze masz jakieś swoje zjebane powody - wytknął go nawet oskarżycielsko palcem. Zwykle nie rozumiał tych powodów... Tak jak i tego teraz. - No. Bo lubisz robić ze mnie idiotę na każdym kroku. Faktycznie. I co, dzisiaj też ci się udało, nie?
22-12-2022, 04:44 AM
-Ale nie poczekałeś do rana, co? Tylko zamiast tego przyszedłeś niemal od razu, by sprawdzić jak się mam. Nie wydaje mi się, żeby zaledwie sprawdzenia jak chujowo wyglądam było tego warte - skomentował lekko. Był w stanie kontrować niemal wszystko, co mówił Philip, głównie po to, by uświadomić mu, że zaprzeczanie prawdzie oraz prawdziwym powodom nie miało sensu. Prefekt musiał to widzieć, bo jak wiele razy wcześniej Aaron zaznaczył, nie był głupi.
-Tak czy siak trafiłbyś tutaj, czy bym bił się ja, czy ty - mruknął. - Teraz też nie musisz. To jest twój własny wybór. Równie dobrze możesz wrócić do sypialni. Ale ty chcesz tu być, prawda? - zerknął na niego, by zaraz sprawdzić czy w pobliżu nie było nigdzie wody. Czemu na litość wszystkiego pielęgniarz nie dbał o to, by każdy pacjent miał na szafce karafkę z napojem. Tak trudno było powiedzieć skrzatom, by tego doglądały? -Zdecydowanie było mi na rękę spełnianie twojego dziwnego widzimisię, na które sam nie miałeś ochoty - rzucił z ironią i być może nawet pewnego rodzaju irytacją w głosie. Naprawdę będzie musiał przechodzić przez całą tę rozmowę właśnie teraz, okrężnie docierając do tego, co Philip chciał mu przekazać? Czy ten krasnal naprawdę nie potrafił spojrzeć prawdzie w oczy, bawiąc się z nią w berka? -Nie, Leighton. To ty robisz z siebie idiotę zamazując prawdę i na jej miejsce przyczepiając dziwne urojenia. Nie wiem, tak ciężko jest pogodzić się z myślą, że może ktoś jest po prostu tobą zainteresowany? Nie wiem, tak zwyczajnie? Prawdziwy koszmar, nie? Też bym spierdalał - odpowiedział nie do końca panując nad tonem swojego głosu.
22-12-2022, 04:54 AM
- Bo... Nie wiem, może mam wtedy lepsze rzeczy do roboty? Wiesz, lekcje? Śniadanie? Ty na przykład pewnie dostaniesz tu jakąś suchą bułkę, czy coś podobnego...
Tak, chciał brzmieć złośliwie, ale przy tym złapał się na myśleniu, że nie chciałby, aby Aaron żył z rana o suchej bułce. Chociaż z drugiej strony chyba posiłki w Skrzydle Szpitalnym zwykle nie były tak złe. Były tylko okrojone, z wiadomych powodów. Zaraz splótł ręce na piersi, zupełnie jakby w tym momencie obraził się na Moona jeszcze bardziej niż dotychczas. Być może nawet coś w tym było. Mówił przecież coraz bardziej niewygodne rzeczy. - Nie mogłem spać - przyznał tym razem w pełni szczerze, choć niechętnie. Już wyliczał sobie w głowie wszystkie możliwe odpowiedzi Aarona. Musiał wykorzystać to przeciwko niemu... - Mojego dziwnego widzimisię... - powtórzył przedrzeźniając przy tym jego ton. - Ta, bo to strasznie dziwne, jak ktoś ma dosyć być... Nieważne. I tak wiesz lepiej, nie? Jak ktoś ma być traktowany w ten sposób... Ale Aaron by tego nie zrozumiał, prawda? Albo może by go wyśmiał? Albo i to obróciłby przeciwko niemu? Po co w ogóle się starał. Ścisnął ręce nieco ciaśniej w splocie, znów czując to charakterystyczne uderzenie stresu, kiedy Aaron sugerował mu coś, co tak naprawdę chciałby usłyszeć... A raczej mówił to zupełnie wprost, tylko Philip musiał przesiać to przez swój dziwny filtr, po którym dekodował zupełnie prostą informację. - Nie no, ale zajebiście jest być wyróżnionym, czy coś... Ja i pół szkoły, nie? Zajebiste zainteresowanie. Zajebista zabawa. Tylko że dla jednej strony, nie? - mówiąc to odwrócił wzrok, a jego ton dla odmiany przybrał smutną nutę.
