27-11-2020, 02:38 AM
Łóżka przy drzwiach
Kilka pierwszych łóżek znajdujących się przy samych drzwiach do Skrzydła Szpitalnego. Najczęściej przeznaczone są dla lekkich przypadków, które nie wymagają zbyt intensywnej hospitalizacji.
Łóżka przy drzwiach
|
26-12-2022, 11:47 PM
Przez chwilę naprawdę rozważał, jak odpowiedzieć na to pytanie, ale ostatecznie jedynie skrzywił się pod wpływem własnych przemyśleń. Zaczęło mu zależeć zdecydowanie zbyt szybko, z tym że z początku nie przyjmował podobnej myśli do wiadomości. Wtedy przecież nawet nie interesowali go faceci! Niby dziewczyny też nie bardzo, ale może nie był jeszcze w tym wieku, albo nic nie potoczyło się jeszcze w odpowiednim kierunku... Po prostu nie dawało mu to do myślenia!
- Nieważne - miał nadzieję zamknąć tym temat. Zaraz westchnął zmęczony trudną rozmową. Nie tak miało być. Miał przyjść, sprawdzić jak bardzo Aaron nie żyje i pójść... Nie był gotowy na to. Ale zdaje się, że nigdy nie miał być. - Bo takich rzeczy się nie mówi? Zwłaszcza... Komuś, kto... Nie wiem, jest niezrozumiały? - machnął tu ręką w jego kierunku, nie pozostawiając wątpliwości, kogo miał na myśli. Z kolei na pytanie o to, czego by chciał, wzruszył ramionami, a po chwili dodał tylko ciche "nie wiem", które również było absolutnie szczere. Na pewno nie chciał się bać, że Aaron zrobi z niego idiotę, jak tylko zaangażuje się bardziej. Ale o tym nie zamierzał mówić więcej. Po chwili zrobiło mu się gorąco na wspomnienie randki na łódce. O nie, o tym zdecydowanie nie chciał rozmawiać. W dodatku czuł się głupio zawstydzony i zażenowany tym, co się tam wydarzyło... Nigdy nie wracali do tego tematu i tak było dobrze. - Masz rację, są durne... - mruknął tylko wymijająco. Dalej jednak nie miał szansy na dodanie czegokolwiek. Właściwie ruch Aarona był jak najbardziej właściwy i nie miał nic przeciwko nienarażaniu się pielęgniarzowi... Ale z pewnością nie czuł się też w pełni komfortowo znów lądując tak blisko chłopaka. Mimo to wziął cichutko głębszy wdech i tylko zakrył dodatkowo twarz dłonią, starając się uspokoić rozszalałe myśli - a krążyły one teraz nie tylko wokół nieproszonej obecności.
27-12-2022, 12:18 AM
Nie dało się ukryć, że ta rozmowa była męcząca dla obojga. Aaron nie nawykł wypowiadać tak wielu zdań podczas jednej rozmowy, a Philip? Cóż, ten pewnie nie nawykł mówić o swoich uczuciach, emocjach, a tym bardziej nie lubił przyznawać Moonowi racji, o czym ten nie raz się przekonał.
A jednak udało im się dotrwać niemal do końca, a przynajmniej o niego właśnie modlił się w duchu starszy Ślizgon. Nie to, żeby w ogóle był religijny. Czy czuł się lepiej? Ciężko powiedzieć, ale z pewnością podobało mu się to, że Leighton pod pewnymi względami z nim współpracował i nie uciekał. Jeszcze nie. -A tak dobrze ci szło - powiedział, nie wyjaśniając o co dokładnie mu chodziło. Philip miał myśleć, chociaż pewnie wiele rzeczy Moon powinien sprecyzować, bo prefekt miał tendencję obierania toku myślenia tak pokracznego, że mentalnie to i Aaron łapał się za głowę. -Zawsze możesz spróbować mnie zrozumieć. Nigdy nie zabroniłem nikomu tego robić, Leighton - rzucił cicho. Mógłby się założyć, że właśnie to najbardziej spodobało się młodszemu chłopakowi. Fakt, że Moon odbiegał raczej od osób w szkole, zionąc tajemnicą, której nikt nie rozwiązał. Był zbyt skomplikowany i pewnie o tym Philip jeszcze będzie miał okazję się przekonać. -Ale możemy je powtórzyć. Każda kolejna może być w takim tonie, nie będę narzekał - mruknął cicho, kiedy Philip leżał już pod kołdrą obok niego. Igrał z nim, robił to specjalnie bo jego ego aż krzyczało, że działał na prefekta. Pocałował go w czoło, niemal się nie poruszając. Fakt, że leżeli tak obok siebie, na dodatek nielegalnie sprawiał, że mało cenzuralne myśli krążyły po głowie starszego Ślizgona. Słyszał kroki znacznie bliżej co znaczyło, że pielęgniarz krzątał się teraz przy łóżkach całkiem niedaleko. -Teraz ani drgnij - powiedział cicho do jego ucha.
27-12-2022, 12:29 AM
Nie do końca wiedział, czy rozumiał, do czego Aaron nawiązywał, jednak poczuł się urażony. Wyjątkowo zdecydował się pozostawić do bez komentarza.
- Ale robisz wszystko, żeby być niezrozumiałym, to w sumie to samo - wyrzucił mu tym razem wprost. W dodatku miał wrażenie, że Aaron wcale nie chciał być przez nikogo zrozumianym... Chciał być inny i wychodziło mu to w ten dobry sposób. Nie był inny, jak te dziwaki. Był intrygujący. Nie tylko dla Philipa. Chyba to denerwowało go jeszcze bardziej. Dlaczego Aaron miałby zrezygnować z zajmowania się resztą publiki? Leżąc pod kołdrą, Philip zdecydował się nie wypowiadać ani słowa, choć te cisnęły mu się na usta. Starał się też nie ruszać, jednak lekko kopnął go w nogę, kiedy ten zdecydował się pocałować go w czoło. Sam w sobie gest był miły, ale robił mu jeszcze większy mętlik w głowie i zdecydowanie nie chciał męczyć się z tym wszystkimi emocjami pod kołdrą, tuż przed byciem przyłapanym tam, gdzie nie powinno go nawet być! Już żegnał się z pozycją prefekta. I tak długo wytrwał... Ta myśl przeplatała się z rozmyślaniami o Aaronie, ich rozmowie i przede wszystkim ich obecnej bliskości. Zadrżał też lekko, słysząc jego szept i jedną z dłoni ścisnął materiał, który był najbliżej. Miała to być kołdra, może prześcieradło, ale trafiło na koszulkę Aarona.