25-12-2022, 11:35 PM
Cała ta konwersacja była dziwna. Głównie dlatego, że Aaron z natury nie mówił za wiele, a teraz niemal czuł się zmuszany do wylewania z siebie kolejnych porcji słów. Leighton powinien docenić starania, ponieważ był pierwszą osobą, dla której Moon tak się poświęcał. Mógł mu kazać spierdalać, a jednak brnął w to wszystko, głównie po to, by na młodszym chłopaku wymusić prawdę, która była bardziej niż oczywista. Przynajmniej dla Aarona.
-Mogłeś przyjść po śniadaniu lub przed nim. Ewentualnie kiedy będziesz miał czas na byciu. A jednak pojawiłeś się właśnie teraz. I zaraz, martwisz się o to, co jem? Zawsze możesz przynieść mi coś lepszego i nie wiem… nakarmić - uśmiechnął się lekko, bacznie obserwując reakcję. Już widział, jak Philip leci do Wielkiej Sali z rana tylko po to, by przynieść mu coś dobrego, a później tym karmi. Ta wizja sprawiła, że zaśmiał się pod nosem. -I właśnie to robią ludzie, którzy nie mogą spać. Odwiedzają w skrzydle szpitalnym osoby, które mają gdzieś i którym kazali trzymać się jak najdalej - rzucił, trochę ironicznie. -Być co? Leighton, jeśli masz coś do powiedzenia, powiedz. Przecież jesteś odważny. No chyba, że się pomyliłem - skomentował. Te podchody, chociaż całkiem seksowne, aktualnie go męczyły. Ogólnie był zmęczony i trochę głodny, to prawda. -Jesteś ślepy, Philip. I zdecydowanie nie tak spostrzegawczy jak sądzisz. Może nawet nie tak mądry, skoro nie potrafisz połączyć pewnych rzeczy. Myślisz, że w obronie jak wielu osób bym stanął, hm? Ludzie poświęcają uwagę mi, pragną mojego towarzystwa, a jednak ja poświęcam swoją głównie jednej osobie. Od jakichś pomyślmy… paru tygodni - odparł, twardo się w niego wpatrując. Jeszcze chwila, a zrobi się atmosfera rodem z koreańskich dram.
26-12-2022, 12:19 AM
- Mam lepsze rzeczy do roboty w ciągu dnia, serio... - wymamrotał w odpowiedzi, doskonale wiedząc, że nie jest to wcale najlepsza odpowiedź.
Ale co mu pozostawało? Był naprawdę blisko przyznania się do przewinienia, jakim było po prostu zmartwienie jego stanem - stracił w końcu przytomność! Wystarczyła jego kolejna wypowiedź, by Philip zirytował się jeszcze bardziej i doprowadziło go to do pewnej granicy. - Mam wyjebane na to, co będziesz jadł, ale martwię się, bo dostałeś na głupi ryj, bo sam się o to prosiłeś i to ty wyszedłeś na tym najgorzej. Tak, taki jesteś zajebisty, gratulacje - zakończył ironicznie, naprawdę musząc się teraz powstrzymywać od podniesienia na niego głosu. Po odniesieniu tej porażki, uznał nawet, że najwyraźniej zostanie tu na nieco dłużej i pokonany przysiadł z powrotem na jego łóżku. Najwyżej będzie miał bliżej, kiedy jednak postanowi go uderzyć. Może dlatego nadal trzymał ręce splecione na piersi - w ten sposób mógł się powstrzymać. - Wiem, wiem, jestem idiotą - mruknął ponownie odwracając od niego wzrok, automatycznie kierując go na drzwi. Tym razem bez większych powodów, potrzebował tylko skupić się na jakimś oddalonym obiekcie. - Ale tylko dlatego, że jednak jestem-... Byłem zainteresowany... Kiedy poświęcałeś czas głównie mi, ale w międzyczasie miałeś ileś tam dziewczyn, do robienia sobie z nimi, co tam chcesz. No to tak. To głównie dlatego jestem idiotą, i co?
26-12-2022, 12:48 AM
-Widzisz? Przyznanie się do martwienia o mnie nie było takie straszne, co? Ani nie ucierpiałeś, ani niczego nie straciłeś - skomentował, siadając wygodniej na łóżku. Zakręciło mu się od tego w głowie, ale Moon nie byłby sobą gdyby powiedział o tym głośno. Ot, chwilowa niedogodność, z którą sobie poradzi. Okazywanie słabości, nawet tych typowo ludzkich, nie leżało w jego naturze. - Owszem, chciałem. Bo tym razem było za co i za kogo oberwać. Ale to nadal urocze, że ci na mnie zależy - dodał. Lubił ingerować w jego wypowiedzi i manipulować nimi tak, że przyznawał się do głęboko ukrytych rzeczy. Udowadniał mu przy tym, że powiedzenie czegoś na głos nie niszczyło świata. Niezły z niego hipokryta, co? Ostatecznie to właśnie Moon był osobą, która nie mówiła niemal o niczym, a tym bardziej jeśli coś miało wspólnego z emocjami.
Poczuł, jak jego poziom satysfakcji znacznie wzrósł, kiedy ten usiadł na łóżku. Bum, kolejny dowód na to, że Leighton chciał tutaj siedzieć, dotrzymując Aaronowi towarzystwa. Obojętność, którą chciał sobie wmówić nie miała racji bytu. Moon uzależnił go od siebie, co jakiś czas temu zapowiadał. -Zapytałem cię już o to raz. Dałbyś mi wtedy to, co dała mi ta przypadkowa panna? - nachylił się w jego stronę, mówiąc wszystko poważnie. - Zresztą nie wiń mnie, Leighton. Ostatecznie nie dałeś mi w pełni do zrozumienia, że jesteś zainteresowany. To wiele zmienia. Zresztą… ta panna była jedyną, ale mile połechtałeś moje ego wykazując się zazdrością - uśmiechnął się lekko, przysuwając do niego jeszcze bardziej. - A idiotą jesteś z innego powodu. Bo dalej niczego nie widzisz. Dalej nie łączysz faktów. Uczepiłeś się jednej rzeczy, inne ignorując co? Masz aż tak małą wiarę w siebie?
26-12-2022, 12:59 AM
- Nic, może oprócz szacunku do siebie - odparł ponuro, nadal niezadowolony z własnego wyznania.
Już jakiś czas temu przestał okłamywać sam siebie, jednak zaprzestanie okłamywania Aarona, to już coś zupełnie innego. Było to dawanie mu dokładnie tego, czego chciał, niemal na złotej tacy i jedyne, czego się po tym spodziewał, to wyśmiania. - Nie wiem, czy warto, jak masz z tego dosłownie nic. Mimo wszystko nie zaprzeczył. Zależało mu na nim, chociaż ostatnio starał się na siłę wyzbyć tego uczucia. Należało to jednak do jego długoterminowych planów, bo szybko okazało się to szczególnie trudnym zadaniem. - A ja ci na to, że pewnie nie, bo ostatecznie, w przeciwieństwie do nich, mam jakieś resztki godności. Chyba. Przynajmniej jeszcze... - odpowiedział znów na to samo pytanie, zerkając na niego z pewną dozą ostrożności, jednak znów obrócił wzrok, kiedy Aaron przysunął się bliżej. - Jasne. To mnie oświeć, jakich faktów niby nie łączę? - dopytał z przerysowanym, ironicznym zainteresowaniem. Nie spodziewał się usłyszeć nic ciekawego, ani prawdziwego. Nie tym razem.
26-12-2022, 01:12 AM
-Jesteś dla siebie zbyt krytyczny, Leighton. Zastanów się czy to cecha odpowiednia dla prefekta. Jak inni mają cię szanować, skoro nie jesteś tak pewny siebie jak próbujesz być - zauważył. Jeszcze trochę, a będzie robił za jego psychologa, który niemal siłą, przynajmniej słowną (jeszcze) zmusza go do zmiany swojego nastawienia. - Przyznanie się do czegoś nie uwłacza. No, przynajmniej w przypadku innych - dodał. Bo on do niczego, a już z pewnością wszystkiego, nie miał najmniejszego zamiaru się przyznawać. On w oczach innych był zagadką i jakoś nie na rękę było mu zmienianie tego.
-Nie muszę mieć. Chociaż… w sumie to mam - powiedział i ponownie kącik jego ust powędrował ku górze. Miał jego uwagę i fakt, że tu siedział. Miał rozmowę, chociaż nie do końca taką jaka była mu na rękę, ale zawsze to postęp. Po dzisiejszej nocy Philip z pewnością nie będzie chciał, aby Moon go unikał, czy to mu się podobało czy nie. Uśmiechnął się lekko. -A może najbardziej nie podoba ci się to, że nie byłeś na jej miejscu, hm? Bo teraz mówimy o jednej pannie. Skoro już robi się melodramatycznie powiedz, Leighton… chciałbyś, żeby moje ręce wodziły po twoim ciele? Ponownie? - spytał. Mógł wyjść na dupka, ba, on nim był. Ale wiedział, że to właśnie w rozdrażnieniu Leighton był w stanie powiedzieć najwięcej. Kiedy był spokojny ukrywanie przychodziło mu z jeszcze większą łatwością. -Dałem ci już kilka wskazówek. To jak? Z iloma jeszcze osobami rozmawiam tak wiele, jak z tobą? Komu pozwalam za sobą chodzić, kiedy gdzieś idę? Kogo zabieram na randki, na dodatek tak romantyczne jak ta nad jeziorem? W czyjej obronie staje? To jak, powiedz, jak trudno jest ci uwierzyć, że ktoś może być tobą zainteresowany, hm? - spytał, zmniejszając odległość pomiędzy nimi jeszcze bardziej. Widział, że jego bliskość nadal go peszy i ten fakt miał zamiar wykorzystywać, póki mógł.