27-12-2022, 01:12 AM
-Bo może do tej pory nie było nikogo, kogo uważałbym za na tyle interesującego, by w ogóle pozwolić mu się poznać - odparł, sugestywnie ponownie dając do zrozumienia Philipowi, że tak, właśnie jego uważa za kogoś, kogo kandydaturę mógłby śmiało rozważyć. Zresztą, Leighton już teraz miał sporo przywilejów, na które inni w szkole nie mogli sobie pozwolić. - Przyznaj jednak na głos Philip, że ta nutka niewiedzy nie jest całkiem kręcąca, co? Zainteresowałbyś się mną, gdyby było inaczej? - spytał, chociaż znał odpowiedź. Po raz kolejny przy okazji ponownie zaznaczył, że tak, wie, iż młodszy chłopak traktuje go inaczej, niż innych kolegów.
Uśmiechnął się lekko, kiedy ten go kopnął. Moon miał przewagę, którą jawnie wykorzystywał, drocząc się z chłopakiem. Jasne, że chciał, aby ten miał mętlik w głowie, bo czemu nie? Może dzięki całej tej sytuacji przestanie robić z siebie głupka i unikać osoby, na której towarzystwie mu zależało. Ach, Aaron i ten jego narcyzm. Sam niemal przestał oddychać, kiedy pielęgniarz kręcił się przy sąsiednim łóżku. Dobrze, że starszy Ślizgon nie był pacjentem pierwszej potrzeby, bo zapewne już teraz Leighton zostałby przyłapany. Powolne krzątanie ustawało, oddalając się, co Aaron również wykorzystał. Pozwolił sobie położyć dłoń na plecach Philipa, dociskając go do siebie. Niemal słyszał bicie serca prefekta, kiedy w sali zapanowała głucha cisza. -Wiesz, że już sobie poszedł? Chyba zdecydowanie brakowało ci tej bliskości, co? - powiedział szeptem, nie mogąc się powstrzymać. Zresztą nawet nie chciał. Zamiast tego ośmielił się, dość bezczelnie, ściągnąć dłoń z ust krasnala i zamiast nią przykryć jego wargi własnymi. Niech teraz Philip dealuje z tym.
27-12-2022, 01:31 AM
Pierwszą część jego wypowiedzi pozostawił bez komentarza, jednak na drugą odpowiedział natychmiastowo z pełnym przekonaniem:
- Tak! Bo byłoby dużo prościej. A teraz? Jego ton brzmiał prawie, jakby był urażony... Właściwie coś w tym było. Aaron przecież celowo utrudniał mu niemal wszystko! Przezornie Philip postanowił nie ruszać z miejsca, póki nie będzie absolutnie pewien, że jest bezpieczny. Do tego nie do końca przeszkadzała mu ta bliskość... Prędzej same okoliczności. Zaczął od puszczenia ubrania Aarona, kiedy ten się odezwał. Wpierw zareagował zamknięciem oczu i cichym pomrukiem niezadowolenia - oczywiście tylko i wyłącznie z samego pytania. W związku z tym, nawet nie podejrzewał (choć powinien), że twarz chłopaka znacznie się do niego zbliżyła i już po chwili przytykał mu usta nie dłonią, a ustami. Na to zawahał się chwilę, ale złożył krótki, delikatny pocałunek na jego ustach, w niemym potwierdzeniu jego słów. Tak, brakowało mu tej bliskości. Ale koniec z tym. Zaraz po tym, wysunął się z jego objęć, by powoli i ostrożnie stoczyć się z łóżka na podłogę, na której posadzce przysiadł, opierając się plecami o bok łóżka. Odetchnął cicho, po czym zabrał się do zdejmowania przez głowę bluzy, w której było mu zdecydowanie za gorąco. Oczywiście nie miał jednak zamiaru iść dalej i sięgać choćby po t-shirt, ale już spodziewał się słów Aarona, toteż pospiesznie sam zareagował. - Nawet nie komentuj - rzucił w jego kierunku, po czym na moment przytknął twarz do własnej bluzy, ot żeby jakkolwiek się zakryć i odseparować się od trudnego towarzystwa. Dopiero po chwili opuścił ręce z bluzą i obrócił głowę ku chłopakowi, licząc na cokolwiek innego, niż dwuznaczność.
27-12-2022, 11:02 PM
-Ale i dość nudno, co? Nie wyglądasz na kogoś, kto lubi nudę, więc zadbałem, żebyś miał rozrywkę - skomentował. W chwili, w której Philip poznał Aarona wiedział na co się pisze. Moon nie kazał mu się w sobie zakochiwał, chociaż było to niebywale schlebiające.
Wciągnął ostentacyjnie powietrze, napawając się zapachem perfum młodszego Ślizgona. Wiedział, że każdy, nawet najdrobniejszy gest czy reakcja działały na prefekta, co pchało Aarona do dalszych prób, byleby tylko zobaczyć rumieniec na twarzy kolegi, ewentualnie dostrzec zakłopotanie pomieszane z zagubieniem, czające się w jego oczach. Niemal się uśmiechnął, kiedy Philip odwzajemnił pocałunek. Krótko, może trochę niepewnie, ale to było jedynie potwierdzeniem, że wcale nie chce by Moon trzymał się z dala od niego. Zamruczał z niezadowoleniem, kiedy ten się odsunął, ale nie powstrzymywał go. Póki co dostał to, czego chciał i było to zdecydowanie lepsze od samej rozmowy. Przyglądał się chłopakowi z zainteresowaniem, tym większym, kiedy zaczął się rozbierać. Co prawda pozbył się samej bluzy, ale któregoś dnia Aaron zmusi go do pozbycia się większej ilości warstw. -Schlebiasz mi, Leighton. Nie sądziłem, że jestem aż tak gorący - oczywiście, że musiał coś powiedzieć. Ba, ta sytuacja prosiła się o ostrzejsze komentarze, przed którymi póki co Ślizgon postanowił uchronić swojego towarzysza. Położył się na boku, podpierając głowę dłonią i nieustannie wpatrywał się w prefekta. Drugą rękę odgarnął delikatnie włosy z czoła chłopaka. -Boisz się koło mnie leżeć? - spytał zaczepnie, tym razem przeczesując jego włosy, tym samym mierzwiąc je do granic możliwości. - Tak lepiej - rzuciła. Jak po ostrym seksie. Ale ten komentarz zachował dla siebie.