26-12-2022, 01:34 AM
Znów przewrócił oczami.
- To prawie jakbyś sugerował mi, że też mnie szanujesz, tylko usprawiedliwiasz to moim brakiem pewności siebie... Kiedy, wiesz, spierdalaj, wiem, na ile mnie stać, tylko niekoniecznie chcę być zainteresowany kimś, kto-... - tu zwrócił ku niemu wzrok i zawiesił się na chwilę. Normalnie na tym by zakończył, ale Aaron skrytykował go za to już parę razy tej nocy. Westchnął zaraz cicho, aby po chwili kontynuować, unosząc na moment wzrok ku sufitowi. - Kimś, kto jest chujem, to już ustaliliśmy. Chujem, dla kogo jestem nikim, tak konkretnie. I który zaraz wszystkiemu zaprzeczy i ujmie to w jakieś ładne słowa, bo wie, że ma przewagę - dokończył i posłał mu sztuczny uśmiech. Proszę, chciał szczerość, to ma. Niech wie, że Philip go przejrzał i może wtedy to wszystko się skończy. To wszystko, co nie chciał, by się kończyło. Do tego chciał być zapewniany, że wcale nie ma racji... Skrzywił się jednak lekko na wspomnienie o jego dotyku. Jasne, że chciałby go blisko. Chciałby też nie myśleć o jej relacji w taki sposób, w jaki myślał o niej ostatnio. Chciałby nie myśleć o tym, jak bardzo potencjalnie może nienawidzić siebie w przyszłości za to, na ile pozwolił Aaronowi. - Nie no, skoro tobie nie robi różnicy, to możesz zająć się w sumie nią... - odparł po chwili, żałując że nie potrafił nie brzmieć na zazdrosnego. - Nie potrzebowałem-... Ani nie chciałem obrony - wtrącił, kiedy jeszcze Aaron mówił. Po tym jednak dał mu dokończyć. - Trudno jest tylko uwierzyć, że ty jesteś zainteresowany. I to tak na serio. Zaraz po powiedzeniu tego wzruszył ramionami i spuścił wzrok na podłogę, nieco smutniej patrząc między kafelkami.
26-12-2022, 10:49 PM
-Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek powiedział, że cię nie szanuję, Leighton. Chociaż podobno nigdy nie zależało ci na mojej opinii, hm? Przynajmniej tak słyszałem od pewnego krasnala - skomentował. Wiele razy pozwolił go sobie tak nazwać w przeszłości i pasowało mu to na tyle, że ani myślał to zmieniać. - Lubisz kreować rzeczywistość, hm? Najlepiej taką trochę, sam nie wiem, depresyjną? To pomaga ci przetrwać czy o co chodzi? Bo nie rozumiem czemu ciągle wypierasz fakt, że ten chuj faktycznie może być zainteresowany i nawet w przeszłości zdążył to kilka razy pokazać - skomentował. Od słowotoku, o który sam siebie nie podejrzewał, zaczynało boleć go gardło. Zdecydowanie potrzebował wody albo czegoś wystarczająco mokrego, by przepłukać przełyk.
-Czemu ciągle przerzucasz wszystko na mnie, co? Ja nie jestem zainteresowany, mi nie robi to różnicy… To trochę monotonne, Leighton - odparł, przecierając dłonią twarz. Odpierał wszystko, wszystko wypierał. Weź tu człowieku rozmawiaj z kimś, kto uparł się jednej rzeczy. - Z naszej dwójki póki co to TY jesteś anty na wszystko, chociaż usilnie starasz się pokazać, że to leży w moim interesie. Z tym, Philip, że ja nie mam najmniejszego zamiaru odwracać się od prawdy, która wygląda zgoła inaczej od tej, którą chcesz wcisnąć sobie - powiedział gardłowym głosem, nie spuszczając z niego wzroku. Wbił twardo spojrzenie ciemnych tęczówek mając nadzieję, może złudną, że dzięki temu jego słowa dotrą do prefekta. -Tylko tobie trudno w to uwierzyć - rzucił jedynie, tak dla sprostowania.