28-12-2022, 12:01 AM
- Aha, na pewno o to ci chodziło... - mruknął ze szczególnie spotęgowanym niezadowoleniem, kiedy wreszcie uświadomił sobie, że w tym, co mówił mu właśnie Aaron mogło być trochę prawdy... Tylko troszkę, bo jakoś nie wierzył w tym momencie, że mógłby się nim nie zainteresować.
Oczywiście wbrew Philipowi, chłopak musiał skomentować w dokładnie taki sposób, jaki się spodziewał. - Ok, zamknij się - odparł od razu, licząc na to, że może za drugim razem ta nie do końca uprzejma prośba, zadziała. Mimo wszystko nie przeszkadzał mu w żaden sposób, kiedy zaczął poprawiać mu włosy. Może wyglądał w tym momencie na obrażonego, ale tak naprawdę było to całkiem miłe... Gdy mówił dalej, Philip ścisnął lekko bluzę, którą trzymał w rękach i przytulił ją do brzucha. - Boję się, że będę musiał przykopać ci bardziej - odpowiedział, może siląc się na nieco groźny ton, ale w tym samym czasie oparł głowę bokiem na łóżku, by móc na niego spojrzeć. Przewrócił jednak oczami, kiedy ten poczochrał go bardziej. - Właśnie dlatego jesteś beznadziejny w przekonywaniu mnie, że wcale nie robisz ze mnie idioty - mimo wyrzutu, to powiedział już bardzo spokojnie, zupełnie jakby nie próbował mu przed chwilą grozić.
28-12-2022, 01:00 AM
-Dość bolesne, że we mnie wątpisz. Co powinienem zrobić, żeby to zmienić, hm? - spytał z zainteresowaniem, jak zawsze podczas zadawania takich pytań wpatrując się w chłopaka.
Dało się odczuć, że przynajmniej chwilowo atmosfera pomiędzy nimi stała się mniej napięta, z pewnością była znacznie lżejsza od tej, kiedy Philip wylewał z siebie wszystko to, co leżało mu na sercu. A przynajmniej w większości, bo póki co Moon nadal nie usłyszał tego, co chciałby wiedzieć. Lub upewnić się we własnych wnioskach. -Jesteś niemiły, Leighton i po raz kolejny ranisz me serce. To może w ramach rekompensaty zdejmiesz coś jeszcze? - zaproponował ani przez chwilę nie wierząc, że mógłby spełnić jego prośbę. Prędzej walnie go krzesłem, najlepiej wyjątkowo boleśnie. Delikatny uśmiech błąkał się po jego twarzy, kiedy nie został odepchnięty. Zauważył dodatkowo, że ten drobny gest sprawiał prefektowi przyjemność, której nie umiał ukryć. Aaron nie był nawet pewien, czy młodszy Ślizgon zdawał sobie z niej sprawę. -Brzmi kusząco, ale musisz uważać, bo jeszcze mi się spodoba, a wtedy nie wiadomo, co może się wydarzyć - rzucił, musząc wpleść w swoją wypowiedź dwuznaczności. Zabawnie patrzyło się na Philipa, który próbował za wszelką cenę rozpracować, co właściwie jego rozmówca ma na myśli. -Ale ja cię nie przekonuję, ja jedynie przedstawiam swój punkt widzenia. Co, nie chcesz wprawić w zazdrość ludzi, którzy widząc cię z taką fryzurą z pewnością pomyślą, że robiłeś coś bardzo nieprzyzwoitego w nocy, w skrzydle szpitalnym, z jednym z pacjentów? - wpatrzył się w niego, zaraz cicho prychając pod nosem z rozbawieniem. Raz, dwa, trzy. Jak szybko Leighton załapie o co chodzi?
28-12-2022, 01:16 AM
Prychnął.
- Nie wiem, postarać się? Podobno jesteś sprytny, bystry, na coś wpadniesz, nie? Korzystał tu oczywiście trochę z jego własnej broni, ale tylko dlatego, że w gruncie rzeczy nie wiedział, czego dokładnie oczekiwałby od Aarona. Wyznań? Obietnic? Jasne, pewnie by na to poszedł, ale nie pasowało mu to do Moona. Sytuacja była duża bardziej skomplikowana. W pierwszej chwili znów przewrócił oczami, jednak zaraz w jego głowie zalęgł się pewien pomysł... Który w najgorszej wersji mógłby wyjść nie po jego myśli, ale był absolutnie gotów zaryzykować. - W ramach rekompensaty? To masz mnie bez bluzy. Zobaczymy, co ty zdejmiesz pierwszy. Na moment nawet odsunął się nieznacznie, by zmierzyć wzrokiem ciało Aarona. Dopiero, gdy miał spojrzeć mu w twarz, odwrócił głowę. Na tyle było go stać. - Ej, jak ci się spodoba, to możesz iść jeszcze do tego typa z wcześniej. W sumie pewnie byłby chętny na drugą rundę. Oczywiście absolutnie nie chciał, żeby faktycznie była jakaś runda druga, a w szczególności nie znów z udziałem Aarona... Ale to pierwsze, co przyszło mu do głowy, żeby jakoś się odgryźć. Na jego sugestię, niemal natychmiastowo podniósł rękę, by przeczasać dłonią włosy po swojemu. I tym sposobem, Moon stracił na ten moment dostęp do niego, brawo. - No tak, zapomniałem, że przyszedłem tutaj tylko po to, żeby inni byli zazdrośni. Ostatecznie byłem tu pierwszy, nie? Ciekawe, kto odwiedzi cię jutro, jak rozejdą się wieści.
29-12-2022, 12:15 AM
-Cóż, obawiam się Leighton, że moje pomysły niekoniecznie przypadłyby ci do gustu. Powiedzmy, że na niektóre rzeczy nie jesteś jeszcze gotowy - uśmiechnął się lekko. Nic nie mógł poradzić, że jego myśli uciekały dość często do niecenzuralnych wizji. Nigdy nie powiedział, że był porządnym człowiekiem, który wypełniał swój umysł jedynie przyzwoitymi rzeczami.
-Dość odważnie, nie powiem. Czyli rozumiem, że na niektóre widoki jesteś gotów. A może od dawna ich pragniesz? - mruknął, wypowiadając te słowa gardłowym tonem. Usiadł następnie na łóżku i bez zastanowienia ściągnął koszulę, którą miał na sobie, ukazując nagi tors, a tym samym jeden z tatuaży znajdujący się na łopatce. Obnażanie się nie było czymś, co wprawiałoby go w zakłopotanie. - Tego też mam się pozbyć? - spytał, obniżając lekko spodnie, z jawnym zaciekawieniem przyglądając się Ślizgonowi. -Wysyłasz mnie tam, bo zmarnowałeś swoją szansę na zostanie moją pielęgniarką i chcesz to nadrobić? Wiesz, nie musisz być tak brutalny, Leighton. Możemy to ogarnąć teraz - odparł. Nie miał najmniejszego zamiaru się z nikim napierdalać, a z pewnością nie bez powodu. Gdyby prefekt znowu miał kłopoty, pewnie by zareagował, ale tak? Rzuci odpowiednią klątwę na dryblasa i po sprawie. Nie potrafił powstrzymać śmiech na gest Phlipa, który poprawił włosy. Proszę, proszę. Czyli nadal łatwo było go zawstydzić sugerując dwuznaczności. -Kto wie, kto jeszcze odwiedził mnie kiedy spałem. Zresztą… - położył się na łóżku, układając dłonie pod głową. - Osoba, która miała mnie odwiedzić już to zrobiła, reszta mnie nie interesuje - dodał, przymykając oczy.
29-12-2022, 03:49 AM
- Powiedzmy, że to tobie zależy, żebym w ciebie nie wątpił. Ty pytałeś. Ale wiesz co, może masz rację. Może nie jestem gotowy na to, żeby w ciebie nie wątpić - skontrował, używając jego własnych słów przeciwko niemu i właściwie pierwszy raz od dawna mógł powiedzieć, że był zadowolony ze swojej odpowiedzi. To znaczy, byłby zadowolony z każdej opcji, która oznaczała, że Aaron musiałby się wysilić, mimo że ostatnie dni przeżył raczej w zupełnie odwrotnym przekonaniu.
Dalej patrzył na niego z zainteresowaniem i być może nieco nerwowo odwrócił wzrok dopiero w momencie, kiedy Aaron zaczął zdejmować koszulkę - przede wszystkim dlatego, że nie chciał za bardzo okazywać emocji, ale nie chciał też wyglądać na sztucznie zobojętniałego. - Nie, wiesz, totalnie nie jestem gotów na zobaczenie pół nagiego faceta, nigdy takiego nie widziałem - rzucił ironicznie, kręcąc przy tym głową, a zaraz wzruszył jeszcze ramionami, zerkając ku niemu. - Jeśli się nie boisz. Proszę bardzo. Nie wiedział, do czego miało to prowadzić zdaniem Aarona, ale póki to on się rozbierał, nie było najmniejszego problemu. Może poza tym, że nie tak wyobrażał sobie dzisiejszą noc w jakimkolwiek momencie. - Ja nigdzie cię nie wysyłam. W sumie to nawet odwrotnie. Przede wszystkim trzeba było się nie wpierdalać też dzisiaj, a-... Ale to już wiesz i może będziesz wiedział na przyszłość, że lepiej się nie wtrącać, nie? Może im dłużej myślał o tym całym wtrącaniu się, tym bardziej mu to schlebiało... Ale wciąż był bardziej na nie w tej kwestii. - Nie spodziewałeś się mnie tutaj - stwierdził pewnym tonem. On sam nie spodziewał się tutaj skończyć.
30-12-2022, 12:41 AM
-W takim razie dajesz mi wolną rękę, tak? - uśmiechnął się lekko. Podobało mu się, że Philip odzywał się do niego w taki sposób. Zapewne niejedna osoba powiedziałby, że Moon jest masochistą, ale pod pewnymi względami pasowało to do niego. Kręciły go nietuzinkowe rzeczy, a z takimi Leighton potrafił się pokazać. - Challenge accepted, Leighton. Sprawię, że przestaniesz - dodał jedynie. Czy już teraz prefekt żałował, czy jednak był ciekaw? Ta rozmowa była jedną z tych, podczas których żałował, iż nie potrafi czytać myśli.
Lekko się uśmiechnął widząc jego zainteresowanie. Narcystycznie mówiąc Moon zdawał sobie sprawę, że był dobrze zbudowany, a jego ciało było obiektem pożądanie wieli osób w szkole, niezależnie od płci. Pracował na te mięśnie i chociaż mało obchodziło go zdanie innych, tak schlebiało mu, że Philip nie potrafił przejść obojętnie, kiedy starszy Ślizgon coś z siebie ściągał. -Widziałeś lepszego, niż ja? Proszę o szczegóły, Leighton, bo robię się zazdrosny - odpowiedział, spoglądając na niego. Jakoś nie sądził, by Philip widział kogoś więcej poza kolegami w sypialni czy przebieralni. I z pewnością nie było w tym niczego seksualnego, a to chciał osiągnąć - by prefekt traktował go również tak. -Pytanie czy ty nie obawiasz się zobaczyć więcej - mruknął, obniżając spodnie jednak nie na tyle, by pokazać całość swojego ciała. Zatrzymał się w pewnym momencie, naciągając materiał. -Nie, to byłoby niesprawiedliwe. Czemu ja mam ściągać wszystko, skoro ty nie pokazałeś nawet ciała? Zresztą… nie mogę pokazać ci wszystkiego, bo jak zachęcę cię później? - powiedział, a kącik ust powędrował ku górze. Grał z nim i ta gra wyjątkowo mu się podobała. Brakowało mu tego, musiał to przyznać sam przed sobą. -Tylko, jeśli obiecasz mi, że nie będziesz pakował się w takie sytuacje. Jeśli nie sprowadzisz na siebie kłopotów, nie ma problemu, nigdzie nie będę się wpierdalał. No, przynajmniej nie tam, gdzie ciebie nie będzie - sprostował, uśmiechając się po raz kolejny. Skrzywienia mordy niedługo dostanie przy tym krasnalu. -Powiedzmy, że miałem nadzieję - rzucił, obracając głowę ku niemu i uchylając powieki. - Podłoga nie wydaje się za wygodna. Może chcesz się położyć obok? Chociaż nie do końca jesteś na to gotowy, co? - rzucił prowokacyjnie.