26-12-2022, 11:11 PM
- Bo nie zależało... - mruknął, na moment zapominając, że przed chwilą w czasie przeszłym mówił też o zainteresowaniu Aaronem.
Ale zdaje się, że wszystko już dawno się wydało i nie było sensu tego ukrywać. Mógł być tylko zły - trochę na siebie, trochę na drugiego Ślizgona. - No, bo po prostu... - zaczął już bardziej sfrustrowanym tonem, rozkładając na moment ręce. O tak, szykował się niekontrolowany monolog zwrotny. - Bo na początku było fajnie... Tylko potem faktycznie była jakaś tam inna, albo kilka, nie wiem... No to uznałem, że to kurwa bez sensu, tak? A i tak zawsze się ze mnie nabijasz, więc jak... Jak to w ogóle... Bo... Nie wiem, teraz, ostatnio, to się wydawało bez sensu, ok? Bo jasne, teraz możesz mówić, że nie umiem łączyć faktów i że jestem idiotą, jasne, dzięki... A potem wyjdę na idiotę, bo ci wierzę? W sensie, właściwie nadal... No, nadal nie wiem, czego ode mnie chcesz? Co to w ogóle ma być? Niewiele myśląc, pod wpływem chwili, pyrgnął go lekko w ramię między machaniem rękoma w gestykulacji. - W sensie, co, że randek? Sam kiedyś mówiłeś, że to durne... A tak, to i tak widywaliśmy się tylko przypadkiem, albo gdzieś w nocy i... Tyle... I po prostu... Nie wiem, co miałoby być dalej?
26-12-2022, 11:34 PM
-A kiedy zaczęło? - zainteresował się, oczywiście musząc się przyczepić właśnie do tego jednego. Umiał słuchać i zwracał uwagę na czasy, których używali ludzie, a tym bardziej jeśli do danego człowieka miał interes. A Philip z całą pewnością był kimś takim, więc nie mógł się dziwić, że Moon łapał go za wszystko, co możliwe, a przynajmniej za to, za co mógł bez obawy, że Leighton zacznie wyzywać go od zboczeńców.
Słuchał uważnie wszystkiego, co miał do powiedzenia młodszy Ślizgon. Chyba właśnie Aaron wywołał prawdziwą lawinę, bo po raz pierwszy prefekt wyrzucił z siebie tak wiele na temat ich sytuacji i tego, co być może było pomiędzy nimi. Moon sam nie umiał tego określić, ale zdecydowanie Philip nie był pierwszą lepszą osobą. -Nie nabijam się z ciebie. Zmuszam cię do prawdy i może do nieuciekania - odparł, powstrzymując się od uśmiechu. Usta lekko mu drgały, ale gdyby pozwolił sobie na taki grymas Leighton pewnie uznałby, że ten się z niego faktycznie nabija. - Czemu nie powiedziałeś tego wcześniej? Pytam tak z ciekawości, bo nie sądzę, żeby pewne rzeczy zmieniły się jednego wieczora - stwierdził, niby obojętnie. -A ty Philipie? Czego ty chcesz ode mnie? Nadal tego, bym trzymał się z dala i dał ci spokój? - spytał cicho, znów intensywnie się w niego wpatrując. Zerknął na jego rękę, kiedy pacnął go w ramię. Pierwszy kontakt fizyczny od dawna. -Randki są durne, dość oklepane, chociaż przyznam, że ta na łódce była dość… miła - tu uśmiechnął się lekko, wszystko sobie przypominając. Nie tylko jemu było miło, Leighton coś o tym wiedział. - Przypadkiem… nadal tak to nazywasz - prychnął, rozbawiony. Przypadki inicjowane przez młodszego Ślizgona. Niespodziewanie usłyszał zbliżające się kroki, co oznaczało, że do skrzydła postanowił wparować pielęgniarz, który zapewne musiał przyjrzeć się niektórym pacjentom. Moon położył się bokiem i pociągnął za rękę prefekta zmuszając, by położył się obok niego. Nakrył go kołdrą, zasłaniając usta dłonią. -Staraj się nie wydawać żadnych dźwięków - szepnął. - Wiem, że to trudne, kiedy jestem tak blisko, ale pozwolę ci krzyczeć, kiedy miłośnik faszerowania dragami już sobie pójdzie - dodał cicho, nie omieszkując powiedzieć mu tego prosto do ucha. |
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|