30-12-2022, 12:57 AM
- Zupełnie jakbyś potrzebował, żebym dawał ci wolną rękę w czymkolwiek... - odparł ironicznie.
Aaron zawsze robił to, co chciał. Nawet w czasie, kiedy przestał go napastować, Philipowi zdawało się, że to część jakiegoś planu. Nie mógł być za to pewien, czy ten plan dotyczył jego bezpośrednio, czy raczej zakładał przerzucenie się na kogoś innego. Początkowo do pewnego stopnia liczył, że to ta druga opcja, ale teraz nie - teraz nie wiedział właściwie, co takiego tu robił. Prawda była taka, że nigdy nie przyglądał się nikomu w ten sposób. To znaczy, niektórzy ludzie zdawali mu się może atrakcyjni, ale nie poświęcał im zbyt wiele czasu, nawet w myślach, czy wyobrażeniach. Aaron był pierwszy. Z pewnością był nawet świadom, że był u Philipa pierwszym już w paru rzeczach, ale Ślizgon wcale nie chciał upewniać go dalej, chociażby że był tak naprawdę pierwszą osobą, która tak naprawdę mu się spodobała i która go prawdziwie zainteresowała. - I co niby byś zrobił z tą zazdrością, co? - spytał wymijająco, może nawet trochę sztywno, skoro tak naprawdę to tylko Philip miał być o kogo zazdrosny... Aż chciałoby się to zmienić, ale to wcale nie takie proste. Kiedy jednak się rozbierał, Philip bardziej zerkał, niż patrzył bezpośrednio na niego. Aż do momentu, kiedy Aaron przerwał pokaz. Młodszy chłopak początkowo zmarszczył lekko brwi. - Myślałem, że jesteśmy na tym etapie, że starasz się przekonać mnie teraz - odpowiedział po chwili zawahania, wciąż jednak nie patrząc mu w twarz. Philip na przykład z pewnością nie planował się tu rozbierać i to nie tylko ze względu ryzyka kolejnego obchodu i paru konsekwencji... Ale nie zamierzał mówić tego wprost. Zresztą, sądził, że Aaron się domyślał. - A co, chcesz się teraz bawić w jakąś ochronę? Bo jesteś zainteresowany? Serio? - dopytał, wyraźnie wątpiąc w jego powody. Zbyt dużo czasu spędził na doszukiwaniu się wad i sprytnych zwodów Aarona. Może wpadł w pewną paranoję? Przed kolejną odpowiedzią, zacisnął mocniej usta, jakby w kolejnym zawahaniu, bądź aby powstrzymać się od pewnej odpowiedzi. - Mam nadzieję nie lądować na szpitalnym łóżku w najbliższym czasie, dzięki.
30-12-2022, 01:22 AM
-Ostatnim razem posłuchałem, nie możesz zaprzeczyć - powiedział, nawiązując do przestrzeni, którą otrzymał Philip. - Chociaż koniec końców nie wyszło ci to na dobre, więc może lepiej, żebym słuchał sam siebie, co? - spytał z nutką rozbawienia. Sam się przekonał, że ta swoboda i odczepienie się wcale nie były tym, czego pragnął. To jedynie pokazywało, że to właśnie Moon wie lepiej czego było im trzeba. Zdecydowanie dużej ilości zaczepek, nachalności i prowokacyjnych tekstów, które pobudzały Leightona do działania tak pożądanego przez starszego kolegę.
Jego ego, chociaż już teraz wysokie, zyskało kilka kolejnych punktów podczas obserwacji przez młodszego chłopaka. Może nie wgapiał się jakoś nachalnie, czy bezczelnie, jak pewnie zrobiłby Aaron, ale nie umknęło jego uwadze, że zerka, nie chcąc niczego przegapić. To pokazywało, że był zainteresowany, przynajmniej ciałem kolegi. -To zależy jak bardzo musiałbym być zazdrosny, ale z całą pewnością musiałbym ukarać zarówno ciebie, jak i tego, o kogo byłbym zazdrosnym. To jak, Leighton, kto z tych wszystkich osób, które widziałeś, wygląda lepiej, niż ja? I co najważniejsze… widziałeś tę osobę tylko półnagą? - dociekał. Był zainteresowany odpowiedzią chłopaka i co najważniejsze, był ciekaw czy widział kogoś całkiem nago. Co prawda teraz nie miało to aż takiego znaczenia, bo nie rzutowało na ich relację, ale nadal Moon lubił posiadać informacje. Wszak to mogło podnieść jeszcze bardziej samoocenę Aarona, gdyby usłyszał, że nie ma nikogo lepiej zbudowanego, kogo widziałyby oczy prefekta. -Wolę zabawę w podchody. Kawałek tu, kawałek tam. Ostatecznie tu nie ma warunków do… wszystkiego - uśmiechnął się sugestywnie. Pytanie tylko, czy umysł chłopaka był już na tyle spaczony, by zrozumieć od razu o co chodziło Ślizgonowi. Wplatanie dwuznaczności było dla Moona na porządku dziennym. Może dlatego często ludzie myśleli, że z nimi flirtował. -Nadal nie rozumiesz? Powiedziałem ci już wcześniej, czemu uznałem za stosowne się bić. To nadal nie jest dla ciebie wystarczającym dowodem? - spytał, całkiem poważnie. Ciężko jedynie było powiedzieć czy nadal grał, czy faktycznie uważał ten temat za istotny. -A raczej obawiasz się lądować w łóżku obok mnie, chociaż w tych okolicznościach to całkiem mądre posunięcie. Kto wie, jak bym zareagował. Ostatecznie jestem pod wpływem dragów, trochę zmęczony i powiedzmy, naszpikowany emocjami - odparł lekko, nieprzerwanie na niego patrząc.
30-12-2022, 01:45 AM
- Ee... Jeżeli nie liczyć tego, jak się na przykład gapiłeś?
Tak było! Złapał się z nim nawet wzrokiem raz, czy dwa. - I niby jak nie wyszło mi na dobre? - spytał niemal urażonym tonem. No nie wyszło. Może był to nawet najbardziej depresyjny okres w jego życiu, ale przecież o tym Aaron nie mógł wiedzieć! To znaczy, do tej pory naprawdę wiele się domyślał... I może dlatego Philip tym bardziej poczuł silną potrzebę wybronienia się z tego "zarzutu". - Znaczy, skąd możesz w ogóle wiedzieć, co mi wychodzi na dobre, co? - kontynuował od razu, wyraźnie nabierając tempa i emocji związanych z jego tak naprawdę najbardziej niewinnymi słowami. - Wszystko było w porządku, nikt się nie wtrącał i-... Wiesz, kurwa, możesz też czasem spytać, zamiast zakładać coś z góry, bo na pewno bez ciebie to wszystko jest automatycznie chujowe, jasne. Z jakiegoś powodu, tak było. Z jakiegoś powodu ominął w tym czasie sporo posiłków i parę lekcji, zrzucając to później na jakąś tajemniczą chorobę przed nauczycielami. Przynajmniej, wbrew temu, że nie był idealnym uczniem, zwykle starał się nie opuszczać zajęć, dzięki czemu jakoś udało mu się z tego wybronić... I właściwie faktycznie czuł się w tamtym czasie źle, więc jaki był sens wybierać się na lekcje i być niezdolnym do większości rzeczy? - Zrobić ci listę osób, jakie widziałem i oddzielną na tych, którzy wyglądali lepiej? - spytał po chwili namysłu. Taka lista nie miała prawa istnieć, ale mógł chociaż próbować przekonać Aarona. Na pewno miło byłoby, gdyby to on musiał tym razem być zazdrosny. O ile w ogóle był do tego zdolny. Zaraz ponownie zmierzył tylko wzrokiem jego ciało i znów odwrócił wzrok, skinąwszy głową. Właściwie miał rację. Nie było tu warunków nawet na samo rozebranie się. Czyli może jednak Aaron miał jakieś granice, a przynajmniej tyle Philip mógł sobie na razie wmówić. Wzruszył ramionami na jego pytanie. Czy był to jakiś dowód? Może trochę, ale nic nie zmieniało faktu, że ostatecznie nie do końca mu się to podobało. - A miało nim być? Na moment spojrzał ku niemu i nawet utrzymywał kontakt wzrokowy, jednak skończyło się to, jak zawsze - kiedy spuścił wzrok z powrotem na podłogę. - Albo może byłem już obok ciebie w łóżku i mi się nie podobało? - spytał ciszej. Było w tym pewne kłamstwo. Podobało mu się. Przynajmniej aż do czasu, kiedy zaczął to sobie wypominać, jak już urwali kontakt... Wtedy zdecydowanie nie podobało mu się mieć to wśród swoich wspomnień.
30-12-2022, 11:49 PM
-Musiałeś bacznie mnie obserwować, skoro jesteś taki pewien, że gapiłem się właśnie na ciebie - powiedział dość pewnie. Zresztą nie oszukujmy się, aaron był pewny siebie praktycznie zawsze. Pewnie nawet kiedy spał nic nie zmieniało się w toku jego rozumowania.
-Cóż, powiedzmy, że mam dar widzenia. Zresztą nie ciężko wywnioskować, że przebywając ze mną stajesz się bardziej.. ożywiony. Wiesz, musisz myśleć, żeby coś powiedzieć i takie tam. Sam chyba przyznasz, że ludzie w szkole nie są zbyt interesujący - rzucił lekko, wzruszając ramionami. Nigdy nie krył się z tym, co sądził o większości osób znajdujących się w zamku. Byli nudni i tacy nijacy. Nic dziwnego, że Moon zwrócił uwagę na Philipa, który znacznie wyróżniał się na tle pozostałych. - Dodatkowo sam stwierdziłeś, że się na ciebie gapiłem, więc mogę powiedzieć, że jakoś ostatnio było cię mniej, Leighton - dodał. Można było to interpretować na wiele sposobów; starszy chłopak zostawiał swojemu rozmówcy pole do popisu. -A co, nudziłeś się w moim towarzystwie? Nudzisz się teraz? Chyba nie, skoro nadal tu siedzisz, chociaż miałeś tylko przyjść i zobaczyć czy żyję - prychnął cicho pod nosem. Ostatnio prefekt coś emocjonalnie reagował na wszystko, przynajmniej na wszystko, co powiedział Moon. - A nie było, Philip? Jakie było, kiedy z tobą nie rozmawiałem? Jak się czułeś? - wpatrzył się w niego intensywnie. Powie szczerze, czy skłamie? Niekiedy krasnal potrafił sprawić, że Aaron musiał się wysilić w swoim osądzie, chociaż koniec końców niekoniecznie odbiegało to od rzeczywistości. -Tak, poproszę. Zweryfikuję i zobaczę, jaki masz gust i czy powinienem uważać na ewentualną konkurencję - skinął lekko głową. Nie miał zamiaru zaprzątać sobie głowy tymi osobami, wszak Leighton siedział właśnie przy starszym koledze, a nie przy jakimś pierwszym lepszym randomie. -Co, jeśli tak? - odparł pytaniem na pytanie. Jeszcze chwila, a ostatecznie do niczego nie dojdą w taki sposób. Aaron powiedział swoje, dał jasno do zrozumienia pewne rzeczy prefektowi, który chyba na siłę wszystko wypierał, interpretując po swojemu. Ta interpretacja mogłaby być chociaż po części bliższa rzeczywistości, bo czasem jabłko na stole jest tylko jabłkiem, bez ukrytego innego znaczenia. -W to z pewnością ci nie uwierzę, Leighton. Nie ma mowy, aby się nie podobało - uśmiechnął się lekko z pewnością. Przecież on uwielbiał być obok niego, czy chciał się przyznać czy nie. - Śmiem raczej twierdzić, że nie położysz się bo mogłoby ci się spodobać aktualnie za bardzo.
31-12-2022, 12:46 AM
- A... Albo może po prostu zawsze, jak gdziekolwiek cię widziałem, patrzyłeś akurat na mnie?
Może nie było tak za każdym razem, ale trzeba przyznać, że Philip miał trochę racji. Z pewnością nie udało mu się przyłapać go za każdym razem, kiedy bezczelnie na niego patrzył, ale trafiał na odpowiedni moment wystarczająco. - Tyle że nie wiesz, jaki jestem, kiedy cię przy mnie nie ma - odparł przytyk, tym razem jedynie po krótkiej pauzie na przeanalizowanie słów Aarona. Może udało mu się trochę ochłonąć od ich ostatniego spotkania i odpowiedzi przychodziły mu na myśl dużo sprawniej. Dla niego interpretacja słów Aarona była jasna - było go mniej, bo nie pojawiał się tam, gdzie powinien w ciągu ostatnich dni. I zdecydowanie poczuł się tu atakowany. Na tyle, że szybko wyraźnie spochmurniał. - Gdyby to tylko była twoja sprawa, może coś byś o tym wiedział. To nie była jego sprawa. To była jedynie jego wina. Z kolei na pytanie o nudę, wstał, wzruszając lekko ramionami, zupełnie jakby przyznawał mu rację, że owszem, przyszedł tu tylko sprawdzić, czy chłopak żyje. Nie, nie nudził się, ale też zawsze to Aaron dyktował zasady i wychodził w momentach, które uważał za stosowne. Może to on nudził się po pewnym czasie? Może czuł się też zbyt pewnie, bo Philip go nie zostawiał. - Zupełnie tak samo, jak wcześniej, kiedy w sumie się nie znaliśmy - skłamał. Bo co miał powiedzieć? Że jest beznadziejnie zakochany i zdarzało mu się nawet płakać? O nie, sam sobą gardził wystarczająco przez tamte momenty. Aaron miał nie wiedzieć, jak bardzo był słaby i jak bardzo wylądował na przegranej pozycji. Prychnął na jego prośbę o listę. - Zjebany - mruknął. - Mam zjebany gust. Co właściwie oznacza sporą konkurencję. A raczej oznaczałoby, gdyby Philip faktycznie potrafił zainteresować się kimś innym w ten sam sposób... Być może jeszcze wszystko przed nim! Na teraz pozostawał blef. - Jeśli tak, to kiepski - odparł, obchodząc teraz jego łóżko dookoła, by zaraz stanąć u jego drugiego boku. Zaraz przekrzywił lekko głowę i zastanowił się nad właściwą odpowiedzią na ten zarzut. Nie potrafił jednak dalej wybrnąć, a więc czas na realizację głupiego planu, na który wpadł już jakiś czas temu. Spodziewał się po nim albo durnego, sprośnego komentarza, albo że Aaron podąży nawet za nim... Brał też pod uwagę, że mogłoby nie wydarzyć się nic. W każdym razie, czuł się gotowy. Ślizgonowi nic nie było. Chwycił więc pozostawioną przez niego koszulę i obrócił się, aby skierować się zaraz do wyjścia. Może to nie największy z problemów, ale niech się z rana tłumaczy ze straty części ubioru.
31-12-2022, 01:14 AM
-Zdajesz sobie sprawę, że nie mam zamiaru zaprzeczać, prawda? - spytał, tak dla pewności. Jeśli chodziło o takie rzeczy, Moon raczej był szczery. Patrzył, bo czemu nie? Dał mu swobodę, nie zbliżał się, ale samo patrzenie nie mogło być pod nic podpięte ponieważ patrzyła na niego zapewne połowa szkoły, czy to mając jakiś powód, czy nie.
-Owszem, nie wiem, nie tak całkiem. Ale kto powiedział, że nie obserwowałem cię wystarczająco często w różnych sytuacjach, by jakieś wnioski wyciągnąć? Kto powiedział, że patrzyłem jedynie, kiedy ty patrzyłeś na mnie? - rzucił. Nie mógł być na sto procent pewien, jak reagował Philip kiedy nie było go obok, bo zwyczajnie nie było go obok, a przecież nie miał nie wiadomo jakich umiejętności telepatycznych. Wiele mówił ze swojego doświadczenia i nie miał zamiaru twierdzić, że wie wszystko. To zaznaczał jedynie, kiedy wiedzę posiadał i dysponował odpowiednimi informacjami. -Jeśli w takim razie moje towarzystwo czy jego brak nie robią ci różnicy, czemu więc go pragniesz? Oszczędziłbyś sobie wielu potencjalnych przykrości gdybyś po prostu uznał, że nie istnieję. Nie lepiej z niego zrezygnować? - powiedział poważnie, lokując na jego twarzy twarde spojrzenie. Nie wierzył mu, tak zwyczajnie. Moon nie był łatwym człowiekiem i potrafił przysporzyć kłopotów. Bywał również nieobliczalny, jeśli tylko coś nie poszło tak, jak powinno. Jeśli Philip nie dostrzegał żadnej różnicy, zdaniem Ślizgona, powinien zrezygnować w tym momencie. -Teraz nie wiem czy powinienem się obrazić, czy jednak potraktować to jako komplement - odparł, a kącik ust lekko mu drgnął. Kontrataki wychodziły prefektowi coraz sprawniej, a to jedynie pobudzało umysł Moona do dalszej pracy. Kochał wyzwania, Philip nie przestał być jednym z nich. Obserwował go bacznie, kiedy obchodził jego łóżko. Uniósł lekko brwi, zdziwiony, kiedy młodszy chłopak wziął jego ubranie i skierował się do wyjścia. Kilka sekund i w skrzydle szpitalnym dało się usłyszeć śmiech Aarona, taki zwyczajny, którego świadkiem nie można było być za często. -Bierzesz na pamiątkę, czy potrzebujesz mojego zapachu, żeby zasnąć w nocy? - spytał, jawnie zainteresowany, co też prefekt chce tym osiągnąć. - Wiesz, to trochę raniące, myślałem, że będziesz chronił ten widok przed oczami innych - tu wskazał na swój tors. Tak, zagrywka Leightona była doprawdy ciekawa.
31-12-2022, 02:45 AM
Chociaż tyle. Przynajmniej jeden z nich był wystarczająco bezpośredni by nie zaprzeczać takim rzeczom i dzięki temu nie musieli wcale prowadzić długiej bezsensownej dyskusji, jak te, które zwykle zaczynał Philip, zaprzeczając wszystkiemu.
- Nie obserwujesz mnie aż tak długo - odpowiedział po chwili, ale przyszła mu tu z kolei inna myśl do głowy. Raczej miał nadzieję, że nie obserwował go dużo dłużej. Ostatecznie to byłoby trochę straszne, jeśli wszystko miałoby się zacząć przed bieżącym rokiem szkolnym. - Kiedy ostatnim razem uznałem, że nie istniejesz, jakoś sam wróciłeś. Teoretycznie tak było... W praktyce, nie potrafił rzecz jasna udawać, że Aaron nie istnieje. Bardzo chciał i bardzo starał się, aby tak było, ale jego ostateczny plan zakładał tylko unikanie go do końca roku szkolnego... Teraz oczywiście już się zmienił, ale sam Philip nie do końca wiedział, na jaki. Kiedy już jednak zdecydował się wycofać, zwolnił nieco tempa, kiedy usłyszał za sobą śmiech Aarona. Sam zresztą nie potrafił powstrzymać lekkiego uśmiechu w reakcji na ten dźwięk. Zaraz obrócił jedynie głowę, by zerknąć w jego kierunku - już z obojętnym wyrazem twarzy - i wzruszył lekko ramieniem. - Nie to, żeby wiele osób tego nie widziało - odkrzyknął mu tylko przed wyjściem. Właściwie nie wiedział, co tak naprawdę Aaron o tym myślał i już wchodząc w korytarz zaczął zastanawiać się, jak miało wyglądać ich kolejne spotkanie... Jednak na to miał trochę czasu. Tym razem pomaszerował prosto do dormitorium, zatrzymując się tylko na moment przed drzwiami dormitorium siódmoklasistów, pod które ostatecznie rzucił koszulę Aarona. Tak, żeby nie pomyślał sobie za wiele. z/t x2
11-06-2023, 12:49 AM
Co było gorsze, niż fakt, iż naprawdę mocno oberwał? Z pewnością dało się znaleźć parę rzeczy. Po pierwsze, sposób, w jaki do tego doszło. W gruncie rzeczy sam się o to prosił. Oczywiście, wykonywał tylko swoją powinność, ale było mnóstwo sposobów na rozwiązanie tej sytuacji, bez potrzeby oglądania krwi na swoich dłoniach kolejnego ranka. Już kiedy podchodził do Alexa, wiedział, co powinien zrobić - rzucić jedno, czy dwa zdania i odejść w swoją stronę. Dać komuś innemu się tym zająć. Najlepiej nauczycielowi, który w razie czego, jeśli już mialby skończyć podobnie jak on - w co, rzecz jasna, wątpił - zakończenie całej tej sytuacji z pewnością okazałoby się szczęśliwsze. I to dla wszystkich dotychczasowych ofiar Dickmana... Po drugie, Philip całe swoje życie odpalał w swoim głowie maszynę losującą, kiedy tylko znajdował się w sytuacji, gdy działa mu się jakakolwiek krzywda. Nieważne jak duża i jak poważna, reakcja Ślizgona zawsze zdawała się być losowa. Wszystko rozgrywało się pomiędzy dwoma opcjami. Mógł zrobić z siebie jeszcze większą ofiarę i zmanipulować otoczenie tak, by wyciągnąć z sytuacji jak najwięcej oraz aby ta druga strona skończyła jeszcze gorzej. Mógł też wstać, otrzepać się i udawać, że nic się nie stało. Druga opcja była o tyle niebezpieczna, że Philip z uporem przekonywał sam siebie, że nic mu nie było. Niestety, w środku nocy to brzmiało bardziej kusząco. Właściwie po chwili nie marzył o niczym więcej, niż ciepłe łóżeczko. Kolejny problem pojawił się dopiero rano. Naprawdę wierzył, że będzie lepiej, kiedy tylko się wyśpi. Właśnie dlatego po cichym powrocie do dormitorium poprzedniej nocy, jedynie rzucił się na łóżko, nakrył kołdrą i skupił się na zaśnięciu. Faktycznie, udało mu się zaznać paru godzin spokoju, kiedy faktycznie spał, ale miejsca, w które oberwał zdawały się boleć dużo bardziej, niż ostatniej nocy. Co akurat okazało się ciekawe, bo sądził, że to niemożliwe. Właściwie ogólnie rzecz biorąc nie sądził, aby mógł czuć się gorzej... Nie zakłóciło to jednak jego toksycznej (dla niego samego) wiary w to, że jeśli tylko opuści śniadanie, poczuje się lepiej i będzie mógł pognać na eliksiry. Przy odrobinie szczęścia nic nie miałoby mu nawet wybuchnąć dziś w twarz. Cóż, miał wystarczająco dużo szczęścia, by ryzyko wybuchającego eliksiru go nie dotyczyło. Niestety tylko dlatego, że nie był jednak w stanie dotrzeć na zajęcia. Dopiero wtedy pogodził się z tym, że być może wypadałoby wybrać się do Skrzydła Szpitalnego - w końcu chyba między innymi po to istniało. Wciąż czując się nieco otępiały, ruszył przed siebie. Nie przemyślał nawet tego, że wyglądał tragicznie. Sama zmiana bluzy na inną - taką na którą nie skapnęło tyle krwi - sprawiłaby, że zapewne nie wzbudzałby wokół takiej sensacji. Kolejną z gorszych rzeczy, były więc plotki, jakie z pewnością bardzo szybko rozniosły się po... Z pewnością nie całej szkole, ale zostały powtarzane przez część uczniów. Wreszcie ostatnia rzecz - kwestia przyznawania się, co do tego, co właściwie miało miejsce. Nie był jeszcze pewien, czy to aby najrozsądniejszy krok. Musiał to przemyśleć. Dlatego, gdy tylko pielęgniarz starał się wyciągnąć od niego cokolwiek, Philip bez zawahania rzucił pierwsze, co przyszło mu na myśl - że nie pamięta, co tak naprawdę się stało, ale wnioskując po tym, że ocknął się z twarzą na posadzce u dołu schodów, można było wysnuć teorię, iż spadł ze schodów. Nie wierzył, by ten mu uwierzył, ale być może nie chciał chwilowo kopiąc leżącego. W pierwszej kolejności, należało nastawić mu nos, co nie okazało się problemem, poza faktem, iż było to bardzo nieprzyjemne. Potem, wbrew swojej woli, miał zostać na jednym z łóżek, pić ohydne eliksiry i komunikować, jeśli tylko byłoby mu niedobrze, albo kręciłoby mu się w głowie, lub przypomniałby sobie, co faktycznie się wydarzyło... Świetnie. Oczywiście nie chciał robić sobie większych problemów i szczerze mówiąc wizja podróży z powrotem do dormitorium również nie należała do przyjemniejszy... Faktycznie położył się na jednym z łóżek, westchnął i zakrył oczy ręką. Z jakiegoś powodu promienie słońca wpadające przez okna szczególnie go męczyły. |
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|